rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Nowym Sączem wstrząsa tragiczna wiadomość - zginął mężczyzna. Morderstwo jakich wiele, porachunki, zdrady? Nic z tego. Po kilkunastu latach seryjny morderca pozostawia znak szczególny, który od razu stawia policję na równe nogi. Nieuchwytny, brutalny sprawca znów o sobie przypomniał. Funkcjonariusze, wiedzeni doświadczeniem, wzywają wsparcie z Krakowa. Michał Ptak - bo tak nazywa się oddelegowany do sprawy, rozpocznie poszukiwania, lecz na jego drodze komplikuje się zbyt wiele spraw. Przez to nawet on sam staje w kręgu podejrzliwości i niechęci.
To początek, lecz nie sposób wspomnieć, że bardzo okrojony i ogólny, bo gdybym zdradziła więcej szczegółów, zabrałabym Wam przyjemność z lektury. A możecie mi uwierzyć, już na pierwszych stronach czeka niespodzianka, co ja piszę!, prawdziwa bomba zrzucona znienacka. I od tego ataku całość pędzi jak szalona, rzadko zwalniając. Znam twórczość autora jednak z zupełnie innej strony, w kryminale moim zdaniem sprawdza się równie dobrze, co w swoich poprzednich książkach. I owszem, książka momentami ociera się może o lekką przesadę, w ferworze akcji chwilami bywa lekko podkoloryzowana, ale to niczego nie ujmuje. Ja bawiłam się wybornie, bo gdy książka raz a porządnie mnie zaskoczy, zupełnie inaczej do niej podchodzę. Przestaje być dla mnie jedną z wielu, zaczyna mieć charakterystyczny moment, który już zawsze bedzie mi się z nią kojarzył. „Kim jesteś” jest książką, która nie zawiedzie pod względem fabuły, nie znudzi i zabierze w świat brutalnych zdarzeń, a przy tym akcji jak w dobrym filmie sensacyjnym. Postaciom niczego nie brakuje (prócz ostrożności, oczywiście, pchają się notorycznie w kłopoty), mają mocne charaktery, charyzmę, co zresztą u autora nie jest niczym nowym, potrafi tchnąć życie w wymyślone osoby, co jest dla mnie, jako czytelnika, niezwykle ważne. Cała reszta to kwestia gustu, ale nie trzeba obawiać się dać jej szansę, niech Was pochłonie i zobaczycie, ze pewne momenty zostaną juz z Wami.

Nowym Sączem wstrząsa tragiczna wiadomość - zginął mężczyzna. Morderstwo jakich wiele, porachunki, zdrady? Nic z tego. Po kilkunastu latach seryjny morderca pozostawia znak szczególny, który od razu stawia policję na równe nogi. Nieuchwytny, brutalny sprawca znów o sobie przypomniał. Funkcjonariusze, wiedzeni doświadczeniem, wzywają wsparcie z Krakowa. Michał Ptak - bo tak...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Wielu rzeczy można jej pozazdrościć.
Maja zdobyła sukces, na który zapracowała, znalazła się w tym momencie życia, kiedy jest się dumnym z osiągnięć. To wszystko byłoby jak bajka, gdyby nie fakt, że ma swojego stalkera…
*
Maja - aktorka, rozchwytywana, piękna, pełna wdzięku i siły przyciągania kobieta, staje się obiektem westchnień pewnego mężczyzny. Wszystkie jednak uczucia skierowane ku niej są niepokojące, dziwne i już od samego początku tej historii powodują niesmak. Tym bardzie, że autor wcale nie kryje przed nami, kim jest ów cichy szaleniec, tą kartę odsłania przed czytelnikiem już praktycznie na samym starcie. Czytając, śledzimy losy kilku osób, które są bezpośrednio zamieszane w sytuację, często zmienia się narracja i przeskakujemy do kogoś innego, by zaraz znów zawitać w progi kolejnego domu. Poznajemy ich życie, pragnienia i powoli odczuwamy, co jest nie tak w tym wszystkim, w czym tkwi ten przysłowiowy haczyk. Stefan, autor o naturalnie przyjemnym stylu pisania, zgłębia powolną, niepokojącą obsesję, nie pędząc przy tym w fabule, robiąc to powoli, ze smakiem. Nie znajdziecie tu szybkiej, brutalnej gonitwy, od razu warto nastawić się na nieśpieszną, ale pełną dziwnych zdarzeń lekturę, w której pewne rzeczy są oczywiste, a pewne dopiero się pojawią, by stworzyć chaos. To przyciągająca książka, będąca spokojniejszy m thrillerem od tych, które czytam zazwyczaj, jednak mająca dość sporo do zaoferowania, z bohaterami, którzy niosą swój bagaż i cichym wielbicielem, dla którego pewne realne przeszkody nie są niczym, z czym nie mógłby sobie poradzić. Ze swojej strony polecam, jeśli tylko nie będziecie liczyć na nic mocnego, na nic, co ocieka głównie krwią, ale pozwolicie ponieść się tej przewrotnej ksiażce. Dla realnych bohaterów, dla wielu ciekawych wątków, dla chwili lekkiej paniki w sercu - warto sprawdzić i dać się ponieść fantazji Stefana Weisbrodta. Jestem ciekawa, jak autor sprawdziłby się w kolejnych książkach, na pewno nabrałam ochoty na więcej! A to chyba wystarczająca rekomendacja, choć wiem, jakie mogą paść ku tej książce zastrzeżenia.

