Emotional damage. Again. Ta część zdecydowanie bardziej przypadła mi do gustu, ale też zafundowała rollercoaster emocji. Do samego końca nie wiedziałam jak się ta historia zakończy. No, może się domyślałam jak się zakończy, ale nie domyślałam się w jaki sposób do tego dojdzie.
Główna bohaterka zaczyna w końcu myślęć, bardzo dobrze opisane jest jej rozdarcie pomiędzy dwoma książętami, pomiędzy obowiązkiem a miłością itd. W oczekiwaniu na jej wybory można obgryzać paznokcie.
Akcja jest wartka, mamy niespodziewane zwroty w historii i dzięki temu książka trzyma w napięciu do ostatniej strony. Worldbuilding nadal jest interesujący, a świat i jego historia dobrze opisane. Cały zamysł jest piękny.
Podsumowując: piękna historia, dobrze się czyta i trzyma w napięciu. Do tego miłość zwycięża. Czego więcej chcieć? 😊
Cóż ja mogę powiedzieć dalej fajna rozrywka, dalej mamy vibe Dworów ale całość jest gorsza niż tom 1. Tutaj wszystko kręci się wokół rozsterek miłosnych bohaterki a mi brakowało więcej napięcia, akcji, zagrywek politycznych czy tego świata fae, który niby został powiększony ale w sumie to mało co wiemy. Bawiłam się bardzo dobrze podczas lektury bo jednak jest angażujący ten niby trójkąt miłosny i no bardzo lubię Finna ale czuję lekko zmarnowany potencjał na domknięcie tej dylogii 🤷🏼♀️🙈