-
ArtykułyJames Joyce na Bloomsday, czyli 7 faktów na temat pisarza, który odmienił literaturęKonrad Wrzesiński7
-
ArtykułyŚladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant8
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać455
-
ArtykułyZnamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant15
Biblioteczka
Gdy za oknem jest szaro i ponuro, wiatr szaleje, że mało głowy nie urwie, dzieci zajmują się swoimi sprawami, a mąż siedzi z pilotem w dłoni ja zaszywam się w swoim małym świecie. Kubek z gorącą herbatką, grube skarpety, kocyk i... książka. Kocham takie popołudnia. Spokojne, ciepłe i cudowne. Bo gdy mogę w spokoju poczytać, gdy przez ten czas nikt ode mnie niczego nie chce, a ja mogę w spokoju przeżywać przygody nowo poznanych bohaterów jestem najszczęśliwsza na świecie. Nie ma nic piękniejszego... Szczególnie, gdy książka, którą w danym momencie czytam jest ciekawa. Jak ta tutaj! Tym razem chwyciłam po romans. Bardzo rzadko mam okazję czytać takie historie. Ale jakoś mnie naszło. Tytuł tej lektury i ciekawa okładka sprawiła, że nie mogłam przejść obok niej obojętnie. I choć twórczości tej autorki nie znam, miałam przeczucie, że mi się spodoba. I wiecie co? Nie pomyliłam się. Książka jest świetna! Rewelacyjnie się przy niej bawiłam.
Bohaterką te powieści jest Eva. Bardzo sympatyczna, prostolinijna, nieskomplikowana osóbka o złotym sercu. Dziewczyna przeżywa właśnie trudny okres. Rok temu umarła jej babcia. Jedyna bliska jej osoba. Eva bardzo to przeżyła. Staruszka była całym jej światem. I tak naprawdę gdyby nie wsparcie przyjaciół oraz pamięć o ukochanej babci i jej wskazówkach na życie - nigdy chyba by się nie pozbierała. I tak nasza bohaterka stara się trzymać fason. Babcia nigdy nie pozwalała jej się użalać nad sobą. Pragnęła by dziewczyna była szczęśliwa, by starała się żyć jak najlepiej, działać, tworzyć i nigdy się nie poddawać. Eva więc wraz z przyjaciółkami założyła firmę i rzuciła się w wir pracy. Starała się chwytać życie z ogon. Jednego tylko jej brakowało. Miłości. Nie wiedzieć czemu na jej drodze nie stanął nikt godny uwagi. Koleżanki śmiały się nawet, że przyjaciółka żyje w celibacie. Ale tak naprawdę żyjąc jedynie domem i pracą trudno jest znaleźć miłość prawda? Żeby się zakochać trzeba wyjść do ludzi! Poznać kogoś! I takie właśnie postanowienie ma Eva. Od teraz dość ukrywania się. Czas na kolejny krok. Jak tego dokonać? Hmm... coś się wymyśli. Na razie w torebce Evy wylądowała prezerwatywa, z nadzieją, że wkrótce zostanie wykorzystana. I zlecenie, które przejdzie jej najśmielsze oczekiwania ;)
I tak Eva trafia do apartamentu wielkiej sławy. Lukas Blade, jego właściciel to słynny na cały świat autor kryminałów. Jego książki sprzedają się jak świeże bułeczki, a wielu jego czytelników dałoby się pokroić za choć jeden autograf. Eva tak tego nie widziała. Tak naprawdę nie znała żadnej z jego powieści. Z natury była niepoprawną optymistką a te wszystkie mrożące krew w żyłach historie przyprawiały ją jedynie o dreszcze. Nie czytała zatem takich książek. Jej przyjaciółki owszem. Jedna z nich nawet była wielbicielką owego pisarza. Eva natomiast wolała szczęśliwe zakończenia. A wszelkiego rodzaju kryminały sprawiały jedynie, że miała koszmary w nocy. Na szczęście jej praca nie miała nić wspólnego z horrorami jakimi karmił publiczność pan Lucas Blade. Jej zadnie polegało na tym by przystroić mu mieszkanie na Boże Narodzenie i zadbać o pełną lodówkę pisarza. Miała sprawić, by okres świąteczny był dla niego czymś wyjątkowym. Ze wszystkich stron miała wylewać się świąteczna atmosfera pełna ciepła i dobroci. Eva byłą w tym doskonała, więc z przyjemnością podjęła się tego wyzwania. Poza tym cieszyła się, że okres przedświąteczny spędzi aktywnie. Miasto szykowało się do wielkiej śnieżycy. Dziewczyna wiedziała, że uwięziona we własnym mieszkaniu będzie jeszcze bardziej tęsknić za ukochaną babcią oraz roztrząsać fakt, że wciąż jest samotna. Tutaj wpadając w wir pracy choć częściowo zapomni o tym co ją boli. A ponieważ apartament pisarza miał być zupełnie pusty - liczyła na spokojną i ciekawą pracę. Jakież więc było jej zaskoczenie, gdy na miejscu zastała pana domu. Który nawiasem mówić nigdzie się nie wybierał.
Na tym skończę opisywanie Wam treści tej książki. To dopiero początek, ale potem będzie się działo tak wiele, że nie chciałabym za bardzo się zapędzić. Tym bardziej, że moje słowa i tak na pewno nie oddadzą tego, w taki sposób wy sami odbierzecie te wszystkie wydarzenia. Nie chce Was pozbawić emocji. Wybuchów śmiechu, wzruszeń. Trochę tego będzie, na pewno się nie zawiedziecie. Bo gdy na swojej drodze spotkają się dwie tak różne osoby to nie ma mowy by nie doszło do różnych niespodziewanych sytuacji. Eva jest bowiem nadzwyczaj szczerą, rozgadaną optymistką. Na w głowie to na języku. A do tego jeszcze, ona za nic w świecie nie potrafi udawać. Na jej twarzy czyta się jak w otwartej księdze. Zresztą w jej przypadku niczego nawet nie musimy się domyślać. Ona po prostu mówi o wszystkim bez ogródek. Czasem może przez chwilkę tego żałuje. Ale za chwilę robi dokładnie to samo. Taka po prostu jest. Szczera do bólu, prawdomówna i ufna. Wierzy w ludzi, w dobro i piękno otaczającego ją świata. Cała Eva. Jeśli natomiast chodzi o Lucasa, tutaj musimy uruchomić te bardziej mroczne cechy charakteru. Jest to bowiem mężczyzna z wielką raną na sercu. Pokiereszowany, zdeptany i zrozpaczony. We wszystkim doszukuje się intrygi i drugiego dna. Przestudiował tak wiele warstw ludzkiej natury, że zupełnie zapomniał o tej pozytywnej stronie człowieczeństwa. Dla niego wszyscy knują, spiskują i mają coś w zanadrzu. Nie mówi wiele, lubi spokój i ciszę. Co roku o tej samej porze wpada w czarną rozpacz i nie potrafi się pozbierać. A ten rok jest dla niego jeszcze trudniejszy. Bo poza niemiłymi uczuciami jakie nimi targają na karku ma jeszcze wydawcę, z którym podpisał kontrakt na kolejną powieść. I termin oddania rękopisu zbliżający się wielkimi krokami. A on nie ma nawet pomysłu na to, kim będą jego bohaterowie. Nie mówiąc już nawet o tym jak rozgrywać się będzie akcja powieści. Tak więc Lukas jest zupełną odwrotnością szczerej, uśmiechniętej i pozytywnie zakręconej Evy. Tymczasem ich losy nagle się splatają. I muszą wytrzymać ze sobą kilka tygodni. Myślicie, że to wykonalne?
Ta książka bardzo mi się podoba. Od pierwszej strony polubiłam zwariowaną Evę, jej szczerość i niewyparzony język. Podobało mi się to, że od samego początku doskonale wiedziała czego chce. To nie jakaś głupia gąska, która nie ma żadnych wartości. To po prostu dziewczyna pełna życia , która pragnie kochać. Che mieć kogoś, kim mogłaby się zaopiekować i kto otoczył by tą opieką także ją. I choć niekiedy wydawało by się, że jest wręcz zdesperowana - ona dąży jedynie do wcześniej wyznaczonego celu. Powoli i sukcesywnie. Oj, powiem Wam, że prawdziwa z niej agentka! Lucas to także sympatyczny facet. Nie jest gburem. Powiedziałabym raczej, że to po prostu człowiek mocno stąpający po ziemi. Życie nauczyło go, że miłość to nie bajka. Że czasem piekielnie boli i trzeba na nią uważać. Nie wykorzystuje chwili, nie jest podrywaczem. Jest szczery i troskliwy, ale stara się zachować dystans. Podoba mi się jego lojalność. To, że stara się być uczciwy wobec innych. Fakt, wszędzie dostrzega czarne strony życia, ale to trochę z winy tego co go spotkało. I charakteru pracy, która wręcz wymaga u niego takiego podejścia. Mimo wszystko nie jest złym facetem. Nie oszukujmy się. Mając taką sławę i tyle pieniędzy, mógłby prowadzić znacznie inne życie. Hulaszcze i beztroskie. Tymczasem to facet trzeźwo myślący. Pragnący ciszy i spokoju. A gdy ten spokój nagle zmąciła rozgadana dziewczyna - wszystko nagle zaczynało nabierać zupełnie innego znaczenia.
Powiem Wam, że ja też jestem urodzoną optymistką. Zawsze i wszędzie staram się dostrzegać tą pozytywną stronę. Uważam, że życie jest za krótkie, by je spędzić na umartwianiu się. Lepiej wziąć sprawy w swoje ręce i po prostu działać. Nikt nie obiecywał, że będzie łatwo. To od nas zależy, co wydarzy się dalej. Dlatego też podejście Evy bardzo mi się podoba. Ja może nie jestem aż tak szczera. I aż tak zwariowana. Ale myślę, że byśmy się dogadały. Może więc właśnie dlatego tak mi się ta książka spodobała? To przecież typowy romans. Z góry wiemy, że ta dwójka jakoś się dogada, i że na samym końcu będzie happy end. Powieść ta jest dość przewidywalna. Nie zaskakuje nas jakoś szczególnie. Ale to nie ma być trzymający w napięciu kryminał! Tu własnie o to chodzi. By się odprężyć i zarazić pozytywną energią. By podczas czytania spłynął na nas ten spokój i szczęście. A po jej przeczytaniu, żebyśmy pozytywnie kroczyli przez życie. I jak na moje oko - wszystkie te warunki zostały spełnione. Ta lektura naprawdę wpłynęła na mnie bardzo pozytywnie. Czytałam ją z wielkim uśmiechem na twarzy. I przyznam Wam się szczerze, że z przyjemnością zaczęłabym ją czytać od nowa. Gdyby nie to, że czeka na mnie mały stosik innych lektur, pewnie bym to zrobiła. Na razie jedynie muszę nacieszyć się miłym uczuciem jaki mi po niej został i wspomnieniami. Bo z pewnością ta dwójka bohaterów zadomowiła się w mojej głowie na dobre.
Cud na Piątej Alei to ciepła i piękna historia. To miłość, jaką życzyłabym każdemu. Idealna lektura na walentynki. Polecam!
