-
Artykuły„Małe jest piękne! Siedem prac detektywa Ząbka”, czyli rozrywka dla młodszych (i starszych!)Ewa Cieślik1
-
ArtykułyKolejny nokaut w wykonaniu królowej romansu, Emily Henry!LubimyCzytać3
-
Artykuły60 lat Muminków w Polsce! Nowe wydanie „W dolinie Muminków” z okazji jubileuszuLubimyCzytać3
-
Artykuły10 milionów sprzedanych egzemplarzy Remigiusza Mroza. Rozmawiamy z najpoczytniejszym polskim autoremKonrad Wrzesiński22
Biblioteczka
2017-01
2012-09-01
Czy wiecie, że większość z nas funduje sobie samym choroby przewlekłe? Oczywiście najczęściej robimy to nieświadomie i wielu z nas nawet chorując od lat, nie potrafi połączyć choroby z jakimś problemem emocjonalnym.
Jak nazwać ten stan, zrozumieć przyczynę, a potem sobie pomóc lub wspomóc leczenie farmakologiczne? Na te i inne pytania odpowie wam autorka książki Myśl zdrowo Alicja Grzesiak.
To stres, a zwłaszcza stres chroniczny jest przyczyną wielu chorób. Jak to działa? Ano tak. W pracy szef tylko grozi i straszy, w domu od progu kłótnie z równie sfrustrowaną żoną, albo jeszcze gorzej, kiedy mieszkasz z teściową, której nie cierpisz. Twój stres działa codziennie przez wiele miesięcy czy lat, stając się stresem chronicznym, od którego już tylko krok do choroby przewlekłej.
Choroba jest już jakby tym ostatnim etapem. Organizm na pewno dawał nam wcześniej znać w sposób łagodniejszy, że dzieje się coś niedobrego. Zazwyczaj jednak nie wiążemy lub nie chcemy wiązać powtarzających się gryp, czy osłabień z naszą sferą emocjonalną, z problemami w pracy, domu. Pani Alicja w swoim poradniku fachowo nazywa „składniki” stresu, których zbyt duża ilości ma fatalny wpływ na nasze zdrowie. Nie będę wam jednak przytaczać takich szczegółów. Jeśli będziecie chcieli dowiedzieć się więcej, to przecież sami sięgniecie po tę lekturę.
Oczywiście każdy zdaje sobie sprawę z tego, że nie jesteśmy w stanie wyeliminować stresu ze swego życia. Nie byłoby to nawet wskazane. Wiadomo bowiem, że stres pozytywny, krótkotrwały jest nam potrzebny do prawidłowego funkcjonowania. Jak jednak radzić sobie ze stresem, który nie pozwala nam normalnie żyć, a co więcej przyczynia się do powstawania ciężkich chorób (stwardnienie rozsiane, nowotwory, zawały itd.). Trzeba nauczyć nowego podejścia do sytuacji stresowych. Kiedy pojawia się w naszym życiu chwila, która wyzwala w nas stres, trzeba się pozbyć wszelkiego czarnowidztwa i złych myśli. Zamiast panikować, bać się i tym samym siedzieć w miejscu i poddawać swój organizm jeszcze większemu stresowi, trzeba zaakceptować sytuację, w której się znaleźliśmy, a potem szukać wszelkich możliwych sposobów na wyjście z niej. Alicja Grzesiak zdaje sobie sprawę, że nie jest to łatwe i nie każdemu się uda.
Co jednak, gdy sprawy zaszły już tak daleko, że mamy przed sobą diagnozę lekarską z wyrokiem? Autorka jest zwolennikiem autohipnozy, którą sama z powodzeniem stosuje na swoich pacjentach, i którą wykorzystała w procesie osobistego wychodzenia z choroby. Główną zaletą tej metody jest jej taniość i fakt, że możemy ją wykonywać sami na sobie. Do tego jednak potrzebny jest stan całkowitego rozluźnienia. Dlatego nie każdy może sobie pozwolić na wykonanie autohipnozy. Wiadomo, że jeśli nasz organizm jest bardzo mocno zestresowany, to ciężko jest się całkowicie wyłączyć i odprężyć. Jeśli jednak jesteśmy na tyle silni i potrafimy się odgrodzić od problemów (wskazówki w poradniku), możemy przejść do kolejnego etapu, którym jest wyobrażanie sobie sytuacji, w których chcielibyśmy wziąć udział, miejsca, w którym kiedyś byliśmy i wydarzyło się tam coś pięknego. Pozwalamy wtedy naszemu organizmowi odpocząć, a tym samym odbudować układ immunologiczny. Co ciekawe, autorka pisze, nasz mózg nie odróżnia prawdy od wyobrażeń. Ma to swoje wady i zalety. Kiedy mamy za sobą traumatyczne przeżycie, nasze przypominanie o tym wydarzeniu, mózg odbiera tak, jakbyśmy ponownie brali w nim udział, czyli przeżywa je za każdym razem od początku, co odbija się na naszym zdrowiu. W przypadku autohipnozy, nasze wyobrażenia i to że mózg odbiera jej jako prawdziwe, może mieć zbawienne skutki.
