Najnowsze artykuły
-
ArtykułyTu streszczenia nie wystarczą. Sprawdź swoją znajomość lektur [QUIZ]Konrad Wrzesiński13
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 10 maja 2024LubimyCzytać347
-
Artykuły„Lepiej skupić się na tym, żeby swoją historię dobrze opowiedzieć”: wywiad z Anną KańtochSonia Miniewicz1
-
Artykuły„Piszę to, co sama bym przeczytała”: wywiad z Mags GreenSonia Miniewicz1
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Biblioteczka
Filtry
Książki w biblioteczce
[2]
Generuj link
Zmień widok
Sortuj:
Wybrane półki [1]:
Przeczytał:
2019-06
2019-06
Średnia ocen:
6,8 / 10
9 ocen
Ocenił na:
5 / 10
Na półkach:
Czytelnicy: 25
Opinie: 1
Przeczytał:
2014-04-27
2014-04-27
Średnia ocen:
7,4 / 10
767 ocen
Ocenił na:
7 / 10
Na półkach:
Zobacz opinię (15 plusów)
Czytelnicy: 1972
Opinie: 144
Zobacz opinię (15 plusów)
Popieram
15
Powieść „Śpiewaj ogrody” zaintrygowała mnie swoim pozornie niegramatycznie sformułowanym tytułem, który w toku akcji zostaje wyjaśniony. Jeśli nie jesteście zatem znawcami niemieckiej poezji musicie zabrać się do lektury!
Literaturoznawca nazwałby tę powieść mianem polifonicznej: skonstruowana jest ona z kilku przeplatających się historii osadzonych na przestrzeni około dwustu pięćdziesięciu lat! Dzięki retrospekcjom, lekturze pewnego złowieszczego rękopisu i nieskrępowanej wyobraźni narratora przemierzamy Amerykę Południową, kilka krajów europejskich by za każdym razem powrócić do Gdańska (i na Kaszuby!). Właśnie to miasto łączy ze sobą różne płaszczyzny czy też światy narracji. Czasy współczesne narratorowi to lata 70 – te XX wieku (wspomniana jest budowa lotniska w Rębiechowie). Dzięki gdańskiej Niemce, Grecie, udaje mu się odkryć inne oblicze swojego miasta – kilka lat poprzedzających wybuch wojny stanowi czas napięć i rodzenia się agresji, która bezpośrednio wpływa na życie i bezpieczeństwo jego wieloetniczna społeczność.
Z „okładkowego” opisu wielu z Was może już wiedzieć, że ważną rolę odgrywać będzie zaginiona opera Wagnera a co za tym idzie muzyka sama w sobie. Muszę przyznać, że dla mnie, żółtodzioba w materii kompozycji muzycznej, stanowiło to pewnego rodzaju… wyzwanie. Powyższa uwaga tyczy się zwłaszcza fragmentów stanowiących swego rodzaju „miniatury muzyczne słowem (a nie nutą) pisane”. Wydaje się, że tylko osoby posiadające pewną kulturę muzyczną będą mogły w pełni docenić (czy też zdyskredytować) wyroki ferowane zwłaszcza przez Ernesta Teodora oraz narratora.
Na naszym forum spotkałem się z ironiczną pretensją pod adresem autora, który miał wybrać „wielki” temat wojenno-muzyczno-gdański, by usankcjonować tym samym swoje „wielkie” pisarstwo. Ktoś inny zarzucił z kolei autorowi pisarstwo wysublimowane ponad miarę oraz nie liczenie się z „prostym” czytelnikiem. Chciałbym zwrócić uwagę na fakt, że sprawdzenie kilku nazwisk trudnych do zidentyfikowania dla każdego nie będącego znawcą twórczości operowej Wagnera to kwestia "kilku kliknięć" a obniżanie przez autora swoich zapędów twórczych do gustów przeciętnych czytelników mija się z misją i sensem beletrystyki! Czy literatura piękna, oprócz niepodważalnych wartości estetycznych, miała by być pozbawiona wartości poznawczych? Preludium „Tristana i Izoldy” czy „Pierścień Nibelunga” słuchane podczas lektury mogą jedynie ją uprzyjemnić.
Mankamenty książki to przede wszystkim jej pewna przewidywalność, spowodowana w głównej mierze dobrze nam znanymi faktami historycznymi. Wrażenie to zaciera dość udatnie sugestywność nastrojów czy malowniczość krajobrazów czy też rozmach literackiej wizji… Kolejną w moim odczuciu wadą jest zbytnia... filmowość wielu scen – przykładem niech będzie rozmowa Grety z przyjaciółką, w której dzieli się obawami o losy mniejszości narodowych w Gdańsku. Obawy te natychmiast zostają potwierdzone przez oddział młodzieżówki NSDAP maszerującej pod oknem z antysemickimi hasłami na ustach. Podobne sceny stają się z czasem nieco irytujące. W czasach dyktatu przekazu audiowizualnego jesteśmy przyzwyczajeni do myślenia obrazami, których sugestywność potwierdza chyba ich skuteczność - stąd wspomniana już przeze mnie "filmowość". Nie zmienia to faktu, że książce udało się mną zawładnąć a ubywające strony obserwowałem z narastającym niepokojem.
Powieść „Śpiewaj ogrody” zaintrygowała mnie swoim pozornie niegramatycznie sformułowanym tytułem, który w toku akcji zostaje wyjaśniony. Jeśli nie jesteście zatem znawcami niemieckiej poezji musicie zabrać się do lektury!
więcej Pokaż mimo toLiteraturoznawca nazwałby tę powieść mianem polifonicznej: skonstruowana jest ona z kilku przeplatających się historii osadzonych na przestrzeni około...