Gdy za oknem jest szaro i ponuro, wiatr szaleje, że mało głowy nie urwie, dzieci zajmują się swoimi sprawami, a mąż siedzi z pilotem w dłoni ja zaszywam się w swoim małym świecie. Kubek z gorącą herbatką, grube skarpety, kocyk i... książka. Kocham takie popołudnia. Spokojne, ciepłe i cudowne. Bo gdy mogę w spokoju poczytać, gdy przez ten czas nikt ode mnie niczego nie chce,...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
A co powiecie na weselne klimaty? Ale takie z przymrużeniem oka, opisane w zabawny sposób ;) Taką właśnie książkę miałam okazję przeczytać. Chwyciłam po nią z nadzieją na jakiś romansik i otrzymałam bardzo fajną, momentami zabawną powieść z delikatnymi miłosnymi podrygami ;) Także zawczasu powiem Wam, że na wielki, płomienny romans, love story i takie rzeczy nie macie co liczyć, ale mimo tego, że ja to takie romansidła uwielbiam najbardziej to jednak tę książkę także czytało mi się bardzo fajnie :)
Louna to nastolatka, której matka jest znaną konsultantką ślubną. Prowadzi firmę wraz z przyjacielem, oboje mają bardzo ciekawe podejście do ślubów, a na dodatek fajne poczucie humorów więc ich komentarze i przemyślenia na temat wesel, panien młodych czy teściowych są naprawdę zabawne. Louna pomaga im w czasie wakacji przy organizowaniu ślubów więc ona także nie jedno już widziała. Dlatego też ma tak sceptyczne podejście do wielkich miłości i happy endów. Jednak to nie jedyny powód. Louna mimo swojego młodego wieku przeżyła już swoją wielką miłość i tak szybko jak pojawiła się ona w jej życiu, tak też szybko została jej odebrana. Dziewczyna doświadczyła ogromnej straty, jej serce rozpadło się na kawałeczki. Ona sama nie wierzy, że jeszcze kiedykolwiek mogłaby coś poczuć. Stała się samotnikiem, jest burkliwa, niewiele w niej radości z życia. Na temat chłopaków nie ma zamiaru nawet myśleć. Nawet wtedy kiedy na jednym ze ślubów spotyka przystojnego podrywacza o imieniu Ambrose. Od początku tylko ją irytował więc kiedy okazuje się, że w ramach resocjalizacji będzie pracował w ich firmie, dziewczyna jest załamana. Jednak z czasem przyzwyczaja się do zachowania Ambrose'a, do jego lekkiego podejścia do życia, do wiecznego optymizmu. Ta dwójka jest zupełnym przeciwieństwem, a jednak udaje im się zaprzyjaźnić. Ambrose za sprawą zakładu nakłania nawet Lounę do wyjścia do ludzi, do tego, aby zaczęła niezobowiązującą randkować. Dziewczyna nie wie, że on ma w tym swój cel. Jednak nie wszystko idzie tak jak to sobie zaplanował...
Tak jak wspominałam Wam powyżej, nie jest to książka gdzie przeczytamy jakąś piękną historię miłosną. Chociaż w sumie to może i taką przeczytamy, ale jest to raczej tylko wspomnienie zranionej dziewczyny. Ta książka to opowieść o wielkiej stracie, o pierwszej miłości, o oczekiwaniach, planach i nadziejach, które wyparowały w trakcie kilku chwil. Jest to też opowieść o ślubach widzianych od kuchni, o rozhisteryzowanych pannach młodych i czepialskich teściowych, o pesymistycznym i optymistycznym spostrzeganiu świata, o powolutku kiełkującym uczuciu, o przyjaźni, o nowym początku, o zmianach... Mogłabym pewnie jeszcze tak wymieniać i wymieniać, ale sądzę, że wiecie już o co chodzi. Historia ta jest taka słodko-gorzka, momentami smutna, momentami pełna nadziei, a momentami zabawna. Czyta się ją bardzo dobrze, jest ciekawa, wciągająca... Pomimo tego, że może nie dzieje się tutaj zbyt wiele, nie ma jakieś wartkiej akcji to i tak nie sposób się przy niej nudzić. Także pozostaje mi napisać, że ją Wam polecam :)
A co powiecie na weselne klimaty? Ale takie z przymrużeniem oka, opisane w zabawny sposób ;) Taką właśnie książkę miałam okazję przeczytać. Chwyciłam po nią z nadzieją na jakiś romansik i otrzymałam bardzo fajną, momentami zabawną powieść z delikatnymi miłosnymi podrygami ;) Także zawczasu powiem Wam, że na wielki, płomienny romans, love story i takie rzeczy nie macie co...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Jakiś czas temu miałam okazję czytać "Firstlive. Pierwsze życie" wydawnictwa Harper Collins Polska. Już wtedy wiedziałam, że będzie kontynuacja i już wtedy byłam pewna, że po nią chwycę :) Byłam bardzo ciekawa dalszych losów bohaterów. Kiedy więc ukazało się "Lifeblood. Krew życia" nie wahałam się ani chwili. Kiedyś bardzo często sięgałam po powieści fantasy, jednak od jakiegoś czasu zdarza się to już bardzo sporadycznie. Ale to przecież nie znaczy, że całkiem zrezygnowałam z tego gatunku, jak widać wcale się tak nie stało :)
Fabuła tej książki jest dosyć skomplikowana i ciężko byłoby mi napisać recenzje do dzisiejszej książki nie wspominając o części pierwszej więc dla tych którzy nie mieli okazji czytać poprzedniej częśći postaram się pokrótce ją opisać. Istnieje pierwsze życie i drugie życie. Życie pierwsze to to, które ludzie przeżywają na ziemi, życiem drugim nazywa się to życie, które ludzie doświadczają po pierwszej śmierci. Istnieją trzy krainy w tym dwie toczące że sobą odwieczną walkę. Ludzie w swoim pierwszym życiu muszą wybrać do której z krain chcą trafić po śmierci. Miriada to wieczny mrok, kraina ciemności gdzie rządzi zabawa, siła, emocje. Trojka to kraina światła, gdzie wszyscy są sobie równi, gdzie króluje wyrozumiałość, wybaczenie i miłość. Tutaj rządzi logika. Ostatnia z krain to Wiele Końców. Trafiają tam osoby, które za życia nie wybrały żadnej z dwóch pozostałych krain. Tutaj znajdą wyłącznie cierpienie i ból. Pobyt w tym miejscu to jeden wielki niekończący się koszmar... Nie będę opisywała Wam dokładnie wszystkiego, bo byłoby tego sporo do wytłumaczenia. Napiszę jedynie, że w części pierwszej poznaliśmy Tenley, która nie potrafiła zadecydować gdzie chce trafić po śmierci więc jej rodzice postanowili zamieścić ją w ośrodku dla ciężkiej młodzieży gdzie... była torturowana... Okazało się, że obu krainom ogromnie na niej zależy i obie zrobią wszystko, aby po pierwszej śmierci trafiła właśnie do nich...
Teraz, aby opisać Wam dzisiejszą część muszę zamieścić spoiler części poprzedniej więc jeśli jeszcze jej nie czytaliście, a macie ochotę to nie czytajcie dalej tej recenzji, bo dowiecie się jak zakończyła się "Firstlife" ;) Tak więc teraz czas skupić się już na "Lifeblood". Ten walcząc w strasznej walce toczącej się między krainami zginęła z ręki swojej przyjaciółki. W ostatnim momencie swojego życia wybrała Trojkę i właśnie tam trafiła po śmierci. Okazało się, że Trojka jest tak niewyobrażalnie piękna, wspaniała, nieskończenie wielka, po prostu brakuje słów, aby oddać jej niesamowitość. Jednak Tenley nie ma czasu, aby nacieszyć się tym wszystkim. Okazało się, że jest ona kimś niezwykle ważnym dla swojej krainy. Jest ona bowiem Przewodnikiem czyli kimś kto będzie stał na prawie samym szczycie w hierarchii, kimś kto ma niezwykle wielką moc, kto będzie dawał światło całej krainie, kto ma siłę i możliwości, aby zwyciężyć walkę z największym wrogiem czyli Miriadą. Od razu zaczyna intensywny trening, musi nauczyć się tak wiele, musi zacząć panować nad swoim światłem, musi nauczyć się praw z Wielkiej Księgi, musi złamać swój klucz/szyfr, który pozwoli jej władać swoją mocą. Ale ma na to bardzo niewiele czasu. Miriada nie chce dopuścić, aby do tego doszło, aby Trojka stała się tak silna. Planują coś wielkiego, planują coś strasznego... Czy Ten poradzi sobie z tak trudnym zadaniem jakim jest ochrona całej wielkiej krainy? Czy będzie potrafiła walczyć przeciwko swojemu ukochanemu, który jest w Miriadzie?
To co Wam opisałam to tylko niewielka część tego co dzieje się w tej książce. Akcja jest tutaj niezwykle wartka, cały czas wychodzi coś nowego, nie ma ani chwili spokoju. Główna bohaterka ma przed sobą niezwykle trudne zadanie, zważywszy na to, że dopiero co umarła i spadł na nią ogrom obowiązków, dźwiga na barkach losy tysięcy, setek tysięcy, a może i milionów istnień, a na dodatek jej serce jest rozdarte przez stratę ukochanego, który teraz stał się jej wrogiem. A niestety w Trojce także czają się na nią niebezpieczeństwa, bowiem nie każdemu podoba się, że Ten się tu znalazła. A jeśli dodać do tego ukrytych szpiegów z Miriady... Jak widzicie nie ma tutaj czasu na nude. I wbrew pozorom to wszystko nie jest wcale tak skomplikowane jak mogłoby się wydawać. W trakcie czytania szybko zrozumiemy co jest co, kto jest kim, co oznaczają różne dziwne nazwy,do czego służą różne dziwne przedmioty. Wszystko idzie naprawdę bez problemów pojąć więc mimo swojej zawiłości książkę tą da się czytać, powie więcej, ona naprawdę wciąga i ją chce się czytać i robi się to z wielkim zainteresowaniem, z ogromną chęcią i niecierpliwością. To ostatnie oczywiście dotyczy tego, że czytelnik jak najszybciej chce się dowiedzieć co wydarzy się dalej ;) W moim przypadku tak właśnie było. Niestety czas ostatnio nie pozwalał mi czytać tyle ile bym chciała więc moją cierpliwość musiałam trochę poćwiczyć, ale przeczytałam całość i coś czuję, że będzie kolejna część ;) Polecam (nie tylko młodzieży) !
Jakiś czas temu miałam okazję czytać "Firstlive. Pierwsze życie" wydawnictwa Harper Collins Polska. Już wtedy wiedziałam, że będzie kontynuacja i już wtedy byłam pewna, że po nią chwycę :) Byłam bardzo ciekawa dalszych losów bohaterów. Kiedy więc ukazało się "Lifeblood. Krew życia" nie wahałam się ani chwili. Kiedyś bardzo często sięgałam po powieści fantasy, jednak od...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Miałam ostatnio przerwę od romansów i kiedy tylko nadarzyła się okazja musiałam znowu chwycić po taką książkę ;) Jako wielka fanka romansów najczęściej i najchętniej czytam właśnie tego typu powieści. Lubię także inne gatunki, w sumie lubię kilka różnych gatunków literackich, ale mimo wszystko moje ulubione są właśnie romanse - takie lekkie, przewidywalne, przerysowane, wyidealizowane... Takie książki czyta się zazwyczaj szybko, miło, przyjemnie i ja właśnie tak uwielbiam. Kiedy więc zobaczyłam w nowościach wydawnictwa Harper Collins tę książkę, która na dodatek jest pierwszą częścią i której autorką jest znana mi już Kirsty Moseley, od razu zapragnęłam ją przeczytać :) Tak jak przypuszczałam, dosyć szybko ją pochłonęłam...
