Jedna z czołowych szwedzkich ilustratorek. Od 30 lat zajmuje się przede wszystkim ilustrowaniem tekstów, ale także pisaniem książek dla dzieci. Laureatka wielu prestiżowych nagród także międzynarodowych. Urodzona w 1949r. w Halmstadzie. W dzieciństwie marzyła by zostać gwiazdą filmową, nauczycielką, lekarzem weterynarii. W wieku 19 lat zdecydowała się na studiowanie wzornictwa w Sztokholmie, by ostatecznie zająć się ilustrowaniem. Współpracowała z telewizją szwedzką oraz Szwedzka Akademią Filmową.http://
Klimatyczna zimowa opowieść o lisie i skrzacie pilnującym gospodarstwa. Pióro Astrid Lindgren i ilustracje Evy Eriksson bajecznie wydane przez Zakamarki utulają w zimowe wieczory.
Wieczorową porą lis wychodzi z nory aby zapolować. Już wie, gdzie się uda. Niedaleko jest gospodarstwo. Cichutko stąpa po białym śniegu, a w domu, przy choince, bawią się niczego nieświadome dzieci. Znajduje harcujące myszy, ale w zagrodzie są lepsze kąski. Kurnik pełen jest kur.
Lis jednak nie wie, że jest ktoś, kto go obserwuje. To skrzat, który opiekuje się tym gospodarstwem. Nie może pozwolić, aby stała się tu jakaś krzywda, ale to nie znaczy, że lis ma odejść głodny.
Jesteście ciekawi jak zakończy się to spotkanie?
Ta niedługa historia otacza czytelnika klimatem zimowego wieczoru i niecodziennego spotkania. Niedługi tekst i urocze ilustracje przykuwają uwagę, podobnie jak piękne wydanie. Płócienny grzbiet i matowe kartki idealnie dopełniają całość. „Lis i skrzat” ma w sobie to coś, co zachęca do lektury na dobranoc, pozwala się wyciszyć i z uśmiechem na ustach zakończyć dzień.
Opiekowałam się małą dziewuszką i w ten sposób objawiła mi się Julia i ten cały mądry szwedzki cykl książeczek dla dzieci. Czytałyśmy razem z półtoraroczną Emmą i świetnie się bawiłyśmy odgrywając poszczególne scenki z zabawy Julii w chowanego, jak w książeczce. A ona, ta Julia, nie schowała się pod stołem, o nie…
Ani za fotelem, tylko w … no nie powiem gdzie.
A potem mama się chowała, szukała Julia razem z pieskiem Sodą - w przedpokoju i w salonie, a tymczasem mama ukryła się tam, gdzie wszystkie dzieci lubią najbardziej. Ale było zabawy! I u Julii, i u nas. Świetna książeczka, świetna zabawa.
Nie daję maksymalnej ilości punktów, bo w moim odczuciu tłumacz nawalił, nie spisał się zresztą w całym cyklu. Piszę o tym w opinii do części o tym, jak Julia siada.