Jesteśmy społecznością, która kocha książki

Wystarczyło jedno uderzenie serca, aby życie i serce Lynae zostało złamane osiem lat temu. Od tego czasu jej życie nie jest kompletne. Prócz sprawdzonej grupy przyjaciół nie dopuszcza do siebie ludzi, a zwłaszcza mężczyzn. Coś się zmienia kiedy kiedy wychodzi z przyjaciółkami do klubu Metro na koncert zespołu Shameful Regret i zostaje uwięziona przez szmaragdowe spojrzenie wokalisty - Connora Reevesa. Pomimo pewnych oporów Connor ma moc do burzenia murów ochronnych Lynae i nie wacha się ich burzyć. Jednak nie tylko Lynae skrywa ból i tajemnice przeszłości. Connor także posiada własne demony, które nie pozwalają mu spokojnie patrzeć w przyszłość. Trochę nie wiem jak 'ugryźć' opinię o tej książce - podobała mi się, ale miała kilka rzeczy, które mnie raziły i wkurzały w tej książce. Co na przykład? Connor - z jednej strony jest naprawdę dobrym bohaterem - troskliwym, wyrozumiałym, ciepłym, empatycznym itd., ale z drugiej strony ma takie 'odpały', że chciałoby się go trzepnąć konkretnie w łeb, a za chwile dostaje olśnienia i zaczyna się płaszczyć i błagać. Mnie osobiście to irytowało - bo chwilami naprawdę pojechał po bandzie ze swoimi wybuchami. Lynae...jej reakcje też mnie dziwiły - z jednej strony taka spłoszona (co zrozumiałe przez wydarzenie z przeszłości),ale tu nagle po jednym spojrzeniu stwierdza, że 'czuje bezpieczeństwo' od Connora. Ja wiem, że to książka, że w książkach wszystko jest możliwe i sama lubię tą całą fikcję, ale jakoś w tym przypadku trochę mnie to wszystko raziło. Ogólnie książka całkiem przyjemna, ale spodziewałam się po niej czegoś innego i może stąd takie rozstrojenie jeśli chodzi o ocenę. Chłopcy z Shameful Regret są zabawni i nadają humoru książce i zdecydowanie są na plus (zawsze lubiłam te bandy rockowe). Zakończenie też na plus - podobało mi się i od razu sięgnęłam po kolejny tom.