rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: ,

„Oko Ewy” to moje pierwsze zetknięcie się z twórczością Karin Fossum. Czy będą kolejne?
Początek zapowiada się dobrze. Samotna matka, artystka zmagająca się z realiami świata, skrywająca w zakamarkach pamięci jakąś wielką, przerażającą tajemnicę. Jest także komisarz Sejer, pięćdziesięcioletni wdowiec o ponurym obliczu, ale czujnym policyjnym nosie. Postaci wykreowane dobrze, czytelnik „widzi” je doskonale, niemalże namacalne.
Pomiędzy nimi dwa niewyjaśnione morderstwa sprzed pół roku i upływający czas, który mijając, dla niej jest zbawienny, bo odsuwa w dal to co było złe, a dla niego przeciwnie: każdy dzień zaciera ślady i utrudnia rozwiązanie tego co powinno być rozwiązane…
I do tego miejsca czytało mi się dość dobrze. A potem: retrospekcja? Historia Ewy sprzed sześciu miesięcy jest dla mnie tak nierealna, że aż nudna, jak brazylijska telenowela…
Artystka spotyka swoją przyjaciółkę-jednoosobową agencję towarzyską- której nie widziała ćwierć wieku i pod jej nadprzyrodzonym chyba wpływem w niespełna kilka godzin zgadza się do uprawiania najstarszego zawodu świata! Owszem, autorka próbuje nas przekonać o moralnych rozterkach Ewy, jej wahaniu i trosce o córkę, ale moim zdaniem jest to bardzo spłycone, wręcz nieudolne…
Nie chcę zdradzać całej fabuły, bo być może moja opinia sprowokuje kogoś do przeczytania i ocenienia samemu tej pozycji.
W opisie jest to książka psychologiczna z wątkiem kryminalnym, ale ja nie znalazłam tu ani psychologicznej głębi, ani dobrego kryminału, a o najmniejszym dreszczyku emocji nie ma nawet co marzyć. Finał może ciut miał mnie zaskoczyć, ale byłam już tak znudzona, że niestety nie powalił…
Mimo fatalnego startu postanowiłam jednak sięgnąć po kolejną pozycję z komisarzem Sejerem, którego postać była dla mnie jedynym filarem fabuły, i który sprawił, że nie przerwałam czytania przed końcem.

„Oko Ewy” to moje pierwsze zetknięcie się z twórczością Karin Fossum. Czy będą kolejne?
Początek zapowiada się dobrze. Samotna matka, artystka zmagająca się z realiami świata, skrywająca w zakamarkach pamięci jakąś wielką, przerażającą tajemnicę. Jest także komisarz Sejer, pięćdziesięcioletni wdowiec o ponurym obliczu, ale czujnym policyjnym nosie. ...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

I pomyśleć, że „Szlak kości” miałam w swoich rękach kilka miesięcy temu, wypożyczoną wraz z innymi książkami. Niestety w związku z brakiem czasu z jednej pozycji musiałam zrezygnować i (o zgrozo!) oddać nieprzeczytaną do biblioteki...wybrałam pozycję Elly Griffiths...:(
Wczoraj dostałam ją w swoje ręce po raz drugi i już nie popełniłam karygodnego błędu, a dzisiaj mam książkowego kaca po nieprzespanej nocy spędzonej wśród mokradeł Norfolk.

Ale do rzeczy...

Od pierwszych stron książka wciąga nas pomiędzy swoje karty i nie chce wypuścić. Widzimy szczegółowo zarysowane postaci, a Ruth, główną bohaterkę już po paru stronach traktujemy jak starą znajomą. I choć nie jest to postać idealna, a może właśnie dlatego, to zapałałam do niej sympatią już na wstępie i nie zmieniłam zdania do końca. Jest też inspektor policji, a jakże! Ale mimo wszystko na pierwszy plan wychodzi pani archeolog i dobrze, bo mam nadzieję, że w kolejnych książkach z tej serii będę miała czas poznać bliżej Nelsona i również z nim się zaprzyjaźnić na dłużej:)