Wielu rzeczy można jej pozazdrościć.
Maja zdobyła sukces, na który zapracowała, znalazła się w tym momencie życia, kiedy jest się dumnym z osiągnięć. To wszystko byłoby jak bajka, gdyby nie fakt, że ma swojego stalkera…
*
Maja - aktorka, rozchwytywana, piękna, pełna wdzięku i siły przyciągania kobieta, staje się obiektem westchnień pewnego mężczyzny. Wszystkie jednak...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Tegoroczne święta Bożego Narodzenia różnią się od tych, do których przyzwyczajona jest rodzina Wilkońskich. Kiedy docierają do willi, w której zawsze spędzają ten czas rodzinnie i radośnie, szybko dowiadują się, że w tym roku nic nie będzie takie samo jak do tej pory…
*
Misiek zabiera swoją rodzine do klimatycznej, pięknej willi swojej teściowej. Niże nie jest tym zachwycony - znów czeka go batalia ze szwagrem, ale udaje mu się utrzymywać świąteczny nastrój. Do momentu, gdy docierają na miejsce. Śnieg nieubłaganie sypie, zakrywając cały widok wyłącznie bielą a w domu nie zastają teściowej. Mało tego, nie ma żadnych ozdób. Wyglada na to, że wszystko muszą zrobić sami, bez seniorki. Tylko jak to zrobić, gdy po chwili zostają bez prądu a u nich zjawia się nieoczekiwany gość, który wprowadza ogromny chaos i zamieszanie. I za to zamieszanie pokochałam „Górę kłopotów”. Jakkolwiek powyższy opis może wskazywać na poważną, kryminalną nawet pozycję, tak humor tej książki jest po prostu wyborny! Każde słowo, każdy gest i każdy ruch bohaterów to dopracowana komedia, przy której nie raz śmiałam się w głos. Owszem, bywało chwile grozy, zadumy, ale takiej bezpieczniej, przy której czytelnik po prostu się bawi, mimo, że w tle wisi jakaś zagadka. Misiek i jego rodzina fantastyczni, charakterystyczni, tak jak zresztą każdy, kto zawitał na te święta w willi przy górach Izerskich. Świetny klimat odcięcia od społeczeństwa, świątecznego czasu, który nie zawsze wyglada tak, jakbyśmy sobie tego życzyli. Jest też tajemniczo, ale nie mogę wspominać o tym bez szerokiego uśmiechu na twarzy. Jeśli lubicie coś z zabawnymi elementami, ale też z ciekawą fabułą o zaskakujących zwrotach akcji - serdecznie polecam.
Autor w takim wydaniu poradził sobie moim zdaniem obiecująco i chętnie przeczytałabym więcej takich propozycji. Zbliżają się święta, wiec tym bardziej pozostając w tematyce, można zafundować sobie świetną rozrywkę z rodziną Wilkońskich i ich przygodami, których absolutnie nie spodziewałam się zastać w środku.

Tegoroczne święta Bożego Narodzenia różnią się od tych, do których przyzwyczajona jest rodzina Wilkońskich. Kiedy docierają do willi, w której zawsze spędzają ten czas rodzinnie i radośnie, szybko dowiadują się, że w tym roku nic nie będzie takie samo jak do tej pory…
*
Misiek zabiera swoją rodzine do klimatycznej, pięknej willi swojej teściowej. Niże nie jest tym...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Max probówkę uratować swojego brata, choć to może okazać się niesamowicie trudne i przede wszystkim wyczerpujące… Bo świat Umbry, to świat umarłych, więc chłopak nie powinien przekraczać tej granicy.
*
Max stoi przed bardzo trudnym zadaniem. Wydaje się, że dla jego starszego brata nie ma już ratunku, że wszystko już stracone. Nagle, niespodziewanie pojawia się szansa od losu, której on nie zamierza odpuścić. Aby jednak plan się powiódł, czeka go ogromne niebezpieczeństwo, kolejny raz zajrzy w odmęty świata umarłych, znów poczuje ten niewyobrażalny smutek, zobaczy to, co powinno czaić się wyłącznie w ludzkiej wyobraźni… To już kolejny tom o ponadprzeciętnych pomysłach Pawła Leśniaka. Pamietam moment, gdy po raz pierwszy zrozumiałam czym jest Umbra, kto w niej zamieszkuje i pamietam ten pierwszy powiew grozy przy czytaniu. Nie inaczej było w „Linii krwi”, choć gdybym miała porównywać, tutaj bywało jeszcze bardziej mrocznie niż do tej pory. W książce wiele momentów ociera się o zjawiska paranormalne, wiele przywodzi na myśl horror, grozę, a także kryminał, a co najlepsze - ta mieszanka zdecydowanie ma sens! Uwielbiam opisy, które działają na bodźce i sprawiają, że czyta się w lekkim spięciu, w takim oczekiwaniu na to, co będzie dalej. Udało się Pawłowi stworzyć świat, którego zapewne nikt z nas nie chciałby poznać z bliska. Ale akcja, jaką to wszystko otoczył, to widmo śmierci, te emocje, które są ciężkie, przytłaczające, na granicy fantastyki - fenomenalne. Nie jestem fanką wykraczania poza realizm, ale Max zabrał mnie w swoją podróż i pokazał, że nie warto na nic się zamykać, niczego sobie odmawiać, bo dla niego nie ma granic, których nie przekroczyłby dla swoich bliskich. Z całego serce polecam książkę, jeśli chcecie poczuć adrenalinę, poczuć dreszcz ze strachu, ale tylko wtedy, gdy zrozumiecie, że ta opinia to tylko ogół, który nigdy nie odda tego, jak dobrze skonstruowana i napisana jest ta pozycja. Ja bawiłam się wspaniale, kolejny już raz będąc u granic Umbry, ciesząc się, że to wszystko to wyłącznie wytwór wyobraźni!

Max probówkę uratować swojego brata, choć to może okazać się niesamowicie trudne i przede wszystkim wyczerpujące… Bo świat Umbry, to świat umarłych, więc chłopak nie powinien przekraczać tej granicy.
*
Max stoi przed bardzo trudnym zadaniem. Wydaje się, że dla jego starszego brata nie ma już ratunku, że wszystko już stracone. Nagle, niespodziewanie pojawia się szansa od...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Dwie kobiety, które w życiu przeskoczyły wiele przeszkód, dzisiaj starają się odnaleźć spokój. Czy uda im się pozamykać rozdziały, które już dawno powinny odpuścić? Czy odbudują swoje szczęście na nowo?
*
Joanna Wilk - niespodziewanie dla wszystkich, a chyba najbardziej dla siebie - wyprowadza się, by oddać się swojej pasji i odsunąć od tego, co było dla niej bolesne. Otwiera własną galerię sztuki, w którą wkłada ogrom pracy i swojego serca. Ida jest młodą dziewczyną, która skrywa w sobie wiele. Zbyt wiele, by mogła spokojnie funkcjonować, by demony przeszłości wreszcie ją opuściły. Na drodze obydwu stają osoby, które niespodziewanie wprowadzą w ich życie iskrę nadziei, ale czy to na pewno będzie dla nich dobra droga? Czy jeszcze zasługują na szczęście, które zostało im tak brutalnie odbierane do tej pory? Muszę przyznać, ze styl pisania autorki jest bliski mojemu sercu i miło było wrócić do świata przez nią kreowanego. Cała historia opiera się na Joannie, na drodze której zupełnie przypadkowo pojawia się jej były - Tomasz. Powiedzieć, ze kobieta ma jakiekolwiek wątpliwości po ciężkim rozpadzie związku - to kłamstwo. I to mnie irytowało najbardziej - przyspieszenie, zero głębszych rozważań, wyłącznie opisy jej nieograniczonej miłości, można by rzec ślepej. Dużo bardziej podobał mi się wątek Igi, która cierpi w duchu, po tym, jak jej życie wywróciło się do góry nogami i z jak trudnym bagażem doświadczeń musi się mierzyć. Ich dwie historie przeplatają się dość niespodziewanie, ale naturalnie i wzbudzając zainteresowanie. „Leśniczanka” jest ckliwą, ale pełną pięknych chwil książką, która niesie niejedno przesłanie warte uwagi. Może chwilami była za bardzo skrócona, bądź zbyt mocno w niektórych momentach rozciągnięta, ale to nie burzy tego, iż całość ma w sobie pewien czar. Całość wkomponowana jest w świat przyrody, zwierzat i ludzi, którzy w imię swojej pasji potrafią znaleźć w sobie ogrom motywacji. Dążenie do tego, by odnaleźć swoje miejsce na ziemi to u autorki motyw przewodni a dla swoich bohaterów szykuje tutaj naprawdę obciazajaca wyprawę.

