rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Książka ma piękną okładkę i to na nią się złapałam. Niestety, treść jest po prostu fatalna... W sumie to nawet nie wiem, co to za gatunek. Ani kryminał, bo wątek kryminalny pojawia się na samym końcu. Ani horror, choć motyw duchów jest, pytanie tylko po co. Gdyby jeszcze jakoś łączył się z tą kryminalną nicią, ale nie... No i na pewno nie jest to romans, chociaż zbitkę "dziki wiking" autorka odmienia przez wszystkie przypadki. Opisy Norwegii w ogóle do mnie nie trafiły - puste i płytkie. Odniesienia do mitologii - zupełnie niepasujące i jakby na pokaz. Podobnie, jak tłumaczenia, że palenie jest niezdrowe, a herbatę zieloną można zaparzać wielokrotnie. Wrrrrr :)

Książka ma piękną okładkę i to na nią się złapałam. Niestety, treść jest po prostu fatalna... W sumie to nawet nie wiem, co to za gatunek. Ani kryminał, bo wątek kryminalny pojawia się na samym końcu. Ani horror, choć motyw duchów jest, pytanie tylko po co. Gdyby jeszcze jakoś łączył się z tą kryminalną nicią, ale nie... No i na pewno nie jest to romans, chociaż zbitkę...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Wartki strumień świadomości przelany na papier bez ładu i składu. Zdania na pół strony, w których jest i sprawa bieżąca, i wspomnienie i odniesienie do muzyki, i trochę informacji kulturowo-obyczajowo-społecznych. Oczywiście, znowu stracone pokolenie - tym razem imigranci.

Wartki strumień świadomości przelany na papier bez ładu i składu. Zdania na pół strony, w których jest i sprawa bieżąca, i wspomnienie i odniesienie do muzyki, i trochę informacji kulturowo-obyczajowo-społecznych. Oczywiście, znowu stracone pokolenie - tym razem imigranci.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Skończyłam czytać dwa dni temu, a dziś z trudem mogę sobie przypomnieć fabułę... Plus za emerytowanych głównych bohaterów.

Skończyłam czytać dwa dni temu, a dziś z trudem mogę sobie przypomnieć fabułę... Plus za emerytowanych głównych bohaterów.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Nie wiem, dlaczego wciąż sięgam po książki p. Iwony Banach. Wciąż mam chyba nadzieję, że autorka, która potrafi dobrze pisać, wreszcie otrząśnie się z koszmaru tworzenia żenujących "komedii kryminalnych", okraszonych wiązankami spod budki z piwem.

Nie wiem, dlaczego wciąż sięgam po książki p. Iwony Banach. Wciąż mam chyba nadzieję, że autorka, która potrafi dobrze pisać, wreszcie otrząśnie się z koszmaru tworzenia żenujących "komedii kryminalnych", okraszonych wiązankami spod budki z piwem.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Żenująca i szkodliwa. To chyba najtrafniejsze słowa określające tę książkę.

Fatalny styl. Aż nie chce się wierzyć, iż dorosła osoba może tak infantylnie i prostacko pisać. Krótkie zdania, jakby podyktowane brakiem wiary, że czytelnik ogarnie coś bardziej złożonego.

Napuszone metafory i porównania. Przykładowo: "Nieludzko łuszcząca się farba na ścianie. Cieniutka igła poszła w tan po winylowej płycie. Wieczór rozgościł się po drugiej stronie. Dotknęła się do wypukłości pod sukienką. Czas płynął powoli, ciężar z serca nie ustępował. Świeża jak brzoskwinia dziewczyna. A potem nastąpiło kulminacyjne zespolenie, na które oboje czekali. Woda chlupnęła głucho. Podjechała taksówka i wsunęli się do środka. Zaspokoili gorącą potrzebę duszy i ciała".

Fragment o zburzeniu pomnika Kościuszki przekopiowany z Wikipedii.