Akcja dzieje się na wybrzeżu, ale jest to przesiąknięte, podmokłe wybrzeże, pełne mokradeł, bagien i trzęsawisk. Autorka doskonale oddała klimat Słonych Błot, miejsca, które na pozór spokojne i leniwe, a mimo to przejmujące i skrywające mroczne tajemnice.
Mimo, ze archeologia jest tu niemal w każdej części książki, to jednak nie przytłacza zbędnymi datami, określeniami czy też nudnymi opisami. Jest niezbędna, bo taktownie wlewa nam wiedzę, ale wiedzę ciekawą, choć równie mroczną….

Nie będę zdradzać fabuły, bo sama tego nie lubię czytać w opiniach, ale książkę czyta się bardzo dobrze. Postaci są doskonale wykreowane, zwyczajne, z większą ilością wad niż zalet, przez co stają się bardzo ludzkie, a akcja zwarta, bez niepotrzebnych upiększeń i zaśmieceń, a mimo to rozbudowana i ciekawa. Atmosfera sama w sobie mroczna, ale jakaś taka naturalna, tajemnicza, a mimo to bardzo realna. Były chwile, gdy idąc z główną bohaterką niemal czułam spływający mi po plecach zimny deszcz i lodowaty wiatr, a także strach przed naturą: bagnami, które nie chcą oddawać…
Finału się niestety domyśliłam, ale to ani o odrobinę nie pomniejszyło moich doznań i przeżyć jakie miałam przy tej lekturze. Z czystym sercem polecam.

I pomyśleć, że „Szlak kości” miałam w swoich rękach kilka miesięcy temu, wypożyczoną wraz z innymi książkami. Niestety w związku z brakiem czasu z jednej pozycji musiałam zrezygnować i (o zgrozo!) oddać nieprzeczytaną do biblioteki...wybrałam pozycję Elly Griffiths...:(
Wczoraj dostałam ją w swoje ręce po raz drugi i już nie popełniłam karygodnego błędu, a dzisiaj mam...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Mam książkowego kaca! Dopada mnie rzadko, bo rzadko też trafia mi się książka, przez którą zarywam całą noc, nie bacząc, że rano nie ma zmiłuj i trzeba wstać do pracy. A „Igrzyska” takie właśnie są. Zaczęłam czytać wczoraj, skulona na fotelu z gorącą herbatą na stole. Skończyłam nad ranem. Herbata wystygła, a ja z ciężką głową i wielkim chaosem w duszy przeczytałam ostatnie zdanie. Coś niesamowitego!
Autorka przenosi nas do przyszłości, do świata Panem złożonego z Kapitolu-stolicy i Dwunastu Dystryktów – podległych mu w każdym calu. Totalitaryzm. Podporzadkowanie. Strach i głód.
Ale w tym smutnym i przerażająco przygnebiającym świecie pojawia się iskra buntu, powiew wolności: główna bohaterka, nastoletnia Katniss.
Poznajemy historię jej krótkiego jeszcze życia, jej rodzinę, jej Dystrykt w którym mieszka: Dwunasty, najgorszy z możliwych.
Kapitol, władza absolutna, na znak pogardy dla mieszkańców wszystkich dwunastu lennych rejonów organizuje rokrocznie mordercze Igrzyska Głodowe, w których obowiązkowo, w wyniku losowania udział bierze po dwoje nastolatków z każdego Dystryktu.
Młody chłopiec i młoda dziewczyna w świetle fleszy i w wszechobecnych obiektywach kamer przygotowywani są do najważniejszej w swoim życiu rozgrywki: walki o przetrwanie. Z dwudziestu czterech osób, ku uciesze widzów, ma prawo przeżyć tylko jedna. Tego, że Katniss przeżyje, spodziewałam się wiedząc o kolejnych części trylogii, ale w jaki sposób tego dokona i jakie będą skutki niespodziewanego dla Kapitolu zwycięstwa Dwunastego Dystryktu nie będę zdradzać. Zapraszam do czytania.

