-
ArtykułyŚladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant5
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać423
-
ArtykułyZnamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant13
-
ArtykułyZapraszamy na live z Małgorzatą i Michałem Kuźmińskimi! Zadaj autorom pytanie i wygraj książkę!LubimyCzytać5
Biblioteczka
2007-10-16
2014-01-29
Długo zwlekałam z przeczytaniem tej książki, bo wydawało mi się, że skoro to jedna z pierwszych Link, może być gorsza. Ale wydawało mi się absolutnie źle.
Książka jest świetna. Trochę skojarzyła mi się ze starym serialem "Porucznik Columbo", bo tam na początku odcinka widz dowiaduje się, kto jest mordercą i obserwuje w jaki sposób dochodzi się prawdy. Bardzo podoba mi się taki sposób konstruowania akcji, a "Szarlotce" wyszło to świetnie.
Książka napisana jest genialnie. Praktycznie ciągle podczas czytania pociły mi się ręce ze strachu. Tym co odróżnia tą pozycję od innych tej autorki, jest również pewna przypadkowość z jaką mamy do czynienia. Zazwyczaj u Link mordercą jest osoba o psychopatycznych skłonnościach, ale z najbliższego otoczenia bohaterów. Tutaj mamy do czynienia z przypadkowym przecięciem się dróg postaci. Postać tytułowego wielbiciela wykreowana jest bardzo dobrze. Prawdziwy psychopata, nic dodać nic ująć.
Decydując się na taki rozwój wydarzeń (szybkie uświadomienie czytelnika, kto jest mordercą), autorka uniknęła również konieczności pisania wstrząsającego zakończenia, co nic nie ujmuje tej książce, wręcz odwrotnie.
Nie mam się do czego przyczepić. Świetnie napisany thriller. Polecam wszystkim "wielbicielom" ;) tego typu literatury.
Długo zwlekałam z przeczytaniem tej książki, bo wydawało mi się, że skoro to jedna z pierwszych Link, może być gorsza. Ale wydawało mi się absolutnie źle.
Książka jest świetna. Trochę skojarzyła mi się ze starym serialem "Porucznik Columbo", bo tam na początku odcinka widz dowiaduje się, kto jest mordercą i obserwuje w jaki sposób dochodzi się prawdy. Bardzo podoba mi się...
2013-11-27
Dla fanów Stinga taka książka to prawdziwa gratka. Sama się do nich zaliczam i po ukazaniu się tej biografii wprost się na nią rzuciłam.
Napisana jest bardzo dobrze, czyta się szybko i z dużą przyjemnością. Przytaczane anegdoty w większości są przezabawne, ciepłe o lekko ironicznym zabarwieniu. Uroku dodaje im oczywiście fakt, że to uwielbiany Sting jest ich bohaterem ;).
Większą część książki stanowią opowieści z czasów szkolnych Stinga i te są rzeczywiście perełkami. Plusem są też zdjęcia, które znajdziemy wewnątrz książki.
To co stanowi lekki zgrzyt dla mnie, to towarzyszące mi ciągle podczas czytania uczucie, że książka jest strasznie komercyjna, "przekolorowana". Autor jest przyjacielem Stinga i choć stara się być ironiczny i krytyczny, to czytelnik ma wrażenie, że to celowy zabieg, na pokaz, a tak naprawdę książkowy Sting przedstawiany jest od najmłodszych lat jako przystojny, inteligenty, bohaterski, po prostu mężczyzna idealny. I to sprawia, że nie do końca chce mi się wierzyć w ten obrazek. Dopiero pod koniec książki Berryman przekonuje mnie mimochodem, że potrafi być szczery w ocenie Stinga i że gwiazdor rocka to już nie kolega ze szkolnej ławy. Pozwolę sobie przytoczyć dosyć dużo mówiący fragment:
"Sting to ktoś, kogo znałem i kochałem jak brata, ale do 1986 roku nie mogłem już nazywać go swoim przyjacielem. Jako że nie widzieliśmy się przez cały ten czas, nie łączyło nas już nic poza wspomnieniami z czasów szkolnych. Jego medialny wizerunek, którego używał do mówienia o lasach tropikalnych i narkotykach, nie zachwycał zbyt wielu obserwatorów, a już na pewno nie mnie. (...) Gordon Sumner, którego ja znałem, o lasach tropikalnych powiedziałby: "Byłem tam, zaszczałem je, wróciłem do domu", ale teraz najwyraźniej zmienił się nie do poznania."(s. 242)
Bez względu jednak na to, ile prawdy jest w "Opowieściach z Newcastle", bardzo je polecam, jako lekką i przyjemną lekturę, która pokazuje Stinga z innej perspektywy.
