Jamajski przepis na sukces: Marlon James

LubimyCzytać LubimyCzytać
23.10.2015

Jego pierwszą powieść odrzucono 78 razy. Chciał się poddać i zarzucić pisanie. Wyrzucił rękopis, skasował tekst ze swojego laptopa, a nawet z komputerów przyjaciół. Na szczęście zmienił zdanie. Niedawno otrzymał Nagrodę Bookera. Przedstawiamy: Marlon James.

Jamajski przepis na sukces: Marlon James

Był taki czas, kiedy myślałem, że ludziom po prostu nie podobają się historie, które piszę – wspomina 44-letni jamajski pisarz, Marlon James, uhonorowany parę tygodni temu Nagrodą Bookera. Spytany o to, czy rozważał porzucenie pisarstwa, odpowiada: - Nie tylko to rozważałem, faktycznie je porzuciłem. Zniszczyłem rękopis, odwiedziłem nawet przyjaciół i wykasowałem powieść z ich komputerów.

Po pewnym czasie zmienił zdanie. Książkę udało mu się odzyskać, bo znalazł ją w starej skrzynce mailowej. Wysłał ją po raz kolejny do wydawnictwa i tym razem została przyjęta do druku.

Zapytany o to, kiedy zdecydował, że chce zostać pisarzem, odpowiada:

To była trudna decyzja – zwłaszcza na Jamajce, gdzie nie można po prostu wstać i oświadczyć: od teraz będę pisarzem. Moje pokolenie to ludzie, którzy jeszcze myśleli w kategoriach „musisz zostać prawnikiem” lub „musisz być lekarzem”. Nawet po ukazaniu się mojej pierwszej książki [„John's Crow's Devil”], jeszcze nie zdecydowałem, że zajmę się na poważnie pisaniem. Dopiero gdy napisałem drugą [„The Book of Night Women”], doszedłem do wniosku, że nie mogę robić nic innego. Do takiego wniosku dochodzi się, gdy zadasz sobie pytanie: kim mógłbyś być, gdybyś nie był pisarzem, i nie wiesz. Ja nie miałem żadnego innego pomysłu. Nie istnieje dla mnie nic innego.

Marlon James wciąż jeszcze pracuje jako wykładowca literatury w Macalester College w St. Paul w Minnesocie. Znajomi mówią, że jest zabawny i lubi plotkować, ale w pozytywny sposób. Colin Channer, jeden z założycieli jamajskiego festiwalu literackiego Calabash, podkreśla jednak: Bardziej niż cokolwiek innego kocha czytać. Jest uzależniony od książek.

Jest pierwszym jamajskim pisarzem, który dostał Bookera. Wyróżnienie przyznano mu za powieść A Brief History of Seven Killings, nazwaną przez jurorów bezkompromisową opowieścią o próbie zabójstwa Boba Marleya w 1976 roku.

Pomysł na powieść, której tematem jest niedoszłe morderstwo, po części ma wytłumaczenie w korzeniach pisarza. Rodzice Jamesa zajmowali się rozwiązywaniem spraw kryminalnych. Jego matka była detektywem, a ojciec najpierw policjantem, później prawnikiem, a ostatecznie sędzią zajmującym się sprawami prawa karnego. Historie o rozmaitych przestępstwach przewijały się przez dom Jamesa i, jak widać, zapadły mu w pamięć. Przyznaje, że część z tego, co znalazło się w książce, opiera się na prawdziwych wydarzeniach.

Przewodniczący jury tegorocznej edycji Bookera, Michael Wood, przyznaje, że jego matka nie była w stanie przeczytać więcej niż kilka pierwszych stron tej powieści z powodu liczby przekleństw, które się na nich znalazły. Zapytany o to, dlaczego używa „brzydkich słów”, James odpowiada:

To, czy coś jest brzydkie czy złe, jest względne. Piszę o przemocy, nie o dobrych ludziach, więc nie wyobrażam sobie, bym mógł o niej opowiadać inaczej.

Inną kwestią, która spędzała wielu dziennikarzom i recenzentom snu z powiek, jest to, jak Jamesowi udało się zachować spójność tak wielu narracji w swojej książce. Autor wyjaśnia:

Miałem teczkę na każdą osobę. Wyglądało to prawie tak, jakbym założył swoje własne CIA. Na ścianie powiesiłem tablicę z diagramem. Ludzie często nie wierzą mi, gdy o tym mówię – myślą, że posiadam wrodzony dar opowiadania, a to nieprawda. Mam tę tablicę na ścianie, a na niej rozmieściłem wszystkich bohaterów wraz z opisem ich cech oraz informacjami o tym, gdzie w danym miejscu książki są i co robią. Trudno było mi śledzić losy każdego z nich, bo w książce jest naprawdę sporo postaci. Niektóre z tych danych zrodziły się same, już w trakcie pisania. Bardziej odkryłem je, niż wymyśliłem. Wiele postaci wymyśliłem, rozbudowałem ich historie i ostatecznie nie umieściłem ich w książce. Liczba odrzuconych historii jest tak wielka, że mógłbym z niej stworzyć kolejną grubą powieść. Do wszystkiego dochodziłem metodą prób i błędów.

A jak udało mu się pisać o Jamajce, mieszkając w Minneapolis?

Dzięki temu, że mieszkam w Minneapolis, udało mi się zachować dziennikarski dystans. Mój redaktor zajmuje się w zasadzie wyłącznie książkami non-fiction. Chciałem, by był nim właśnie on, bo wiedziałem, że w dużej mierze odgrywam rolę reportera, spisując tę historię. Sądziłem, że w takiej sytuacji zachowanie dystansu i bezstronności jest wręcz wskazane.

Pisząc „A Brief History of Seven Killings”, James inspirował się czterema książkami: Amerykańskim spiskiem Jamesa Ellroya, Nazywam się Czerwień Orhana Pamuka, Podziemiami i Librą Dona DeLillo.

Gdy odbierał Bookera, za swój sukces chciał szczególnie mocno podziękować ojcu. Wspominał, że gdy był chłopcem, urządzali sobie pojedynki na Szekspira.

Wyobraźcie sobie ojca i syna, gdy siedzą w jamajskim barze z rumem i przerzucają się solilokwiami z szekspirowskich dramatów.

Nagła popularność Marlona Jamesa prawdopodobnie zbyt szybko nie wygaśnie, a wręcz przeciwnie – przybierze na sile, ponieważ nagrodzona Bookerem książka zostanie zekranizowana. Prawa do jej produkcji filmowej kupiło HBO. Na podstawie powieści powstanie serial. Pisarz pracuje nad scenariuszem razem z Ericiem Rothem, który pracował wcześniej m.in. przy tworzeniu serialu „House of Cards” i filmu „Ciekawy przypadek Benjamina Buttona”. Nie wiemy, jak Wy, ale my z niecierpliwością czekamy na polskie wydanie książki i serial.


komentarze [2]

Sortuj:
więcej
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
allison  - awatar
allison 24.10.2015 18:55
Czytelniczka

Ciekawa historia.
Czekam na polskie tłumaczenie.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
LubimyCzytać  - awatar
LubimyCzytać 23.10.2015 13:35
Administrator

A Brief History of Seven Killings
Marlon James

Zapraszamy do dyskusji.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post