Przeraża mnie myśl, jak niewiele brakowało, żeby ta wspaniała literacka przygoda mnie ominęła. W bibliotece skusiły mnie okładka i opis książki, a dopiero po przyniesieniu jej do domu zajrzałam na LC... i mało nie zrezygnowałam z lektury. Czego jak czego, ale eksperymentów literackich to ja nie lubię. Jestem zwolenniczką tradycji, klasycznej formy, a wspomniana "eksperymentalność formy" wspominana przez recenzentów przywiodła mi na myśl moją nieszczęsną przygodę z Masłowską lata temu... Ale nie, do odważnych świat należy, zobaczmy. Pierwsze strony, 10, 20, 50... i absolutny zachwyt!
Lektura "Podróżnych" to trochę jak układania puzzli, a trochę jak jak - nomen omen - podróż pociągiem, w którym współpasażerowie są skłonni do rozmowy. Otrzymujemy scenki z życia: krótkie epizody, tu pojedyncza rozmowa, tu kilka tygodni albo miesięcy z życia danej osoby lub rodziny. Te epizody, ilustrowane zdjęciami, są zajmujące same w sobie, ale w powieści składają się w niezwykle barwny, angażujący, poruszający obraz losów dwóch rodzin i wydarzeń historycznych, które te losy ukształtowały. Obraz społeczeństwa, mentalności, czasów, a wszystko to w bardzo osobistym wymiarze. To prawda, że trzeba się bardzo skupić na relacjach między postaciami - przez chwilę żałowałam, że nie rozrysowałam sobie mapki osób, żeby graficznie wspomagać się w pogmatwanych stosunkach. Bardzo pomaga szybka lektura, bo domyślałam się, że tydzień przerwy bardzo by zaszkodził orientacji czytelnika.
Rozumiem, że książka wywołuje skrajne emocje, ale u mnie był to akurat czysty zachwyt. Polecam dać jej szansę – może akurat znajdziemy się po tej samej stronie opinii...?
Przeraża mnie myśl, jak niewiele brakowało, żeby ta wspaniała literacka przygoda mnie ominęła. W bibliotece skusiły mnie okładka i opis książki, a dopiero po przyniesieniu jej do domu zajrzałam na LC... i mało nie zrezygnowałam z lektury. Czego jak czego, ale eksperymentów literackich to j...
Rozwiń
Zwiń