Dla fanów Stinga taka książka to prawdziwa gratka. Sama się do nich zaliczam i po ukazaniu się tej biografii wprost się na nią rzuciłam.
Napisana jest bardzo dobrze, czyta się szybko i z dużą przyjemnością. Przytaczane anegdoty w większości są przezabawne, ciepłe o lekko ironicznym zabarwieniu. Uroku dodaje im oczywiście fakt, że to uwielbiany Sting jest ich bohaterem...
Jak cała jeżycjada "Pulpecja" jest pogodna, ciepła, dobra. Dla mnie kultowa z powodu jednej sceny: nocy poślubnej Idy. Za każdym razem płaczę ze śmiechu kiedy to czytam.
Polecam zawsze, a zwłaszcza na poprawę humoru.
Jak cała jeżycjada "Pulpecja" jest pogodna, ciepła, dobra. Dla mnie kultowa z powodu jednej sceny: nocy poślubnej Idy. Za każdym razem płaczę ze śmiechu kiedy to czytam.
Polecam zawsze, a zwłaszcza na poprawę humoru.
Ta książka była moją lekturą w szkole podstawowej i to była chyba pierwsza lektura, którą przeczytałam z autentyczną przyjemnością. Nieraz potem jeszcze do niej wróciłam.
Książka bardzo mądra i prosta, a mówi o bardzo trudnych rzeczach. Miłość to rzeczywiście "narkotyk", który przyciąga innych ku nam. Tylko że miłość, w przeciwieństwie do opium, czyni świat lepszym.
A scena w Operze, kiedy Gieniusia maca po głowie dyrygenta "robaczka", jest dla mnie kultowa.
To jedna z tych książek, do których będę wracać całe życie i za każdym razem od nowa się nią zachwycam.
Ta książka była moją lekturą w szkole podstawowej i to była chyba pierwsza lektura, którą przeczytałam z autentyczną przyjemnością. Nieraz potem jeszcze do niej wróciłam.
Książka bardzo mądra i prosta, a mówi o bardzo trudnych rzeczach. Miłość to rzeczywiście "narkotyk", który przyciąga innych ku nam. Tylko że miłość, w przeciwieństwie do opium, czyni świat lepszym.
A...
Niesamowicie ciepła i dobra książka.
Bardzo polecam, każdemu komu czasem smutno, źle i nijak na świecie.
Niesamowicie ciepła i dobra książka.
Bardzo polecam, każdemu komu czasem smutno, źle i nijak na świecie.
Jedna z moich ulubionych "jeżycjadowych" książek, do których uwielbiam wracać.
Jedna z moich ulubionych "jeżycjadowych" książek, do których uwielbiam wracać.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2012-10-05
Są takie książki, które po prostu warto przeczytać, nawet bez konkretnego powodu. "Norwegian Wood" do nich należy. To książka o której trudno napisać cokolwiek, bo mam wrażenie, że ona nie jest o tym o czym pisze autor, ale o tym, o czym myśli czytający ją człowiek.
Dla mnie to było kompletne i zdumiewające zauroczenie. Ta książka mnie po prostu pochłonęła.
Cokolwiek w naszym życiu się wydarzy, to i tak nie będziemy wiedzieli dlaczego i nie poznamy odpowiedzi na pytania jakie nas dręczą. Taka była moja pierwsza refleksja po przeczytaniu "Norwegian Wood". Refleksja wydawałoby się smutna, bo i książka wesoła nie jest, ale Murakami ma w sobie coś takiego, co sprawia, że nic nie jest takim wydaje się być.