Nate jest podrywaczem, jest kompletnym babiarzem, uznaje tylko przelotne romanse, nigdy z nikim się nie wiąże. Jest niesamowicie przystojny, jest dobrze zbudowany i jest agentem SWAT - laski szaleją za jego mundurem. Nate uwielbia swoje życie chociaż ostatnio łapie się na tym, że zazdrości swojemu najlepszemu przyjacielowi stabilizacji. Ma on wspaniałą żonę, właśnie urodził mu się synek. Jest bardzo ciekawy jakby to było mieć każdego dnia do kogo wracać... Chociaż z drugiej strony nie potrafi pojąć jak można tak żyć, przecież jest tyle napalonych lasek wokoło ;) Jego idealny, nieskomplikowany świat runie w chwili poznania Rosie. Rosie to najlepsza przyjaciółka żony jego przyjaciela. Nate nie może uwierzyć, że jak dotąd nie miał okazji jej poznać. Jak to się stało, że jeszcze jej nie zaliczył? Jednak okazuje się, że ona jest zupełnie odporna na jego urok, że jego gadki na podryw wydają się jej beznadziejne, że jego uroda nie robi na niej najmniejszego wrażenia, a starania by ją oczarować nic nie dają. On jasno stawia warunki, chce od niej tylko jednego, ona jasno daje mu do zrozumienia, że nie ma u niej szans, że za nic w świecie nie zgodzi się na seks z nim. Nate nie przyjmuje tego do wiadomości, jej upór staje się dla niego wyzwaniem - zaciągnie tą dziewczynę do łóżka, w końcu jemu nigdy nikt nie odmawia... Jeszcze się chłopak zdziwi ;)
Chociaż Nate jest tylko postacią fikcyjną, chociaż ja jestem tylko czytelniczkom, chociaż wydawać by się mogło, że to skończony dupek (że tak delikatnie go nazwę) to jednak mnie całkowicie oczarował! Naprawdę jego urok osobisty jest tak niezwykły, że wylewa się z tej książki i oblepia czytelniczki ;) Od samego początku bardzo go polubiłam, chociaż jako kobieta powinnam go znienawidzić za to beznadziejne postępowanie z płcią przeciwną, ale tego gościa nie da się nie lubić, a z każdą kolejną przeczytaną stroną tylko utwierdzał mnie on, że wystarczy odrobina dobrej woli, chęć zmiany, posłuchanie własnego serca, aby z kompletnego palanta zmienić się w niesamowitego mężczyznę... A Rosie? Ona także jest świetna. Bardzo sympatyczna, zaradna, wie czego chce i tego twardo się trzyma. Gdybym spotkała taką Rosie na żywo to z pewnością bym ją polubiła :) Także wiecie już, że główni bohaterzy są fajni, a to już połowa sukcesu, bo jeśli bohaterzy książki są ok to od razu o wiele lepiej się czyta, prawda :) ?
Sama historia jest może i dosyć przewidywalna, jest może i banalna, jest może i trochę wyidealizowana, ale mi zupełnie to nie przeszkadzało, wręcz przeciwnie, czytało mi się tą książkę fantastycznie, wciągnęła mnie i zaciekawiła... A ponieważ jest to pierwsza część, a kolejna jest już dostępna w sprzedaży będę musiała jak najszybciej ją upolować :) Jeśli lubicie romanse to ten z pewnością Wam się spodoba więc jak najbardziej polecam!
Miałam ostatnio przerwę od romansów i kiedy tylko nadarzyła się okazja musiałam znowu chwycić po taką książkę ;) Jako wielka fanka romansów najczęściej i najchętniej czytam właśnie tego typu powieści. Lubię także inne gatunki, w sumie lubię kilka różnych gatunków literackich, ale mimo wszystko moje ulubione są właśnie romanse - takie lekkie, przewidywalne, przerysowane,...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Jakiś czas temu miałam okazję opowiedzieć Wam o książce pod tytułem "Chłopak, który chciał zacząć od nowa" pamiętacie? Była to opowieść o rudowłosej, pięknej Ellie, która zakochała się na zabój w Jamie'm czyli chłopaku z bardzo nieciekawą przeszłością, z mnóstwem tajemnic, niebezpiecznych hobby, groźnych znajomych. To właśnie dla Ellie postanowił się zmienić, postanowił rzucić wszystko, by móc zasłużyć na taką cudowną dziewczynę. Jednak przez jedną głupią sytuację, stracił swoją ukochaną i wszystkie plany na przyszłość wzięły w łeb. Jamie trafił do więzienia i postanowił zwrócić Ellie wolność. Jego zdaniem nie zasługiwała na takie życie, chciał aby poszła dalej, aby spełniała swoje marzenia. Zostawił ją nie mówiąc całej prawdy o powodach tego rozstania... Tak zakończyła się pierwsza część tej historii. Dzisiaj czas na kontynuacje.
Ellie zaraz po rozstaniu, z roztrzaskanym sercem i złamanym życiem wyjechała, podróżowała po świecie, odwiedzała miejsca, które powinna była odwiedzić ze swoim ukochanym. W końcu zatrzymała się w Londynie, tam poznała mężczyznę przy którym poczuła się nieco lepiej, który potrafił ją rozśmieszyć, zająć jej myśli. Był wspaniałym przyjacielem, postanowiła dać mu szansę, miała nadzieję, że może miłość przyjdzie z czasem... Minęły trzy długie lata od wyjazdu, a Ellie po raz pierwszy wróciła do Nowego Jorku. Niestety powód jej powrotu był bardzo smutny. Jej rodzice mieli poważny wypadek... Na dodatek na horyzoncie znowu pojawia się Jamie, a jej uczucia wracają do niej ze zdwojoną siłą... Jammie wyszedł z więzienia po półtora roku i od razu wrócił do swojego dawnego życia. Do kradzieży, oszustw, sprzedaży narkotyków, do prowadzenia nielegalnych interesów. W tym był dobry, wręcz najlepszy. Jego jedyną motywacją by stać się lepszym była Ellie, jednak po rozstaniu nie miał już dla kogo się starać. Ale teraz Ellie wróciła do domu, a on znowu poczuł, że ma dla kogo żyć. Nadal kochał ją nad życie, a teraz groziło jej ogromne niebezpieczeństwo. On jednak nie pozwoli jej skrzywdzić...
Byłam naprawdę bardzo ciekawa tej książki. Pierwsza część skończyła się tak nagle w takim dramatycznym momencie, że kiedy tylko zobaczyłam kontynuacje od razu musiałam ją mieć! Byłam pewna, że ta dwójka będzie razem, że spotkają się, uczucia odżyją i wrócą do siebie. Ale wiecie co? Okazało się, że to wszystko było o wiele, wiele bardziej skomplikowane. Ellie przeżywała bardzo ciężkie chwile, u jej boku trwał jej narzeczony, Jamie złamał jej serce i dała mu jasno do zrozumienia, że nie chce go już więcej widzieć, że ma się trzymać od niej z daleka. We wszystko wplątali się gangsterzy, którzy postanowili zniszczyć Jamie'go używając do tego jego ukochanej... Sporo się tutaj dzieje, zdecydowanie nie będziemy mogli narzekać na nudę podczas czytania. Chociaż muszę Wam powiedzieć, że ta część jest dosyć smutna. Przez większość tej książki czytamy o samych przygnębiających zdarzeniach i uczuciach i przyznam, że odrobinę mi się to ciągnęło. Na początku brakowało mi tutaj jakiś pozytywnych emocji, wesołych sytuacji, ciepła, nutki pikanterii, było za to sporo smutku i samotności. Jednak z czasem kiedy wszystko się rozkręciło doczekałam się też tego wszystkiego o czym właśnie Wam wspominałam. Z mojej strony mogę napisać jeszcze tylko tyle, że polecam ją osobom, które czytały część pierwszą czyli "Chłopak, który chciał zacząć od nowa", jeśli nie czytaliście to nic straconego, szybciutko można, a nawet i trzeba to nadrobić ;)
Jakiś czas temu miałam okazję opowiedzieć Wam o książce pod tytułem "Chłopak, który chciał zacząć od nowa" pamiętacie? Była to opowieść o rudowłosej, pięknej Ellie, która zakochała się na zabój w Jamie'm czyli chłopaku z bardzo nieciekawą przeszłością, z mnóstwem tajemnic, niebezpiecznych hobby, groźnych znajomych. To właśnie dla Ellie postanowił się zmienić, postanowił...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Od wieków nie czytałam takiej typowej powieści fantasy czy też paranormal, a kiedyś naprawdę je uwielbiałam. Później odrobinę mi minęło, może nawet z nich wyrosłam? Ale zdecydowanie nie mam zamiaru całkowicie z nich zrezygnować. Nadal bardzo lubię taką tematykę więc kiedy tylko nadarzyła się okazja by chwycić po tego typu książkę to oczywiście nie mogłam się oprzeć pokusie, tym bardziej, że opis bardzo mnie zaciekawił, a i autorka nie była mi zupełnie obca... Z ogromną przyjemnością zagłębiłam się w lekturę...
W tym świecie nie ma jednego życia, jest za to ogromna presja, aby jak najszybciej zadecydować o swojej przyszłości. Brak decyzji może doprowadzić do prawdziwej tragedii szczególnie jeśli chodzi o naszą główną bohaterkę. Tenley ma 17 lat, rodzice zamknęli ją w ośrodku/więzieniu gdzie pracownicy i współwięźniowie znęcają się nad nią psychicznie i fizycznie. Tak naprawdę Ten nic nie zrobiła. Dlaczego jest więc zamknięta? Ponieważ nie podjęła decyzji, a dokładniej nie zgodziła się na przyszłość jaką wybrali dla niej rodzice...
W świecie, w którym żyje Tenley istnieje pierwsze oraz drugie życie. Pierwsze życie przeżywa się dosyć zwyczajnie, jako człowiek, ucząc się i pracując i to właśnie w pierwszym życiu każdy musi jak najszybciej zadecydować dokąd trafi po śmierci. Istnieją bowiem dwie frakcje, są nimi Miriada oraz Trojka. Różnią się od siebie zupełnie, głoszą kompletnie inne poglądy i każdy musi sam zadecydować do której z tych frakcji pasuje bardziej. Osoby, które nie zdecydowały dotychczas gdzie trafią po śmierci nazywani są Niezwerbowanymi. Jeśli umrą nie podjąwszy decyzji trafiają do Wielu Końców gdzie spędzą wieczność cierpiąc niewyobrażalne katusze... Nasza główna bohaterka nie podjęła decyzji. Jej rodzice są wyznawcami Miriady i siłą próbują zmusić córkę do pójścia w ich ślady. Ale Ten nie ma zamiaru ulec. Nie wie, która z frakcji odpowiada jej bardziej i zdecydowanie nie podejmie tak ważnej decyzji pod wpływem jakichkolwiek tortur czy też innych sposobów namawiania jej. Okazuje się bowiem, że Tenley jest kimś naprawdę ważnym, kimś kto posiada niewyobrażalnie wielką moc i zarówno Miriada jak i Trojka zrobią wszystko, aby przekonać ją do siebie. Właśnie w taki sposób poznaje Archera oraz Killiana. Dwaj Robotnicy wysłani przez swoje frakcje, aby przekonać Ten do podjęcia decyzji. Ale to wcale nie będzie takie łatwe jak im się wydaje. Nawet nie wyobrażają sobie w ile kłopotów wplącze się ta dziewczyna, ile niebezpieczeństw na nią czyha i jak trudne okaże się utrzymanie jej przy życiu.