Jeśli natomiast nie jesteśmy w stanie sobie pomóc sami, istnieją jeszcze takie metody jak hipnoza i trans generatywny, które Alicja Grzesiak, również stosuje w pracy ze swoimi pacjentami. Najważniejsze jest to, żebyśmy sami nie stali biernie z boku, bo wtedy nawet świetny specjalista nie jest w stanie nam pomóc.
Kiedy dotyka nas choroba, autorka radzi zadać sobie pytanie: Czym jest ta choroba? Po co ona jest? Jest informacją, że coś jest z nami wewnętrznie nie tak. Jeśli będziemy w stanie zajrzeć w głąb siebie, znajdziemy odpowiedź i tym samym przyczynę.
Brzmi jak tani poradnik? Nic bardziej mylnego. Jestem naprawdę pod wrażeniem tej książki, chociaż zazwyczaj sceptycznie podchodzę do tego typu publikacji. Dlaczego sięgnęłam po tę pozycję? Bo przychodzi w życiu człowieka taki moment, kiedy pewne rzeczy trzeba sobie poukładać w głowie, żeby nie zwariować. Pomocne mogą być wtedy fachowe poradniki, takie jak ten.
Czyta się go świetnie. Przejrzysty układ, krótkie rozdziały zakończone rozluźniającymi dowcipami, rzetelna wiedza, poparta licznymi badaniami. Przede wszystkim zaś przekonało mnie doświadczenie autorki oraz fakt, że metody, o których pisze stosowała na sobie, w walce z ciężką chorobą.
Duży plus dla wydawnictwa za piękną okładkę i dobrą edycję oraz korektę. To pierwsza książka od bardzo dawna, w której nie doszukałam się błędów i literówek. Gorąco polecam!
Źródło: juliaorzech.blogspot.com
Czy wiecie, że większość z nas funduje sobie samym choroby przewlekłe? Oczywiście najczęściej robimy to nieświadomie i wielu z nas nawet chorując od lat, nie potrafi połączyć choroby z jakimś problemem emocjonalnym.
Jak nazwać ten stan, zrozumieć przyczynę, a potem sobie pomóc lub wspomóc leczenie farmakologiczne? Na te i inne pytania odpowie wam autorka książki Myśl...
Dziś pokażę wam książkę, która daje solidne podstawy tym, którzy dopiero rozpoczynają swoją przygodę z szyciem. Napisała ją Shea Henderson, była nauczycielka matematyki, która obecnie opracowuje wykroje i wzory do szycia i pikowania. To chyba właśnie dzięki jej belferskiemu doświadczeniu czytelnicy dostają do ręki, coś na wzór kursu wraz z dwunastoma projektami dla początkujących.
W pierwszej części będzie dużo teorii, ale takiej nieprzegadanej, przekazanej naprawdę w bardzo przystępnej formie. Na początek oczywiście budowa maszyny oraz elementarz stopek. W tym rozdziale znajdziecie także wiele cennych wskazówek dla tych, którzy jeszcze nie mają maszyny i kompletnie nie wiedzą, na co zwrócić uwagę przy jej kupnie. Ja wprawdzie swoją Husqvarnę miałam już na posterunku, ale z przyjemnością przeczytałam wszystkie rady. Rozdział drugi przybory szkolne, to bardzo przydatna ściąga na temat akcesoriów do szycia. Shea Henderson ma zdecydowanie zdrowe podejście do sprawy. Doradza kupno niezbędnego minimum, ciągle powtarzając, że kupujemy tylko to, z czego będziemy naprawdę często korzystać. Często podpowiada, jak zrobić domowym sposobem zamienniki kosztownych gadżetów, których kupno należy wiele razy przemyśleć.