Dwie kobiety, które w życiu przeskoczyły wiele przeszkód, dzisiaj starają się odnaleźć spokój. Czy uda im się pozamykać rozdziały, które już dawno powinny odpuścić? Czy odbudują swoje szczęście na nowo?
*
Joanna Wilk - niespodziewanie dla wszystkich, a chyba najbardziej dla siebie - wyprowadza się, by oddać się swojej pasji i odsunąć od tego, co było dla niej bolesne....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Komu przyszedł do głowy pomysł prywatyzacji polskich rzek? Jacek Przypadek będzie musiał poznać odpowiedź na to pytanie. Wielu go nienawidzi, wielu po cichu się go obawia - ale wszyscy wiedzą, że gdy zaangażuje się w sprawę, nic nie jest już takie samo.
*
Seria z Jackiem Przypadkiem dzieli się nie tylko na chwilę związane z jego postacią. Często autor odbija czytelnika do innych, skupia się bardziej na nich, prowadzi przez poboczne wydarzenia. Tym jednak razem nasz niesamowity, domyślny i jedyny w swoim rodzaju Przypadek gra pierwsze skrzypce. Nie zabrakło również kryminalnego wątku, zwyczajowo już lekko przesadzonego, ale takiego, który faktycznie zagadkowo utrzymuje poziom ekscytacji. Cała fabuła składa się z wielu wątków, których zarządzać nie wypada - zbyt dużo wtedy ominęłoby Was niespodzianek a nie ukrywam, że tych w twórczości Getnera bywa naprawdę sporo. Ten styl jest taki, jaki być powinien, choć trzeba zaznaczyć, że w najnowszej części zostało przedstawione dużo więcej sentymentów, niż do tej pory. Przyszedł nawet czas na chwilę tych bardziej przykrych emocji - co poruszyło wrażliwość i to była ciekawa odskocznia od tego, do czego autor już nas przyzwyczaił. Bardzo doceniam, iż autor nie każe długo czekać na kontynuację swojej historii, choć zakończenie "W samą północ" było mocnym policzkiem, przez który na kolejną książkę będę czekać w oknie, z utęsknieniem. Tak więc, nawet po tak długiej przygodzie z piórem Jacka Getnera, ten wciąż potrafi utrzymać zainteresowanie, podtrzymuje humor i nawet zaskakuje. Cieszę się, że autor wprowadził kilka zmian, uważam, że zdecydowanie na lepsze, intrygująca odskocznia!

Komu przyszedł do głowy pomysł prywatyzacji polskich rzek? Jacek Przypadek będzie musiał poznać odpowiedź na to pytanie. Wielu go nienawidzi, wielu po cichu się go obawia - ale wszyscy wiedzą, że gdy zaangażuje się w sprawę, nic nie jest już takie samo.
*
Seria z Jackiem Przypadkiem dzieli się nie tylko na chwilę związane z jego postacią. Często autor odbija czytelnika do...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Jacek Przypadek nigdy się nie nudzi. On przyciąga kłopoty jak magnes, by potem stać na czele całego zamieszania. Nie inaczej jest tym razem! Czasem niemożliwym wydaje się, że jeden człowiek może unieść to wszystko...
*
Trzy różne historie, trzy zupełnie odmienne sprawy. A pośród nich, oczywiście, nie kto inny - Przypadek. Jego postać zwiastuje porządne zawirowania, co zresztą udowodnił przy poprzednich perypetiach. Tym razem przyjdzie mu zmierzyć się ze środowiskiem bezdomnych, które rządzi się swoimi prawami. Myślę, że to dobra zachęta, jeśli ktoś lubi dawkę czarnego humoru, dla każdego, kto pewne problemy bierze z dużą dozą dystansu. Getner zresztą często właśnie na takiej granicy się porusza, pozostając jednak w widełkach dobrego smaku. "Żołnierz Królowej Zanzibaru" jest następną z kolei ksiazką z serii, którą autor pisze w tempie ekspresowym, z czego ja osobiście jestem ogromnie zadowolona - nie lubię czekać długo na coś, co mnie ciekawi! O ile są wzloty i są upadki, o tyle tutaj było naprawdę zabawnie w dialogach, które są dopracowane. Autor cechuje się sporym zamiłowaniem do przesady, która zostaje w pamięci. Jest dużo powiązań z poprzednimi książkami, więc jak już wpaść - to na całego! To komedia, w której są różne wątki a każdy z nich ma przesłanie. Mniej lub bardziej zabawne, ale jednak ma, stąd można z niej wyciągnąć więcej, aniżeli sam humor. Śledztwo zawsze sprowadza się do komplikacji, które Jacek Przypadek zupełnie "niespodziewanie" zaczyna mieć na swoich barkach. W trzech opowiadaniach, na jakie ksiazka jest podzielona - jest trochę za mało, trochę niewystarczająco, chwilami pragnęło się więcej, bez tego urywania, ale mimo to, lektura niezmiennie należy to tych udanych, do których się tęskni. "Żołnierz Królowej Zanzibaru" nie wyróżni się niczym szczególnym, ale przedłuży pozostawi po sobie znane mi już dobre wrażenie.