Lubię takie klimaty i przyznam, że czytając tę książkę widziałam tutaj pewne podobieństwa do serii "Niezgodna", ale zupełnie mi to nie przeszkadzało, tym bardziej, że to raczej drobne podobieństwa, ogólny zarys oraz temat książki jest inny. Mamy tutaj upartą, niezdecydowaną i niezwykle wytrwałą dziewczynę, mamy dwóch niesamowitych przystojniaków, którzy zrobią dla niej wszystko i którzy stali się jej prawdziwymi przyjaciółmi, a może i kimś więcej... Mamy także ośrodek pełen bydlaków znęcających się nad dzieciakami w nim siedzącymi, mamy też ucieczkę i kogoś kto zdecydowanie chce się pozbyć naszej głównej bohaterki. Przetrwanie nie będzie wcale tak proste jakby mogło się wydawać, a śmierć będąc Niezwerbowaną okaże się gorsza niż można sobie wyobrazić w najgorszych koszmarach. Jak sądzicie, czy Ten uda się rozwiązać te wszystkie pokręcone sprawy, w które jest wplątana? Czy znajdziemy tutaj happy end? Zdradzę Wam, że nie! Raczej nie często mi się to zdarza, ale tutaj mogę Wam to powiedzieć ponieważ koniec tej książki nie jest wcale końcem tej historii. Będzie bowiem kolejna część i przyznam, że nie mogę doczekać się kontynuacji. Jestem ogromnie ciekawa co będzie dalej! Historia Tenley, a także jej przyjaciół wciągnęła mnie na maksa i naprawdę bardzo żałowałam, że musiałam tak często przerywać czytanie z braku odpowiedniej ilości czasu. Byłam i nadal jestem ciekawa co wydarzy się dalej. Zdecydowanie będę wyczekiwała kolejnej części z tej serii. Choć przyznam, że i na film nakręcony na podstawie tej książki jak najbardziej bym się skusiła ;)
Od wieków nie czytałam takiej typowej powieści fantasy czy też paranormal, a kiedyś naprawdę je uwielbiałam. Później odrobinę mi minęło, może nawet z nich wyrosłam? Ale zdecydowanie nie mam zamiaru całkowicie z nich zrezygnować. Nadal bardzo lubię taką tematykę więc kiedy tylko nadarzyła się okazja by chwycić po tego typu książkę to oczywiście nie mogłam się oprzeć pokusie,...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Przed chwilą skończyłam czytać tę książkę i na ten moment mogę powiedzieć Wam, że nie mogę doczekać się kolejnej części! Ale o tym za chwilę... Jak pewnie wiecie romanse to zdecydowanie mój klimat. Chociaż muszę przyznać, że w życiu nie jestem zbytnio romantyczna, powiedziałabym nawet, że jestem bardzo mało romantyczna ;) Ale książki o takiej tematyce uwielbiam najbardziej. Nie wiem czemu tak jest, uwielbiam czytać o miłości, o wzlotach i upadkach bohaterów, o ich życiu, o miłosnych problemach i tych cudownych chwilach spędzanych we dwoje. Lubię to, po prostu tak mam ;) Dlatego też za każdy kolejny romans, który wpadnie w moje ręce chwytam najszybciej jak tylko mogę i czytam tak często jak mogę. W przypadku tego było tak samo. Jakiś czas temu spotkałam się już z inną książką tej autorki. Mówię tutaj o książce pod tytułem "Chłopak, który zakradał się do mnie przez okno". Tamta powieść była dobra, wiedziałam, że teraz będzie podobnie. I wiecie co? Nie myliłam się :) Mam kilka drobnych uwag do zachowania bohaterów, ale o tym opowiem Wam później, najpierw kilka słów o historii Ellie i Jamiego...
On ma 21 lat i wyszedł właśnie z poprawczaka. Ona ma prawie 19 lat i właśnie zerwała ze swoim zarozumiałym i zapatrzonym w siebie chłopakiem, z którym była ponad dwa lata. On nie ma zamiaru nigdy się wiązać. Ona chce odpocząć od związków. On ma za sobą naprawdę okropną przeszłość. Ona pochodzi z dobrego domu i ma kochającą rodzinę. Czy ta dwójka może mieć cokolwiek wspólnego ze sobą? Wydawać by się mogło, że nie powinni nawet zwrócić na siebie uwagi, a jednak...
Jamie wypatruje w klubie przepiękną, rudowłosą dziewczynę. Nie sposób nie zwrócić na nią uwagi. W jednej chwili jego postanowienie o tym, aby nigdy się nie wiązać traci ważność. Ellie pewnie nie miałaby szansy go zauważyć jednak kiedy jakiś oblech przystawia się do niej Jamie przychodzi jej z pomocą. Dziewczyna jak dotąd miała w życiu jednego chłopaka, zawsze była rozsądna, grzeczna, spokojna. Kiedy poznaje Jamiego postanawia choć raz zaszaleć, nie zważać na nic, po prostu się zabawić. To ma być przygoda na jedną noc, jednak los chce inaczej. Ellie spotyka się z Jamiem raz, drugi, trzeci. W końcu stwierdza, że nadal nie chce związku, ale ponieważ w łóżku jest im świetnie to mogą po prostu zostać "przyjaciółmi". Dość szybko uświadamiają sobie, że to za mało. Szaleją za sobą, są zakochani w sobie po uszy. Jednak Jamie wie, że Ellie wcale na niego nie zasługuje. To co robił w przeszłości i to za co siedział w poprawczaku jest tak straszne, że taka wspaniała dziewczyna nie powinna marnować sobie życia u boku kogoś takiego. Tym bardziej, że przeszłość się do niego odezwała. Myślał, że może po prostu zacząć nowe życie, ale szybko okazało się, że to niemożliwe. Jego dziewczyna nie ma pojęcia co robił kiedyś i co robi teraz. Nie wie gdzie znika nocami, nie wie dlaczego całe jego ciało pokryte jest licznymi bliznami, dlaczego jej chłopak nie chce mówić o przeszłości, ani o swojej rodzinie. Kocha go nad życie, planuje z nim przyszłość, ale czy to możliwe przy tak licznych tajemnicach?
Opowieść o tej dwójce wciągnęła mnie zupełnie. Z każdą kolejną stroną byłam coraz bardziej ciekawa co z tego wszystkiego wyniknie. Wiedziałam, że jest to zbyt piękne, aby mogło tak trwać przez całą książkę więc wyczekiwałam kłopotów. Doczekałam się. Najpierw bagno w które wpakowała się jego matka, potem roboty, które zlecał mu jego "szef". Dezaprobata ze strony matki Ellie, jej były chłopak, te wszystkie tajemnice. To nie mogło się dobrze skończyć. I wiecie co? To naprawdę nie skończyło się dobrze. Zazwyczaj książki kończą się happy endem prawda? Tutaj jest zupełnie inaczej i własnie to mnie cieszy! Dlaczego? Ponieważ niebawem ukaże się kontynuacja historii Ellie i Jamiego. Przyznam, że nie mogę się doczekać.
Wspominałam Wam, że niektóre zachowania bohaterów bywały irytujące. Od razu na początku wkurzyła mnie trochę ta przygoda na jedną noc. Co to miało być? Dziewczyna, która zawsze była grzeczna, która miała jak dotąd jednego partnera nagle staje się boginią seksu? Obcy facet zabiera ją do obleśnej nory w niebezpiecznej okolicy, a ona z nim idzie? Facet od stóp do głów pokryty jest licznymi bliznami, a ona twierdząc, że jest piękny i nie pytając o przeszłość zakochuje się w nim na zabój? Trochę mnie to dziwi dlatego moim zdaniem początek tej książki to nie był strzał w dziesiątkę. Nie wierzę, że istnieją takie dziewczyny ;) Ale potem fajnie się wszystko rozkręciło i czytałam tę powieść z dużym zainteresowaniem. Tak jak wspominałam nie mogę doczekać się kontynuacji! Podobno ukaże się w czerwcu ;) Podsumowując powiem Wam tylko tyle, że chociaż miłość tej dwójki aż kipi to jednak nie jest to wcale taka słodka historia jak mogłoby się wydawać. Główny bohater to zdecydowanie niegrzeczny chłopak, główna bohaterka to raczej grzeczna dziewczynka. Daje nam to ciekawe połączenie. Podczas czytania zdecydowanie nie będziecie się nudzić. Polecam.
Przed chwilą skończyłam czytać tę książkę i na ten moment mogę powiedzieć Wam, że nie mogę doczekać się kolejnej części! Ale o tym za chwilę... Jak pewnie wiecie romanse to zdecydowanie mój klimat. Chociaż muszę przyznać, że w życiu nie jestem zbytnio romantyczna, powiedziałabym nawet, że jestem bardzo mało romantyczna ;) Ale książki o takiej tematyce uwielbiam najbardziej....
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Słyszeliście już o nowym filmie pod tytułem "Fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć"? Tytuł chwytliwy prawda? Przyznam, że mnie oczarował od razu i kiedy doszły do tego reklamy oraz trailery to przepadłam całkowicie! Dlaczego? Ponieważ jest to film o świecie magii! Magii takiej samej jak w Harrym Potterze, a jako wielka fanka Harrego Pottera nie mogłabym obok tej nowości przejść obojętnie! Za moment opowiem Wam odrobinę więcej na ten temat, choć tak naprawdę nie będzie to recenzja filmu, nie jego chciałabym Wam tutaj dzisiaj prezentować ;)
Na wstępie powiem Wam, że nie miałam jeszcze okazji oglądnąć tego filmu więc nie powiem Wam na jego temat zbyt wiele. Poczytałam opisy, zobaczyłam zwiastuny i narazie mogę opierać się tylko na tym. Akcja rozgrywa się 70 lat przed Harrym Potterem. Co więc też ma wspólnego z tą znaną na całym świecie serią?
Głównym bohaterem "fantastycznych zwierząt" jest Newt Scamander (autor książki, którą 70 lat później będzie czytał Harry Potter). I na tym powiązania się kończą. Akcja rozgrywa się w latach 20 w Nowym Jorku. Mugole i czarodzieje żyją obok siebie, jednak mugole nie mają o tych drugich pojęcia. Główny bohater sprawi, że to może się zmienić. Ratuje on bowiem przed wyginięciem magiczne, fantastyczne zwierzęta, które zostały uznane przez Ministerstwo Magii za zbyt niebezpieczne...