W kolejnym rozdziale pomaga rozeznać się w gąszczu materiałów i wskazuje na te, które warto wybrać na początek ze względu na łatwość szycia. Czytając tę książkę byłam już po pierwszych próbach, ale znalazłam kilka cennych informacji na temat typów wzorów drukowanych ( są o tyle kłopotliwe, że musimy trzymać się wzoru i ciąć materiał tylko w wyznaczony sposób) oraz dobierania barw.
A teraz czas na trening! Czyli odpalamy maszynę. Autorka sprawinie przeprowadza czytelników przez początkowe skomplikowane czynności, jakimi są nawijanie szpulki bębenkowej, ładowanie bębenka, czy przewlekanie nitki przez maszynę. Następnie przychodzi kolej na wybór ściegów, krojenie materiału, szycie i… często prucie (nagroda dla tego, kto wynalazł prujkę). Wiadomo, że początki bywają trudne, ręka nam się trzęsie, nitka plącze, ścieg idzie krzywo i jeszcze plącze się od spodu. Spokojnie, autorka przewidziała i takie sytuacje, dlatego znajdziecie w tym podręczniku także pomoc techniczną.
I to by było na tyle jeśli chodzi o wstęp :)
Przechodzimy do projektów, których w książce jest dwanaście. Od razu napiszę, że nie ma tu pomysłów na ubrania i zabawki. Raczej rzeczy, które ozdobią dom i będą stanowiły oryginalne prezenty dla rodziny i przyjaciół. Projekty ułożone są tak, aby stopniowo nabywać nowych umiejętności i przechodzić przez kolejne poziomy trudności, ale nie musicie się trzymać sztywno tych reguł. Ja zaczęłam od saszetki na drobne zabawki dla Tymka oraz woreczka z podszewką, a dopiero potem uszyłam prostą poszewkę na poduszkę. Wszystkie projekty są rozpisane dosyć prostym i zrozumiałym językiem. Zdjęcia również bardzo pomagają, choć przyznaję, że niekiedy musiałam czytać kilka razy jedno zdanie, żeby wyobrazić sobie co i jak powinnam ze sobą zszyć. Wiadomo, książka to nie filmik instruktażowy, na którym wszystko można dokładnie pokazać.
Z tyłu książki znajdziecie dwa szablony na torebkę kopertówkę i ubranko na tablet. I tu przyznaję, że szablonów mogłoby być trochę więcej. To książka dla początkujących i nie każdy ma liniały, maty samogojące oraz noże obrotowe. Z szablonami byłoby znacznie łatwiej.
Czego nauczyłam się ze Szkoły szycia? Przede wszystkim zdobyłam solidne podstawy. Poznałam swoją maszynę od podszewki, wiem jakie stopki i igły powinnam dokupić. Dzięki radom pani Henderson, mam w rękawie kilka trików, które wykorzystuję przy każdym szyciu (taśma malarska to mój numer jeden). Uszyłam swoją pierwszą torbę, kosmetyczkę, woreczek z podszewką i poszewkę na poduszkę. Wszyłam swój pierwszy zamek błyskawiczny i umiem pięknie uformować dno. Jeszcze kilka projektów przede mną, ale już cieszę się z tego, co do tej pory osiągnęłam. Żałuję tylko, że autorka nie pokusiła się o wskazówki i projekty z krawiectwa odzieżowego.
Na końcu, prócz słowniczka znajdziecie też szereg przydatnych adresów internetowych. Wspominam o tym, gdyż byłam mile zaskoczona wskazaniem adresów polskich stron. Nie zdarza się to często w tłumaczonych poradnikach, dlatego dla mnie to duży plus.
Dla kogo Szkoła szycia? Większość informacji przyda się osobom początkującym, które dopiero stawiają swoje pierwsze kroki w szyciu. Szczególnie pierwsza część może znudzić tych bardziej doświadczonych. Dla nich za to będzie odpowiednich kilka projektów. Torebka, pierwsze patchworki, pikowanie to zdecydowanie trudniejsze wyzwania. Wiedza przekazana jest w przystępnym języku, rozdziały przemyślane i dobrze opracowane. Polecam.
Dziś pokażę wam książkę, która daje solidne podstawy tym, którzy dopiero rozpoczynają swoją przygodę z szyciem. Napisała ją Shea Henderson, była nauczycielka matematyki, która obecnie opracowuje wykroje i wzory do szycia i pikowania. To chyba właśnie dzięki jej belferskiemu doświadczeniu czytelnicy dostają do ręki, coś na wzór kursu wraz z dwunastoma projektami dla...
więcej Pokaż mimo to