Najnowsze artykuły
- ArtykułyCzytamy w weekend. 10 maja 2024LubimyCzytać282
- Artykuły„Lepiej skupić się na tym, żeby swoją historię dobrze opowiedzieć”: wywiad z Anną KańtochSonia Miniewicz1
- Artykuły„Piszę to, co sama bym przeczytała”: wywiad z Mags GreenSonia Miniewicz1
- ArtykułyOficjalnie: „Władca Pierścieni” powraca. I to z Peterem JacksonemKonrad Wrzesiński10
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Józef Gawłowicz
Znany jako: Adam Tukubar, Paweł Sowa,...Znany jako: Adam Tukubar, Paweł Sowa, Sindbad Żeglarz
6
7,0/10
Urodzony: 07.04.1942
kpt. Józef Gawłowicz - polski kapitan żeglugi wielkiej i autor książek.
Przyszedł na świat w małej wiosce na Podkarpaciu.
Absolwent Państwowej Szkoły Morskiej w Gdyni (nawigacja).
Większą część swego życia spędził na morzu. Pierwszą pracę podjął na linii dalekowschodniej. Po takich portach jak Jokohama, Szanghaj i Kolombo było wiele innych. Od roku 1976 dowodził kolejno statkami od 5-tysięcznika do Panamaxów. Odwiedził dwadzieścia portów Zatoki Gwinejskiej.
Był zarówno autorem książek specjalistycznych, jak i powieści oraz opowiadań marynistycznych.
Publikując na łamach paryskiej "Kultury" używał następujących pseudonimów: Adam Tukubar, Paweł Sowa, Sindbad Żeglarz.
Dyrektor Urzędu Morskiego w Szczecinie oraz Urzędu Morskiego w Słupsku.
Przewodniczący szczecińskiego koła Związku Literatów Polskich.
Wybrane dzieła: "Awantury afrykańskie" (pierwsze wydanie: KAW, 1987),"Opowieści nawigacyjne" (Wydawnictwo Glob, 1987),"Byłem kurierem Giedroycia" (Wydawnictwo Albatros, 1998),"Gejsza z Osaki" (pierwsze wydanie: Wydawnictwo ERRA, 2000).
Żona: Regina, 2 dzieci: córka Izabela i syn Witold.
Przyszedł na świat w małej wiosce na Podkarpaciu.
Absolwent Państwowej Szkoły Morskiej w Gdyni (nawigacja).
Większą część swego życia spędził na morzu. Pierwszą pracę podjął na linii dalekowschodniej. Po takich portach jak Jokohama, Szanghaj i Kolombo było wiele innych. Od roku 1976 dowodził kolejno statkami od 5-tysięcznika do Panamaxów. Odwiedził dwadzieścia portów Zatoki Gwinejskiej.
Był zarówno autorem książek specjalistycznych, jak i powieści oraz opowiadań marynistycznych.
Publikując na łamach paryskiej "Kultury" używał następujących pseudonimów: Adam Tukubar, Paweł Sowa, Sindbad Żeglarz.
Dyrektor Urzędu Morskiego w Szczecinie oraz Urzędu Morskiego w Słupsku.
Przewodniczący szczecińskiego koła Związku Literatów Polskich.
Wybrane dzieła: "Awantury afrykańskie" (pierwsze wydanie: KAW, 1987),"Opowieści nawigacyjne" (Wydawnictwo Glob, 1987),"Byłem kurierem Giedroycia" (Wydawnictwo Albatros, 1998),"Gejsza z Osaki" (pierwsze wydanie: Wydawnictwo ERRA, 2000).
Żona: Regina, 2 dzieci: córka Izabela i syn Witold.
7,0/10średnia ocena książek autora
26 przeczytało książki autora
41 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Nawigacja wczoraj i dziś - leksykon Józef Gawłowicz
7,0
Mówi się, że "navigare necesse est" i czytając powyższą książkę, utwierdzam się w przekonani, że "nawigacja jest rzeczą konieczną". Autor w bardzo ciekawy, a zarazem przystępny sposób opisał, w pierwszej części książki, historię zmagania się ludzi z wszelkimi morzami i oceanami. Druga część książki to leksykon, który przybliża nam wszelkie pojęcia związane z nawigowaniem. Jednak, tak jak napisał Krzysztof Baranowski na okładce książki, ta piękna sztuka nawigowania odchodzi, a właściwie już odeszła do lamusa i została zastąpiona przez GPS-y i komputery.