Sądzę, że tyle narazie wystarczy. Sama z przyjemnością dowiedziałabym się więcej, ale w tym celu koniecznie muszę wybrać się do kina. Jednak tak jak wspominałam dzisiaj nie sam film chciałam Wam reklamować. Dzisiaj pokażę Wam kolorowankę, która trafiła do mnie tuż przed premierą filmu w kinie. Już wtedy wiedziałam z czym mam do czynienia i nie mogłam odpuścić okazji, aby w mojej kolekcji kolorowanek zabrakło tej. Film zapowiada się fantastycznie więc sądzę, że będzie to prawdziwy hit!
W środku znajdziemy około 50 kolorowanek. Są one bardzo różne, przedstawiają zarówno postaci, scenki z filmu jak i różne magiczne i niemagiczne przedmioty. Mamy tutaj kilka kolorowanek z Newt'em Scamander'em, jest jego magiczna walizka, a także jej zawartość, ulice Nowego Jorku w latach 20, a także jego mieszkańcy, bohaterki Tina oraz Quinnie, mieszkanie Newt'a, magiczne różdżki, księga czarów, różne symbole, znaki, a nawet jeden fantastyczny zwierzak!
I tutaj ubolewam nieco nad faktem, że tylko jeden... Domyślam się, że może chodzić o jakąś tajemnicę, aby nie zdradzać zbyt wiele przed oglądnięciem filmu... Ja czuję niedosyt! Ze zwiastunów wiem, że można spodziewać się tak wielu naprawdę fantastycznych stworzeń i strasznie szkoda, że tutaj ich zabrakło... Myślę, że byłoby to świetnym urozmaiceniem i uatrakcyjniłoby tą kolorowankę. Może jeszcze bardziej zachęciłoby do filmu... Choć to już nie mnie oceniać ;)
Ale, żeby nie było, poza tym szczegółem nie mam zastrzeżeń, wręcz przeciwnie. Ilustracje są dosyć szczegółowe, szczególnie te scenki z filmu. Naprawdę sporo się w nich na kolorujemy. Ale właśnie o to przecież chodzi, prawda :) ? Niektóre z tych scenek umieszczone są nawet na dwóch stronach, a ponieważ format tej książki to A4 więc tym bardziej nie możemy narzekać na nudę! W kilku miejscach dla urozmaicenia znajdują się przerywane linie - musimy sami uzupełnić ilustrację. Fajny pomysł, szczególnie dla tych młodszych fanów filmu.
Tak naprawdę nie powiem Wam dla kogo przeznaczona jest ta kolorowanka. Nie wiem czy dla dzieci czy dla dorosłych. Sądzę, że dla jednych i drugich, po prostu dla fanów magii i nowego magicznego filmu. Mi wpadła w oko od razu, mój starszak jako wielki fan Harrego Pottera już nie może doczekać się kiedy będzie mógł oglądnąć ten film. Stwierdził, że zacznie kolorowanie po seansie, żeby wiedzieć w jakich kolorów używać w tej książce :) Także coś ja Wam więcej mogę napisać. Po prostu polecam!
Słyszeliście już o nowym filmie pod tytułem "Fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć"? Tytuł chwytliwy prawda? Przyznam, że mnie oczarował od razu i kiedy doszły do tego reklamy oraz trailery to przepadłam całkowicie! Dlaczego? Ponieważ jest to film o świecie magii! Magii takiej samej jak w Harrym Potterze, a jako wielka fanka Harrego Pottera nie mogłabym obok tej nowości...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Ta książka coś mi uświadomiła. Dotychczas chyba nigdy głębiej się nad tym nie zastanawiałam, ale teraz widzę to jasno i wyraźnie. To co robią inni, to co zrobi ktoś z naszych bliskich może całkowicie wpłynąć na nasze życie. Choćbyśmy nie byli niczemu winni, choćbyśmy starali się być idealni, dobrzy, posłuszni, szczęśliwi - to wszystko może się nie udać jeśli ktoś inny, ktoś nam bliski zrobi coś złego, coś co złoży na nas piętno do końca życia. Więc czy zawsze jest sens się starać? Choć to dotyczy także obcych. Możemy mieć wielkie plany na przyszłość, możemy mieć już plan na całe życie, a jedno zdarzenie, jeden głupi błąd kogoś innego, może nawet i obcego przekreśli wszystko, zmieni nasze życie na zawsze. Więc po co planować? Po co dążyć do ideału skoro można się tak bardzo zawieść? Właśnie o czymś takim jest ta książka...
Sydney ma 17 lat. Od zawsze była na drugim planie, od zawsze najważniejszy i najlepszy we wszystkim był jej starszy brat. Ona czuła się więc niewidzialna dla wszystkich, a w szczególności dla rodziców, co bolało ogromnie. Była samotna, ale kiedy Peyton zaczął sprawiać problemy stała się jeszcze bardziej samotna. Jednak czarę przelał wypadek, który jej brat spowodował prowadząc pod wpływem alkoholu i narkotyków. Okaleczył nastolatka, sprawił, że ten do końca życia nie stanie na nogi, już nigdy nie ruszy się z wózka inwalidzkiego... Peyton trafił do więzienia, matka jeszcze bardziej zwariowała na jego punkcie martwiąc się wyłącznie o niego, ojciec jeszcze bardziej zaczął unikać rodziny, a Sydney została zupełnie sama z przeogromnym poczuciem winy, które czuła za to co zrobił jej brat. Wybawieniem okazali się nowi znajomi. Egoistyczny Eric, wielki i niezwykle przyjazny Irv, zwariowana Layla i jej cichy i spokojny brat Mac, a także ich rodzice. To właśnie ci wspaniali ludzie, ta paczka przyjaciół sprawiła, że Sydney zaczęła bardziej wierzy c w siebie, zaczęła rozmawiać o tym co dotychczas dusiła w sobie, zaczęła się otwierać na swoje problemy i obawy. I w końcu przestała być niewidzialna. Wiedziała, że teraz ma wokół siebie ludzi, którzy naprawdę ją dostrzegają, a co najważniejsze widzą i liczą się z nią...
Nastolatka borykająca się z demonami, które wcale nie powinny jej nawiedzać. Te demony powinny być demonami jej brata. Nie ona siedziała za kółkiem, nie ona potrąciła chłopca, nie ona skazała go na takie życie. Ale właśnie ona czuła przez to niewyobrażalne poczucie winy. A na dodatek rodzice. Matka, która nawet teraz po tym co zrobił jej syn, nadkładała jego dobro nade wszystko. Nie ważne jak Sydney się starała, jaka była posłuszna, jak dobrze się uczyła, jak ze spuszczoną głową zgadzała się na wszystko czego oczekiwała jej matka, zawsze i tak była na drugim planie...
Jest to opowieść dosyć smutna, a jednocześnie pełna nadziei. Autorka porusza tutaj trudne i głębokie tematy. Samotność, odtrącenie, cierpienie, smutek, złość, przyjaźń, miłość, zaufanie, nadzieja... Znajdziemy tutaj zarówno wiele negatywnych jak i wiele pozytywnych emocji. I chociaż jest to opowieść o nastolatce, o jej doli i niedoli, o pragnieniach, wzlotach i upadkach, o marzeniach i uczuciach, to nie jest to typowo młodzieżowa historyjka. Mamy tutaj coś nieco głębszego niż na pierwszy rzut oka może się wydawać. Jest wątek przyjaźni i miłości, jest wątek rodzinnych problemów, jest także wątek mówiący o uzależnieniu, jest też wątek więzienia, wątek nauki i pracy. A to nadal nie wszystko. Także jak widzicie wiele się na kartkach tej książki dzieje.
Moim zdaniem książka ta jest jak najbardziej godna polecenia. Czytało mi się ją bardzo dobrze, byłam jej ciekawa, chciałam dowiedzieć się jak to wszystko się zakończy. Może i niektóre momenty, niektóre sceny za szybko poszły w niepamięć, powinny być nieco mocniejsze, bardziej wyraziste i porządniej opisane, ale jest ich tylko kilka więc można przymknąć na to oko ;) Główna bohaterka dała się lubić mimo swojego braku asertywności w tak wielu sprawach. Ale na szczęście nie była zbyt denerwująca co mogłoby okazać się bardzo uciążliwe zważywszy, że to ona jest tutaj narratorem. Także nie przedłużając już - powieść ta bardzo mi się podobała. Jeśli szukacie romansu to tutaj niezbyt wiele go znajdziecie, ale jeśli lubicie życiowe książki pełne emocji to ta z pewnością przypadnie Wam do gustu :)
Ta książka coś mi uświadomiła. Dotychczas chyba nigdy głębiej się nad tym nie zastanawiałam, ale teraz widzę to jasno i wyraźnie. To co robią inni, to co zrobi ktoś z naszych bliskich może całkowicie wpłynąć na nasze życie. Choćbyśmy nie byli niczemu winni, choćbyśmy starali się być idealni, dobrzy, posłuszni, szczęśliwi - to wszystko może się nie udać jeśli ktoś inny, ktoś...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Czy można zakochać się nie widząc nigdy danej osoby na oczy? Czy można zakochać się nigdy z nią nie rozmawiając? Czy można zakochać się przez mejle? I to na dodatek czytane mejle innych osób? Skomplikowane? Tak jak ta dziwna więź która połączyła głównego bohatera z główną bohaterką i uczucie jakim się wzajemnie obdarzyli chociaż kompletnie się nie znali... Zainteresowani? Mnie od razu zaciekawiła ta książka. Wiedziałam, że muszę po nią chwycić i przekonać się co też za zakręcona miłość trafiła się bohaterom tej książki :)
Lincoln wydaje się samotnym, nudnawym, zwyczajnym facetem przed 30, który nadal mieszka z mamą, nie ma zbyt wielu znajomych, jego życie osobiste praktycznie nie istnieje i na dodatek pracuje jako administrator bezpieczeństwa danych. Brzmi lepiej niż jest w praktyce, bo tak naprawdę to pracuje wyłącznie w nocy, a jego praca polega na czytaniu mejli swoich współpracowników i wysyłanie im upomnień za każdym razem kiedy mejle te nie będą wiadomościami służbowymi. Lincoln nie cierpiał tego robić, czuł się jak podglądacz, jakby właził ludziom w ich prywatność. Ale robił to nadal, bo zmiana pracy wymagałaby podjęcia jakichkolwiek decyzji, a on raczej nie należał do osób, które są zdolne do takich czynów. Światełkiem w tunelu okazały się Beth i Jennifer, a właściwie ich mejlowa korespondencja, którą między sobą wymieniały. Lincoln wiedział, że powinien od razu wysłać im upomnienie, ale obie były takie zabawne opisując to co myślą, to co je spotkało czy też wspominając różne rzeczy. Lincoln wciągnął się w to na maksa. Do tego stopnia, że wyczekiwał ich wiadomości z utęsknieniem. Zdawał sobie sprawę, że to chore, że jest jak jakiś podglądacz, ale kiedy okazało się, że Beth jest nim zainteresowana (co wielokrotnie pisała w mejlach swojej przyjaciółce) przepadł na dobre. Nie było odwrotu. Jednak to wszystko naprawdę skomplikowało sprawę. Nie mógł do niej pójść i powiedzieć, że zakochał się w niej, bo od dawna czyta jej wszystkie mejle...