Jacek Przypadek nigdy się nie nudzi. On przyciąga kłopoty jak magnes, by potem stać na czele całego zamieszania. Nie inaczej jest tym razem! Czasem niemożliwym wydaje się, że jeden człowiek może unieść to wszystko...
*
Trzy różne historie, trzy zupełnie odmienne sprawy. A pośród nich, oczywiście, nie kto inny - Przypadek. Jego postać zwiastuje porządne zawirowania, co...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Olga wie, że z jej siostrą nigdy nie było łatwo, zawsze sprowadzała kłopoty. Zresztą, obydwie sprowadzają na siebie masę kłopotów. Kiedy z jeziora wydostaje się martwe, ludzkie ciało, kobieta trafia przypadkiem do miejsca, które tylko z pozoru jest zwyczajnym hotelem...
*
Odonata - hotel na Mazurach, nie tylko w pięknym położeniu, ale też luksusowy i... skrywający masę tajemnic. Olga, która nie jest pewna, w co tak naprawdę wplatała się jej siostra - podąża ścieżką kłamstw, niedomówień i ludzi, z którymi lepiej nie zadzierać. I tak zaczyna się prawdziwa gra - pomiędzy tymi, którzy chcą odkryć prawdę a tymi, którzy jej strzegą. "Demeter" jest intrygującą książką, a której nie brakuje brutalnych opisów i wartkiej akcji. Ta historia ma kilka wątków, nad którymi warto się pochylić, nad którymi można pomyśleć i dla których nawet spora objętość książki jest atutem. Nie spodziewałam się, iż zastanę w niej tyle emocji, że znajdę tu tyle interesujących faktów odnośnie życia dwóch sióstr. Niby skrajnie różnych, niby obydwie prowadzą spokojne życie, z czasem jednak wszystko zaczyna nabierać barw. Tych ciemnych, mrocznych, które sprowadzają na dno całe wyobrażenie. Autorka sięga po trudne, kontrowersyjne tematy, takie jak przemoc, zorganizowane grupy i ich władza, która opiera się głównie na pieniądzach. Idealnie ukazany został kontrast między ludźmi, którzy mogą wszystko, mając pieniądze a ludźmi, którzy wszystko zrobią, aby pieniądze mieć. W książce dużo miejsca zajmują też erotyczne sceny, ale moim zdaniem podkreślają tym, jak wypatrzona jest grupa osób, będących bohaterami tej historii. Spędziłam kilka świetnych godzin, które zapamiętam, a i z niecierpliwością będę wypatrywać innych książek Malwiny Chojnackiej. Ma w sobie coś, co hipnotyzuje aż do samego końca.

Olga wie, że z jej siostrą nigdy nie było łatwo, zawsze sprowadzała kłopoty. Zresztą, obydwie sprowadzają na siebie masę kłopotów. Kiedy z jeziora wydostaje się martwe, ludzkie ciało, kobieta trafia przypadkiem do miejsca, które tylko z pozoru jest zwyczajnym hotelem...
*
Odonata - hotel na Mazurach, nie tylko w pięknym położeniu, ale też luksusowy i... skrywający masę...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Nie każdy wybór jest tym właściwym. Są jednak takie, które życie wywracają do góry nogami i niosą za sobą szereg niepokojących zdarzeń... W takim właśnie punkcie stanęła Ana. W gruzińskiej rzeczywistości pozna trudności, które odmienią ja na zawsze.
*
To już kolejna książka spod pióra Anny Pilip, która poświęca fabułę Gruzji i otwiera przed nami zarówno jej piękno, jak i ciemne strony, których nie brakuje nigdzie, a które na pierwszy rzut oka nigdy nie są widoczne. I właśnie w takim momencie zaczyna się "Toast za Gruzję", kiedy piękno widoków, miłości i szaleństwa, zaczynają przysłaniać problemy. Kobieta zaczyna rozumieć, że pod płaszczem wzniosłych słów i masy obietnic, kryje się jeszcze coś innego. Coś bardziej mrocznego, czemu będzie jej ciężko stawić czoła. U jej boku jest przyjaciółka, czasem jednak nic nie jest w stanie pomóc, kiedy w człowieku gaśnie już ostatnia iskra nadziei... To najbardziej emocjonalna książka autorki z serii gruzińskiej, tutaj jest natlok ciężkich zdarzeń, których się nie spodziewalam. Oczekiwałam obyczajówki, do której mnie przyzwyczaiła, do miłości, radości i piękna, które opisywała z największą czułością. Teraz widzę, że pisarka potrafi też opisać te ciężkie, przytłaczające zdarzenia, które nieraz wywoływały w moich oczach łzy. Zrzucona została prawdziwa bomba życiowych trudności, które posypały wszystko w drobny mak. Pozytywne zaskoczenie, które rozerwało moje serce oddane dla wszystkich postaci, dla grupki przyjaciół, których łączy niesamowita więź od samego początku ich przygód i do teraz - czuję do nich silnie przywiązana. Uważam, że warto poznać losy Any od samego początku, ponieważ wtedy dokładnie zrozumiecie, dlaczego w pewnym momencie życia stanęła przed takimi a nie innymi wyborami. Jestem oczarowana i pełna emocji po tej lekturze. Pragnę więcej.

Nie każdy wybór jest tym właściwym. Są jednak takie, które życie wywracają do góry nogami i niosą za sobą szereg niepokojących zdarzeń... W takim właśnie punkcie stanęła Ana. W gruzińskiej rzeczywistości pozna trudności, które odmienią ja na zawsze.
*
To już kolejna książka spod pióra Anny Pilip, która poświęca fabułę Gruzji i otwiera przed nami zarówno jej piękno, jak i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Życie rodziny Jude wydaje się być zbyt idealne, aby mogło być prawdziwe. Okazuje się, że pełny bagaż sekretów może zgubić to szczęście i to w bardzo drastyczny sposób, gwałtowny, który zmieni ich na zawsze...
*
Jude pewnego dnia, wracając do domu, zastaje w nim zamaskowanego mężczyznę, który nakazuje zamknąć dom od środka. Kobieta, chcąc chronić dwójkę swoich dzieci - poddaje się każdemu żądaniu oprawcy. Nieświadoma, przerażona i bezradna, powoli dowiaduje się, że jej życie wcale nie jest tak usłane różami, jak do tej pory myślała, a mąż u boku którego żyła, wcale nie jest do końca tym, za kogo się podaje. Czy uda się ich uratować? Napastnik stawia warunki, które głowa rodziny musi spełnić, a które są dla niego niemal niewykonalne. Zaczyna się gonitwa z czasem, desperacja rośnie... Tak też dzieje się w emocjach czytelnika, jest napięcie, stres, czy uda się powstrzymać kiełkujące zło. Ciężko czytało się o matce, która musi zrobić wszystko, by jej dzieciom nie stała się krzywda, chociaż sama, skrępowana, nie ma absolutnie żadnego pola manewru. Brak panowania nad sytuacją, zero pomocy z zewnątrz - przerażenie nad sytuacją wylewa się praktycznie z każdej kartki. Niemal z każdej, bo często bywa też tak, że czułam, jakbym czytała o tym samym w kółko, jakby autorka nie miała czym wypełnić pozostałych wątków, bo skupiła się wyłącznie na podstawowych dwóch. Zabrakło tła, chociaż wpłatywała nieraz nowe postacie, odgrywające pewne role w tej historii. Moim zdaniem thriller, który nie wyróżni się na tle innych w sposób szokujący, ale potrafi zaciekawić i trzymać "za gardło" w niepewności, co przyniesie koniec, jakie jeszcze tajemnice wyjdą na jaw i jakie to będzie niosło za sobą konsekwencje

