-
ArtykułyCzytamy w weekend. 7 czerwca 2024LubimyCzytać274
-
ArtykułyHistoria jako proces poznania bohatera. Wywiad z Pawłem LeśniakiemMarcin Waincetel1
-
ArtykułyPrzygotuj się na piłkarskie święto! Książki SQN na EURO 2024LubimyCzytać7
-
Artykuły„Nie chciałam, by wydano mnie za wcześnie”: rozmowa z Jagą Moder, autorką „Sądnego dnia”Sonia Miniewicz1
Biblioteczka
2024-06-07
2024-05-26
Zazwyczaj nie czytam serii "serią", tylko robię oddech pomiędzy częściami, ale tym razem "Oblitus" wjechał zaraz po poprzedniku, bo wyjątkowo wciągnęłam się w historię i polubiłam tą trójkę - Ankę, Artura i Szczepana. Chociaż autorka wykorzystuje pewne schematy i dostrzegam niewielkie dziury fabularne to nie odbiera (grzesznej 😉) przyjemności z lektury. To dobra, wciągająca rozrywka. Podoba mi się kierunek, w którym zmierza autorka i mam nadzieję, że skusi się na kolejny tom z serii, tym bardziej, że zakończenie aż do tego zaprasza. Zabierzcie tą serię na wakacje, zwłaszcza jeśli zazwyczaj wybieracie ciemne mroczne kryminały. Będzie idealna na odstresowanie 🙂
P.S. Nie zapomnijcie przeczytać suplementu. Właśnie tego brakowało w książce 😉
Zazwyczaj nie czytam serii "serią", tylko robię oddech pomiędzy częściami, ale tym razem "Oblitus" wjechał zaraz po poprzedniku, bo wyjątkowo wciągnęłam się w historię i polubiłam tą trójkę - Ankę, Artura i Szczepana. Chociaż autorka wykorzystuje pewne schematy i dostrzegam niewielkie dziury fabularne to nie odbiera (grzesznej 😉) przyjemności z lektury. To dobra,...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2024-05-25
To było całkiem przyjemne kilka godzinek "of guilty pleasure". Wciągnęłam się tak, że ciężko było pójść spać czy zająć się czymś pożytecznym 😉 Podoba mi się ta ewolucja stylu autorki - coraz więcej mrocznego kryminału, ale z dużą dawką czarnego humoru, tylko doprawionego erotyką. Chociaż bohaterowie są już tak wyposzczeni i spragnieni, że chyba pora na ostatni tom trylogii, żeby im w końcu ulżyć 😉 i oczywiście rozwiązać sprawę tajnej zbrodniczej siatki...
To było całkiem przyjemne kilka godzinek "of guilty pleasure". Wciągnęłam się tak, że ciężko było pójść spać czy zająć się czymś pożytecznym 😉 Podoba mi się ta ewolucja stylu autorki - coraz więcej mrocznego kryminału, ale z dużą dawką czarnego humoru, tylko doprawionego erotyką. Chociaż bohaterowie są już tak wyposzczeni i spragnieni, że chyba pora na ostatni tom...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2024-05-10
Niestety nie dobrnęłam do końca mimo, że ta tematyka bardzo mnie interesuje. Spodziewałam się czegoś w stylu "Czarnobylskiej modlitwy", a dostałam przedruk relacji pisanej przez autora do prasy w latach 60-tych ubiegłego wieku. To bardzo hermetyczna lektura, która 60 lat później niewiele wnosi i jest nieco niezrozumiała dla współczesnego czytelnika, niezaznajomionego bliżej z historią systemu politycznego w tym kraju.