Życie Lincolna jest do kitu. Dziesięć lat prędzej jeszcze jako nastolatek stracił swoją wielką życiową miłość, od tamtej pory raczej wegetuje niż żyje. Rzucił studia, cały czas mieszka z nadopiekuńczą matką, pracuje nocami w pracy, której szczerze nie cierpi, a ze znajomymi spotyka się wyłącznie, aby pograć. Życie Beth także nie jest usłane różami. Choć od dziewięciu lat spotyka się ze swoim wymarzonym facetem to jednak nie jest zbyt szczęśliwa. On jest muzykiem, bardzo często nie ma go w domu, a kiedy jest to na dodatek często traktuje ją jak powietrze. Dziewczyna marzy o założeniu rodziny, o ślubie, dzieciach, jednak doskonale zdaje sobie sprawę, że z tym mężczyzną nie ma na to szans...
Nie znam tej autorki, nie miałam jeszcze nigdy do czynienia z żadną z jej książek, ale po przeczytaniu tej książki wiem, że z chęcią chwyciłabym po kolejną :) Podoba mi się jej poczucie humoru, które szczególnie dało się odczuć podczas czytania wiadomości, którymi wymieniały się Beth i Jennifer. Wiele razy uśmiechałam się podczas czytania, raz siedząc akurat z książką w parku na placu zabaw zaśmiałam się nawet na głos co nieźle zdziwiło siedzące nieopodal mnie mamy ;) Momentami było śmiesznie, momentami poważnie, czasem nawet zdarzyło mi się ponudzić odrobinę przy czytaniu jakiś opisów. Ale nie aż tak, aby nie mieć ochoty na dalsze czytanie. Wręcz przeciwnie. Byłam bardzo ciekawa zakończenia tej historii tym bardziej, że im dalej czytałam tym mniej prawdopodobne stawało się, że dwójka naszych bohaterów w ogóle będzie miała szanse spotkać się w realu nie mówiąc już o wyjaśnieniu tej całej zagmatwanej sytuacji. Nie chce zdradzać Wam zbyt wiele, ale zakończenie to ja osobiście rozegrałabym pewnie nieco inaczej, bardziej zabawnie, bardziej romantycznie, mniej zakręcenie. Ale mimo wszystko do samego końca czytałam tę książkę z zainteresowaniem. Więc jeśli lubicie powieści obyczajowe z małą nutką romantyczności to z pewnością się Wam ona spodoba :)
Czy można zakochać się nie widząc nigdy danej osoby na oczy? Czy można zakochać się nigdy z nią nie rozmawiając? Czy można zakochać się przez mejle? I to na dodatek czytane mejle innych osób? Skomplikowane? Tak jak ta dziwna więź która połączyła głównego bohatera z główną bohaterką i uczucie jakim się wzajemnie obdarzyli chociaż kompletnie się nie znali... Zainteresowani?...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Któż nie pragnąłby gwiazdki z nieba, albo i jeszcze więcej gdyby tylko było to możliwe... Niestety nie jest. Życie nie jest idealne, nie wszystkie marzenia się spełniają i czasami chcąc nie chcąc trzeba iść na kompromis. Myślę, że całe nasze życie to jeden wielki kompromis. W każdej życiowej dziedzinie trzeba znaleźć równowagę, czasem trzeba wybierać między złym, a gorszym... Ale wszystko da się jakoś załatwić, trzeba tylko dokonać wyboru...
Właśnie tak jak główna bohaterka książki, którą dzisiaj Wam przedstawię. Emaline to osiemnastolatka mieszkająca w malutkiej, nadmorskiej, turystycznej miejscowości. Właśnie skończyła liceum i wybiera się na studia. Dostała się nawet do jednej z najlepszych i bardzo wymagających uczelni. Ojciec (z którym utrzymuje bardzo sporadyczne kontakty) obiecał jej pomoc finansową, narobił jej wielkich nadziei, a potem zostawił na lodzie. W efekcie musiała wybrać o wiele gorszą uczelnię znajdująca się zaledwie dwie godziny drogi od jej domu. A tak marzyła, aby wyrwać się z tego miasteczka, aby wyruszyć w wielki świat... Dziewczyna czuje się zawiedziona i jednocześnie obawia się nadchodzących zmian. Ale zanim wakacje dobiegną końca to jej życie obróci się o 180 stopni. Największą i najbardziej nieoczekiwaną zmianą będzie rozstanie z chłopakiem, z którym znają się od dzieciństwa, z którym jako para spędzili 3 lata. Kolejną wielką zmianą będzie poznanie kolejnego chłopaka. Tym razem będzie to ktoś przed kim zawsze się broniła czyli wczasowicz. Chłopak z Nowego Jorku, student szkoły filmowej, mający w życiu cel i dążący do niego za wszelką cenę... Wszystko to dzieje się szybko, dla naszej głównej bohaterki z całą pewnością za szybko. Zerwanie z chłopakiem, który miał być tym jedynym, przyjazd ojca, który nie kontaktował się z nią od miesięcy, praca w rodzinnej firmie, przygotowania do wyjazdu na studia, wakacyjny romans, a może coś więcej? Emaline musi podejmować decyzje, których tak naprawdę wolałaby nie podejmować...
Jak dotąd nie czytałam ani jednej książki tej autorki, a z opinii wynika, że mam czego żałować ponieważ Sarah Dessen to dobra pisarka, której powieści wart poznać ;) Po przeczytaniu tej mam co do tego mieszane uczucia... Nie chciałabym Was zniechęcać na wstępie więc szybciutko wyjaśnię, że książka mi się podobała! Była ok, czytałam ją z zainteresowaniem i wcale się przy niej nie wynudziłam. Ale... no własnie jest takie małe "ale". Opowieść o Emaline okazała się nieco inna niż oczekiwałam. Po przeczytaniu opisu wyobraziłam sobie jakiś zarys i miałam cichą nadzieję na bardziej rozwinięty wątek miłosny, miałam nadzieję na jakieś bardziej ciekawe wydarzenia. A tutaj wszystko powoli toczy się do przodu, bez żadnych dużych zwrotów akcji, bez afer, bez wielkich porywów serca. Ta książka to taka spokojna, wakacyjna opowieść o nastolatce wkraczającej powoli w dorosłe życie. Opowieść o jej radościach i smutkach, o marzeniach, o obawach, o rodzinie, o tym co przeżywa na co dzień. Jest to taka obyczajowa powieść dla nastolatków, choć dorośli także mogą po nią chwycić i z pewnością przeczytają ją z zainteresowaniem :) Ja mimo tego, że trochę ponarzekałam to i tak czytałam ją z ciekawością, nie mogłam doczekać się, aby dowiedzieć się co się wydarzy dalej, co zrobi główna bohaterka jaką wybierze przyszłość, jak poradzi sobie z decyzjami, które musiała podjąć. Jeśli i wy jesteście tego ciekawi to jak najbardziej zapraszam do lektury tej książki :)
Któż nie pragnąłby gwiazdki z nieba, albo i jeszcze więcej gdyby tylko było to możliwe... Niestety nie jest. Życie nie jest idealne, nie wszystkie marzenia się spełniają i czasami chcąc nie chcąc trzeba iść na kompromis. Myślę, że całe nasze życie to jeden wielki kompromis. W każdej życiowej dziedzinie trzeba znaleźć równowagę, czasem trzeba wybierać między złym, a...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Dzisiejsza książka zalicza się do tych powieści obyczajowych, które nie są zbyt trudne, zbyt poważne i zbyt ciężkie, jednak nie są też zwykłymi "czytadłami", które nas odmóżdżają ;) Ta książka to opowieść o życiu pewnej kobiety, która tak naprawdę nie jest szczęśliwa, która całe swoje życie poświęciła dla innych zapominając całkowicie o sobie, która jest samotna i niespełniona zarówno w strefie miłosnej jak i zawodowej, choć nie ma w zwyczaju narzekać więc trwa w tym stanie... Powieść ta z jednej strony porusza dosyć poważne tematy, z drugiej jednak strony napisana jest z tak zwanym przymrużeniem oka więc czyta się dosyć lekko i szybko.
Nina jest 30-letnią kobietą, która nadal mieszka z matką. Tak naprawdę to wcale nie dlatego, że jest życiową ofermą i nie potrafi sobie poradzić sama, wręcz przeciwnie. Jej matka jest osobą, która zdecydowanie potrzebuje pomocy, którą trzeba pilnować, bo sama nie ma z pewnością głowy do żadnych poważnych domowych spraw, opłat czy napraw. Nina mimowolnie stała się męczennicą, która poświęciła swoje życie i swoje szczęście dla innych. Już jako kilkuletnia dziewczynka dawała się wykorzystywać swojej matce. Kiedy ta wyruszała na parotygodniowe łowy w poszukiwaniu "skarbów" do swojego antykwariatu Nina zostawała w domu opiekując się młodszą siostrą. Była jej bardziej jak matka niż jak siostrzyczka. To Nina całe życie zajmowała się zarówno siostrą, jej wykształceniem, domem, opłatami, a także sklepem matki. Poświęciła swoje wykształcenie, swoje wymarzone studia, aby pójść do pracy i móc wysłać na studia swoją młodszą siostrę. Poświęciła swoją wielką pierwszą miłość, aby zostać w malutkim miasteczku i opiekować się matką, domem i sklepem. Cały czas myśli o tym co by było gdyby, jednak doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że nie ma szans na żadne zmiany, że spędzi w tej dziurze samotnie resztę życia pilnując matki, naprawiając jej błędy i kłócąc się z siostrą, która mimo tego, że ma wszystko jest niezadowolona z życia... Jednak wszystko zaczyna się powoli zmieniać kiedy na horyzoncie w jednym czasie pojawia się dwóch przystojniaków. Jeden z nich to pilot myśliwca, którego zna z dzieciństwa i który jasno daje jej dp zrozumienia czego od niej chce. Drugi natomiast to jej pierwsza wielka miłość, z którym planowała ślub, z którym miała plany na przyszłość i który ją porzucił wiele lat wcześniej... Obaj panowie zaczynają się o nią starać, a ona akurat teraz ma naprawdę niezły bajzel w rodzinie, który koniecznie musi uporządkować...
Jak myślicie, którego z panów wybierze? Co zrobi dalej ze swoim życiem? Czy uda się jej spełnić swoje najskrytsze marzenia? Czy opuści rodzinną wysepkę i wyruszy w świat? Co ma wspólnego z tym wszystkim pewien okropnie brzydki obraz? Czy to możliwe, że obraz może odmienić człowiekowi życie? Odpowiedzi na te wszystkie pytania znajdują się w tej książce i jeśli zaciekawiła Was ona choć trochę to z pewnością z chęcią po nią chwycicie :)
Powie Wam, że ja od początku czytałam tę książkę z zainteresowaniem. Choć jestem raczej fanką romansów, pięknych, przesłodzonych, idealnych, pełnych miłości, motylków w brzuchu i latania 3 metry nad ziemią, a tutaj raczej takich tematów brakowało to jednak mimo wszystko czytało mi się tę powieść fajnie, z zainteresowaniem i naprawdę szybko. Byłam ciekawa co się wydarzy dalej i czytałam w każdym wolnym momencie, w efekcie skończyłam czytać raz dwa. Jednak muszę przyznać się Wam, że nieco irytowały mnie bohaterki. Takie one niezadowolone, takie narzekające, momentami ich podejście do różnych spraw bardzo mnie wkurzało. Ich przemyślenia także nie zawsze budziły moją aprobatę. czasem miałam ochotę powiedzieć im kilka słów do wiwatu, ciekawe co by zrobiły ;) Ale nie było to aż tak straszne i denerwujące, aby odstraszyć mnie od książki, mimo tych kilku minusów jestem zadowolona z lektury i polecam ją wszystkim, których taka mało miłosna i bardziej życiowa tematyka interesuje...
