-
ArtykułyPlenerowa kawiarnia i czytelnia wydawnictwa W.A.B. i Lubaszki przy Centrum Nauki KopernikLubimyCzytać2
-
ArtykułyW świecie miłości i marzeń – Zuzanna Kulik i jej „Mała Charlie”LubimyCzytać4
-
ArtykułyZaczytane wakacje, czyli książki na lato w promocyjnych cenachLubimyCzytać2
-
ArtykułyMa 62 lata, jest bezdomnym rzymianinem, pochodzi z Polski i właśnie podbija włoską scenę literackąAnna Sierant7
Biblioteczka
2010-07-19
2010-07-30
Tak jak przy poprzednim powiązanym z cyklem o Ani zbiorze opowiadań ("Opowieści z Avonlea") mam pewne problemy z oceną tej książki. Znów czasem pojawia się Ania, znów scenerią opowiadań są miejsca bliskie Avonlea i znów opowiadania są raczej nierówne.
Bardzo podobał mi się "Niewydarzony brat", ze cztery czy pięć innych polubiłam trochę mniej, a reszta była poprawna — nic szczególnego, ale czyta się miło. Ogólnie mam wrażenie, że ten tom jest odrobinkę słabszy niż "Opowieści..." i tak jak one nie rozwija przesadnie wątków cyklu o Ani, ale pokazuje nam jej sąsiedztwo.
Polecam go po prostu wszystkim tym, którzy lubią wzruszające opowiadania.
Tak jak przy poprzednim powiązanym z cyklem o Ani zbiorze opowiadań ("Opowieści z Avonlea") mam pewne problemy z oceną tej książki. Znów czasem pojawia się Ania, znów scenerią opowiadań są miejsca bliskie Avonlea i znów opowiadania są raczej nierówne.
Bardzo podobał mi się "Niewydarzony brat", ze cztery czy pięć innych polubiłam trochę mniej, a reszta była poprawna — nic...
2010-07-28
Opowiadania, jak to opowiadania — nierówne. Choć mam wrażenie, że ten tom jest nieco lepszy od "Pożegnania...", ale naprawdę trudno to ocenić.
W każdym razie na pewno nie należy nastawiać się na rozszerzenie wiedzy o Ani — ona pojawia się tu tylko czasami i nigdy nie jest specjalnie ważna fabularnie (chociaż w "Ani z Szumiących topoli" pojawiła się nawiązanie do opowiadania "Zaloty Ludwika"). Za to opowiadania dzieją się w okolicy Avonlea, więc można w nich spotkać starych znajomych.
Ciężko jest oceniać cały zbiór opowiadań jako jednorodne dzieło. Są tu opowiadania, które bardzo lubię ("Każdy własnym językiem", "Córka starego Shawa", "Nabytek Pa Sloane'a"), są też takie, które po prostu lubię ("Kwarantanna...", "Stara dama") i inne, po prostu średnie. Polecam głównie tym, którzy lubią opowiadania.
Opowiadania, jak to opowiadania — nierówne. Choć mam wrażenie, że ten tom jest nieco lepszy od "Pożegnania...", ale naprawdę trudno to ocenić.
W każdym razie na pewno nie należy nastawiać się na rozszerzenie wiedzy o Ani — ona pojawia się tu tylko czasami i nigdy nie jest specjalnie ważna fabularnie (chociaż w "Ani z Szumiących topoli" pojawiła się nawiązanie do...
2010-07-27
Piękna opowieść o kobietach, które zostają w domu, kiedy mężczyźni idą na wojnę.
Akcja obejmuje prawie pięć lat, a rozpoczyna się dnia, kiedy w gazetach piszą o śmierci arcyksięcia Ferdynanda. Bohaterką jest najmłodsza z córek Ani i Gilberta - Rilla - na początku akcji piętnastoletni podlotek marzący tylko o strojach i dobrej zabawie. Jak łatwo się domyślić wojna zmieni jej marzenia i ją samą - zdecydowanie na lepsze.
Córka Ani nie bardzo jest do niej podobna, a i "Rilli ze Złotego Brzegu" nie ma co porównywać z "Anią z Zielonego Wzgórza". Rilla dojrzewa w cieniu Wielkiej Wojny i mimo że w pierwszych rozdziałach może nieco irytować, to summa summarum jest postacią dużo ciekawszą niż mała Ania Shirley. Także czasy o których opowiada książka są "ciekawsze", a realiów wojennych jest w "Rilli..." mnóstwo.
Nie jest to tak "łatwa" książka jak większość tego cyklu, ale dzięki temu staje się bardziej wartościowa i skłania do głębszej refleksji. Mogę ją dzięki temu z czystym sumieniem polecić zarówno młodym panienkom i starszym paniom, które w Rilli odnajdą siebie, jak i chłopcom i mężczyznom, którzy może dowiedzą się więcej o kobietach, które zostają w domu, a przy okazji lizną wiedzy o I wojnie światowej z punktu widzenia Kanady. Serdecznie polecam.