Niestety nie dobrnęłam do końca mimo, że ta tematyka bardzo mnie interesuje. Spodziewałam się czegoś w stylu "Czarnobylskiej modlitwy", a dostałam przedruk relacji pisanej przez autora do prasy w latach 60-tych ubiegłego wieku. To bardzo hermetyczna lektura, która 60 lat później niewiele wnosi i jest nieco niezrozumiała dla współczesnego czytelnika, niezaznajomionego...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2024-05-23
Pan Michał Śmielak należy do moich ulubionych autorów. Uważam, że ma fajne pióro i potrafi tworzyć wciągające historie, świetnie utrzymując napięcie. Warunki rynku wydawniczego są jednak brutalne, wydawnictwa cisną na kolejne pozycje, terminy gonią, a autor musi coś wymyślić. I myślę, że stąd biorą się czasem nieco słabsze pozycje w dorobkach pisarzy. Do takich niestety muszę zaliczyć “Wilczą chatę”. O ile doceniam poziom napięcia, lekkość pióra i zimowe Bieszczady jako miejsce akcji, to muszę przyznać, podobnie jak inni recenzenci, że fabuła jest w niektórych miejscach dziurawa, a postacie wyszły nieco płasko i ciężko się z nimi utożsamić. Generalnie to taka bajka, krwawy Czerwony Kapturek dla dorosłych i książkowa incepcja. Nada się jednak jako towarzysz podróży, do pociągu czy samolotu
P.S. Dodatkowy prztyczek w nos należy się wydawnictwu, które tak się spieszyło z przygotowaniem książki do wydruku, że nie wyłapało drobnych błędów logicznych w niektórych scenach i przepuściło masę literówek…
Pan Michał Śmielak należy do moich ulubionych autorów. Uważam, że ma fajne pióro i potrafi tworzyć wciągające historie, świetnie utrzymując napięcie. Warunki rynku wydawniczego są jednak brutalne, wydawnictwa cisną na kolejne pozycje, terminy gonią, a autor musi coś wymyślić. I myślę, że stąd biorą się czasem nieco słabsze pozycje w dorobkach pisarzy. Do takich niestety...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2024-05-12
Nasz najpłodniejszy autor lubi stąpać po różnych typach literatury i tym razem zakręcił się w okolicy niezwykle popularnego ostatnio nurtu young adult. Cóż, ja już jakiś czas temu wyrosłam z tej grupy docelowej i może właśnie dlatego ta historia mnie nie potrwała? Dość powiedzieć, że zaczęłam ją czytać w toalecie (cóż, mam taki niechlubny zwyczaj, że często tak zaczynam książki) i tam też skończyłam (a jak pozycja jest dobra, to ją z tej toalety zabieram i czytam gdzie popadnie). Kompletnie nie mogłam się wciągnąć w fabułę, dopiero pod koniec było lepiej. Ale co muszę przyznać, to gdybym nie wiedziała, kto jest autorem, to nie rozpoznałabym go po stylu, a to akurat dobrze, bo nie popada w schematyzm i… naprawdę spodobało mi się zakończenie. Chociaż jak dla mnie powinno ono pozostać dobrym, otwartym zakończeniem tej historii, bez ciągu dalszego.
Zatem oceniam na 6, z czego dodany punkcik za zakończenie i przez wzgląd na autograf autora w moim egzemplarzu książki 😉
Nasz najpłodniejszy autor lubi stąpać po różnych typach literatury i tym razem zakręcił się w okolicy niezwykle popularnego ostatnio nurtu young adult. Cóż, ja już jakiś czas temu wyrosłam z tej grupy docelowej i może właśnie dlatego ta historia mnie nie potrwała? Dość powiedzieć, że zaczęłam ją czytać w toalecie (cóż, mam taki niechlubny zwyczaj, że często tak zaczynam...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2024-05-05
Niby ta sama, dobrze znana Paulina Świst, a jednak jakby nie ta sama :-) Uwierzycie, że nie ma tu ani jednej sceny erotycznej mimo, że między bohaterami aż iskrzy? A zakończenie jest na tyle ciekawie otwarte, że z nie udawaną ciekawością sięgnę po kolejny tom...
Książki pani Pauliny to dla mnie takie guilty pleasure, po które lubię sięgnąć pomiędzy czymś poważniejszym. Nie jest to literatura wysoka, ale taki książkowy fast food - szybko się czyta, łatwo przyswaja i chociaż od razu po zjedzeniu (przeczytaniu) można poczuć przesyt, to za jakiś czas znowu fundujemy sobie tą przyjemność. Trzeba jednak zauważyć, że ten fast food robi się coraz ciekawszy, lepiej dopracowany, zaskakujący, dzięki czemu chętniej wybiorę właśnie tą "stołówkę" zamiast innych wielu 😉
Brawka dla wyluzowanej Pani Prawnik!