Książka wciąż we mnie żyje, wciąż porusza w mej duszy pytania dotyczące władzy absolutnej, totalitaryzmu o jakim nie śniłam nawet w najgorszych snach, o uczuciach ludzi uciśnionych, o ich nieustannej walce i małych, niby niepozornych zwycięstwach, które dodają im skrzydeł i siły do przetrwania.
Już dzisiaj sięgam po kolejną część trylogii. Tym razem zrobię sobie pełen termos herbaty i miskę krakersów, bym wciągnięta w wir dalszej historii państwa Panem nie umarła z głodu. Jutro Święto Niepodległości, więc mam wolne i mogę sobie pozwolić na nieprzespana noc. A kac? Cóż, Igrzyska Śmierci są warte jutrzejszego bólu głowy…Polecam!

Mam książkowego kaca! Dopada mnie rzadko, bo rzadko też trafia mi się książka, przez którą zarywam całą noc, nie bacząc, że rano nie ma zmiłuj i trzeba wstać do pracy. A „Igrzyska” takie właśnie są. Zaczęłam czytać wczoraj, skulona na fotelu z gorącą herbatą na stole. Skończyłam nad ranem. Herbata wystygła, a ja z ciężką głową i wielkim chaosem w duszy przeczytałam...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Moją pierwszą książką tego autora były „Purpurowe rzeki”, które okrzyknięto bestsellerem (drugim „Milczeniem owiec”), dlatego po „Locie bocianów” spodziewałam się czegoś słabszego, czegoś co można określić początkami twórczości, słabszą pozycją…Nic bardziej mylnego! „Lot” to doskonale skonstruowana historia z bocianami w tle, z szokującymi opisami mordów, z drogą, którą przebył główny bohater tak malowniczo opisaną, że niemal namacalną. Wraz z nim przejechałam pół Europy, żeby na końcu poznać dziką i okrutną Afrykę. Spotkałam Romów i ich koczowniczy tryb życia, Izraelitów i ich życie w kibucu, a także Pigmejów i ich wierzenia. Jednak największe zło przyszło do nich wszystkich z mądrej, intelektualnie rozwiniętej i ucywilizowanej części Europy. Pod płaszczem dobra biały człowiek przyniósł zło. Finał zaskakuje i nie rozczarowuje.

Mocne i dobre. Polecam.

Moją pierwszą książką tego autora były „Purpurowe rzeki”, które okrzyknięto bestsellerem (drugim „Milczeniem owiec”), dlatego po „Locie bocianów” spodziewałam się czegoś słabszego, czegoś co można określić początkami twórczości, słabszą pozycją…Nic bardziej mylnego! „Lot” to doskonale skonstruowana historia z bocianami w tle, z szokującymi opisami mordów, z drogą, którą...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Bardzo, bardzo dobry thriller. Od pierwszej strony, autor po mistrzowsku buduje napięcie, które nie spada ani na moment. Bohaterowie, dwaj francuscy policjanci, to charaktery złożone, a J.-CH. Grange co jakiś czas dorzuca do garnka z ich portretami psychologicznymi garść przypraw, które nadają smak historii.
Małe miasteczko studenckie, wyizolowane poprzez specyfikę osób go zamieszkujących, związanych z jednym uniwersytetem jest doskonałym tłem morderstw, a zimne, zlodowaciałe szczyty górskie tylko dodają tajemniczości i mroczności.
A zakończenie? Już pod koniec książki czytelnik doznaje satysfakcji, ze odkrył sam mordercę, ale czy tak jest do końca? Finał zaskakuje, choć sam koniec, już po rozwiązaniu tajemnicy jest troszkę niepełny i u mnie osobiście pozostawił ciut niedosytu.
To moja pierwsza książka Granga, ale po tej pozycji już wiem, ze sięgnę z chęcią po kolejne.
Polecam.

