rozwiń zwiń

Z bocianiego gniazda, czyli o krytyce

Tomasz Pindel Tomasz Pindel
15.04.2014

Ukazała się właśnie nowa książka z felietonami Jana Gondowicza, a ja się zabrałem dopiero za tę poprzednią – Pan tu nie stał: no nie jest się za bardzo na bieżąco, nie jest. Ale też na swoją obronę mam to, że teksty Gondowicza dalekie są od doraźności, te w czytanym przeze mnie zbiorze sięgają lat dziewięćdziesiątych, a ukazywały się tu i ówdzie, acz przede wszystkim w „Nowych Książkach” – 77,24%, jak skrupulatnie wyliczył autor, i to już coś tam o nim mówi. Powiedzieć o autorze, że przeczytał wszystkie książki byłoby niemądre, bo nieprawdziwe – to przecież fizycznie niemożliwe – a poza tym nazbyt trąci wyświechtaną frazą; ma się jednak wrażenie, że Gondowicz przeczytał po prostu więcej. I tak na przykład omawiając niezmiernie wziętą powieść Madame Antoniego Libery zauważa felietonista, że dekady temu ukazała się książka bliźniaczo i niepokojąco podobna do tejże, o której nikt zdaje się nie pamiętać (nie pada zarzut o plagiat, tylko domysł, że się to może gdzieś podświadomie przykleiło do pamięci). Potem mowa jest o Herlingu-Grudzińskim – Herlingu-Grudzińskim! tym Herlingu-Grudzińskim! – u którego to Gondowicz wykrywa silne i wypierane inspiracje stylem Tommaso Landolfiego (u nas nieznanego). Albo zajmuje się Wilczym notesem Wilka, co to w swoim czasie wzbudził wielkie emocje, że aż Jerzy Pilch rozstał się z „Tygodnikiem Powszechnym” – i zabiera głos dość zaskakująco.

Z bocianiego gniazda, czyli o krytyce

Nie są to wszystko w żadnym razie sensacjonalistyczne doniesienia, które mają rzucać cień na wzięte nazwiska, bo jeśli czegoś u Gondowicza nie ma, to na pewno takiego taniego demaskatorstwa. Natomiast są to uwagi ciekawe, udokumentowane, wynikające z erudycji piszącego i, co więcej, istotne dla oceny danego dzieła czy literackiego zjawiska. Jest tu spojrzenie z pewnego dystansu, jakaś próba niedoraźnego potraktowania komentowanych dzieł, wyjście poza recenzencką sztampę.

Podczytywałem sobie tego Pana tu nie stał, gdy to w „Polityce” ukazał się artykuł Justyny Sobolewskiej traktujący – że streszczę króciutko – o zanikaniu relacji między polskimi czytelnikami a tym, co ważnego dzieje się w literaturze światowej. Powiada krytyczka, że wielkie współczesne dzieła albo do nas w ogóle nie trafiają, albo pozostają niezauważone dla szerszych czytelniczych kręgów.

Trudno się nie zgodzić z tezą Sobolewskiej i mam wrażenie, że wyjaśnieniem tego stanu rzeczy jest to, co widzimy u Gondowicza. Czy też ściślej: to, że tego, co widzimy u Gondowicza, nie widzimy gdzie indziej. Tak, o krytykę literacką mi chodzi.

Mówiło się o tym dużo, pisało pewnie też, więc stwierdzenie, że nie ma u nas solidnej literackiej krytyki nie jest w żadnym razie odkrywcze, ale mam wrażenie, że zbywamy to wzruszeniem ramion. No nie ma – i już. Wszyscy wiemy, że dzisiejsza prasa poświęca na książki miejsca rozpaczliwie mało, że starcza na dwa zdania o recenzowanym dziele (jedno streszcza fabułę, drugie charakteryzuje gatunek czy styl), zaś opinię wyraża recenzent stosowną liczbą kropeczek czy innych punkcików. Na większe teksty liczyć mogą tylko baaardzo wypromowane wydarzenia dotyczące baaardzo znanych autorów i wszystkie media zajmują się na raz jednym tematem, toteż jeśli – tak dla przykładu tylko – znana pisarka nagra płytę muzyczną, to napisze o tym każdy tygodnik, w każdej audycji radiowej i TV to pokażą, i tym samym w danym miesiącu-dwóch limit na literaturę będzie wyczerpany.