Niby ta sama, dobrze znana Paulina Świst, a jednak jakby nie ta sama :-) Uwierzycie, że nie ma tu ani jednej sceny erotycznej mimo, że między bohaterami aż iskrzy? A zakończenie jest na tyle ciekawie otwarte, że z nie udawaną ciekawością sięgnę po kolejny tom...
Książki pani Pauliny to dla mnie takie guilty pleasure, po które lubię sięgnąć pomiędzy czymś poważniejszym. Nie...
2024-04-30
Kilkanaście lat temu, na studiach, czytałam sporo harlequinów, bo nie było mnie stać na zakupy w księgarni, a używane romanse kupowało się po maksymalnie dwa złote. I książka “Reguły pożądania” mogłaby spokojnie zostać wydana w tej serii - korzysta z tego samego schematu, ma odpowiednią objętość i właściwe, przewidywalne zakończenie. Niestety sądzę, że za jakiś czas kompletnie nie będę sobie potrafiła przypomnieć ani fabuły ani bohaterów. Na plus zaliczam styl pisania autorki, bo czyta się szybko (pochłonęłam na jedno podejście), jest dynamicznie, nowocześnie, ale z poszanowaniem języka literackiego.
W sam raz na odmóżdżający relaks na leżaku w upalne popołudnie.
Kilkanaście lat temu, na studiach, czytałam sporo harlequinów, bo nie było mnie stać na zakupy w księgarni, a używane romanse kupowało się po maksymalnie dwa złote. I książka “Reguły pożądania” mogłaby spokojnie zostać wydana w tej serii - korzysta z tego samego schematu, ma odpowiednią objętość i właściwe, przewidywalne zakończenie. Niestety sądzę, że za jakiś czas...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2024-04-28
To była wyczekiwana i bardzo satysfakcjonująca wizyta w Karkonoszach. Pan Sławek trzyma poziom i serwuje czytelnikom kolejną świetną, przemyślaną i wciągającą historię, która wywołuje emocje i wibruje w czytelniku nawet po obróceniu ostatniej strony.
To była wyczekiwana i bardzo satysfakcjonująca wizyta w Karkonoszach. Pan Sławek trzyma poziom i serwuje czytelnikom kolejną świetną, przemyślaną i wciągającą historię, która wywołuje emocje i wibruje w czytelniku nawet po obróceniu ostatniej strony.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2024-04-15
Ależ mi się dobrze to czytało...
Zupełnym przypadkiem raz po raz trafiłam do Beskidu Niskiego, pełnego historii i będącego areną zbrodni. Kolejne spotkanie z (już) komisarz Niną Warwiłow było nieco nietypowe, bo nie prowadziła oficjalnego śledztwa, a próbowała prywatnie i solo odnaleźć zaginioną przyjaciółkę. Ale jak zwykle była skuteczna, bezczelna i balansująca na krawędzi. Niestety ja nadal nie potrafię jej polubić i kompletnie nie rozumiem... Co nie zmienia faktu, że zamierzam sięgnąć po kolejne tomy 😉
Lubię styl pisania autora i takie kryminały, gdzie nie ma naturalistycznych opisów zbrodni. Wciągnęła mnie ciekawa i dosyć rozbudowana fabuła. Do tego plenery urokliwego pasma Beskidów. Było świetnie👍
Ależ mi się dobrze to czytało...
Zupełnym przypadkiem raz po raz trafiłam do Beskidu Niskiego, pełnego historii i będącego areną zbrodni. Kolejne spotkanie z (już) komisarz Niną Warwiłow było nieco nietypowe, bo nie prowadziła oficjalnego śledztwa, a próbowała prywatnie i solo odnaleźć zaginioną przyjaciółkę. Ale jak zwykle była skuteczna, bezczelna i balansująca na...