Postać Rumkowskiego. Wspomniana jedynie, ale od razu jednoznacznie źle. Łatwo oceniać dziś z perspektywy ciepłych bamboszy i gorącej herbaty. Rumkowski zginął w Auschwitz, dokąd wyjechał ostatnim transportem z getta. Łódzcy Żydzi w 1944 roku już doskonale zdawali sobie sprawę, dokąd jadą. Insynuowania, że współpracował z nazistami celem oszukania Żydów, iż wyjeżdżają po lepsze życie - wysoce niesmaczne.
Ze słynnego przemówienia Rumkowskiego na placu Strażackim mieszkańcy getta zapamiętali raczej niewiele - biorąc pod uwagę ogrom emocji. Może tylko słowa „oddajcie mi swoje dzieci”, a na pewno nie długie, cytowane przez autorkę fragmenty. Absurdalne.

Holokaust. Użycie tego słowa w rozmowie dwóch koleżanek w 1945 roku na zgliszczach getta jest… niemożliwe, bowiem dopiero pod koniec lat 70tych XX wieku weszło ono do języka powszechnego.

Koleżanka głównej bohaterki nie mogła wyjść z łódzkiego getta przez siatkę, bowiem było ono otoczone drewnianym płotem. Przeciąć mogła co najwyżej drut kolczasty.

Wstawki autorki oceniające wydarzenia historyczne… kompromitacja. Rozumiem, iż to zabieg - ukłon wobec młodego pokolenia, które może nie wiedzieć, kim był np. Bierut, ale proszę nie odmawiać czytelnikowi inteligencji i umiejętności własnej oceny historii.

Tuwim w kawiarni i te banalne fakty o nim. Znowu Wikipedia? Ja bym jeszcze dołożyła Rubinsteina przygrywającego na pianinie – po co się ograniczać. Aż szkoda, że Reymont już wówczas nie żył, bo nasza bohaterka mogłaby mu podać kawę i zapytać, jak postępy w pracy nad "Ziemią obiecaną".

Podobno książka przeszła korektę. Podobno. Nie wierzę, że ktoś, kto zawodowo zajmuje się korektą tekstów literackich, mógł przepuścić takie babole i kompromitujące nieścisłości.

Żenująca i szkodliwa. To chyba najtrafniejsze słowa określające tę książkę.

Fatalny styl. Aż nie chce się wierzyć, iż dorosła osoba może tak infantylnie i prostacko pisać. Krótkie zdania, jakby podyktowane brakiem wiary, że czytelnik ogarnie coś bardziej złożonego.

Napuszone metafory i porównania. Przykładowo: "Nieludzko łuszcząca się farba na ścianie. Cieniutka igła...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

O tej książce można napisać w sumie jedno zdanie. Jest zła. Bardzo zła. Infantylna, przewidywalna i... żenująca. Przepraszam, ale kot piszący pamiętniczek! to już dla mnie za dużo. Do tego główna bohaterka weterynarz (lekarz weterynarii!) oburzająca się na sterylizację aborcyjną bezdomnego kota, bo jest za każdym życiem...
Gratuluję autorce. Napisała najgorszą książkę, po jaką zdarzyło mi się sięgnąć.

O tej książce można napisać w sumie jedno zdanie. Jest zła. Bardzo zła. Infantylna, przewidywalna i... żenująca. Przepraszam, ale kot piszący pamiętniczek! to już dla mnie za dużo. Do tego główna bohaterka weterynarz (lekarz weterynarii!) oburzająca się na sterylizację aborcyjną bezdomnego kota, bo jest za każdym życiem...
Gratuluję autorce. Napisała najgorszą książkę, po...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Nie udało mi się doczytać do końca. Mimo sympatii do całej - skądinąd dobrej serii - to chyba najsłabsze jej ogniwo.

Nie udało mi się doczytać do końca. Mimo sympatii do całej - skądinąd dobrej serii - to chyba najsłabsze jej ogniwo.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Pierwsza połowa książki to mocne 7. Druga - kiepskie 5.
Pomysł zaskakujący i bardzo ciekawy. On - ojciec nastoletniej córki, mąż i kochanek. Niemy bohater, którego poznajemy z perspektyw kobiet jego życia. Niestety, od połowy książki autorce jakby zabrakło sił do pisania.

Pierwsza połowa książki to mocne 7. Druga - kiepskie 5.
Pomysł zaskakujący i bardzo ciekawy. On - ojciec nastoletniej córki, mąż i kochanek. Niemy bohater, którego poznajemy z perspektyw kobiet jego życia. Niestety, od połowy książki autorce jakby zabrakło sił do pisania.