Piękna opowieść o kobietach, które zostają w domu, kiedy mężczyźni idą na wojnę.
Akcja obejmuje prawie pięć lat, a rozpoczyna się dnia, kiedy w gazetach piszą o śmierci arcyksięcia Ferdynanda. Bohaterką jest najmłodsza z córek Ani i Gilberta - Rilla - na początku akcji piętnastoletni podlotek marzący tylko o strojach i dobrej zabawie. Jak łatwo się domyślić wojna zmieni...
2010-07-26
Przygody dzieci Ani i Gilberta są nadal bardzo sympatyczną lekturą, choć Ania pojawia się tu już tylko w roli matki - pierwsze skrzypce przejęło jej potomstwo. To ich przygody śledzimy, to ich myśli i uczucia poznajemy, a ponieważ rodze4ństwa jest sześcioro, a każde inne (a prócz nich pojawia się jeszcze na równych prawach czworo dzieci z plebanii) to i ich przygody są różnorodne.
Gdyby nie kilka nawiązań do zbliżającej się Wielkiej Wojny byłaby to literatura optymistyczna, pogodna i skierowana raczej do dzieci niż dorosłych. Sądzę jednak, że może się spokojnie podobać również starszym czytelnikom, więc przeczytać warto. Zwłaszcza, że prezentuje bohaterów kolejnego tomu - dużo trudniejszego, doroślejszego i lepszego niż ten.
Przygody dzieci Ani i Gilberta są nadal bardzo sympatyczną lekturą, choć Ania pojawia się tu już tylko w roli matki - pierwsze skrzypce przejęło jej potomstwo. To ich przygody śledzimy, to ich myśli i uczucia poznajemy, a ponieważ rodze4ństwa jest sześcioro, a każde inne (a prócz nich pojawia się jeszcze na równych prawach czworo dzieci z plebanii) to i ich przygody są...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2010-07-27
2010-07-22
Ponieważ bardzo lubię zarówno "Anię z Szumiących topoli" (tom poprzedni) jak i "Anię ze Złotego Brzegu" (tom następny), oba napisane nieco inaczej (bo później) niż "Wymarzony dom Ani", to do tej części trudno było mi się przekonać.
Jednak nie ma wątpliwości, ze to jest bardzo dobra książka. Poznajemy w niej nowych "krwistych" bohaterów (kapitan Jim, panna Kornelia, Ewa Moore, Owen Ford) i choć wszystko układa się zazwyczaj doskonale, to i w życiu Ani i Gilberta następują chwile wielkiego smutku.
Polubiłam w końcu "Wymarzony dom..." na równi z innymi częściami, zwłaszcza kiedy zaczęłam zastanawiać się na swoim własnym "wymarzonym" mieszkankiem. Pewnie marzenie o własnym miejscu na świecie bliskie jest sercu wielu kobiet, a wszystkie one powinny doskonale rozumieć miłość Ani do jej wymarzonego domku. I nieśmiało śmiem przypuszczać, ze i mężczyźni często marzą o swoim kącie...
Ponieważ bardzo lubię zarówno "Anię z Szumiących topoli" (tom poprzedni) jak i "Anię ze Złotego Brzegu" (tom następny), oba napisane nieco inaczej (bo później) niż "Wymarzony dom Ani", to do tej części trudno było mi się przekonać.
Jednak nie ma wątpliwości, ze to jest bardzo dobra książka. Poznajemy w niej nowych "krwistych" bohaterów (kapitan Jim, panna Kornelia, Ewa...
2010-07-16
"Ania na Uniwersytecie", to już (w odróżnieniu od dwóch poprzednich tomów) książka o miłości. może nie romans, bo poza wątkiem romantycznym sporo się tutaj dzieje, ale ze wszystkich tomów o Ani właśnie ten najbliższy jest typowej miłosnej historii dla nastolatek.
Ale mimo tego (choć za romansidłami nie przepadam) bardzo ten tom lubię. Może dlatego, że właśnie dzięki tej książce kiedyś tam w przeszłości nauczyłam się co jest najważniejsze w mężczyźnie? Kto wie.
W każdym razie serdecznie polecam ten tom nie tylko nastoletnim panienkom. Choć radzę najpierw przypomnieć sobie (lub poznać) dwa poprzednie.
"Ania na Uniwersytecie", to już (w odróżnieniu od dwóch poprzednich tomów) książka o miłości. może nie romans, bo poza wątkiem romantycznym sporo się tutaj dzieje, ale ze wszystkich tomów o Ani właśnie ten najbliższy jest typowej miłosnej historii dla nastolatek.
Ale mimo tego (choć za romansidłami nie przepadam) bardzo ten tom lubię. Może dlatego, że właśnie dzięki tej...