Gejsza z Osaki Józef Gawłowicz
5,7
Otrzymałam zaproszenie!
Na spotkanie z „wilkiem morskim” o ciekawej przeszłości i chlubnej pracy zawodowej, bo nie tylko pływał po morzach i oceanach świata, ale również był tajnym agentem paryskiej „Kultury” Jerzego Giedroycia, wykładowcą w szczecińskiej Akademii Morskiej, kapitanem portu w Szczecinie i Świnoujściu oraz dyrektorem szczecińskiego Urzędu Morskiego – jak przeczytałam w zaproszeniu. Ale to, co mnie zainteresowało i skłoniło do jego skorzystania, to napisane przez niego książki o tematyce marynistycznej. Ku mojemu zaskoczeniu, gość spotkania przywitał nas w sali wystawowej pałacu, należącego niegdyś do rodziny Wirtembergów. Okazało się, że przywiózł ze sobą fragment prywatnej kolekcji. Mnóstwo przedmiotów i obrazów z podróży po świecie. Wśród nich manuskrypt maronickiej Biblii w skórzanej oprawie napisanej w języku arabskim. Bajeczny dzban na wino ze złoconej miedzi z emalią pamiętający chińską Dynastię Ming. Oraz mnóstwo obrazów, pasteli i grafik artystów z Polski, Brazylii, Urugwaju, Japonii, Chin i Afryki. Każdy ze swoją przeciekawą historią, jak choćby obraz „Beduini w walce” Alberta Gartmana. Mistrza odmalowywania pyłu bitewnego do tego stopnia, że panie sprzątające myliły ten artyzm z kurzem, który trzeba koniecznie wytrzeć, by obraz „przejrzał”. Część z tych opowieści opisał i wydał w formie książek. Mnie zaciekawiła historia znajomości z gejszą. Dziewczyna była prezentem Japończyków dla autora za nie całkiem legalne przekierowanie ładunku ziarna kukurydzy do Osaki zamiast do Związku Radzieckiego. Nie przypuszczał, że ten mały sabotaż w czasach komuny stanie się początkiem niezwykłej znajomości. Ponieważ towar okazał się najwyższej klasy, to i wdzięczność Japończyków również. Podarowali mu orjanę, gejszę o wychowaniu księżniczki aż na dwie doby! Opowieść „odwijania” prezentu z opakowania autor zakończył na wspólnej kąpieli, odsyłając zainteresowanych dalszą częścią do właśnie tej książki.
Tylko kamień nie byłby ciekawy!
Nabyłam i przeczytałam w bardzo krótkim czasie nie tylko dlatego, że miała objętość nowelki, ale również dlatego, że okazała się ciekawszą i dużo bardziej skomplikowaną historią niż zapowiadał autor. Co ciekawe, to nie były wspomnienia, ale opowieść oparta na faktach i własnych doświadczeniach, którymi obdarzył głównego bohatera, kapitana Pawła Siwickiego. Jego zbeletryzowana, japońska „love story” miała wszystkie cechy miłości romantycznej, a przez to tragicznej i smutnej. Może dlatego nie opowiedział jej do końca publicznie. Nie było potrzeby rozdrapywać starych ran przed obcymi ludźmi. To wspomnienia bardzo intymne, zatopione nie tylko w kulturze i tradycji japońskiej, ale również w świecie uczuć dwojga ludzi, których dzieliło wszystko oprócz miłości. Niekończącej się szczęśliwie, ale jak mawiają marynarze – „życie każdego marynarza jest łańcuchem niedokończonych miłości”. Niespełnionej (co nie znaczy, że nie skonsumowanej!),prawie nierealnej, nie mającej prawa się wydarzyć, ale o której prawdziwości świadczy osoba kapitana, jego wspomnienia i dołączone zdjęcie symbolu ich miłości – kashiry, zakuwki do rękojeści samurajskiego miecza ze złotymi, trzema żurawiami.
Tragizm miłości ukryty w niepozornym przedmiocie.
http://naostrzuksiazki.pl/