Życie rodziny Jude wydaje się być zbyt idealne, aby mogło być prawdziwe. Okazuje się, że pełny bagaż sekretów może zgubić to szczęście i to w bardzo drastyczny sposób, gwałtowny, który zmieni ich na zawsze...
*
Jude pewnego dnia, wracając do domu, zastaje w nim zamaskowanego mężczyznę, który nakazuje zamknąć dom od środka. Kobieta, chcąc chronić dwójkę swoich dzieci -...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Trzy kobiety, dla których nie ma rzeczy niemożliwych. Splot ciężkich zdarzeń sprawia, że spędzą ze sobą sporo czasu... Czasu, który płynie nieubłaganie szybko, a one nie mogą pozwolić, by zostały schwytane.
*
Iza, Wiesia, Anna. Dla nich życie nie napisało prostego, łatwego scenariusza, wobec którego by działały. Każda przeszła osobistą tragedię, a połączyła ich kolejna, w dodatku wspólna. Wygląda na to, że teraz szybko się nie rozstaną, presja czasu i tego, co może się jeszcze wydarzyć, wcale im nie pomaga. Zaczynają ucieczkę, która nie zwalnia tempa dla czytelnika, wszystkie trzy mają charaktery, ktore zaskakiwały mnie niemal na każdym kroku. Co najważniejsze - tutaj nie znajdziemy wielu chwil radości, nadziei, mamy akcję, która nie zwalnia tempa, mamy wydarzenia, które szokują, chwilami brutalnymi opisami. Czym się wyróżniają "Desperatki"? Przede wszystkim zwróciłabym uwagę na to, że mamy czasy, w których jest walka o życie, walka o przerwanie, ale nie każdy przy tym zapomina o tym, co jest dla niego ważne. Mają czas, by zawalczyć o zemstę, o swoje osobiste sprawy, chociaż wiedzą, jak bardzo może być to dla nich niebezpieczne w skutkach. Podoba mi się, jak Weronika Wierzchowska tworzy swoich bohaterów, jak potrafi tchnąć w nich życie, nadać ostrych cech, a także pokazać różnice kulturowe, takie pomiędzy różnymi narodami. Przy lekturze znajdziemy czas na wzruszenie, na ciekawość, na smutek i żal, dosłownie całość emanuje emocjonalną mieszanką, której dałam się porwać. Jeśli macie chęć na krok w inne czasy, a konkretnie rok 1863, w którym poznacie inną mentalność, cofnięcie się w świat, który odkryje przed wami drzwi. Za drzwiami znajdziecie historię, która może Was porwać, a która niejednokrotnie zaskoczy i wyrwie z rutyny.

Trzy kobiety, dla których nie ma rzeczy niemożliwych. Splot ciężkich zdarzeń sprawia, że spędzą ze sobą sporo czasu... Czasu, który płynie nieubłaganie szybko, a one nie mogą pozwolić, by zostały schwytane.
*
Iza, Wiesia, Anna. Dla nich życie nie napisało prostego, łatwego scenariusza, wobec którego by działały. Każda przeszła osobistą tragedię, a połączyła ich kolejna, w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Po osobistej tragedii Wiktor Turno opuszcza miasto - niekoniecznie z własnej woli. Sytuacja zmusza go, by podjął pracę przy odbudowie gorzelni. Poznaje tam Helenę, która coraz bardziej go fascynuje...
*
Akcja książki osadzona jest przy końcu XIX wieku, co było dla mnie pierwszym atutem. Potem było już tylko coraz lepiej. Wiktor, który nie potrafi pozbierać się z żalu po śmierci swojej ukochanej, musi opuścić rodzinne miasto. Nie rozumie, dlaczego Alicja go zostawiła, jaki był powód jej samobójstwa, myśli o tym kradną mu cały czas. Kiedy trafia do Zasławic, by kierować odbudową niegdyś spalonej gorzelni, poznaje margrabinę Helenę. Ulega jej urodzie, choć okoliczności pewnych zdarzeń w tej miejscowości są bardzo wątpliwe, dość przerażające. Bardzo długo więc podczas lektury nie można mieć pewności, która wersja zdarzeń (a jest ich kilka) jest prawdziwa, której nasz bohater powinien uwierzyć. Maciej Liziniewicz sprytnie utkał historię tak, by niemal do samego końca pozostała nutka niepewności. A zaskoczyć potrafi mnie nie raz i nie dwa! "Ciemnia" ma kilka niespodzianek, które zmieniają całe postrzeganie historii Zasławic. Książka woła z opisu erotycznym wątkiem, ale tego nie trzeba się tu obawiać - jest on bardzo subtelny, tylko podsyca tajemnicę i zbliża do siebie bohaterów. Myślę, że to dobra pozycja dla osób, które lubią osadzenie fabuły w tych specyficznych jeszcze czasach, kiedy to pod płaszczem wspaniałych, kochających się małżeństw, kryją się intrygi i godne pożałowania zachowania. I w dodatku wszelkie paskudne zachowania są na porządku dziennym, a kiedy są pieniądze - są rozwiązania. Książka pełna ukrytych znaczeń, postaci, które wiedzą więcej, niż mówią na głos. W moim odczuciu ma czym oczarować czytelnika, nie wszystko odkrywa przed nim od razu, ale gdy już to zrobi, to z wielką mocą.

Po osobistej tragedii Wiktor Turno opuszcza miasto - niekoniecznie z własnej woli. Sytuacja zmusza go, by podjął pracę przy odbudowie gorzelni. Poznaje tam Helenę, która coraz bardziej go fascynuje...
*
Akcja książki osadzona jest przy końcu XIX wieku, co było dla mnie pierwszym atutem. Potem było już tylko coraz lepiej. Wiktor, który nie potrafi pozbierać się z żalu po...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Cała ferajna Robert Miękus, Janusz Petelski
Ocena 7,2
Cała ferajna Robert Miękus, Janu...

Na półkach:

Trudno jest prowadzić rodzinny interes. Różnica charakterów, poglądów i wszelkie kłopoty, potrafią poróżnić nawet najbardziej zgranych, związanych ze sobą bliskich. A co, jeśli ten rodzinny interes to mafia? Czy wtedy nie jest jeszcze trudniej?
*
Bosy - szef gangsterskiego grona, w którego skład wchodzi cała jego rodzina, boryka się z trudnym, ale wyczekanym przez wszystkich powrotem do zdrowia. Nad głowami rodziny wisi wiele spraw, którym muszą stawić czoła i kilku przeciwników, którym muszą "utrzeć nosa", by ich pozycja pomimo chwilowego nieodomagania, nie straciła na wartości. Szybko jednak sprawy przybierają gwałtowny obrót i lawina zdarzeń napływa z mocą. Jakie będą tego skutki? Cóż, na to trzeba trochę poczekać, kiedy już uda się chwycić za książkę. Jej objętość jest pokaźna, około 900 stron. Czy można powiedzieć, że całość jest atrakcyjna pod względem czytelniczym? W żadnym wypadku. Początek to ciężka przeprawa, przede wszystkim niewiele się dzieje. To potrafi zniechęcić, nawet ja straciłam cierpliwość, nie wiedząc, czy cokolwiek w rodzinie Bosego ruszy w końcu z kopyta. Ale ruszyło! Skończyły się przydługawe opisy, skończył się brak akcji, bo jak ta się już pojawiła, to rzeczywiście poznałam świat gangsterski pokazany przez autorów. Co można znaleźć w "Całej ferajnie"? Dokładnie to, co skojarzy się w Waszym umyśle ze słowem mafia, temat został podjęty z różnych stron i chwała za to. Jest sporo wątków, w których rodzinne sprawy wypływają na wierzch, jest wiele momentów, w których wzrasta apetyt. Książka jest według mnie dość mocno kierowana do fanów sensacyjnych powieści, w których raz po raz pojawi się coś odmiennego, co lekko zatrze to skupienie wobec gangsterskiego świata. Gdyby książka była krótsza, mniej obszerna na początku, co nic znacznego nie wnosiło do fabuły, nie byłoby czym szczególnym zrazić czytającego, choć uważam, że warto przejść przez niego i ruszyć dalej.

