-
Artykuły„Shrek 5”, nowy „Egzorcysta”, powrót Avengersów, a także ekranizacje Kinga, Dahla i Hernana DiazaKonrad Wrzesiński4
-
Artykuły„Wyluzuj, kobieto“ Katarzyny Grocholi: zadaj autorce pytanie i wygraj książkę!LubimyCzytać23
-
Artykuły„Herbaciany sztorm”: herbatka z wampiramiSonia Miniewicz1
-
ArtykułyWakacyjne „Książki. Magazyn do Czytania”. Co w nowym numerze?Konrad Wrzesiński9
Biblioteczka
2016-03-09
2016-02-10
''Atak na kryjówkę Bin Ladena - relacja z pierwszej ręki. Cała, kontrowersyjna prawda o ataku.
Po raz pierwszy w historii: opowieść o najsłynniejszej akcji wymierzonej przeciwko terrorowi. Zasadzka i unieszkodliwienie Osamy Bin Ladena opowiedziane z pierwszej ręki przez komandosa, który brał udział w przedsięwzięciu.''
Książka rozpoczyna się w samym środku akcji. Helikopter spada, bohater praktycznie wypada już z helikoptera i... No właśnie. W tym miejscu akcja się urywa, i dostajemy prawie 200 stron opisu treningów Sealsów. No i mogłoby to być interesujące, gdyby nie nudny styl pisania autora, który nie ma praktycznie nic do powiedzenia, oprócz tam paru cytatów które zasłyszał gdzieś od wojskowych trenerów pod wąsem. I do tego autor skacze po tematach jakby go ktoś gonił. Przez większość książki towarzyszyła mi nuda.
Sam opis akcji zabicia UBL, też nie zapiera dechu w piersiach, ot, postrzelali się przez chwilę chłopcy i tyle. Zdaję sobie sprawę, że jest to książka autobiograficzna, opisująca faktyczne wydarzenia z perspektywy człowieka kryjącego się pod pseudonimem Mark Owen (nie do końca, wszyscy znają prawdziwe imię tego człowieka). Ale po książce oczekiwałem przede wszystkim napięcia. A tego tutaj nie było. Czuję ogromny niedosyt, ale można pogratulować autorowi, bo na pewno sięgnę po jakieś fikcyjne powieści tego typu.
Napisano dla www.nodernity.blogspot.com
''Atak na kryjówkę Bin Ladena - relacja z pierwszej ręki. Cała, kontrowersyjna prawda o ataku.
Po raz pierwszy w historii: opowieść o najsłynniejszej akcji wymierzonej przeciwko terrorowi. Zasadzka i unieszkodliwienie Osamy Bin Ladena opowiedziane z pierwszej ręki przez komandosa, który brał udział w przedsięwzięciu.''
Książka rozpoczyna się w samym środku akcji....
2016-02-06
2016-02-02
Jak ja męczyłem tą książkę, to aż trudno sobie wyobrazić. Mój czytnik podpowiada mi, że czytałem ją od 6 lutego aż do dzisiaj, czyli 9-go marca. I wbrew tego co możecie sobie pomyśleć, nie było to spowodowane tym że książka była nudna. Po prostu leń się we mnie odezwał taki, że siedziałem tylko i wyłącznie przed komputerem, i bez poczucia winy lasowałem mózg odświeżaniem mordoksiążki.
Ale do samej recenzji. Książkę skończyłem jakieś pięć minut temu, a już nie pamiętam o czym jest. Aż tyle się działo. Naprawdę dużo, jest masa bohaterów, ale autor nie pozwolił im na rozwijanie się, czy coś. Oni po prostu tam są, i grają rolę głównie mięsa armatniego, pomocy dla głównego bohatera, albo po prostu tła dla bohatera. Nie ma tutaj antagonisty, bohater z nikim nie walczy.
Książka, jak już ktoś napisał, ''to zlepek dziwnych przypadków, pijackich burd i nieprawdopodobnych zbiegów okoliczności''. I ma stuprocentową rację. Co nie znaczy że książki nie pochłania się z przyjemnością. Osobiście lubię takie książki, które po prostu opowiadają o perypetiach bohatera, niekoniecznie skupiając się na jakimś celu. Bardzo przyjemnie mi się takie powieści czyta.
Uniwersum wykreowane przez Pawła Kornewa jest wprost zadziwiające, tyle rzeczy które w nim są, tyle różnych czarów i innych pierdół. Oczywiście, wszystko jest zapożyczone z innych serii, (Artefakty? Od razu kojarzy mi się z serią S.T.A.L.K.E.R.) czy z samego gatunku do jakiego wpisuje się ta powieść. Ale czy to źle? No pewnie, że nie. Chyba że jesteście jakimś smutnym czytelnikiem, który sądzi, że każda książka powinna być zupełnie inna, i daj Boże, żeby miała skomplikowane postacie, żeby można było obserwować ich zmianę w miarę tego, jak fabuła idzie do przodu.
Ja tego w powieściach nie szukam. Szukam w nich przede wszystkim dobrej zabawy, i ''Sopel'' Pawła Kornewa jak najbardziej ją gwarantuje.
Ps Nie mam pojęcia o co głównie chodziło, i o co się rozchodzi, ale to tylko i wyłącznie wina mojego skakania po paragrafach. Muszę się tego oduczyć.
napisano dla www.nodernity.blogspot.com
Jak ja męczyłem tą książkę, to aż trudno sobie wyobrazić. Mój czytnik podpowiada mi, że czytałem ją od 6 lutego aż do dzisiaj, czyli 9-go marca. I wbrew tego co możecie sobie pomyśleć, nie było to spowodowane tym że książka była nudna. Po prostu leń się we mnie odezwał taki, że siedziałem tylko i wyłącznie przed komputerem, i bez poczucia winy lasowałem mózg odświeżaniem...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to