2024-04-14
Michał Śmielak to to już marka, sięgając po jego książki można się spodziewać wciągającej historii, odpowiedniego klimatu i ciekawego zakończenia. Czy tak było i tym razem?
Trudno nie zgodzić się z autorem, który wkłada w usta swego bohatera stwierdzenie, że góry albo się kocha, albo nienawidzi, bo rzeczywiście one nikogo nie pozostawiają obojętnym. Ja kocham, a kochając i mieszkając na nizinach - tęsknię… Ale góry u Śmielaka nie są sielankową przestrzenią spotkania z naturą i satysfakcjonującego wysiłku fizycznego, a przytłaczają mrocznym klimatem pełnym niebezpieczeństw i oddechu Śmierci. Bohaterowie książki w ramach “wieczoru” kawalerskiego wybierają się na tajemniczą wyprawę po Beskidzie Niskim, niegdyś pełnym życia, a dziś tylko mglistych wspomnień po ludziach, którzy żyli na tych terenach przed niesławną akcją Wisła, a może też duchów i upiorów? Niemal od samego początku wyprawy, czterech przyjaciół niepokojące zdarzenia, dziwnie zbieżne z miejscowymi przesądami. Co jest tu prawdą, a co ułudą i kto przeżyje tą wyprawę? Na pewno Michał, przyszły żonkoś, bo już od początku książki przekonujemy się, że eskapadę przypłacił pobytem w psychiatryku…
Trzeba przyznać, że kreowanie mrocznej atmosfery zagrożenia początkowo wyszło autorowi doskonale. Ja się zaczęłam bać już około 30-tej strony 🤭 Ale im dalej w las (sic!), tym bardziej myślałam raczej o tym, jakie te miastowe chłopy strachliwe, że od razu po wejściu do lasu i przekroczeniu pierwszej linii drzew, paraliżuje ich cykor z bliżej nieokreślonego powodu. Zatem później przestałam się bać, a dałam się wciągnąć tej historii… Jednak tym razem lektura nie dostarczyła mi oczekiwanej satysfakcji. Nie kupuję zakończenia - rozwiązania zagadki. Ciężko było mi też przebrnąć przez naturalistyczne, brutalne i pełne krwi sceny, bo nie lubię w kryminałach dosłowności. Doceniam za to oddanie emocji głównego bohatera i generalnie tego, co dzieje się w jego głowie w trakcie i po wyprawie. To faktycznie wypadło dobrze i wiarygodnie. Nawet nie przeszkadzał mi pierwszoosobowy narrator (za czym generalnie nie przepadam). Zatem czy była to słaba książka? Nie była, ale była słabsza niż inne książki autora i niestety nieco przegięta w kwestii wiarygodności całej historii (a ja lubię jak ta fikcja ma smak realności). Można przeczytać - dla rozrywki.
Michał Śmielak to to już marka, sięgając po jego książki można się spodziewać wciągającej historii, odpowiedniego klimatu i ciekawego zakończenia. Czy tak było i tym razem?
Trudno nie zgodzić się z autorem, który wkłada w usta swego bohatera stwierdzenie, że góry albo się kocha, albo nienawidzi, bo rzeczywiście one nikogo nie pozostawiają obojętnym. Ja kocham, a kochając i...
2024-04-09
To ciekawa i ważna książka, która przez opis działań rządu Chin w odniesieniu do rozprzestrzeniania się epidemii Covid-19 w jej epicentrum w Wuhan i ich wpływu na życie zwykłych mieszkańców miasta, pokazuje jak totalitarnym i opresyjnym są państwem. Mimo osobistych kontaktów z Chińczykami nie zdawałam sobie sprawy, że rzeczywistość przeciętnego Chińczyka aż tak przypomina skrzyżowanie świata Orwella i Kafki...
Książkę polecam, warto przeczytać, choćby z szacunku do autora, który wiele ryzykował zbierając do niej materiały i przeprowadzając wywiady z bohaterami, co ostatecznie skończyło się koniecznością opuszczenia ojczyzny. A mimo to już zawsze będzie oglądał się za siebie.