Ale mamy przecież Internet, mamy takie wynalazki jak choćby niniejszy portal i wiele innych dostępnych dla każdego narzędzi, pozwalających dzielić się wrażeniami z lektur, gdzie każdy może pisać recenzje na ile mu się stron podoba, żadnych ograniczeń. To pewnie ta nieosiągalna wcześniej swoboda wyrażania i wymieniania opinii sprawiła, że gładko przełknęliśmy zaniknięcie tradycyjnej krytyki, co to nam się kojarzyła z zarozumiałymi panami i, rzadziej, paniami, mówiącymi nam ex cathedra, co nam się ma podobać. Przecież sami wiemy!

Sęk w tym, że właśnie nie za bardzo. To znaczy jak już czytamy, to wiemy, oczywiście, czy się nam podoba i dlaczego. Ale sztuką jest do książki dotrzeć, dokonać selekcji, wyłuskać z zalewu propozycji te, którym warto oddać czas i poświęcić uwagę. Media, skurczywszy miejsce i ulegając nazbyt często co skuteczniejszym kampaniom promocyjnym, do tego skorumpowane systemem patronatów, przestały pełnić rolę przewodników. Mam też wrażenie, że następuje zmiana warty w świecie wydawniczym: oficyny dotąd prezentujące rzeczy ciekawe i nowe, którym ufaliśmy i których katalogi śledziliśmy, skręcają ostro w stronę czystego zarobkowania, drastycznie ograniczając ambitniejszą ofertę. W ich miejsce nieśmiało próbują wyrastać nowe, mniejsze i odważniejsze, ale tylko nieliczne z nich cieszą się łaskami mediów: oferta większości z nich, często znakomita, przepada i dzieje się to, o czym pisze Sobolewska. I w tym momencie daje się odczuć przykry brak tych klasycznych autorytetów, ludzi siedzących w literaturze po uszy, którzy przeczesują ocean wydawniczego rynku z wysokości swoich bocianich gniazd i są w stanie przez jakąś donośną medialną tubę obwieścić nam: Uwaga, uwaga, wybitne dzieło na horyzoncie; uwaga, uwaga, wielki turecki klasyk na godzinie trzeciej, musicie przeczytać; uwaga, uwaga, znakomite i obiecujące nowe nazwisko prozy koreańskiej, od zawietrznej, nie przegapcie; uwaga, uwaga, największa powieść paragwajska ostatnich dekad tuż za sterburtą – i tak dalej, i tak dalej – ale też uprzedzić nas lojalnie o niebezpieczeństwach – Ahoj, to żadna tam rajska wyspa czytelniczych rozkoszy, tylko zwykła goła skała z tnącymi muszlami małży na dokładkę – i spuszczać powietrze z promocyjnych balonów – To nie biały wieloryb, proszę państwa, tylko wyblakła zdechła szprotka.

Mam wrażenie, że paru takich wachtowych byśmy znaleźli. Tylko tuba, skąd wziąć prawidłowo działającą tubę?


komentarze [17]

Sortuj:
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
konto usunięte
22.04.2014 11:02
Czytelnik

Użytkownik wypowiedzi usunął konto

MountainTobacco 21.04.2014 14:41
Czytelniczka

Co prawda dyskusja nieco odbiegła od tematu;) Prawdę mówiąc nie popadałabym jednak w melancholię z powodu braku amatorów czytania. Statystyki rzeczywiście wskazują dość dobitnie, że jesteśmy narodem, który nie lubi czytać, tyle że osobiście ani w to nie wierzę, ani tego nie widzę. Obserwuję za to ludzi czytających w drodze do pracy... na ławkach (bo sezon na czytanie...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Szczur_w_bibliotece 21.04.2014 17:05
Bibliotekarz

Czy na podstawie ilości ludzi czytających np w miastach takich jak Kraków, Poznań, Warszawa, w których znajdują się uniwersytety, można powiedzieć, że czytelnictwo w Polsce ma się dobrze, bo przecież wszyscy studenci czytają. I to jak czytają! W parkach i na rynkach, w domach i akademikach, pijąc kawę lub łojąc wódę. Czasem nawet na imprezach czytają. Tylko co z tego? Bo...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Szczur_w_bibliotece 21.04.2014 13:35
Bibliotekarz

Problem poziomu czytelnictwa w naszym kraju ma dwojakie źródło. Pierwsze i widoczne gołym okiem to cena książek w odniesieniu do zarobków. Około 80% kosztu książki to koszta reklamy. (Czy to słusznie wydane pieniądze, czy reklama dobrze wpływa na sprzedaż, czy wręcz przeciwnie - w ujęciu długofalowym, to inny temat)
Dużo groźniejszy, bo realizowane na skalą ogólnokrajową...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Sebastian Kowalski 24.04.2014 09:21
Czytelnik