Trudno jest prowadzić rodzinny interes. Różnica charakterów, poglądów i wszelkie kłopoty, potrafią poróżnić nawet najbardziej zgranych, związanych ze sobą bliskich. A co, jeśli ten rodzinny interes to mafia? Czy wtedy nie jest jeszcze trudniej?
*
Bosy - szef gangsterskiego grona, w którego skład wchodzi cała jego rodzina, boryka się z trudnym, ale wyczekanym przez...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Fran codziennie rano biega, nic więc nie zwiastowało, że tego dnia wydarzy się coś dziwnego... Na swojej drodze spotyka dziewczynkę, zagubioną dziewczynkę. Kiedy kobieta poznaje jej rodzinę, zaczyna podejrzewać, że za zamkniętymi drzwiami dzieje się coś złego...
*
Rodzina małej Esther, którą Fran znalazła samotną przy huśtawkach, okazuje się być dla kobiety nie tylko fascynująca, ale też przytłaczająca. Dziwne spojrzenia, dziwne nawyki, a przy bliższym poznaniu ogarniają ją coraz większe wątpliwości. Zaczyna wręcz chorobliwie dążyć do tego, by poznać prawdę, by dowiedzieć się, dlaczego nowi mieszkańcy miasta są tacy odosobnieni. Kiedy cała rodzina niespodziewanie znika, Fran nie ma już złudzeń - w ich życiu musi dziać się coś złego... A ona nie pozwoli na to, by stała się tragedia. Trzeba przyznać, że Sarah A. Denzil ma swój niepowtarzalny styl pisania, do którego jestem już przyzwyczajona i który bardzo lubię. Krótkie rozdziały, dotyczące różnych osób, skoki do "wtedy" i "teraz". Muszę przyznać, że całość była dla mnie genialną zabawą, chociaż tematyka nie jest mi obca w thrillerach. Autorka jednak sukcesywnie zachęcała mnie, bym brnęła dalej i dalej... W pełnym skupieniu i zaciekawieniu. Były chwile, kiedy bywało dość nudnawo, były też postacie, które niewiele wnosiły i wydawały się mi "zapychaczami", ale końcówka wynagrodziła mi te małe niedociągnięcia. W pewnym momencie, przy pewnych zdarzeniach ogarnął mnie prawdziwy szok, takiego obrotu spraw się nie spodziewałam, przez całą lekturę nie wyłapałam niczego, co jakkolwiek nakierowałoby mnie na taką możliwość. Było emocjonalnie, tempo w drugiej połowie książki było fenomenalne, więc uważam, że "Pomóż mi" ma do zaoferowania sporo, szczególnie niewiadomych, których z rozdziału na rozdział jest coraz więcej. Nie miałam co do niej żadnych oczekiwań, a okazała się być naprawdę warta uwagi.

Fran codziennie rano biega, nic więc nie zwiastowało, że tego dnia wydarzy się coś dziwnego... Na swojej drodze spotyka dziewczynkę, zagubioną dziewczynkę. Kiedy kobieta poznaje jej rodzinę, zaczyna podejrzewać, że za zamkniętymi drzwiami dzieje się coś złego...
*
Rodzina małej Esther, którą Fran znalazła samotną przy huśtawkach, okazuje się być dla kobiety nie tylko...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Prowokować można na tak wiele sposobów... Marta Motyl prowokuje sztuką, jej ukrytym przekazem, historią, jaka kryje się za jej pięknem, bądź jego odwrotnością. Tylko trzeba dać się sprowokować!
*
Zanim rozpocznie się "Sztukę prowokowania" warto zachować otwarty umysł i dać ponieść się wyobraźni od samego początku. Trzeba pamiętać, że piękno to względne pojęcie, dla każdego może ono oznaczać coś zupełnie odmiennego. Jednak Marta Motyl potrafi przedstawić historie, wszelakie historie tak, by zapadły głęboko w pamięć i odkryły przed nami tajniki tego, jak powstawały często największe dzieła sztuki. Pełna kontrowersyjnych, prowokacyjnych (to słowo pasuje tutaj perfekcyjnie na każdym kroku!) chwil, z którymi mierzyli się wielkiej sławy artyści. Mnie nie jest łatwo zachwycić sztuką. Podziwiam ją, szanuję, ale nigdy nie bywam blisko tematów, które ja otaczają, ani ludzi, którzy ją tworzyli. Autorka już drugi raz sprawiła, że moja ciekawość wzrosła i nie żałuję czasu przy niej spędzonego, wręcz przeciwnie! Czuję się bardzo zachęcona i uwielbiam to podejście do tematu, jakim karmi nas Marta. Wiele sytuacji mnie zdziwiło, wiele sprawiło, że na chwilę się zastanowiłam i spojrzałam na pewne znane już mi dzieła z zupełnie innej perspektywy, więc myślę, że cel, jaki został postawiony, został też osiągnięty. Czuć, że wszystko zostało dokładnie prześledzone przez autorkę, że nie brakuje jej wiedzy i pogłębiania tematu, stąd mój zachwyt tylko rósł. I apetyt rósł na więcej, uważam, że nawet dla tych, których tematyka nie urzeka byłaby to ciekawa przeprawa, pełna niespodzianek. Sztukę można zrozumieć na swój własny sposób, poznać ją od zupełnie innych stron, ale faktom nie sposób zaprzeczyć, dlatego tym bardziej lektura przyniosła dla mnie same korzyści, bo opierała się na historycznych ciekawostkach.

Prowokować można na tak wiele sposobów... Marta Motyl prowokuje sztuką, jej ukrytym przekazem, historią, jaka kryje się za jej pięknem, bądź jego odwrotnością. Tylko trzeba dać się sprowokować!
*
Zanim rozpocznie się "Sztukę prowokowania" warto zachować otwarty umysł i dać ponieść się wyobraźni od samego początku. Trzeba pamiętać, że piękno to względne pojęcie, dla każdego...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Trzech przyjaciół, każdy innego pochodzenia a każdy dąży do swoich własnych celów, będąc wiernymi przekonaniom, którymi charakteryzowało się średniowiecze.
*
Jak ciężko jest ocenić książkę, która jest skrajnie różna od tego, co czytamy na codzień. Tak właśnie było z "Apokryfem", który wyrwał mnie z kryminalnych macek książek, które mnie otaczają. Jeśli lubicie bitewne, średniowieczne historie, będzie to dla Was wspaniała uczta. Książka zawiera wiele zdarzeń, o których rzadko się słyszy, które zanikają i zostają jedynie w pamięci tych, którzy się tym fascynują. Dla mnie, która raczej sięga po historię bliższą naszych czasów, był to mocny przeskok zarówno fabularny jak i językowy. Co nie oznacza, że będę ją źle wspominać, co to, to nie. Jest to jednak dla mnie zupełna nowość, dopiero w trakcie lektury, koło połowy, zaczęłam wczuwać się w relacje bohaterów, w ich rozterki, poczułam, czego oni tak naprawdę pragną i co jest ich głównym celem. Wojciech Dutka potrafił stworzyć fascynujący obraz różnic społecznych, wyznaniowych a przy tym pchnąć w swoich bohaterów zwykle, ludzie dramaty, dodając też nutę tajemniczości. Nie chcę zdradzać zbyt wiele ze zdarzeń, myślę, że jeśli ktoś chciałby spróbować takiego pióra, odnajdzie w lekturze to wszystko sam, zrozumie i poczuje. Dla mnie to było ciekawe, jednak nie jestem pewna, czy mogłabym z taką literaturą obcować częściej. Co nie zmienia faktu, że autor włożył piekielnie dużo pracy w "Apokryf", który ani przez chwilę nie stracił magii tamtych czasów. Dla każdego, kto chce przenieść się wstecz tak daleko, będzie to naprawdę niezła przygoda, której nie zapomni. Coś innego, coś świeżego, coś, co ciężko mi rozgryźć, a jednocześnie wciąż myślę o niej i o tym, jak wiele zostało włożonego serca w nią. Przeczytajcie i zobaczcie, czy to byłoby dla Was.

Trzech przyjaciół, każdy innego pochodzenia a każdy dąży do swoich własnych celów, będąc wiernymi przekonaniom, którymi charakteryzowało się średniowiecze.
*
Jak ciężko jest ocenić książkę, która jest skrajnie różna od tego, co czytamy na codzień. Tak właśnie było z "Apokryfem", który wyrwał mnie z kryminalnych macek książek, które mnie otaczają. Jeśli lubicie bitewne,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Eleanor, skandalistka, której reputację trudno już naprawić, powoli stara się zbudować relację z Cillianem, oddać mu cząstkę siebie, jednak każde z nich mierzy się z własnymi problemi, muszą stawić im czoła. A przez to wszystko się zaczyna komplikować...
*
Eleanor, ktora na londyńskich salonach sprawiła, że każdy choć raz słyszał w plotkach, próbuje ułożyć wszystko na nowo. Na swój własny, buntowniczy i gwałtowny sposób, stara się zadbać o swoje szczęście. Jej temperament i styl sprawiają, że jedni jej nienawidzą, drudzy się boją, a niewielki ułamek z towarzystwa podziwia jej niezłomny upór. "Król Pik" to kontynuacja serii Moniki Godlewskiej, która w drugiej powieści dalej zachwyca niesamowitą gracją w lekkim, ale dopracowanym piórze. Nie wspominając o fabule, która ma wiele gałęzi, a każda z nich idealnie tworzy klimat odpowiedni dla początku XX wieku. Autorka przykłada ogromną wagę do postaci, szczególnie do Eleanor, która jest wulkanem, bohaterką, do której nadal nie jestem w stanie ani do końca się przekonać, ani całkiem ją odrzucić. Pochłania ona najwięcej uwagi w tej historii, pełnej towarzyskich zwyczajów kojarzonych z tamtymi czasami. Język, opisy, choćby ubioru, wszystko jest zupełnie perfekcyjnie odwzorowane, zupełnie nie sposób się oderwać od tego uszczypliwego towarzystwa. W tych wydarzeniach wydaje się, że jest więcej mroku, więcej intryg i to tym bardziej przekonało mnie lektury, od której zresztą nie mogłam się oderwać ani na chwilę, szczególnie, kiedy zaczęły się końcowe, dość drastyczne i niespodziewane wydarzenia. Akcja przyspieszyła równo z moim sercem, które drżało na myśl, co jeszcze Monika ma dla Nas przygotowane! Nie raz gra czytelnikowi na nosie, bez uprzedzenia zrzuca nawet chwilami irytujące zwroty akcji, nie bawiąc się w przesłodzenie i przekłamanie rzeczywistości.

Eleanor, skandalistka, której reputację trudno już naprawić, powoli stara się zbudować relację z Cillianem, oddać mu cząstkę siebie, jednak każde z nich mierzy się z własnymi problemi, muszą stawić im czoła. A przez to wszystko się zaczyna komplikować...
*
Eleanor, ktora na londyńskich salonach sprawiła, że każdy choć raz słyszał w plotkach, próbuje ułożyć wszystko na...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Malwina i Eliza, amatorsko, ale z dużym powodzeniem potrafią rozwiązać kryminalne zagadki, z jakimi mierzy się otoczenie. Czy w przypadku śmierci Wrednego Kurdupla, również będą niezbędne i sprawią, że śledztwo nabierze szybszego tempa?
*
Co to za duet! Obydwie zabawne, z dystansem do siebie, a jedna drugą idealnie uzupełnia w chwilach, gdy tego potrzeba. Pewnego dnia na prośbę koleżanki przenoszą się na wieś, by popilnować jej kotów. Czy to aby jedyny powód? Szybko przekonują się, że to zaproszenie ma drugie, bardzo mroczne dno, z którym będą musiały się zmierzyć. Dobrze, że działają we dwie, bo zawiłych pytań jest znacznie więcej, a z czasem pojawiają się kolejne i kolejne... Trzeba przyznać, że autorka potrafi stworzyć zgodnie z opisem na okładce "ciepłą i pełną humoru komedię kryminalną". Chylę czoła, na wplątane pomiędzy humorystyczne dialogi, dość przerażające zdarzenia. Są one napewno łagodniejsze przez całą otoczkę świetnego zabawnego podtekstu, ale mimo wszystko, komedia i kryminał są tutaj perfekcyjnie na równi. Jest to więc gatunek z krwi i kości, nie mam zastrzeżeń do wykonania, a wręcz odczułam sympatię dosłownie do każdego postaci, każdą polubiłam a na dialogi pomiędzy wszystkimi, czekałam w niesamowitym zniecierpliwieniu. Jest pomysłowo, jest zabawnie, jest kryminalnie i z akcją, która chwilami pędzi bez opamiętania. Chwilami zwalnia, by wprowadzić lekkie napięcie, a to wszystko ma odwzorowanie w schematycznych działaniach, jakie cechują się w kryminałach. To książka, przy której można odpocząć, zrelaksować się, ale gdzieś z tyłu głowy przewijają się obawy o dalsze losy bohaterów, o ich decyzje, o to, czy napewno za chwilę nie wydarzy się nic złego. Małgorzata Kursa potrafi zaskoczyć, potrafi utrzymać w zainteresowaniu mnie, jako czytelnika i wie, jak sprawić, by osoby, które wykreowała w swojej historii były pełne ciepła, zabawnych powiedzonek i głów pełnych szalonych pomysłów.