Bardzo, bardzo dobry thriller. Od pierwszej strony, autor po mistrzowsku buduje napięcie, które nie spada ani na moment. Bohaterowie, dwaj francuscy policjanci, to charaktery złożone, a J.-CH. Grange co jakiś czas dorzuca do garnka z ich portretami psychologicznymi garść przypraw, które nadają smak historii.
Małe miasteczko studenckie, wyizolowane poprzez specyfikę osób...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Kakofonia zapachów! Aż uderzają czytelnika i sprawiają, że odbieramy opisany świat nie tylko zmysłem węchu, ale także widzimy go, słyszymy i czujemy...
Historia potwora, wynaturzonego stwora odartego z człowieczeństwa. Historia jego wielu zbrodni i… opis powstawania wielkiego dzieła. Jego dzieła.
Ten jego końcowy produkt przenika przez karty i wypełza z czcionki, by powoli, z wyrafinowanym rozmysłem zawładnąć naszymi nozdrzami…czujemy go i już wiemy, że twórca tego pachnidła, mimo swojego okrucieństwa i ohydy, na zawsze pozostanie w naszej pamięci.

Polecam.

Kakofonia zapachów! Aż uderzają czytelnika i sprawiają, że odbieramy opisany świat nie tylko zmysłem węchu, ale także widzimy go, słyszymy i czujemy...
Historia potwora, wynaturzonego stwora odartego z człowieczeństwa. Historia jego wielu zbrodni i… opis powstawania wielkiego dzieła. Jego dzieła.
Ten jego końcowy produkt przenika przez karty i wypełza z czcionki, by powoli,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Wartka akcja, napięcie rośnie ze strony na stronę, a finał zaskakuje złożonością.
Jednak ta książka to nie tylko pozycja z półki kryminał-sensacja, to studium dzisiejszych czasów, dzisiejszego świata widzianego oczami młodzieży i smakowanego w specyficzny sposób.
Pozycja obowiązkowa dla rodziców, którzy swoje dorastające dzieci postrzegają poprzez swoje lata młodzieńcze, a prawda jest przerażająco inna, brutalna. Tu młodzi licealiści bezpruderyjnie podchodzą do spraw damsko-męskich, do wyrafinowanego seksu, do narkotyków, które tak naprawdę czekają na nich za każdym rogiem...A jednak w tak cynicznym i brutalnym świecie szukają prawdziwej miłości, wyższych wartości i dążą do spełnienia swoich ambicji i marzeń.
Polecam.

Wartka akcja, napięcie rośnie ze strony na stronę, a finał zaskakuje złożonością.
Jednak ta książka to nie tylko pozycja z półki kryminał-sensacja, to studium dzisiejszych czasów, dzisiejszego świata widzianego oczami młodzieży i smakowanego w specyficzny sposób.
Pozycja obowiązkowa dla rodziców, którzy swoje dorastające dzieci postrzegają poprzez swoje lata młodzieńcze, a...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Weszłam w ciemny świat Simona Becketta i ...nie żałuję ani jednej straconej tam chwili. Książka mroczna, chwilami przerażająca, napięcie rośnie, a opisy drastycznie realne. Bardzo dobry kryminał, taki na pograniczu thrillera. Po opisie na okładce spodziewałam się może czegoś bardziej przerażającego, ale i tak książka mnie nie rozczarowała. Z pewnością sięgnę po kolejne pozycje tego autora. Moim zdaniem zasłużyła sobie na ocenę bardzo dobrą…hmmm…to chyba będzie aż siedem gwiazdek!