A książkę warto przeczytać, po prostu.
Są takie książki, które po prostu warto przeczytać, nawet bez konkretnego powodu. "Norwegian Wood" do nich należy. To książka o której trudno napisać cokolwiek, bo mam wrażenie, że ona nie jest o tym o czym pisze autor, ale o tym, o czym myśli czytający ją człowiek.
Dla mnie to było kompletne i zdumiewające zauroczenie. Ta książka mnie po prostu pochłonęła.
Cokolwiek w...
To pierwsza książka Murakamiego, po jaką sięgnęłam parę lat temu. Potem, czytając kolejne doszłam do wniosku, że nie jest to powieść "typowa" dla niego i myślę, że miałam szczęście, że właśnie od "Na południe..." zaczęłam przygodę z tym autorem. Gdyby to była np. "Kronika ptaka nakręcacza", to chyba uznałabym, że to autor nie dla mnie, a tak nie jest.
"Na południe od granicy, na zachód od słońca" to subtelna, pełna niedopowiedzeń, tajemnicza i "jazzowa" książka o tym co w życiu najważniejsze, czyli o miłości. O tym ile dla miłości można i warto poświęcić, ale też o tym, że w życiu za wszystko się płaci, a niewykorzystane szanse nie wracają.
Mnie ta książka niesamowicie poruszyła i bardzo długo, już po przeczytaniu, była w mojej głowie. Najbardziej zapamiętałam z niej moment, kiedy Shimamoto i Hajime jadą samochodem po autostradzie i Shimamoto pyta, co by się stało, gdyby złapała kierownice i gwałtownie ją skręciła. Śmierć i miłość, miłość i śmierć. Miłość dla której jedynym wyjściem jest śmierć...
Polecam mocno.
To pierwsza książka Murakamiego, po jaką sięgnęłam parę lat temu. Potem, czytając kolejne doszłam do wniosku, że nie jest to powieść "typowa" dla niego i myślę, że miałam szczęście, że właśnie od "Na południe..." zaczęłam przygodę z tym autorem. Gdyby to była np. "Kronika ptaka nakręcacza", to chyba uznałabym, że to autor nie dla mnie, a tak nie jest.
"Na południe od...
2012-12-28
"Obserwator" jest zdecydowanie moją ulubioną książką Link. Nie wiem czy to jej najlepsza książka, ale dla mnie ulubiona.
Po pierwsze cudna zima, która okazuje się być wspaniałym tłem morderstwa. Po drugie atmosfera momentami pełna napięcia i grozy, mimo, że pozornie nic się nie dzieje. Ten wątek z windą wjeżdżającą na ostatnie piętro, albo z reflektorami samochodu... Mistrzostwo! Aż strach się bać :).
Poza tym jak zawsze wspaniały portret psychologiczny bohaterów. Dojmująca samotność, która jak przenikliwy chłód wyziera z kart książki. I sam obserwator - Samson. Bardzo polubiłam tą postać, uważam, że Link świetnie go sobie "opracowała". Również motyw przewodni książki jest szalenie ciekawy - "życie cudzym życiem". Po co to Samsonowi? Przecież to cudze życie jest tak trudne. Ale może łatwiejsze od własnego.
Dla mnie klasyka gatunku, niczego więcej nie mogę sobie życzyć. Polecam!!
"Obserwator" jest zdecydowanie moją ulubioną książką Link. Nie wiem czy to jej najlepsza książka, ale dla mnie ulubiona.
Po pierwsze cudna zima, która okazuje się być wspaniałym tłem morderstwa. Po drugie atmosfera momentami pełna napięcia i grozy, mimo, że pozornie nic się nie dzieje. Ten wątek z windą wjeżdżającą na ostatnie piętro, albo z reflektorami samochodu......
2013-12-28
I po raz kolejny Link nie rozczarowała! Ona ma niesamowity talent do tworzenia kryminałów, które ja nazywam obyczajowymi. Książka jest tak interesująco napisana, że zamiast na tym sztandarowym w kryminale pytaniu "kto zabił?", ja skupiam się na życiu bohaterów, na ich zawiłych wzajemnych relacjach, rozterkach.