Pokaż mimo to

Okładka książki Trupia Farma. Nowe śledztwa Bill Bass, Jon Jefferson
Ocena 7,4
Trupia Farma. ... Bill Bass, Jon Jeff...

Na półkach:

Niestety, nowe śledztwa są trochę słabsze. Nadal ciekawe, ale sama książka bardziej chaotyczna. Część spraw przeplata się ze sobą, co utrudnia skupienie.

Niestety, nowe śledztwa są trochę słabsze. Nadal ciekawe, ale sama książka bardziej chaotyczna. Część spraw przeplata się ze sobą, co utrudnia skupienie.

Pokaż mimo to

Okładka książki Trupia Farma. Sekrety legendarnego laboratorium sądowego Bill Bass, Jon Jefferson
Ocena 7,7
Trupia Farma. ... Bill Bass, Jon Jeff...

Na półkach:

To fascynująca historia o tym, co dzieje się z naszym ciałem już po zgonie.
Bill Bass ma niesamowitą umiejętność opowiadania i udzielania odpowiedzi na trudne i niewygodne pytania - dlaczego zjadają nas po śmierci robaki, kiedy zsuwają się włosy z czaszki, co można wyczytać z zębów? Nie ma w tej książce nietaktu. Choć wszystko jest podane w dość lekkiej i przystępnej formie, czuć szacunek autora do każdych zwłok, które przyszło mu badać.

To fascynująca historia o tym, co dzieje się z naszym ciałem już po zgonie.
Bill Bass ma niesamowitą umiejętność opowiadania i udzielania odpowiedzi na trudne i niewygodne pytania - dlaczego zjadają nas po śmierci robaki, kiedy zsuwają się włosy z czaszki, co można wyczytać z zębów? Nie ma w tej książce nietaktu. Choć wszystko jest podane w dość lekkiej i przystępnej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

To nie jest lektura łatwa ani przyjemna, ale bardzo potrzebna. Nie czytałam żadnej z książek Halszki i nie miałam wcześniej wyrobionego zdania o bohaterce. Po słowach jej bliskich - trudno ją polubić. Trudno nawet jej współczuć, skoro nie zachowuje się jak na ofiarę przystało. Spotkała ją tragedia i powinna po niej zachować się stereotypowo. A ona idzie pod prąd. Mówi rzeczy niewygodne, wymiata rodzinne brudy spod dywanu.
Padają w tym reportażu słowa, które dosłownie mrożą krew w żyłach...

To nie jest lektura łatwa ani przyjemna, ale bardzo potrzebna. Nie czytałam żadnej z książek Halszki i nie miałam wcześniej wyrobionego zdania o bohaterce. Po słowach jej bliskich - trudno ją polubić. Trudno nawet jej współczuć, skoro nie zachowuje się jak na ofiarę przystało. Spotkała ją tragedia i powinna po niej zachować się stereotypowo. A ona idzie pod prąd. Mówi...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Bardzo lubię książki Alsterdal i długo czekałam na jej nową powieść. Niestety... Jestem rozczarowana. Dlaczego? Głównie dlatego, że książka jest fatalnie przetłumaczona, tracąc przez to lekkość i płynność. Dawno nie czytałam tak "kwadratowych zdań". A przecież poprzednie książki Tove udowodniły, iż potrafi dobrze pisać.
Sama historia, niby ciekawa, ale zabrakło w niej głębi. Postać Sonji jest jedynie zarysowana, Daniela spowija mgła niedomówień. Do końca są dla mnie nierealni i nieprawdziwi. Być może to celowy zabieg autorki - czytelnik miał skupić się na wydarzeniach z przeszłości i wczuć w tamten klimat, gdy sąsiad sąsiadowi nagle stał się wrogiem.
Dawno nie czułam takiego zmęczenia po lekturze.

Bardzo lubię książki Alsterdal i długo czekałam na jej nową powieść. Niestety... Jestem rozczarowana. Dlaczego? Głównie dlatego, że książka jest fatalnie przetłumaczona, tracąc przez to lekkość i płynność. Dawno nie czytałam tak "kwadratowych zdań". A przecież poprzednie książki Tove udowodniły, iż potrafi dobrze pisać.
Sama historia, niby ciekawa, ale zabrakło w niej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Miłosny trójkąt opowiedziany z perspektywy każdej ze stron. Forma wypowiedzi ciekawa, niebanalna. I... nic poza tym. Niestety, nie porwała mnie ani historia, ani sposób pisania autora. Doczytałam do końca jedynie z ciekawości, czy im się uda :) Barnes to nie jest mój pisarz.

