-
Artykuły
James Joyce na Bloomsday, czyli 7 faktów na temat pisarza, który odmienił literaturęKonrad Wrzesiński9 -
Artykuły
Śladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant10 -
Artykuły
Czytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać460 -
Artykuły
Znamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant15
Biblioteczka
2014-07-27
2013-06-01
Poeta był słowny i rzeczywiście chłopięco dojrzałą książkę spłodził. Osobiście ten typ literatury pasuje mi jak "w pysk strzelił". Katastrofizm, porażka bytu, a z drugiej strony, pysznienie się, że byłem w Rio i byłem w Bajo, a wujek w Paryżu w kabałę wszedł głęboko jak Blake. Niech będzie, również zastosuje się do prośby poety - jestem wyrozumiał, dla autora i ludzkości, która idzie, ale już nie po szlakach historii zbawienia, a tropach supermarketowych promocji. Taka to nasz pauperyzacja licha. I choć straszą mnie faszyzmem z jednej i upadkiem wszystkiego co wartościowe z drugiej, powracam, do korzenia mojej literackiej fascynacji. Czytałem to na zmianę, z Kronosem i uważam, że dzisiaj jesteśmy mieszkańcami, czegoś, co zaraz w ziemię Ulro się przemieni. W strzępach tego gigantycznego wysypiska śmieci i nadmiaru, jeszcze gdzieś, po coś podążamy. Wydaje mi się, że następny etap będzie, analogiczny do scenografii w Godocie.
Poeta był słowny i rzeczywiście chłopięco dojrzałą książkę spłodził. Osobiście ten typ literatury pasuje mi jak "w pysk strzelił". Katastrofizm, porażka bytu, a z drugiej strony, pysznienie się, że byłem w Rio i byłem w Bajo, a wujek w Paryżu w kabałę wszedł głęboko jak Blake. Niech będzie, również zastosuje się do prośby poety - jestem wyrozumiał, dla autora i ludzkości,...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2013-02-26
Aby zrozumieć Kołakowskiego poszukiwania fenomenów religijnego życia, których wspólnym mianownikiem mogło by być słowo - konflikt, nie starczy tu miejsca, ani czasu. Ogólnie opisywane bagienko szaleńców, heretyków i sekciarzy, ma w sobie coś z podróży do domu wariatów. Jednak żaden "normalny", czy unormowany, współczesnymi wytycznymi, wariata "z tamtej epoki" nie pojmie. Kołakowskiego klęska - to przede wszystkim, nie samo "niezrealizowanie" zamierzonych wytycznych, po których miła iśc ta pozycja, a przede wszystkim powód jej napisanie. Nie Główne nurty,są zapisem klęski totalnej, bo one są relacą przeżyć, reflekcji, ale po żałobie, nad kolorowym, tańczącym i śpiewającym trupem komunizmu. Tu, tj w przypadku "Świadomości...", myśliciel ze świeczników marksistowskiej agitacji zdjęty, nauczyciel, kowal w instytucie kształcenia kadr naukowych, kapłan "nowej wiary", nagle o chrześcijańskich pomyleńcach z XVII wiecznej Holandii (i nie tylko) zaczyna studia. Zdumiewające. Ale jak mawiał Spinoza, afekt, należy zastąpić afektem. Każdy nałogowiec wie, co te słowa znaczą. Kołakowski, rozpoczyna szukać, w burzy nowego portu. Rekonstruuje na nowo dziedzictwo, nie tylko racjonalistów, czy pozytywistów, a całej, doszczętnie i z aptekarską zaciętością epoki (nowożytnej). W przypadku XVII wieku nie tylko podobnego do siebie Spinozę znalazł i przyswoił, ale również Silesiusa Angelusa. Kołakowski, pozbawiony (jeszcze tylko) intelektualnej i światopoglądowej przystani, zawsze z niemałą sympatią, będzie spoglądał na oświecenie, na myśl własną - laicką, niewierząca, w które słowu "Bóg", bliżej będzie do emocji, skojarzenia z jakąś znaczeniową warstwą, a nie z osobą tego kto przyszedł do Abrahama na pustyni. Jednak czytając te przeskoki, tą dogłębną znajomość katolickiej dogmatyki, nauczania ojców Kościoła, w końcu zaktualizowane na wszystkie możliwe sposoby herezje, czuć, że obcuje się z umysłem wprost niespotykanym w polskiej literaturze XX wieku, ale nie tym którego koszmarna gazeta, próbuje przyswoić, czy jakiś ksiądz od czasu do czasu wbrew wszystkiemu pragnie ochrzcić, ale z tym który wyznaczał szlaki myśli, która pragnęła iść, tylko po szlakach intelektualnej uczciwości.
