-
ArtykułyŚladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant5
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać423
-
ArtykułyZnamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant13
-
ArtykułyZapraszamy na live z Małgorzatą i Michałem Kuźmińskimi! Zadaj autorom pytanie i wygraj książkę!LubimyCzytać5
Biblioteczka
2016-09-15
2016-09-15
2016-07-31
Zawsze lubiłam książki Trudi Canavan. Przeczytanie "Anioła Burz" zajęło mi jeden dzień, ale bynajmniej nie dlatego, że książka jest tak dobra lub tak ciekawa. Jak wszystkie książki tej autorki szybko się ją czyta, ale zawiodłam się.
636 stron na których w kółko dzieje się to samo.
Dwóch głównych bohaterów - Rielle i Tyen.
Rielle jest, jak by to powiedzieć, odniosłam wrażenie że jest po prostu głupia. Każdego nowo poznanego, inteligentnego mężczyznę porównuje z wyglądu do swojego byłego, jakby miała 13 lat. Ten nie ma jego uśmiechu, tamten nie ma jego oczu, a o! dla tego jest nadzieja bo ma krzywiznę jego ust. Serio pani Canavan? To jest najważniejsze? Jej ślepa wiara w Anioły denerwowała mnie i przekonanie, że dobro to tylko dobro, jak ktoś jest dobry to wgl nie czyni zła i nie ma złych cech. Tak się chyba nie da? Chyba...
Opowieści z punktu widzenia Rielle są ciekawe tylko dlatego, że możemy poznać bliżej Raena.
Raen jest jedyną ciekawą postacią w całej powieści, wyglądem i zachowaniem przypomina Akkarina, więc można się w nim szybko zakochać. Nie chcę spoilerować, ale autorka w ostatnim momencie zmienia co do niego plany. Pomijając jednak jej nagłą zmianę zdania. Przez całą książkę tworzy obraz niesamowicie inteligentnego, sprytnego mężczyzny, który przeżył już ponad tysiąc cykli, więc to chyba oczywiste że zaryzykuje swoim życiem, powierzy je komuś kto może go zabić. Każda przebiegła jednostka by tak zrobiła. Jest też niesamowicie potężnym magiem, więc tak, ostatnie wydarzenia z książki są bardzo, hmm prawdopodobne, też bym tak zrobiła na jego miejscu.
Dosyć ciekawy jest Tyen, ale myślę, że jest zbyt płytki, to taka postać, którą polubiłam, ale nie poznałam go. Przez całą książkę robi to samo, powtarza ten sam schemat zachowań, więc nikogo nie zdziwi zakończenie.
Anioł Burz, a samego anioła poznajemy trochę, właśnie na tyle by go polubić, ale nie na tyle ile byśmy chcieli. Za miast poznawania bliżej postaci, ich myśli czy charakterów, mamy w powieści super ciekawe opisy planów buntowników, którzy też w kółko robią to samo - przenoszą się z miejsca na miejsce i rozważają komu zaufać. A co mnie to obchodzi gdzie oni się przeniosą jak ja i tak nie znam światów o których rozmawiają? Więc autorka tworzy piękny opis na 10 stron w stylu "nieczynny wulkan, roślinność, roślinność, ciepło, linki dziwny transport, dziwny transport, dziwny transport". Nie no teraz to już rozumiem czemu się tam przenieśli.
Cała książka wydaje mi się dosyć bez sensu. Jakby pani Canavan nie miała pomysłu, ale miała potrzebę zarobić. Gdzie się podziała ta akcja z Trylogii Czarnego Maga? Gdzie te postaci jak Ceryni, Dannyl, już nie wspominając o Akkarinie.
Nie wiem czy sięgnę po kolejną książkę tej autorki, jeśli jakaś powstanie, ale na pewno powstanie, bo Trudi ma lekkie piórko. Straciłam wiarę w jej zdolności i przykro mi z tego powodu.
Nie polecam tej książki nikomu.
Zawsze lubiłam książki Trudi Canavan. Przeczytanie "Anioła Burz" zajęło mi jeden dzień, ale bynajmniej nie dlatego, że książka jest tak dobra lub tak ciekawa. Jak wszystkie książki tej autorki szybko się ją czyta, ale zawiodłam się.