Dzisiejsza książka zalicza się do tych powieści obyczajowych, które nie są zbyt trudne, zbyt poważne i zbyt ciężkie, jednak nie są też zwykłymi "czytadłami", które nas odmóżdżają ;) Ta książka to opowieść o życiu pewnej kobiety, która tak naprawdę nie jest szczęśliwa, która całe swoje życie poświęciła dla innych zapominając całkowicie o sobie, która jest samotna i...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Literatura dla młodzieży zawsze kojarzy mi się z jakąś lekką powiastką oraz zdecydowanie przesłodzoną historią o miłości. I choć nie raz przekonałam się o tym, że takie książki są często naprawdę piękne i wcale nie takie głupiutkie jak to sobie wyobrażam, to i tak z ociąganiem po nie sięgam. Nie wiem skąd to moje przekonanie i jak się go pozbyć. Może po prostu boję się, że tym razem nie będzie tak jak lubię. Nie cierpię tych wszystkich wyidealizowanych powieści. Tych romansów, w których zawsze wszystko układa się tak, jakbyśmy sobie tego życzyli, a głównym bohaterom jedynie brakuje aureoli nad głową. Ja jestem osobą mocno stąpającą po ziemi i moimi ulubionymi książkami są te opowiadające bardziej realistyczne historie. Bardziej życiowe, nie znaczy, że brzydkie prawda? Według mnie jest wręcz odwrotnie. Dlatego też z lekkim niepokojem patrzyłam na tą oto książkę. Czytając notkę wydawniczą na ostatniej stronie okładki - ta powieść wydawała mi się bardzo atrakcyjna. Ale mając na uwadze fakt, że to raczej historia o dwójce nastolatków i z pewnością lektura skierowana dla młodszych ode mnie czytelników - bałam się, że znów trafię na przesłodzone romansidło dla młodzieży. Mimo wszystko ciekawość była silniejsza. Dawno już nie czytałam takich książek i stwierdziłam, że spróbuję. Raz kocie śmierć!
"Teraz albo nigdy" to opowieść o 17-to letniej Macy. Dziewczynie, która całkiem niedawno straciła ukochanego ojca. Nasz główna bohaterka była z nim bardzo związana. To on zawsze ją wspierał, był obok w każdej sytuacji i dopingował ją gdy realizowała swoje marzenia. Tata Macy był niezwykle ciepłym człowiekiem. To właśnie on wiedział kiedy przytulić córkę, gdy było jej źle. To on starała się spełniać jej marzenia. Nie wstydził się swoich słabości i tolerował je u innych. Był wyjątkowym człowiekiem, o czym Macy nie raz się przekonała. Teraz jednak go zabrakło. A wraz z jego odejściem nastała pustka, którą nikt a ni nic nie potrafił zapełnić. Jak pewnie wiecie każdy człowiek inaczej radzi sobie z żałobą po bliskich. Siostra Macy na przykład wpadła w rozpacz. Płakała tak długo, aż jej zabrakło łez. A gdy już wreszcie wypłakała cały swój żal i tęsknotę - poczuła się znacznie lepiej. Niestety Macy i jej mama tak nie potrafiły. Obie również bardzo cierpiały po śmierci swojego ukochanego ojca i męża, jednak płacz nic tu nie pomógł. Mama Macy wpadła w wir pracy. Na początku postanowiła dokładnie wysprzątać cały dom likwidując wszelkie oznaki istnienie jej drugiej połówki na świecie. To tak jakby myślała, że gdy pozbędzie się wszystkiego co należało do jej ukochanego - zniknie on także z jej serca i da ukojenie nerwom. Niestety tak się nie stało. Dlatego po wielkich porządkach domowych kobieta zaangażowała się zawodowo. Pracowała bardzo dużo. Angażowała się w 100% starając zagłuszyć w sobie ten ból. A jak to było z Macy? No cóż. Nasza główna bohaterka z pewnością nie pozwoliła sobie nawet na chwilkę słabości. Wydawało jej się, że jeśli ona także się rozsypie - nikt nie zdoła opanować chaosu jaki zaistniał w domu po śmierci jej ojca. Macy zatem nie płakała, nie rozpaczała, nie wpadała w panikę. Była zatem wsparciem dla mamy i siostry. Jednak to co kryło się w jej wnętrzu nie znał nikt. Dziewczyna bowiem przezywała bardzo rozstanie z ukochanym tatą. Czuła się winna, że tego dnia nie była w stanie mu pomóc. Że patrzyła na jego śmierć i nie mogąc nic zaradzić. Miała wyrzuty sumienia, że tego dnia pozwoliła sobie na kilka minut lenistwa, że nie wstała wcześniej by towarzyszyć mu podczas porannego joggingu, choć dotąd zawsze biegali razem. Jednak tak naprawdę nikt nie zdawał sobie sprawy z tego, co dzieje się w jej wnętrzu. Wszystkim wydawało się, że Macy po prostu szybko pogodziła się z tym co się wydarzyło. Że nie cierpiała.
I tak życie naszej bohaterki płynęło dalej. Macy nauczyła się, że żeby wciąż być wsparciem dla swojej mamy, musi być idealną córką. Co więcej w takim idealnym życiu znalazła ona pewnego rodzaju ukojenie. Gdy wszystko było zaplanowane i poukładane było jej łatwiej zapomnieć choć odrobinę o cierpieniu, jakie czuła w środku. A do tego jej poukładanego życia dołączył ktoś jeszcze. Był nim Jason. Chłopak idealny, w którym Macy szybko się zakochała. Przy nim czuła się jeszcze lepsza, jeszcze bardziej poukładana. I choć wiedziała, ze do ideału brakuje jej bardzo wiele, i że nigdy nie będzie tak porządna i poukładana jak jej chłopak - trzymała się tego życia kurczowo wierząc, że tak trzeba. Że tak należy postąpić, by wszyscy - włącznie z nią samą byli zadowoleni. Wkrótce nadeszło lato. Jason wyjechał na Obóz Mózgowców, natomiast Macy pozostało jedynie czekać na swojego idealnego chłopaka i tęsknić. Jej plany na lato były bardzo proste i niestety mało atrakcyjne. Praca w bibliotece (zastępstwo za Jasona), pomoc mamie w pracy i nauka do egzaminów. Wyobrażacie sobie takie wakacje? Ja nie specjalnie. Macy natomiast wierzyła, że tak trzeba, że Jason i jej relacja z nim to najlepsza rzecz jaka ją spotkała po śmierci taty. Jednak życie pokazało jej, że to nie do końca tak jest. Że dążenie do ideału wcale nie jest najlepszym pomysłem. Czasem odrobina chaosu może wiele zmienić. A wszystko zaczęło się w chwili, gdy Macy poznała Dalię i zasmakowała pracy w cateringu. Nowi ludzie, nowe przyjaźnie, nowe otoczenie i nowe zajęcie zdecydowanie mniej monotonne i poukładane co dotychczas zmieniło całe jej życie. Sprawiło, że dziewczyna zaczęła inaczej postrzegać otaczający ją świat. Zaczęła żyć. Może śmiesznie to zabrzmi, ale tak właśnie było. Macy wreszcie zaczęła żyć pełnia życia, śmiać się, odczuwać emocje, a nawet... kochać. Ale o tym przeczytacie już sami. Jestem pewna, że ta historia bardzo Wam się spodoba.
Jak już wspomniałam na początku nie lubię tych wszystkich przesłodzonych romansideł dla nastolatków. Dostaje dreszczy, gdy czytam o takim wyidealizowanym świecie, którego w życiu codziennym ze świecą szukać. Nie przeczę, że takich nie ma. Kto wie, może są na świecie ideały, tyle tylko, że nie dane mi było spotkać ich na swojej drodze? Ale dla mnie każdy ma jakieś tam swoje wady i właśnie dlatego życie jest takie... wyjątkowe. Po co zatem opisywać świat tak, jakbyśmy patrzyli na niego przez różowe okulary? Czy nie lepiej dostrzegać piękna w tym co nas otacza? Według mnie tak jest zdecydowanie lepiej, stąd ta moja miłość do bardziej realistycznych historii. I wiecie co? Ta tutaj właśnie jest taka jak lubię. Jest to przede wszystkim powieść o życiu. O tym co daje nam los i o tym, jak sobie z tym poradzimy. O tym jacy są ludzie, jak los płata nam figle i jakie są konsekwencje naszych wyborów. Jest to książka tak bardzo prawdziwa, że aż trudno w to uwierzyć. Sama także straciłam ojca kilka lat temu i także przez kilka ładnych lat dręczyły mnie wyrzuty sumienia, że przed jego śmiercią nie zdążyłam czegoś zrobić czy powiedzieć. Że umarł zbyt szybko bym mogła temu w jakiś sposób zaradzić, że zniknął z naszego życia zanim zdążyłam mu pomóc. Utrata kogoś bliskiego to okropne przeżycie, którego nikomu nie życzę. To ból nie do opisania. Pustka, której nie jesteśmy w stanie niczym zapełnić. I ta okropna bezradność. Świadomość, że nie mamy wpływu na to co nas otacza, choć z całego serca pragniemy to zmienić. Nikt, kto nie zaznał tego uczucia osobiście nie jest nawet w stanie wyobrazić sobie tej sytuacji. I trzeba przyznać, że autorka tej powieści trafiła tutaj w samo sedno. Trzeba przyznać, ze była w szoku jak celnie trafiła w samo sedno i jak pięknie potrafiła wpleść taki wątek do historii, którą chciała nam opowiedzieć. Bo książka ta to nie tylko historia o śmierci czy żałobie. To przede wszystkim opowiadanie o bardzo miłej i rozsądnej dziewczynie, która poznając nowych ludzi i nowe życie potrafiła uporać się z żałobą po utracie ukochanego ojca. Jest to opowiadanie o wspaniałej przyjaźni i pięknej miłości. O prawdziwym życiu, a nie bajce, którą snujemy dziecku na dobranoc. Tu nie ma ideałów, nie ma ludzi bez wad. No, może poza Jasonem, choć tak naprawdę to tylko pozory ;) Ta książka jest bardzo prawdziwa, a jednocześnie tak... cudowna, że aż trudno w to uwierzyć. Czytałam ją z ogromną przyjemnością i wciąż było mi mało. Zakochałam się jak nic. Według mnie jest rewelacyjna.
Podobała mi się fabuła, kreacja bohaterów oraz sam pomysł. Podobał mi się styl pisania Sarah Dessen. Podobało mi się tutaj wszystko. Według mnie to piękna historia o życiu, przyjaźni i miłości. Powieść, którą z czystym sumieniem mogę polecić nie tylko młodzieży, ale również dorosłym. Według mnie warto po nią sięgnąć. Ja z pewnością nie żałuję. Wręcz przeciwnie - gorąco polecam! Warto!