Niesamowity klimat panuje w tej "opowieści". Już sama nazwa Lisia Dolina i opis z jakim mamy do czynienia w prologu, wywołuje ciarki na plecach. No i cały czas ta Anglia, tak urzekająco opisana. Link sprawiła, że Anglia w mojej głowie już zawsze będzie idealnym miejscem na morderstwo, tajemnicę...
Polecam, myślę że warto dać się autorce zabrać do Lisiej Doliny i oczarować tajemniczą, zamgloną a jednocześnie wielobarwną Anglią.
I po raz kolejny Link nie rozczarowała! Ona ma niesamowity talent do tworzenia kryminałów, które ja nazywam obyczajowymi. Książka jest tak interesująco napisana, że zamiast na tym sztandarowym w kryminale pytaniu "kto zabił?", ja skupiam się na życiu bohaterów, na ich zawiłych wzajemnych relacjach, rozterkach.
Niesamowity klimat panuje w tej "opowieści". Już sama nazwa...
2011-12-29
To pierwsza książka tej autorki z którą się zetknęłam. Historia zauroczyła mnie do tego stopnia, że kupiłam wszystkiej jej książki i wiem, że kupię każdą następną. "Dom sióstr" to jedna z lepszych pozycji Charlotte Link. Objawia ona w niej absolutnie swój ogromny talent do konstruowania wciągających historii. Niezwykle barwnie przedstawione są także poszczególne postaci, które spotykamy na kartach książki, zarówno te współczesne, jak i osadzone w historii. Kuleje moim zdaniem trochę zakończenie wątku współczesnego. Uważam, że ta kryminalna wstawka jest absolutnie zbędna, bo książka absolutnie nie jest kryminałem ani thrillerem. To piękna, wspaniale napisana powieść. I to właśnie wątek obyczajowy jest sercem i duszą książki. Gorąco polecam!
To pierwsza książka tej autorki z którą się zetknęłam. Historia zauroczyła mnie do tego stopnia, że kupiłam wszystkiej jej książki i wiem, że kupię każdą następną. "Dom sióstr" to jedna z lepszych pozycji Charlotte Link. Objawia ona w niej absolutnie swój ogromny talent do konstruowania wciągających historii. Niezwykle barwnie przedstawione są także poszczególne postaci,...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Jest to jedna z książek kanonów mojego życia. Przeczytałam ją jako młoda dziewczyna, a później jeszcze wielokrotnie. I za każdym razem uczę się czegoś nowego.
Książka idealna dla kobiet, bo pozwala rozmarzyć się na odwiecznie piękny temat "ach, jak on ją kochał...", bo kochał rzeczywiście niesamowicie. Książka idealna dla każdego, bo uczy wielu rzeczy, a przede wszystkim tego, że nawet uczucie tak wielkie jak Rhetta Butlera można zabić. Za wszystko w życiu się płaci a jeżeli nie "złapie się" czegoś w porę, przegapi się szansę, to ona "przeminie z wiatrem", przeminie bezpowrotnie.
Jeszcze milion innych rzeczy w tej książce może zachwycić, ja wspomnę o jednej tylko. O przyjaźni i o całym dobru tego świata, które uosabia Melania. Ona nie byłą głupia, ona nie była naiwna, ona była mądra. Ale takiej mądrości nie można się nauczyć, z nią trzeba się urodzić. Świat dzisiejszy ani takiej mądrości nie ceni, ani nie uświadamia sobie, że jest mądrością najwyższą, bo nazywa ją słabością. A jednak, warto o taką mądrość walczyć.
Każdemu, kto jeszcze się waha, czy przeczytać, mówię tak, przeczytać i to od razu :)
Jest to jedna z książek kanonów mojego życia. Przeczytałam ją jako młoda dziewczyna, a później jeszcze wielokrotnie. I za każdym razem uczę się czegoś nowego.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toKsiążka idealna dla kobiet, bo pozwala rozmarzyć się na odwiecznie piękny temat "ach, jak on ją kochał...", bo kochał rzeczywiście niesamowicie. Książka idealna dla każdego, bo uczy wielu rzeczy, a przede wszystkim...