Miłosny trójkąt opowiedziany z perspektywy każdej ze stron. Forma wypowiedzi ciekawa, niebanalna. I... nic poza tym. Niestety, nie porwała mnie ani historia, ani sposób pisania autora. Doczytałam do końca jedynie z ciekawości, czy im się uda :) Barnes to nie jest mój pisarz.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Opis na okładce zachęca. Sama treść to ogromne rozczarowanie... Niby są i przemiany (społeczne, gospodarcze, ustrojowe), i kraje Bloku Wschodniego i proces polityka będącego niegdyś u steru władzy, ale... Wszystko to płaskie i bez wyrazu... Do tego brak korekty.

Opis na okładce zachęca. Sama treść to ogromne rozczarowanie... Niby są i przemiany (społeczne, gospodarcze, ustrojowe), i kraje Bloku Wschodniego i proces polityka będącego niegdyś u steru władzy, ale... Wszystko to płaskie i bez wyrazu... Do tego brak korekty.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Muszę przyznać, iż mam problem z wydawnictwem Marginesy. Wydaje naprawdę dobre książki, ale jeśli chodzi o Ahnhema samo strzela sobie w kolano… Po pierwsze – dezinformacja. Wydawnictwo nie zna własnych planów wydawniczych, bo jeszcze kilka miesięcy temu dostałam od nich informację, że Motiv X na pewno się w tym roku w Polsce nie okaże. Po drugie – słowa p. Chmielarza na okładce. Rozumiem, że miały być zabiegiem marketingowym, bo i skoro jeden autor wydawnictwa tak gorąco zachwala drugiego, to i może czytelnik tego drugiego sięgnie po książki pierwszego. Ale… słowa „jest jeszcze siła w szwedzkim kryminale” od razu w mojej głowie rodzą pytanie - jeszcze? Bo szwedzki kryminał opadł z sił? Skończył się? Co pozwala p. Chmielarzowi na taki wniosek? I wreszcie po trzecie – gdzie reklama? W kraju, w którym czytelnictwo wciąż spada, trzeba niestety książkę dobrze społeczeństwu sprzedać, aby ludzie po nią sięgnęli. Skoro tak wielu uwierzyło, że Mróz i Bonda dobrze piszą, to Ahnhemem się zachwycą. Trzeba tylko dać im szansę i pokazać, że jest.

Arnhem od pierwszej części o Fabianie zaskoczyły mnie świeżością, szkicem postaci, charakterem zbrodni, budową napięcia i zawsze – wielkim finałem. Oczywiście, można się przyczepić, iż znowu mamy policjanta z problemami, który nierzadko staje sam przeciw całemu światu, ale Risk jest zręcznie stworzony. Ahnhem nie operuje banałami (nałogi + rozwód / śmierć współmałżonka) i tworzy postać, której jako czytelnik, po prostu ufam. Ba! Lubię tego Fabiana, choć czasem zachowuje się jak uczniak i idiota (zwłaszcza w kontaktach z kobietami ;)).

W Motywie X naprawdę dużo się dzieje. Wiele wątków przeszło z poprzednich części, do tego pojawiają się nowe zbrodnie. Policja ma co robić, a czytelnik musi naprawdę skupić swoją uwagę. Po raz pierwszy także mamy nawiązanie polityczne. Ahnhem pisał Motyw przed zeszłorocznymi wyborami parlamentarnymi w Szwecji i myślę, że dlatego wcisnął do swojej książki Szwedzkich Demokratów. No cóż… powiedzmy sobie szczerze, nie to jest partia najbardziej tolerancyjna, a jednak zdobywająca z wyborów na wybory coraz większe poparcie wśród, niby tak otwartych, Szwedów. Może to forma protestu? Próba udowodnienia przez pisarza tezy, że nie wszyscy Szwedzi chcą się pozbyć imigrantów. Ahnhem „jedzie” po Sverigedemokraterna bez trzymanki. Ba! Do końca książki byłam pewna, że pojawi się informacja, iż wszelkie podobieństwo do osób i zdarzeń przypadkowe, ale gdzież tam. Szwedzcy Demokraci wprost są określani mianem nacjonalistów, co zresztą wpisuje się w ichniejszy dyskurs polityczny.