Moim zdaniem sam dobór lektur często po prostu zniechęca młodych czytelników (powiedzmy w moim wieku) do czytania. Ze świeczką szukać ciekawych lektur obowiązkowych, a jeżeli jakaś młoda osoba czyta z przymusu to nigdy się do tego nie zachęci. Przez to czytanie książek stało się "niemodne", nad czym również ubolewam, gdyż w moim środowisku (gimbaza ;p) nie mam z kim...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Zyrafu 19.04.2014 10:30
Czytelnik

Krytyki literackiej może i brakuje, ale przede wszystkim brakuje... czytelników. Statystyki są zatrważające: 11% przeczytało 3 książki rocznie, statystyczny Polak wydał 19 pln na książki rocznie (i to wliczając podręczniki szkolne dla dzieci). I z tym trzeba coś zrobić! Rozkręcać kampanie społeczne, budować ultra pozytywny obraz czytających, by nie-czytający zapragnęli do...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Szczur_w_bibliotece 17.04.2014 15:57
Bibliotekarz

Książki są drogie, czytelników mało, wydawcy rzucają na rynek teksty łatwe, proste, bo trudne i dające do myślenia się nie sprzedadzą. Zróbmy sobie NAJLEPSZY SELLER, mówią i pakują kasę w kampanię takiego badziewia bo może jedna pani drugiej pani powie, że to takie życiowe dzieło, no po prostu jakby o moim życiu ktoś napisał. Dno i wodorosty rosną nam na rynku księgarskim...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Jane Rachel 17.04.2014 00:05
Czytelniczka

Dzisiejszy świat idzie na łatwiznę: zamiast zająć się porządną, światową lekturą, która może okazać się książką wpływającą na zmianę naszej postawy, światopoglądu czy też wartości (rzecz jasna mówię z pozytywnego punktu widzenia), lepiej ściągnąć zza Oceanu tanie romansidło i wydać. Okej, tanie romansidła też mają prawo bytu, bo przecież ciągłe jechanie na poważnych...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Zuba 17.04.2014 11:28
Czytelniczka

Z drugiej strony dobra literatura zawsze miała i chyba będzie nadal miała charakter elitarny, tego nie da się moim zdaniem przeskoczyć.
Czytelnikom bardziej wymagającym pozostaje chyba bardzo dobrze opanować (przynajmniej) jeden język obcy i kupić czytnik, a wtedy znikają ograniczenia.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
konto usunięte
16.04.2014 19:03
Czytelnik

Użytkownik wypowiedzi usunął konto

MountainTobacco 16.04.2014 20:10
Czytelniczka

Myślałam raczej o tym, że taka krytyka literacka powinna zawierać w sobie o wiele więcej niż sam opis fabuły, czy spis stylistycznych i językowych błędów;) Pozdrawiam cieplutko:)

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
MountainTobacco 16.04.2014 16:22
Czytelniczka

Krytyka literacka jest sztuką samą w sobie i oddzielnym bytem... Dlatego jest w zaniku, żeby napisać taką krytykę trzeba posiadać swój własny styl, oraz olbrzymią wiedzę na różne tematy. Krytykując bowiem czyjeś dzieło łatwo o napiętnowanie samego siebie. Sama krytyka literacka jest o tyle wartościowa, o ile budzi emocje w czytelniku i wyciąga z dzieła własne wartości....

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
TymonT 16.04.2014 14:15
Czytelnik

Krytyka literacka jest dobra dla literatów i dyskusji wszelakich, nie czytelników - dlatego cenię to miejsce, bo poznaję opinie "ludzi takich ja my", a nie rozdmuchane analizy. I wiem - niskie to podejście - słabe - beznadziejne, ale przyjemne i proste :)

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
adamats 15.04.2014 16:01
Bibliotekarz

Ale trafiłeś człowieku! Salwa burtowa w śródokręcie - trzymając się przyjętej przez Ciebie terminologii - i w zasadzie, powinno być wszystkim. Nie byłoby nawet przeciwnikom na czym białej flagi wywiesić, gdyby nie fakt, że najwspanialszy nawet literacki trójmasztowiec, sunący dumnie po czytelniczych oceanach nie ma szans w starciu z prawdziwymi wydawniczymi bestiami klasy...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej