Zair

Profil użytkownika: Zair

Oława Kobieta
Status Czytelniczka
Aktywność 3 lata temu
20
Przeczytanych
książek
24
Książek
w biblioteczce
3
Opinii
22
Polubień
opinii
Oława Kobieta
Dodane| Nie dodano
Ta użytkowniczka nie posiada opisu konta.

Opinie


Na półkach: ,

Nawiązując jednak choć trochę do przedświątecznej atmosfery, chciałabym serdecznie podziękować mojej kochanej klasie 4C za wigilijny upominek w postaci książki autorstwa Affinity Konar pt. "Mischling czyli kundel". Gdyby nie oni, pewnie nie uświadomiłabym sobie czegoś bardzo ważnego. Mianowicie tego, że zaczyna się pomału nowa epoka. Książkę zaczęłam czytać podczas wczorajszej podróży do Gross-Rosen (pociąg ma tę zaletę w stosunku do samochodu, że nie ma się - jak w moim przypadku - choroby lokomocyjnej, oraz ma się czas na czytanie).

Doczytałam mniej więcej do jednej trzeciej, za chwilę idę czytać dalej.
Kilka razy musiałam lekturę przerywać. Bo nie byłam w stanie. Tak po prostu i zwyczajnie. Ja, która potrafię o TYCH rzeczach mówić innym w historycznym, społecznym i psychologicznym kontekście. I pewnie będzie niejeden taki moment, zanim dotrę do końca.
A jest to powieść. Normalna beletrystyka. Nie są to wspomnienia, nie jest to reportaż ani literatura faktu. Beletrystyka, opowiadająca o tym, jak wyglądał Auschwitz z punktu widzenia dzieci-bliźniaczek, należących do "Zoo" doktora Mengele. Jak te dzieci radziły sobie z rzeczywistością, która przerosła niejednego dorosłego.
Myślałam o tej książce później, spoglądając na okoliczne pasma Sudetów przez druty Gross-Rosen, myślałam, patrząc na pozostałości po obozie przez wizjer w aparacie, trzymając gripa zmarzniętymi dłońmi. I zaczęło do mnie docierać, że... coś się kończy, a coś zaczyna. Że niestety kończy się pomału okres, w którym powstawały wspomnienia, świadectwa, opowiadane przez Świadków. Świadków z roku na rok ubywa, żyjący obecnie mają po około 90 lat, a wojna zabrała im dzieciństwo. Jeszcze trochę, a pozostaną tylko ich wspomnienia, zapisane, przepisane z nagrań, wydane w postaci książek... Albo i nie wydane, tylko w postaci transkrypcji (wykonywanych m.in. przeze mnie) czekające w archiwach...

Pozostaną też Miejsca. Miejsca Pamięci, które przemawiają swoim własnym językiem, których się nie da "oswoić", które cały czas swym autentyzmem wiercą przysłowiową dziurę w brzuchu. I dają do zrozumienia, że nie jest OK - że jest bardzo nie-OK. I oby jak najdłużej.
Natura jednak nie lubi próżni. I dowodem tego jest wspomniana przeze mnie wcześniej książka. Książka, która nie jest ani wspomnieniami, ani literaturą faktu. Jest napisana przez współczesną pisarkę, mieszkającą we współczesnym Los Angeles z psem Linusem.
Gdy tematyka wydawałoby się - świeżej ciągle historii - przechodzi do działu beletrystyki, coś się zmienia. Coś przestaje być takim, jakim było wcześniej.
Pomimo tego, że nadal, gdy w Birkenau przyklękam na kolano, aby zrobić lepsze zdjęcie, wiem, że potem na spodniach zostają mi drobinki z ludzkich popiołów. Pomimo tego, że osobiście znam żyjących jeszcze Świadków.
Ale coś się zmienia. Na lepsze czy gorsze - nie wiem.

Nawiązując jednak choć trochę do przedświątecznej atmosfery, chciałabym serdecznie podziękować mojej kochanej klasie 4C za wigilijny upominek w postaci książki autorstwa Affinity Konar pt. "Mischling czyli kundel". Gdyby nie oni, pewnie nie uświadomiłabym sobie czegoś bardzo ważnego. Mianowicie tego, że zaczyna się pomału nowa epoka. Książkę zaczęłam czytać podczas...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Gdy zamknęłam przeczytaną już książkę, zadałam sobie postawione na jej początku pytanie: "a co ja bym zrobiła"? Dotarło do mnie, że nie umiem na to pytanie odpowiedzieć. Ktoś kiedyś mądrze powiedział: "na tyle siebie znamy, na ile nas zmierzono".

Z tą właśnie książką w rękach niedawno włóczyłam się po ścieżkach Birkenau. Patrząc przez pryzmat przeczytanych strasznych wspomnień na ruiny komór gazowych i krematoriów, o wiele bardziej niż kiedyś odczułam we własnej wyobraźni autentyzm tego miejsca. W końcu oderwałam wzrok od ruin, spojrzałam wokół, na rzędy betonowych słupów z drutami kolczastymi i chyba najbardziej boleśnie dotarło do mnie, że ci ludzie, których zmuszono do uczestnictwa w najbardziej chyba mrocznej w dziejach ludzkości machinie śmierci - nie mieli żadnego wyboru, ale mieli wolę, by żyć, siłę, aby mieć nadzieję dać kiedyś świadectwo prawdy, oraz by walczyć".

Szkoda, że aż tyle lat musiało upłynąć, aby Ich wspomnienia ujrzały światło dzienne. I aby zaczęło docierać do publicznej opinii, że nie ma ona żadnego prawa do moralnej oceny ludzi, których przekleństwem losu i niewyobrażalnym koszmarem była praca w Sonderkommando.

I nawet z tego piekła potrafili wyjść z ludzką twarzą i odnaleźć potem, po wojnie, sens życia... Wielki szacunek, podziw i oby pozostawione przez Nich świadectwa prawdy jak najdłużej były dopełnieniem milczących ruin i cicho szeleszczących na wietrze liści w brzozowych zagajnikach Birkenau...

Gdy zamknęłam przeczytaną już książkę, zadałam sobie postawione na jej początku pytanie: "a co ja bym zrobiła"? Dotarło do mnie, że nie umiem na to pytanie odpowiedzieć. Ktoś kiedyś mądrze powiedział: "na tyle siebie znamy, na ile nas zmierzono".

Z tą właśnie książką w rękach niedawno włóczyłam się po ścieżkach Birkenau. Patrząc przez pryzmat przeczytanych strasznych...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Jest to jedna z pierwszych przeczytanych przeze mnie książek poświęconych dziejom Auschwitz widzianych okiem człowieka, który trafił tam w jednym z pierwszych transportów. W latach 90-tych ubiegłego wieku czytałam ją wielokrotnie, za każdym razem pozostając w wielkim podziwie dla autora, że nie tylko przetrwał piekło Auschwitz, ale przetrwał je z ludzką twarzą. Kielar pisze bezpośrednio i szczerze, pisze prawdę, pisze tak bardzo po ludzku, że momentami lektura wywołuje uśmiech przez łzy - uśmiech na przekór dołującemu smutkowi, na przekór skrajnej depresji, w jaką popadała większość osób, które los zagnał do Auschwitz.

Opinii i recenzji napisano już tutaj całe mnóstwo :) W tej chwili czytam tą książkę po raz kolejny już i po raz kolejny odkrywam na nowo niezwykłą jej wartość.

Jest to jedna z pierwszych przeczytanych przeze mnie książek poświęconych dziejom Auschwitz widzianych okiem człowieka, który trafił tam w jednym z pierwszych transportów. W latach 90-tych ubiegłego wieku czytałam ją wielokrotnie, za każdym razem pozostając w wielkim podziwie dla autora, że nie tylko przetrwał piekło Auschwitz, ale przetrwał je z ludzką twarzą. Kielar pisze...

więcej Pokaż mimo to

Aktywność użytkownika Zair Ugru-nad

z ostatnich 3 m-cy

Tu pojawią się powiadomienia związane z aktywnością użytkownika w serwisie


statystyki

W sumie
przeczytano
20
książek
Średnio w roku
przeczytane
1
książka
Opinie były
pomocne
22
razy
W sumie
wystawione
16
ocen ze średnią 9,1

Spędzone
na czytaniu
149
godzin
Dziennie poświęcane
na czytanie
1
minuta
W sumie
dodane
0
cytatów
W sumie
dodane
0
książek [+ Dodaj]