Weszłam w ciemny świat Simona Becketta i ...nie żałuję ani jednej straconej tam chwili. Książka mroczna, chwilami przerażająca, napięcie rośnie, a opisy drastycznie realne. Bardzo dobry kryminał, taki na pograniczu thrillera. Po opisie na okładce spodziewałam się może czegoś bardziej przerażającego, ale i tak książka mnie nie rozczarowała. Z pewnością sięgnę po kolejne...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Myślałam, że trafiłam na kolejną wersję bajki o Kopciuszku…i pewnie trochę w tym prawdy, ale ta historia dwojga młodych ludzi z odmiennych sfer społecznych, których los przypadkiem zetknął ze sobą jest jednak inna. Życie złączyło ich początkowo na chwilę, jednak owoc owego niezobowiązującego spotkania zmusza ich do zmiany swoich planów na życie. Ale nawet ślub i wspólne życie nie oznaczają miłości.
Z każdą kolejna karta książki zagłębiałam się w chemię ich uczucia. Nie przyszło ono łatwo, a rodziło się w bólach, w codziennych zmaganiach, w rozstaniach i nieoczekiwanych powrotach, których nie chcieli, przed którymi się bronili, ale które jak magnes, mimo woli zbliżały ich do siebie.
Czytałam „Osobne łóżka” dwukrotnie: raz pochłonęłam je bardzo szybko, nie mogąc doczekać się finału (mimo, że był on przewidywalny), a drugi raz wróciłam do nich po latach i delektowałam się każda stroną, odnajdywałam w nich niezłomną walkę o miłość, ale też podziwiałam siłę młodziutkiej dziewczyny, która bardzo szybko musiała dorosnąć i nie pogubiła w tym swoich ambicji i siły charakteru.
Polecam:)

Myślałam, że trafiłam na kolejną wersję bajki o Kopciuszku…i pewnie trochę w tym prawdy, ale ta historia dwojga młodych ludzi z odmiennych sfer społecznych, których los przypadkiem zetknął ze sobą jest jednak inna. Życie złączyło ich początkowo na chwilę, jednak owoc owego niezobowiązującego spotkania zmusza ich do zmiany swoich planów na życie. Ale nawet ślub i wspólne...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Przebrnęłam...ale choć czytanie jej zajęło mi wieki (strasznie mnie zmęczyła), to bardzo szybko ją zapomnę. Nie zrobiła na mnie żadnego wrażenia. Nie zauroczyło mnie nic: ani język (no, może kilka cytatów wartych zapamiętania, z które przyznaję „aż” trzy gwiazdki), ani treść (nudne rozstania i powroty), ani opis Chin…
Nie będę dłużej narzekać, ale podsumuje ją jednym zdaniem: Nie polecam.

Przebrnęłam...ale choć czytanie jej zajęło mi wieki (strasznie mnie zmęczyła), to bardzo szybko ją zapomnę. Nie zrobiła na mnie żadnego wrażenia. Nie zauroczyło mnie nic: ani język (no, może kilka cytatów wartych zapamiętania, z które przyznaję „aż” trzy gwiazdki), ani treść (nudne rozstania i powroty), ani opis Chin…
Nie będę dłużej narzekać, ale podsumuje ją jednym...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Dla mnie rewelacja! Uwielbiam sięgać po książki J.Chmielewskiej gdy mam chandrę, gdy zły dzień przytłacza mnie swoim ciężarem…Zagłębiam się w lekturę i…moi „współmieszkańcy” wyłażą ze swoich pokoi i z dziką troska patrzą na osobę zwinięta na fotelu i zaśmiewającą się do łez
Sięgając po którąkolwiek pozycję, wiem jedno: musi być trup! Ale zwykle jest to trup wyglądający sympatycznie, wystający gdzieś z krzaków lub spod łóżka, niebudzący wstrętu a raczej intrygujący i ciekawy.
W „Całym zdaniu…” jest też wartka akcja, czasami balansująca na granicy niemożliwego, ale jak się człowiek zastanowi, to wszystko może być realne, wszystkie zbiegi okoliczności mogły się przecież zderzyć w tym jednym czasie Książka pełna humoru, błyskotliwych dialogów i podkreślenia wielu absurdów PRL-u. Czytałam ją kilka razy i mimo to, że zakończenie było mi już znane – zaśmiewałam się do łez jak za pierwszym razem.
Polecam każdemu, kto lubi lekkie kryminały i chciałby się oderwać od mrocznych thrillerów ( za którymi również przepadam) pełnych poćwiartowanych zwłok i napięcia mrożącego krew w żyłach.
A szydełko zawsze warto nosić w torebce, kto wie gdzie i do czego może nam się przydać?…:)