Malwina i Eliza, amatorsko, ale z dużym powodzeniem potrafią rozwiązać kryminalne zagadki, z jakimi mierzy się otoczenie. Czy w przypadku śmierci Wrednego Kurdupla, również będą niezbędne i sprawią, że śledztwo nabierze szybszego tempa?
*
Co to za duet! Obydwie zabawne, z dystansem do siebie, a jedna drugą idealnie uzupełnia w chwilach, gdy tego potrzeba. Pewnego dnia na...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Jacek Przypadek powoli zaczyna rozumieć, że bycie detektywem jest jego życiowa misja. Sprawdza się w tym, jak nikt inny, jego intuicja niejedną trudną sytuację szybko rozwiąże...
*
Jacek Getner kolejny już raz skupił się na losach Przypadka, który z każdą kolejną przygodą coraz bardziej utwierdza mnie w przekonaniu, że ten bohater dopiero się rozkręca, dopiero rozkłada skrzydła. Kolejny już raz ma przyjemność pomagać w śledztwie, tym razem jednak zdecydowanie więcej w nim kryminału. Niewyjaśniona śmierć bankowca, człowiek, który utkwił w oknie i na to wszystko grono ludzi, którzy mają na to odpowiedź. Komu ufać? To już zostawmy profesjonalistom, choć policja bywa w tym momencie bezradna. Na szczęście nadchodzi on - bohater, przewidujący, nieskazitelny, ale też zagadkowy. W "Morderstwo w Orient Espresso" poczułam mocniejsze przywiązanie do bohaterów. Może dlatego, że w pojawiło się tu zdecydowanie więcej kryminalnych smaczków, nawet pokusiłabym o stwierdzenie - drastycznych? Wszystko oczywiście oplecione jest odpowiednim humorystycznym akcentem, przerysowaniem typowym dla aktora. Ma on swój styl, którego nie sposób pomylić z żadnym innym, przechodzi płynnie pomiędzy zdarzeniami, wtrąca kilka wątków, którym nie brakuje zabawnych, ale też czasem łapiących za serce chwil. Autor potrafi też rozbudować wątek obyczajowy swoich postaci, potrafi nadać im cechy, którymi tak mocno się wyróżniają, że czytając książkę, bez imienia jesteśmy w stanie stwierdzić, o kim aktualnie jest mowa. Z czymś takim naprawdę rzadko się spotykam, więc ukłon za to, że będąc w trakcie serii jestem już tak perfekcyjnie przeszkolona i rozwijam się wraz z każdą kolejną częścią o Jacku Przypadku! Bałam się, że kolejna część zmniejszy urok całości, ale nic z tych rzeczy!

Jacek Przypadek powoli zaczyna rozumieć, że bycie detektywem jest jego życiowa misja. Sprawdza się w tym, jak nikt inny, jego intuicja niejedną trudną sytuację szybko rozwiąże...
*
Jacek Getner kolejny już raz skupił się na losach Przypadka, który z każdą kolejną przygodą coraz bardziej utwierdza mnie w przekonaniu, że ten bohater dopiero się rozkręca, dopiero rozkłada...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Rodzina, jak każda inna. Uczucia, jakie władają wszystkimi i strach, coraz bliższe sercu przerażenie o los tych, których kochają najbardziej. W Pogrance już nic nie będzie takie samo.
*
Rok 1943 zwiastuje zmiany dla nastoletnich serc Marysi i Leny. Obydwie zakochane w młodym, odważnym chłopaku, jedna szczęśliwie, druga cierpi w milczeniu. Marysia przeżywa radość, uniesienie, poznaje siebie, Lena po cichu odczuwa tęsknotę i żal, pogrążając się jedynie w fantazjach. Życie jednak szykuje dla ich rodziny i otoczenia smutną niespodziankę - zaczynają się ataki na pobliskie wioski, zaczyna się drżenie o bezpieczeństwo swoje i bliskich. Czy uda się im przetrwać prawdziwą rzeź? Czy patrząc na wszystko wokół, jak upada, można jeszcze mieć nadzieję? Marcin Pilis włada słowem tak pięknym, tak rozbudowanym, że chwyta to za moje czytelnicze serce. Rzadko się zdarza, żeby długie opisy, przemyślenia, były dla mnie do przebrnięcia. Autor opisuje każdą myśl, każde uczucie w tak wzniosły sposób, dla którego warto poświęcić książce każdą minutę. Fabularnie osadził bohaterów we wsi, nad którą wisi widmo ataku. Wizja próby ciągnięcia normalnego życia, zajmowania się codziennymi obowiązkami, ale w tle, na niebie, widać tę wzbierającą się ciemną chmurę. W tych obawach uczestniczą dzieci, dorośli, którzy mają w sobie zbyt wiele wiary, za dużo ufność. Właśnie dlatego w pewnych momentach, niektóre fragmenty rozrywają serce, kiedy już jesteśmy związani z bohaterami, kiedy w nich wierzymy. Jest tu obraz tego, że w tych okrutnych czasach zmieniało się myślenie, działanie i nie wszystko było tak oczywiste. Niektórzy działają w imię swoich przekonań - inni przez to cierpią i płacą najwyższą z cen - swoim życiem. A życie jest ulotne, cytując "śmierć jest powszechna", te słowa utkwią mi w pamięci na długo. Tak jak zresztą cała książka, która pod koniec nabrała takiego tempa, że nie wiedziałam już, czy się rozpłakać, czy uśmiechnąć, czy pozostać w oszołomieniu i dopiero później pomyśleć nad tym wszystkim, co miało zostać przekazane w "Ciszy w Pogrance".

Rodzina, jak każda inna. Uczucia, jakie władają wszystkimi i strach, coraz bliższe sercu przerażenie o los tych, których kochają najbardziej. W Pogrance już nic nie będzie takie samo.
*
Rok 1943 zwiastuje zmiany dla nastoletnich serc Marysi i Leny. Obydwie zakochane w młodym, odważnym chłopaku, jedna szczęśliwie, druga cierpi w milczeniu. Marysia przeżywa radość,...

więcej Pokaż mimo to