Stefan Ahnhem jest moim zdaniem jednym z najlepszych pisarzy kryminałów obecnie. A ponieważ Asa Larsson zajęła się bardziej pisaniem dla młodzieży niż dla dorosłych czytelników żądnych mocnych wrażeń, niebezpiecznie wygryza moją prywatną królową szwedzkiego kryminału.

Muszę przyznać, iż mam problem z wydawnictwem Marginesy. Wydaje naprawdę dobre książki, ale jeśli chodzi o Ahnhema samo strzela sobie w kolano… Po pierwsze – dezinformacja. Wydawnictwo nie zna własnych planów wydawniczych, bo jeszcze kilka miesięcy temu dostałam od nich informację, że Motiv X na pewno się w tym roku w Polsce nie okaże. Po drugie – słowa p. Chmielarza na...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Przejmująca, mocna, dosadna, ostra, hipnotyczna, prawdziwa, trudna.
Pozycja obowiązkowa dla wszystkich, którym tak łatwo przychodzi postrzegać świat w czerni lub bieli. "Kobieta w Berlinie" pokazuje tysiące odcieni szarości i udowadnia, że II wojna światowa to nie tylko źli Niemcy...

Przejmująca, mocna, dosadna, ostra, hipnotyczna, prawdziwa, trudna.
Pozycja obowiązkowa dla wszystkich, którym tak łatwo przychodzi postrzegać świat w czerni lub bieli. "Kobieta w Berlinie" pokazuje tysiące odcieni szarości i udowadnia, że II wojna światowa to nie tylko źli Niemcy...

Pokaż mimo to


Na półkach:

Czyli, jak się dałam oszukać ;)

Na jakiej podstawie kupujemy książki? Co decyduje, że dana pozycja trafia do naszej biblioteczki lub na stos "do przeczytania"? Część z Was pewnie zgodzi się ze mną, że kupujemy oczami. Czasem zachwyci nas okładka. Czasem zachęci opis. Stworzony przez samego autora lub też wydawnictwo. Jeden i drugi podmiot ma cel wspólny – jak największa sprzedaż, która przekłada się na zyski. Każdy pisarz chciałby bowiem z pisania żyć, a każde wydawnictwo na wydawaniu książek zarabiać. Proste. Jednak, co w sytuacji, gdy ktoś perfidnie kłamie?
Prześledźmy opis. Owszem, historia, którą nam autor podaje, dzieje się na prowincji. Burmistrz nie żyje, to prawda. Dlaczego? Tak do końca nie wiadomo. Chłopina odpalił jakiś pocisk. Paru mieszkańców zginęło. Co go podkusiło? Tego się nie dowiadujemy, ale kara musi być. W czasach Inkwizycji, którą tak uwielbia nasz główny bohater, jego ciało zapewne zostałoby rozerwane końmi, ale przecież mamy XX wiek. Idziemy z postępem. Żywe istoty zastępujemy końmi mechanicznymi. Trach, ciach. Mamy ciałko w kawałkach. Ale nie bójcie się Drodzy Czytelnicy. Nasz dzielny bohater – przez duże B – zbiera wszystkie fragmenty burmistrza, pakuje w torebki foliowe, a potem bach – do zamrażarki. Pod kurczaka, paluszki rybne i lody czekoladowe. Od teraz, po kawałeczku będzie burmistrza wynosił i zakopywał (zgodnie zresztą z ostatnim życzeniem zmarłego). Przeżyje przy tym kilka przygód, poopowiada nam, co w zasiekach mają sąsiedzi, porzuca książkami, a jego żonka doświadczy morskich odlotów.
Zgadzam się – autor ma wyobraźnię. Ale zupełnie nie potrafi opowiadać i wciągnąć czytelnika w historię. Zamiast groteski mamy żenującą powiastkę, a o czarny humor autor nawet się nie ociera. Że o giętkości języka nie wspomnę.
Trochę nadrabia zakończenie i właśnie dlatego to aż 3 gwiazdki z mojej strony ;)

P.S. Podobno to klasyka. No cóż… Film „The Room” też jest przez wielu określany tym mianem, a ze sztuką nie ma nic wspólnego ;)