Do tego ma uwagę zasługuje posłowie od redaktora, które jest próbą krótkiego podsumowania i usystematyzowania informacji, które pojawiały się zwłaszcza na początku pandemii, a wyraźnie pokazuje skalę uchybień i machinacji zarówno Chin jak i Światowej Organizacji Zdrowia.
Warto!
To ciekawa i ważna książka, która przez opis działań rządu Chin w odniesieniu do rozprzestrzeniania się epidemii Covid-19 w jej epicentrum w Wuhan i ich wpływu na życie zwykłych mieszkańców miasta, pokazuje jak totalitarnym i opresyjnym są państwem. Mimo osobistych kontaktów z Chińczykami nie zdawałam sobie sprawy, że rzeczywistość przeciętnego Chińczyka aż tak przypomina...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2024-04-04
Kocham Tatry i w ogóle góry, jak tylko teren przede mną jest pofałdowany to mam ochotę ruszyć przed siebie na nieznany (lub znany - jak w Tatrach) szlak. Zawsze mam jednak obawy przed sięgnięciem po książki, których akcja dzieje się w Tatrach, bo autorzy często popełniają mnóstwo błędów topograficznych czy rzeczowych, co mnie irytuje. Na szczęście tutaj nie mam wątpliwości, że autorka te góry uwielbia i zna nie tylko z map i internetu, chociaż eskapada kompletnie niedoświadczonej turystki z Doliny Małej Łąki aż na Przełęcz Kondracką to niezły hardcore 😉
Daria pozornie ma wszystko - młodość, pracę, którą lubi i narzeczonego, którego kocha, chociaż rodzina, do której ma wejść, różni się od jej własnej tak, że chyba bardziej już nie można. Tuż przed ślubem spotyka w Tatrach "chłopaka że szlaku", który ratuje ją, "dziewczynę z mgły", od upadku w przepaść i tak zaczyna się znajomość, kontynuowana raz w roku, w górach. Ale czy to wystarczy? Czy oboje odnajdą swoje szczęście na pozostałe 364 dni roku?
Książkę pani Joanny przeczytałam w jedno popołudnie, z przyjemnością odwiedzających Kraków, Zakopane i okolice Kalwarii Zebrzydowskiej. Chociaż samo czytanie nie zawsze było takie przyjemne, bo i historia Darii jest trudna, ale jakże życiowa. Kibicowałam jej, choć wielokrotnie nie rozumiałam.
Niestety ta pozycja mnie nie zachwyciła, chociaż absolutnie nie była zła, ale obawiam się, że niedługo o niej zapomnę w zalewie innych, przeczytanych historii.
Kocham Tatry i w ogóle góry, jak tylko teren przede mną jest pofałdowany to mam ochotę ruszyć przed siebie na nieznany (lub znany - jak w Tatrach) szlak. Zawsze mam jednak obawy przed sięgnięciem po książki, których akcja dzieje się w Tatrach, bo autorzy często popełniają mnóstwo błędów topograficznych czy rzeczowych, co mnie irytuje. Na szczęście tutaj nie mam wątpliwości,...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2024-03-31
Kolejne spotkanie z gawędą o piosenkach napisanych przez wybitnego polskiego tekściarza Jacka Cygana. O ile w książce “Życie jest piosenką” pan Jacek opowiadał głównie o utworach szeroko znanych, tak “Odnawiam dusze” jest kopalnią świetnych, acz znacznie mniej spopularyzowanych utworów. Bo to przecież taka pozycja, którą grzechem byłoby tylko czytać - trzeba jeszcze słuchać tego, o czym wspomnienia snuje autor.. Polecam, zanurzcie się w ciepły, czuły, zaczarowany świat piosenek…
Kolejne spotkanie z gawędą o piosenkach napisanych przez wybitnego polskiego tekściarza Jacka Cygana. O ile w książce “Życie jest piosenką” pan Jacek opowiadał głównie o utworach szeroko znanych, tak “Odnawiam dusze” jest kopalnią świetnych, acz znacznie mniej spopularyzowanych utworów. Bo to przecież taka pozycja, którą grzechem byłoby tylko czytać - trzeba jeszcze słuchać...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2024-04-01