Dla mnie rewelacja! Uwielbiam sięgać po książki J.Chmielewskiej gdy mam chandrę, gdy zły dzień przytłacza mnie swoim ciężarem…Zagłębiam się w lekturę i…moi „współmieszkańcy” wyłażą ze swoich pokoi i z dziką troska patrzą na osobę zwinięta na fotelu i zaśmiewającą się do łez
Sięgając po którąkolwiek pozycję, wiem jedno: musi być trup! Ale zwykle jest to trup wyglądający...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Być może jest to wynikiem tego, że najpierw przeczytałam późniejsze książki autorki, a dopiero teraz trafiłam na tę z początków kariery literackiej, ale musze przyznać, że jest to jedna z jej najsłabszych pozycji … Ni to romans, ni kryminał. Niby jest tam On i Ona, ale jakoś tak miałko i przewidywalnie rośnie to ich wzajemne uczucie do siebie. Jest też trup ( i to nie jeden) ale również nie zaskakuje zwrotami akcji, a o dreszczyku emocji, które towarzyszyły mi przy jej późniejszych książkach – tu nie było mowy.
Co tu dużo pisać: „Ciało” dało ciała i tyle.
Cieszę się, że Gerritsen zrobiła olbrzymi postęp i obecnie jej pisanie ma już niewiele wspólnego z „Ciałem”. Dzięki temu wciąż zasługuje na miano jednej z moich ulubionych autorek.

Być może jest to wynikiem tego, że najpierw przeczytałam późniejsze książki autorki, a dopiero teraz trafiłam na tę z początków kariery literackiej, ale musze przyznać, że jest to jedna z jej najsłabszych pozycji … Ni to romans, ni kryminał. Niby jest tam On i Ona, ale jakoś tak miałko i przewidywalnie rośnie to ich wzajemne uczucie do siebie. Jest też trup ( i to nie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Książka mojego życia!
Ponadczasowa, zawierajaca w sobie wszystko czym jest prawdziwe życie: ból, strach przed przyszłością, gniew, miłość, walkę o przetrwanie, radość, śmiech, łzy, spełnienie...koktajl, którego wypicie otwarło mi oczy na to co jest w zyciu ważne:miłość, wiara w siebie i wiara w jutro,uczciwość i to, że zawsze jest czas na zmianę, że z każdego upadku można sie podnieść i dążyć do upragnionego celu, dążyc do wolności, bez wzgledu na to czym ona jest dla każdego z nas.

Za każdym razem, gdy mam w ręku bochenek chleba, przed oczami staje mi Jan Valjean i jego życie, które ten bochenek zmienił w ciężkie pasmo doświadczeń, ale z tych doświadczeń powstał prawdziwy Człowiek,któremu żaden "zjadacz ciastek" nawet z wypchanym kontem nie dorównuje do pięt.

Polecam każdemu. Ta książka sprawi, że że inaczej spojrzysz na otaczający Cię świat...:)

Książka mojego życia!
Ponadczasowa, zawierajaca w sobie wszystko czym jest prawdziwe życie: ból, strach przed przyszłością, gniew, miłość, walkę o przetrwanie, radość, śmiech, łzy, spełnienie...koktajl, którego wypicie otwarło mi oczy na to co jest w zyciu ważne:miłość, wiara w siebie i wiara w jutro,uczciwość i to, że zawsze jest czas na zmianę, że z każdego upadku można...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

"Jedna książka może zmienić życie człowieka..." Niestety,(teraz przyznaję się do tego z ogromnym wstydem)na moją zmianę musiała poczekać cierpliwie na półce...niczym na Cmentarzu Zapomnianych Książek.
Po przeczytaniu pierwszego rozdziału niemal nie usnęłam...pomyślałam: Kto to czyta? Przecież z tej książki wieje nudą na kilometr, to ma byc bestseller? I buuum! "Cień" wylądował na półce biblioteczki.
Mineły dwa lata. Gdzieś znowu wpadła mi w oko recenzja i znowu pozytywna. Pomyslałam: może warto jeszcze raz? Przynajmniej będę miała swoje własne zdanie na ten temat.
Zaczęłam czytać. Po raz kolejny początek był dla mnie mozołem, ale każda kolejna strona, każde zdanie sprawiało, że zapadałam się w nią jak w ocean...