Literatura dla młodzieży zawsze kojarzy mi się z jakąś lekką powiastką oraz zdecydowanie przesłodzoną historią o miłości. I choć nie raz przekonałam się o tym, że takie książki są często naprawdę piękne i wcale nie takie głupiutkie jak to sobie wyobrażam, to i tak z ociąganiem po nie sięgam. Nie wiem skąd to moje przekonanie i jak się go pozbyć. Może po prostu boję się, że...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Powiem Wam, że pierwszym powodem dla którego chwyciłam po tę książkę jest tytuł. Strasznie mnie zaintrygował, koniecznie musiałam dowiedzieć się co się pod nim kryje. Drugim powodem jest okładka. Niby nic nadzwyczajnego, ale patrząc na nią poczułam wszechogarniającą chęć złapania tej książki w swoje ręce. Trzecim powodem jest oczywiście opis. Podałam go na końcu, bo tak naprawdę wiedziałam, że muszę przeczytać tę powieść jeszcze zanim zapoznałam się z opisem ;) Kiedy książka do mnie dotarła niestety nie miałam możliwości chwycić po nią od razu, bo byłam w trakcie czytania czegoś innego, ale tak mnie ona kusiła, tak byłam jej ciekawa, że ekspresowo przeczytałam poprzednią książkę, aby jak najszybciej móc się zabrać za tą...
Amber ma 16 lat, chodzi do szkoły, trenuje taniec. Ma bardzo opiekuńczego 18-letniego brata Jeams'a. Jest też ich sąsiad i jednocześnie najlepszy przyjaciel brata - Liam z którym znają się od kilkunastu lat. Liam strasznie ją wkurza, jest playboy'em, jest irytujący, pewny siebie, zmienia dziewczyny jak rękawiczki, a one i tak traktują go jak boga. Liam to największy przystojniak w szkole. Ale to właśnie z Amber spędza każdą noc od wielu lat... W nocy zakrada się do niej przez okno, wskakuje do jej łóżka, przytula... I idą spać... I choć nigdy do niczego między nimi nie doszło, oboje nie wyobrażają sobie, aby to mogło się zmienić. Amber z powodu ojca miała okropne dzieciństwo. Jej brat choć bardzo się starał nie potrafił jej ochronić, sam był na to jeszcze zbyt mały. Przez to co przeżyła dziewczyna nie ma zamiaru dać się nikomu do siebie zbliżyć. Wyjątkiem jest jej mama, brat, najlepsza przyjaciółka i sąsiad z domu naprzeciwko. Tylko on potrafi sprawić, że Amber czuje się bezpieczna, tylko on potrafi odgonić jej nocne koszmary, demony, które przez te wszystkie lata ją dręczą, tylko on ma prawo ją przytulać. Jednak Liam ma dwie wersje. Wersja nocna jest kochana, opiekuńcza, miła, delikatna natomiast wersja dzienna zmienia się w irytującego dupka. Dziewczyna sama nie wie co o nim sądzić i choć dotychczas w życiu nie przeszło jej przez myśl, że mogłaby mieć z nim coś wspólnego to teraz coś się zmieniło. On się zmienił...
Powiem Wam, że nie często się zdarza, aby coś tak mnie zaciekawiło, żebym nie mogła powstrzymać się od przelatujących mi przez głowę myśli dotyczących książki, tego co się wydarzyło, co się jeszcze wydarzy... Ta książka wcale nie jest jakimś wielkim dziełem sztuki, a jednak mimo tego ma w sobie coś co mną zawładnęło. Nie wiem czemu, nie potrafię Wam odpowiedzieć na to pytanie. Ale przeczytałam ją w ciągu dwóch dni. W moim przypadku przy dwójce dzieciaków to wydaje się wręcz niewykonalne, a jednak. Siedziałam i czytałam w każdej wolnej chwili, podczytywałam ją podczas robienia obiadu, podczas usypiania dziecka, podczas kąpieli... Wciągnęła mnie na maksa. Pewnie teraz pomyślicie sobie, że to musi być naprawdę rewelacyjna, wspaniała opowieść, ale tak naprawdę jest ona raczej dosyć przeciętnym młodzieżowym romansem. Ona idealna, on idealny, zakochany w niej na zabój, czekający na nią od kilkunastu lat. Ona piękna, zgrabna, mądra, on przystojny, umięśniony, kochany, opiekuńczy. Dosyć oklepane prawda? Miłość wylewa się tutaj z pomiędzy kartek litrami, słodycz oblepia czytelnika od stóp do głów i może to mi się tak w niej spodobało? Czytałam ją z przeogromnym zainteresowaniem ;)
Jest to taka słodko, słodko, słodko gorzka historia, taki romans z mnóstwem pocałunków, taka powieść typowo młodzieżowa i wydaje mi się, że ja (matka dwójki dzieci) powinnam już z takich książek wyrosnąć i wziąć się za poważniejsze lektury, a jednak mimo tego bardzo lubię takie książki, to rewelacyjna odskocznia od codziennego życia. Wspaniale mi się czyta o takiej pięknej, młodzieńczej miłości na całe życie. Sama na taką trafiłam ;) Ale nie będę Wam o niej opowiadać, bo nie ma nic wspólnego z tą książką. Powiem Wam tylko, że choć historia ta jest dosyć ckliwa to pomimo tego potrafi wciągnąć czytelnika, zaciekawić go, porwać, zawładnąć myślami... W moim przypadku własnie tak było dlatego też przeczytałam ją w takim tempie i choć książka ta stron ma sporo nawet nie zauważyłam jak szybko mi ich ubywało... Szczerze powiem, że nawet trochę mi smutno, że się skończyła. Będzie mi brakowało głównych bohaterów, ich wielkiej miłości, całej tej słodyczy ;) Jestem za tym, aby na podstawie tej książki powstała ekranizacja. Fajny romansik zawsze jest ok, prawda?
Powiem Wam, że pierwszym powodem dla którego chwyciłam po tę książkę jest tytuł. Strasznie mnie zaintrygował, koniecznie musiałam dowiedzieć się co się pod nim kryje. Drugim powodem jest okładka. Niby nic nadzwyczajnego, ale patrząc na nią poczułam wszechogarniającą chęć złapania tej książki w swoje ręce. Trzecim powodem jest oczywiście opis. Podałam go na końcu, bo tak...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Przyznam, że w tym momencie nie do końca wiem co powiedzieć. Książka, którą dzisiaj chciałabym Wam zaprezentować okazała się... Hmm no właśnie, jaka? Z jednej strony ciekawa, z drugiej jednak trochę dziwna. Niby wciągająca, a jednak momentami irytująca. Chciałabym Wam ją polecić, bo spędziłam przy niej kilka miłych chwil, ale myślę też o tym, że tak jak ta historia to już dawno nic mnie tak nie denerwowało. To co tutaj się działo, to aż pod fantasy podchodzi ;) Ale zanim dalej rozwinę te moje myśli, odrobinę Wam o niej i opowiem.
Riley to siedemnastolatka, która właśnie przenosi się z prywatnej szkoły do zwykłego liceum. Jedyną osobą, którą tam zna jest Clay. Clay to jej sąsiad i jednocześnie najlepszy przyjaciel od zawsze. Ta dwójka jest wręcz nierozłączna. Traktują siebie niezwykle czułe, dużo się przytulają, dają sobie całusy, dla zabawy robią malinki, trzymają się za ręce.. To dla nich zupełnie normalne dlatego Riley nie może nadziwić się czemu wszystkich wokół tak to dziwi i czemu wszyscy wokół nie mogą uwierzyć, że oni wcale nie są parą... Jednak po długim rozstaniu spowodowanym wakacyjnym wyjazdem Riley, po jej powrocie coś się między nimi zmieniło. Dalej są sobie niezwykle bliscy, ale teraz dziewczyna zaczyna odczuwać to wszystko nieco inaczej. Clay ją pociąga, ale przecież to niemożliwe. To tylko kumpel, nie może tego zepsuć przez rodzące się w niej uczucia... Próbuje je więc zagłuszyć spotykając się z kimś innym. Jednak dosyć szybko wychodzi na jaw, że Clay jest zakochany w Riley od wielu lat, teraz kiedy on wyznał jej prawdę ona także postanowiła być z nim szczera. W końcu jest tak jak powinno być. Wszyscy od zawsze twierdzili, że ta dwójka jest sobie pisana, a ich rodzice byli pewni, że ta przyjaźń zakończy się kiedyś ślubem... Nawet nie wyobrażał sobie jak szybko... Jednak jak na porządny romans przystało nie mogłoby się obejść bez problemów. Black, chłopak z którym przez moment spotykała się Riley wcale nie ma zamiaru tak łatwo sobie jej odpuścić. Wszystko zaczyna się stawać coraz bardziej niebezpieczne...
Zapowiada się dosyć ciekawie prawda? No właśnie ja także tak sądzę i sama historia taka właśnie jest. Pomysł moim zdaniem fajny, ale po zagłębieniu stwierdzam, że tak okropnie przesłodzonej powieści nie jestem w stanie przyjąć z takim zupełnym uśmiechem na ustach. Po prostu to co się tutaj wyprawia, to w jaki sposób jest to napisane jest tak przesłodzone, tak wyidealizowane, że aż mdli człowieka. I mówię to ja, która uwielbia takie historie gdzie ona jest piękna i on jest piękny, gdzie miłość aż im się uszami wylewa. Dawka miłości i piękności w tej książce przebija wszystkie jakie dotychczas czytałam ;) Ale to jeszcze nie wszystko. Bo to, że to najprzystojniejszy chłopak na ziemi, szkolna gwiazda futbolu, idealny pod każdym względem i zakochany na zabój od wielu lat w swojej przyjaciółce to jeszcze nic. To, że ona jest taka niewinna, taka niczego nieświadoma, skromniutka, milutka i oczywiście najpiękniejsza na ziemi to także nic. Ale to, że jej rodzice pozwalają mu zostawać na noc i spać z nią w łóżku, to że ta dwójka tydzień po zostaniu parą bierze ślub w Vegas, to że zaczynają ze sobą mieszkać od razu potem, to że ona jest obiektem prześladowcy i to co wydarzy się w efekcie tych prześladowań to już jest naprawdę, ale to naprawdę "mocne", że tak powiem. Autorkę naprawdę poniosła tym razem fantazja.
Mamy tutaj ponad 500 stron gdzie wszystko jest tak bardzo piękne i idealne (poza momentami gdzie wpleciony został wątek kryminalny). I powiem Wam, że naprawdę ciężko jest mi jednoznacznie stwierdzić co tak naprawdę myślę o tej książce. Bo tak jak napisałam na początku, z jednej strony mi się ona podobała, z drugiej jednak strony jest ona zdecydowanie zbyt przesłodzona i momentami irytująca. Ale to czy ją przeczytacie pozostawiam już do wyboru Wam, myślę że można przy niej spędzić kilka miłych chwil, a na dodatek po tej lekturze dawkę słodkości mamy zapewnioną już z zapasem na całą jesień ;)
Przyznam, że w tym momencie nie do końca wiem co powiedzieć. Książka, którą dzisiaj chciałabym Wam zaprezentować okazała się... Hmm no właśnie, jaka? Z jednej strony ciekawa, z drugiej jednak trochę dziwna. Niby wciągająca, a jednak momentami irytująca. Chciałabym Wam ją polecić, bo spędziłam przy niej kilka miłych chwil, ale myślę też o tym, że tak jak ta historia to już...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to