2010-07-15
"Anią z Avonlea" lubię bardziej niż pierwszy tom cyklu. Może dlatego, że główna bohaterka bardziej się do tego lubienia nadaje (przyznaję, że za Anią z poprzedniego tomu raczej nie przepadałam), może dlatego, że książka nie stara się objąć tak szerokiego czasu jak poprzednia, a może dlatego, że Ania jest już nieco mniej dziecinna i jej problemami można się nieco bardziej przejąć.
Dość, że bardzo ten tom jej przygód lubię i wracam do niego za każdym razem z sentymentem. Styl Lucy Maud Montgomery ogromnie przypadł mi do gustu dzięki pewnemu dystansowi do opisywanej rzeczywistości i pięknemu językowi (Dwa pierwsze tomy czytam nieodmiennie w tłumaczeniu pani Rozalii Bernsteinowej, które uważam za jedyne słuszne). Cudnie czyta się też o społeczeństwie tamtej Kanady.
Naprawdę wiele można z tej lektury wynieść, więc szczerze namawiam do powrotu do niej, jeżeli już czytaliście, lub zapoznania się z nią, jeśli jej jeszcze nie znacie.
"Anią z Avonlea" lubię bardziej niż pierwszy tom cyklu. Może dlatego, że główna bohaterka bardziej się do tego lubienia nadaje (przyznaję, że za Anią z poprzedniego tomu raczej nie przepadałam), może dlatego, że książka nie stara się objąć tak szerokiego czasu jak poprzednia, a może dlatego, że Ania jest już nieco mniej dziecinna i jej problemami można się nieco bardziej...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2010-07-13
Bardzo lubię całą serię o Ani, a pierwszy tom, choć znam go najlepiej, czytałam zdecydowanie najrzadziej. Pamiętałam go dobrze z filmu i słuchowiska, ale z lektury dużo słabiej. Ostatnie powtórzenie "Ani z Zielonego Wzgórza" sprawiło mi wiele przyjemności.
Jest to bardzo przyjemna książka, choć uważam, że pewna krzywdę robi się jej omawiając ją w szkołach tak wcześnie. Czytając Anię już nie jako jej rówieśnica skupiałam się może mniej n a jej perypetiach, a bardziej na stylu autorki (bardzo przyjemny z lekkim dystansem do rzeczywistości) i obyczajowym tle powieści.
Szczerze polecam przeczytanie tej książki, nawet jeżeli miałaby to być powtórka z lektury. Może i Wy przekonacie się, że część rzeczy, które z "Ani..." pamiętacie była tak naprawdę w filmie, a nie w książce...
Bardzo lubię całą serię o Ani, a pierwszy tom, choć znam go najlepiej, czytałam zdecydowanie najrzadziej. Pamiętałam go dobrze z filmu i słuchowiska, ale z lektury dużo słabiej. Ostatnie powtórzenie "Ani z Zielonego Wzgórza" sprawiło mi wiele przyjemności.
Jest to bardzo przyjemna książka, choć uważam, że pewna krzywdę robi się jej omawiając ją w szkołach tak wcześnie....
Moja druga ulubiona część cyklu o Ani jest też najmniej chyba dla tego cyklu reprezentatywna. Ania nie jest tu już długonogim podlotkiem wiecznie wpadającym w tarapaty z dwóch pierwszych tomów ani nawet romantycznym dziewczęciem z trzeciego (i trochę też piątego...).
W "Szumiących Topolach" jest mi zdecydowanie bliższa - zapracowana, gnębiona przez część mieszkańców miasta, czasem zniechęcona, czasem radosna. Taka Ania staje się bardziej ludzka i bardzo ją lubię.
Podoba mi się też sama forma powieści. Narracja trzecioosobowa jest tu poprzetykana listami i ten zabieg daje szersze pojęcie o tym co dzieje się w głowie Ani.
Wyraźnie czuć, że tę część napisała pisarka dojrzalsza (o 20 lat - "Ania na uniwersytecie" wydana została w 1915, a "Wymarzony dom Ani w 1917, podczas gdy "Anię z Szumiących Topoli" wydano dopiero w 1936) zarówno jako pisarka właśnie, jak i jako kobieta.
Polecam ten tom serdecznie również tym, którzy poprzednie "Anie..." uważają za zbyt infantylne i dziecięce.
Moja druga ulubiona część cyklu o Ani jest też najmniej chyba dla tego cyklu reprezentatywna. Ania nie jest tu już długonogim podlotkiem wiecznie wpadającym w tarapaty z dwóch pierwszych tomów ani nawet romantycznym dziewczęciem z trzeciego (i trochę też piątego...).
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toW "Szumiących Topolach" jest mi zdecydowanie bliższa - zapracowana, gnębiona przez część mieszkańców...