Aby zrozumieć Kołakowskiego poszukiwania fenomenów religijnego życia, których wspólnym mianownikiem mogło by być słowo - konflikt, nie starczy tu miejsca, ani czasu. Ogólnie opisywane bagienko szaleńców, heretyków i sekciarzy, ma w sobie coś z podróży do domu wariatów. Jednak żaden "normalny", czy unormowany, współczesnymi wytycznymi, wariata "z tamtej epoki" nie pojmie....
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2012-03-20
Zastanawiam się jak ideologia może wyprać mózg? Chyba totalnie, a w połączeniu z niesamowitą miłością własną wywołuje odrazę. Najbardziej co w książce mnie poruszyło, to psychiczna walka, tych którzy polowali na człowieka, który brał udział w ich fizycznej eliminacji. Walka zarówno z sobą jak i z światem zewnętrznym. Bardzo pięknie wybrzmiewa w tej publikacji stara celtycka maksyma Prawda przeciwko światu.
Zastanawiam się jak ideologia może wyprać mózg? Chyba totalnie, a w połączeniu z niesamowitą miłością własną wywołuje odrazę. Najbardziej co w książce mnie poruszyło, to psychiczna walka, tych którzy polowali na człowieka, który brał udział w ich fizycznej eliminacji. Walka zarówno z sobą jak i z światem zewnętrznym. Bardzo pięknie wybrzmiewa w tej publikacji stara celtycka...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2012-04-06
Bardzo dobry wstęp do czytania dzienników. Niewielka książeczka, która stanowi podsumowanie życia wybitnego polskiego pisarza. Bardzo trafne, wręcz wynikające z doskonałej znajomości wnętrza refleksje, które na długo zapadają w pamięć. Rzecz rewelacyjna!!!
Bardzo dobry wstęp do czytania dzienników. Niewielka książeczka, która stanowi podsumowanie życia wybitnego polskiego pisarza. Bardzo trafne, wręcz wynikające z doskonałej znajomości wnętrza refleksje, które na długo zapadają w pamięć. Rzecz rewelacyjna!!!
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2011-10-03
Po przeczytaniu, każdy jak jeden mąż, absolutnie, będzie wstanie dać odpowiedz na pytanie, czy chaotyczne kombinacje efemerycznych pryncypów są w stanie zdeterminować neutralną cywitatywę absolutu dobrego i złego lub cywitatywę absolutnego relatywizmu immanentno-transcendentalnej solipsystycznej jaźni.
Po przeczytaniu, każdy jak jeden mąż, absolutnie, będzie wstanie dać odpowiedz na pytanie, czy chaotyczne kombinacje efemerycznych pryncypów są w stanie zdeterminować neutralną cywitatywę absolutu dobrego i złego lub cywitatywę absolutnego relatywizmu immanentno-transcendentalnej solipsystycznej jaźni.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Trzy opowiadania. Zasadniczo żadne cuda, żadna właściwie akcja. Słowem, nic ciekawego. Jednak magia narracji połączona z nostalgią i buntem przeciwko światu, sobie i jakimś schematom potwornym - porywa. Opowiadania tego autor mnie obezwładniają. Włączaja jakieś nieistniejące na codzień wrażeniam, pragnienia. Uświadamiają mi, że coś żyje w środku, a ja niechce tego słuchać. Opowieść o Róży przypominając autorowi o Uli jakiejś pierwszej nieistniejącej od dziesięcioleci zapewne miłości, obudziła we mnie taką reflekcję, która była kiedyś po filmie "Dzień Świra". Adaś Miałczyński tęsknił i wzdychał do swojej nie pamiętam już imienia, jakiejś kobiety z przeszłości. Widząc, to pierwszy raz myślałem "pierdolnięty jakiś, przecież tyle dziewczyn na świecie, innych ludzi, a tu taka jakaś dziwna schiza". Dziesięć lat minęło i to samo mi się czasem w głowie odpala. Nie obecna osoba, nieistniejąca, staje przed oczyma i wywołuje realne odczucia. Klimko-Dobrzaniecki, odkorkowuje, zamknięte uczucia. Każe uciec na jakieś zadupie, czy wydubczysko, by posłuchać, czym człowiek nasiąkł, kim mu się przydarzyło stać. Absoluta rewelacja na leniwe, długie wakacyjne wieczory.
Trzy opowiadania. Zasadniczo żadne cuda, żadna właściwie akcja. Słowem, nic ciekawego. Jednak magia narracji połączona z nostalgią i buntem przeciwko światu, sobie i jakimś schematom potwornym - porywa. Opowiadania tego autor mnie obezwładniają. Włączaja jakieś nieistniejące na codzień wrażeniam, pragnienia. Uświadamiają mi, że coś żyje w środku, a ja niechce tego słuchać....
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to