Nie byłam nigdy w Barcelonie, ale zarówno ta widziana oczami małego chłopca, jak i ta późniejsza, gdy ów chłopiec zmienia się w zakochanego po uszy mężczyznę - urzekła mnie do głębi.

Wspaniałe połączenie historii miłosnej (pełnej wzlotów i rozczarowań), napiecia thrillera i detektywistycznych poszukiwań, w które zostałam wciagnięta wraz z Danielem sprawiły, że tak błahe sprawy jak obiad dla rodziny, czy też spotkanie z przyjaciółmi odeszło w zapomnienie.

Zafon to mistrz słowa. Wkrótce cała książka została upstrzona kolorowymi karteczkami-zakładkami, bo tak bardzo bałam sie utracić chocby jednego cytatu,choćby krótkiego zdania,które wywarło na mnie wrażenie tak silne, że aż godne zapisania:)

Nie bedę streszczać fabuły, by nie powielać poprzednich opinii, ale powielę podziw i zachwyt wiekszości wypowiadających sie pod ta pozycją: to jedna z pereł wsród perełek!

Dzięki niej żadna z książek Zafona nie została i nie zostanie odłożona na półkę przed przeczytaniem.

„Dość szybko zawładnęła mną myśl, iż pod okładką każdej z tych książek czeka na odkrycie bezkresny wszechświat, podczas gdy za tymi murami życie upływa ludziom na futbolowych wieczorach, na radiowych serialach, na własnym pępku i tyle.”

Będę do niej wracać. Warto.

"Jedna książka może zmienić życie człowieka..." Niestety,(teraz przyznaję się do tego z ogromnym wstydem)na moją zmianę musiała poczekać cierpliwie na półce...niczym na Cmentarzu Zapomnianych Książek.
Po przeczytaniu pierwszego rozdziału niemal nie usnęłam...pomyślałam: Kto to czyta? Przecież z tej książki wieje nudą na kilometr, to ma byc bestseller? I buuum! "Cień"...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Koszmar mojego dzieciństwa! Brrr! Byłam jeszcze dzieckiem gdy zetknęłam się z tą bajką-zastraszajką. Nie pamiętam już czy przeczytała mi ją mama, czy sama postanowiłam wejść w cudowny (tak myślałam) świat bajek Andersena. I przeżyłam traumę, Przez kilka długich nocy śniła mi się zamarzająca dziewczynka, a w ciągu dnia bałam się stracić z oczu rodziców, bo a nuż zostanę sama, z zapałkami w rękach?
Moim zdaniem bajki powinny dzieciom pokazywać świat taki, jaki powinien być. Uczyć je przez dobry przykład. Mnie historia tej biednej dziewczynki niczego nie nauczyła, a jedynie wlała w moje małe wówczas serce dużo smutku i żalu.
Świat wokół nas jest wystarczająco brutalny, byśmy zastraszali dzieci czymś takim przed snem.

Koszmar mojego dzieciństwa! Brrr! Byłam jeszcze dzieckiem gdy zetknęłam się z tą bajką-zastraszajką. Nie pamiętam już czy przeczytała mi ją mama, czy sama postanowiłam wejść w cudowny (tak myślałam) świat bajek Andersena. I przeżyłam traumę, Przez kilka długich nocy śniła mi się zamarzająca dziewczynka, a w ciągu dnia bałam się stracić z oczu rodziców, bo a nuż zostanę...

więcej Pokaż mimo to