636 stron na których w kółko dzieje się to samo.
Dwóch głównych bohaterów - Rielle i Tyen.
Rielle jest, jak by to powiedzieć, odniosłam...
2016-07-20
To jedna z tych książek, które nie porywają w trakcie czytania, ale zapadają w pamięć i w ciągu dnia łapię się wciąż na tym, że myślami jestem w świecie Domenica Jordana.
Na początku nie byłam zachwycona "Diabłem na wieży". Pierwsze opowiadanie, było ciekawie skonstruowane, ale nie wprowadzało w świat przedstawiony. Nie odłożyłam jej tylko dlatego że przyjemnie się czytało. Dalej już poszło z górki. Autorka zaczęła opisywać miasta, zwyczaje, ludzi i nagle już nie mogłam się oderwać.
Główny bohater nie jest tak atrakcyjny jak niektórzy znani nam już cyniczni i aspołeczni, ale kupił mnie swoją bezwzględnością.
Cieszę się że sięgnęłam po książkę nieznanej mi dotąd autorki, jej pomysłowość i lekkie piórko to idealne połączenie na udany dzień!
To jedna z tych książek, które nie porywają w trakcie czytania, ale zapadają w pamięć i w ciągu dnia łapię się wciąż na tym, że myślami jestem w świecie Domenica Jordana.
Na początku nie byłam zachwycona "Diabłem na wieży". Pierwsze opowiadanie, było ciekawie skonstruowane, ale nie wprowadzało w świat przedstawiony. Nie odłożyłam jej tylko dlatego że przyjemnie się...
2016-04-06
Cudowny zbiór opowiadań, przeczytany niemal jednym tchem. Inteligentne, ciekawe i napisane bardzo prostym, przyjemnym językiem.
Opowiadania ukazują zawiłe relacje między ludźmi, uczucia i emocje, które są w nas i które trudno pokazać.
"Trzeba kochać człowieka... ale jaki on trudny do kochania! Tak samo jak nie można być optymistą, nie doświadczywszy dogłębnie pesymizmu, nie można kochać ludzi w sposób czysty, bez cienia nienawiści. Każde uczucie niesie ze sobą zawsze swoje przeciwieństwo. I każdy musi w sobie wyważyć proporcje pomiędzy nimi." (Od autora) <3
Cudowny zbiór opowiadań, przeczytany niemal jednym tchem. Inteligentne, ciekawe i napisane bardzo prostym, przyjemnym językiem.
Opowiadania ukazują zawiłe relacje między ludźmi, uczucia i emocje, które są w nas i które trudno pokazać.
"Trzeba kochać człowieka... ale jaki on trudny do kochania! Tak samo jak nie można być optymistą, nie doświadczywszy dogłębnie pesymizmu,...
Pierwsza gwiazdka za to że szybko się to czyta, druga za humor, a trzecia.. sama nie wiem za dobry początek.
Jak widać nie bardzo spodobała mi się ta książka, wciągnął mnie jedynie początek, ale koło 150 strony zaczęło się robić nudno, a potem jeszcze gorzej. Tyle opisów przemyśleń bohaterów, chyba miało sprawić żebym ich lepiej poznała, ale dla mnie to było jak słuchanie o życiu kogoś kogo w ogóle nie znam - nieciekawe i nudne.
Sam pomysł na sposób napisania tej książki, jeden dzień co roku, jest ciekawy, ale niestety autor nie podołał zadaniu. Myślę, że gdyby opowiadanie miało jakieś 200 stron to byłoby dużo lepsze.
Pomijając nudny środek książki, powiem jeszcze o zakończeniu, które na pewno wieloma czytelnikami "wstrząsnęło". Nie chcę pisać, że autor mógł nie zrobić tego co zrobił (nie chcę spojlerować), ale kiedy się wprowadza do powieści tak tragiczne wydarzenie, to powinno się mieć dobre zakończenie, coś takiego po czym czytelnik po odłożeniu książki będzie wzruszony nie z powodu tragedii tylko tego jak bohater sobie z tym poradził, bo autor sobie zupełnie nie poradził. Książka po tym wydarzeniu to już zupełne dno.