Czyli, jak się dałam oszukać ;)

Na jakiej podstawie kupujemy książki? Co decyduje, że dana pozycja trafia do naszej biblioteczki lub na stos "do przeczytania"? Część z Was pewnie zgodzi się ze mną, że kupujemy oczami. Czasem zachwyci nas okładka. Czasem zachęci opis. Stworzony przez samego autora lub też wydawnictwo. Jeden i drugi podmiot ma cel wspólny – jak największa...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka nijak się ma do opisu, jaki widnieje na okładce.
Przemiany obyczajowe? Wspomnienie o homoseksualizmie kolegi, który zresztą wychodzi na jaw po latach? Nielegalna aborcja? Nic się w przedstawionej przez Amisa Anglii nie zmienia, bo i ta powiastka o żadnych przemianach kraju nie jest. Nie jest również obrazem dorastania głównego bohatera i jego emocjonalno-intelektualnej podróży. Robin Davies jest bowiem chłopcem (nawet mimo osiągnięcia pełnoletności), którego życie kręci się wokół relacji z lekko despotycznym ojcem i... seksu. A gdy ojciec umiera, to już zostaje sam seks... Och, żeby jeszcze autor zaproponował płonne opisy, przy których spowiłabym się pensjonarskim rumieńcem. Nic z tych rzeczy.
Być może z wiekiem jestem bardziej wybredna. Bardziej krytyczna wobec słowa pisanego, które spotykam. Być może. Jednak na pewno - to jest po prostu słaba książka.

Książka nijak się ma do opisu, jaki widnieje na okładce.
Przemiany obyczajowe? Wspomnienie o homoseksualizmie kolegi, który zresztą wychodzi na jaw po latach? Nielegalna aborcja? Nic się w przedstawionej przez Amisa Anglii nie zmienia, bo i ta powiastka o żadnych przemianach kraju nie jest. Nie jest również obrazem dorastania głównego bohatera i jego...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Ta książka pachnie tysiącem książek. Smakuje milionami wydrukowanych liter. Dotykając jej dotykasz świata marzeń. Patrzysz oczyma bohaterek i słuchasz ich opowieści. Robisz krok i wpadasz w wir wydarzeń. Gwałtownie uderzasz o ziemię i lądujesz na trawie. To już wszystko. Skończyła się. Opowieść dobiegła końca, historia wybrzmiała. Nie otwierasz oczu. Zaciskasz powieki i nie chcesz się podnieść. Chwilo trwaj. Nie zabierajcie mnie z tej książki!!

Ta książka pachnie tysiącem książek. Smakuje milionami wydrukowanych liter. Dotykając jej dotykasz świata marzeń. Patrzysz oczyma bohaterek i słuchasz ich opowieści. Robisz krok i wpadasz w wir wydarzeń. Gwałtownie uderzasz o ziemię i lądujesz na trawie. To już wszystko. Skończyła się. Opowieść dobiegła końca, historia wybrzmiała. Nie otwierasz oczu. Zaciskasz powieki i nie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Są takie książki, przy których zastanawiam się, co za idiota wymyślił opis, który ma zachęcić do kupna i przeczytania. Z kilku zdań na okładce "Sekretnego języka kwiatów" wynika, że oto mamy do czynienia z powiastką o miłości, gdzie ona - młode dziewczę, acz już po przejściach, spotyka jego - niewiele starszego, a już z bagażem doświadczeń. I owszem, niby wszystko się zgadza, bo ona i on na siebie trafiają, ale... Wątek trudnego układu tych dwojga to naprawdę wątek poboczny. Ileż tu niespełnionych nadziei, połamanych marzeń, pokaleczonych serc i zdeptanych losów. Ile trafnych słów, niełatwych emocji i nieudolnych prób komunikacji... To nie jest książka o miłości. To książka o byciu z ludźmi i wśród ludzi...

Są takie książki, przy których zastanawiam się, co za idiota wymyślił opis, który ma zachęcić do kupna i przeczytania. Z kilku zdań na okładce "Sekretnego języka kwiatów" wynika, że oto mamy do czynienia z powiastką o miłości, gdzie ona - młode dziewczę, acz już po przejściach, spotyka jego - niewiele starszego, a już z bagażem doświadczeń. I owszem, niby wszystko się...

więcej Pokaż mimo to