Kto z nas, umęczonych zakładników korporacji, nie rzucił choćby raz “a może by tak rzucić wszystko i wyjechać w Bieszczady…”? Góry te od dawna przyciągały ludzi poszukujących zapomnienia, nowego życia, ukrycia się przed światem. I wśród tych eskapistów wbrew pozorom dominują ci, którzy mają na sumieniu znacznie więcej niż przeglądanie facebooka w czasie pracy. Jednym z takich jest Stanisław Stadnicki vel Borowy, były gangster, który po śmierci córki, uciekł do maleńkiej osady w Bieszczadach, której mieszkańcy tworzą niewielką, ale zwartą społeczność. I nagle w pobliżu tej sennej wioseczki Stanisław podczas spaceru znajduje trupa zamordowanej dziewczyny, która jak się okaże ma wytatuowany wizerunek jego córki… A to dopiero początek spirali wydarzeń, która kręci się niebezpiecznie blisko Stanisława. Czy swoje pazury w tym wszystkim macza mityczny Bies, w którego wiara jest tak żywa w okolicach Pomruków?
To było moje drugie spotkanie z twórczością Michała Śmielaka i z pewnością nie ostatnie (zresztą właśnie dodałam autora do ulubionych ;-)). Podobnie jak w “Osadzie” autor maluje obraz zamkniętej społeczności, w której ukrył się doskonale zakamuflowany morderca. Mimo, że akcja nie toczy się zawrotnym rytmem, to książka wciągnęła mnie bez reszty, usatysfakcjonowała i dostarczyła świetnej rozrywki. Nie ma tu epatowania naturalizmem, czego osobiście nie lubię, ale groza sytuacji została właściwie oddana. Podoba mi się sposób wprowadzenia postaci, ich charakterystyka i obyczajowe tło. To wszystko jest realne, ale nie przesadzone, nie ma tu zbędnych słów. Mimo, że głównego mordercę podejrzewałam już od jakiegoś czasu, a jedna scena w lesie dała mi całkowitą pewność co do jego tożsamości, to nie odebrało mi satysfakcji i zaskoczenia z finału. Rewelacja, to był jeden z lepszych thrillerów / kryminałów, jakie przeczytałam. Ukłony dla autora!
Kto z nas, umęczonych zakładników korporacji, nie rzucił choćby raz “a może by tak rzucić wszystko i wyjechać w Bieszczady…”? Góry te od dawna przyciągały ludzi poszukujących zapomnienia, nowego życia, ukrycia się przed światem. I wśród tych eskapistów wbrew pozorom dominują ci, którzy mają na sumieniu znacznie więcej niż przeglądanie facebooka w czasie pracy. Jednym z...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
To moja pierwsza książka pana Jakuba, choć jest już całkiem uznanym autorem i jego powieści przewijały mi się w opiniach i poleceniach innych czytelników np. na Instagramie. Być może zatem źle zaczęłam, bo mnie nie zachwyciła i przebrnęłam przez nią w miarę gładko tylko dlatego, że słuchałam ją w genialnie zrobionej formie audio. Nie jestem fanką takiej mozaikowej formy i samych opowiadań, bo to z nich, subtelnie połączonych, składa się ta powieść.
Im dłużej o niej myślę, tym trudniej mi ją jednoznacznie ocenić, choć też odkrywam nowe warstwy przekazu. Zatem czy warto po nią sięgnąć? Warto, choćby po to, żeby się przekonać jak zadziała na Ciebie.
To moja pierwsza książka pana Jakuba, choć jest już całkiem uznanym autorem i jego powieści przewijały mi się w opiniach i poleceniach innych czytelników np. na Instagramie. Być może zatem źle zaczęłam, bo mnie nie zachwyciła i przebrnęłam przez nią w miarę gładko tylko dlatego, że słuchałam ją w genialnie zrobionej formie audio. Nie jestem fanką takiej mozaikowej formy i...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to