Żałuję że straciłam na nią dzień, ale żeby nie czepiać się tak Dawida Nichollsa to scenariusz do filmu jest dużo lepszy. Tak więc polecam obejrzeć film, a na książkę nie marnować czasu :)
Pierwsza gwiazdka za to że szybko się to czyta, druga za humor, a trzecia.. sama nie wiem za dobry początek.
Jak widać nie bardzo spodobała mi się ta książka, wciągnął mnie jedynie początek, ale koło 150 strony zaczęło się robić nudno, a potem jeszcze gorzej. Tyle opisów przemyśleń bohaterów, chyba miało sprawić żebym ich lepiej poznała, ale dla mnie to było jak słuchanie o...
Skończyłam czytać "Miasteczko Nontstead" i jak po każdej książce Marcina Mortki doszłam do wniosku że uwielbiam jego styl, jest tak luźny, wolny i szczery, prosty ale piękny, widać ze ma warsztat ale nie musi się nim chwalić. Historie, które tworzy, mimo że nie są specjalnie skomplikowane, to wciągają i zawsze mają w sobie coś niespodziewanego. Dzięki temu przy jego książkach można się odprężyć i dobrze bawić. Zawsze ma ciekawy sposób na zakończenie powieści początkiem nowej historii.
Bohaterowie mają charakterystyczne dla Marcina Mortki poczucie humoru, polubiłam ich już od pierwszych stron.
Skończyłam czytać "Miasteczko Nontstead" i jak po każdej książce Marcina Mortki doszłam do wniosku że uwielbiam jego styl, jest tak luźny, wolny i szczery, prosty ale piękny, widać ze ma warsztat ale nie musi się nim chwalić. Historie, które tworzy, mimo że nie są specjalnie skomplikowane, to wciągają i zawsze mają w sobie coś niespodziewanego. Dzięki temu przy jego...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Bardzo inteligentna i ciekawie napisana książka. Na początku miałam lekkie wątpliwości co do długich opisów, rzeczy które zupełnie mnie interesowały, ale już po jakiś 50 stronach książka pochłonęła mnie i nie byłam w stanie się od niej oderwać. Główny bohater, jest ciekawą postacią, bo mimo tego że jesteśmy z nim przez cały czas, to tak naprawdę poznajemy go dopiero po zakończeniu powieści.
Polecam !
Bardzo inteligentna i ciekawie napisana książka. Na początku miałam lekkie wątpliwości co do długich opisów, rzeczy które zupełnie mnie interesowały, ale już po jakiś 50 stronach książka pochłonęła mnie i nie byłam w stanie się od niej oderwać. Główny bohater, jest ciekawą postacią, bo mimo tego że jesteśmy z nim przez cały czas, to tak naprawdę poznajemy go dopiero po...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
4 książki w dwa dni, nie jest to żaden wynik przy czytaniu przygód Wolhy, jednak na początku tą prędkość mylnie odebrałam jako wynikającą z płytkości powieści. Kolejne poczynania wiedźmy były dla mnie tak interesujące, że po skończeniu drugiej części nie mogłam nie sięgnąć od razu po trzecią, czy też pierwszą część drugiego tomu?
Jednak mam pewne zastrzeżenia, nie tyle co do jakości, co czytając odnosiłam często wrażenie, że ta książka mogłaby być lepsza.
Cieszę się że autorka dała zakończenie jakie dała, ale czy tylko ja odniosłam wrażenie że to było takie na siłę? Zapewne wiele czytelniczek miało nadzieję że TAK się to skończy, ale mimo, że przez cały czas znamy myśli i uczucia Wolhy, to w kluczowych momentach zupełnie ich nie okazywała. To było dziwne.
Brakowało w tej książce głównie emocji, akcja była dobra, chociaż czasami gubiły mnie przydługie opisy.
Pomijając jednak te drobne minusy, seria jest idealnym towarzyszem na miły weekend, po którym pozostanie ogromny książkowy kac!
4 książki w dwa dni, nie jest to żaden wynik przy czytaniu przygód Wolhy, jednak na początku tą prędkość mylnie odebrałam jako wynikającą z płytkości powieści. Kolejne poczynania wiedźmy były dla mnie tak interesujące, że po skończeniu drugiej części nie mogłam nie sięgnąć od razu po trzecią, czy też pierwszą część drugiego tomu?
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toJednak mam pewne zastrzeżenia, nie tyle co...