-
ArtykułyJames Joyce na Bloomsday, czyli 7 faktów na temat pisarza, który odmienił literaturęKonrad Wrzesiński9
-
ArtykułyŚladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant10
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać467
-
ArtykułyZnamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant15
Biblioteczka
2017-02-01
2016-01-23
Od zawsze ogromną sympatią darzę zbiory opowiadań. Stephen po raz kolejny udowadnia, że jest mistrzem krótkich form. Jak w każdym takim tworze, zdarzały się teksty lepsze i gorsze, jednak nie mogę powiedzieć, że jakąś historią byłem znudzony. Poza tym, w tych opowiadaniach było coś nowego, czego wcześniej nie wychwyciłem w innych zbiorach, a może to tylko moje odczucie.
Polecam!
Od zawsze ogromną sympatią darzę zbiory opowiadań. Stephen po raz kolejny udowadnia, że jest mistrzem krótkich form. Jak w każdym takim tworze, zdarzały się teksty lepsze i gorsze, jednak nie mogę powiedzieć, że jakąś historią byłem znudzony. Poza tym, w tych opowiadaniach było coś nowego, czego wcześniej nie wychwyciłem w innych zbiorach, a może to tylko moje...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2015-12-26
Po raz drugi przyszło mi zmierzyć się ze skrawkiem życiorysu Billa Hodgesa. Czy była to udana lektura? Na pewno tak. Miewałem w rękach książki Kinga, których zwyczajnie nie potrafiłem przeczytać. Mój problem z tą serią polega na tym, że bardziej niż detektywa lubię czarne charaktery. Morris Bellamy to wdechowy gość, a jego historia, opisana w czasie przeszłym to prawdziwa perełka. Później wkracza Bill, narracja znów przechodzi w teraźniejszą, a ja tego u Króla za bardzo nie lubię, choć przyznaję, że czytało się dynamicznie. Ogromnie spodobało mi się zakończenie. Ostatnie zdania zrekompensowały mi wszystkie wcześniejsze niedogodności.
Reasumując; Jest to King w trochę innym wydaniu niż zawsze, ale wart uwagi. Dla fanów pisarza pozycja obowiązkowa.
Polecam!
Po raz drugi przyszło mi zmierzyć się ze skrawkiem życiorysu Billa Hodgesa. Czy była to udana lektura? Na pewno tak. Miewałem w rękach książki Kinga, których zwyczajnie nie potrafiłem przeczytać. Mój problem z tą serią polega na tym, że bardziej niż detektywa lubię czarne charaktery. Morris Bellamy to wdechowy gość, a jego historia, opisana w czasie przeszłym to prawdziwa...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2014-12-27
Jamie Morton dołączył do skromnej grupki Świątecznych gości. I chwała mu za to!
Książka od pierwszych stron wciąga, kartki śmigały jedna za drugą, nawet nie wiadomo kiedy. Świetna historia, nienaganny styl, klimat rodem z najlepszych powieści Stephena. Podobne odczucia miałem podczas czytania "Joyland" czy "Dallas '63", płynnie poprowadzona pierwszoosobowa narracja sprawiła, że książkę można porównać do długiego listu od dawno zapomnianego przyjaciela, w którym streszcza niesamowitą historię swego życia. Idealny balans między objętością i treścią - każde słowo zdawało się być ważne, istotne.
Lektura "Przebudzenia" to czysta przyjemność. Polecam tę powieść absolutnie wszystkim. Jest tu nastrój grozy, ciężki klimat mrocznych tajemnic wszechświata przeplatany z sentymentalnymi wycinkami życiorysu głównego bohatera. Zakończenie mnie osobiście nie powaliło na kolana (Richard Bachman był mistrzem mącenia czytelnikom w głowach), ale trzymało wysoki poziom, więc na ostatnich stronach czułem wyłącznie przygnębienie, że to naprawdę już.
Jest moc!
Jamie Morton dołączył do skromnej grupki Świątecznych gości. I chwała mu za to!
Książka od pierwszych stron wciąga, kartki śmigały jedna za drugą, nawet nie wiadomo kiedy. Świetna historia, nienaganny styl, klimat rodem z najlepszych powieści Stephena. Podobne odczucia miałem podczas czytania "Joyland" czy "Dallas '63", płynnie poprowadzona pierwszoosobowa narracja...
2014-11-19
Wreszcie zmierzyłem się z kolejnym królewskim kolosem. Lektura zajęła mi sporo czasu, nie wracałem do książki dzień po dniu, czasami robiłem sobie kilkudniowe przerwy, kiedy skończyłem rozdział, który akurat nie przypadł mi do gustu. To świadczy o tym, że King pisał tu nierówno, chociaż utrzymanie czytelnika przy sobie przez ponad tysiąc stron stanowi dla mnie nielichy sukces. Zdarzały się miejsca przegadane, później fragmenty zapierające dech w piersiach, i tak w kółko. Myślę jednak, że zapamiętam tę książkę na dłuższy czas, głównie przez zawarte w niej emocje, dziecięcą przyjaźń, sentymentalne zakończenie, wyraziste postaci. Po raz kolejny pojawia się motyw walki dobra ze złem, co niekoniecznie mnie pociąga. Po prostu uważam, że Stephen doskonale potrafi poruszać też inne zagadnienia.
Polecam To wszystkim fanom Kinga. Warto przebrnąć przez taki kawał historii, nawet jeśli momentami mamy szczerą chęć dać sobie spokój. Nie wiem jak dla innych, ale dla mnie ostatnie trzydzieści stron to wystarczająca nagroda za tyle czasu i uwagi.
Wreszcie zmierzyłem się z kolejnym królewskim kolosem. Lektura zajęła mi sporo czasu, nie wracałem do książki dzień po dniu, czasami robiłem sobie kilkudniowe przerwy, kiedy skończyłem rozdział, który akurat nie przypadł mi do gustu. To świadczy o tym, że King pisał tu nierówno, chociaż utrzymanie czytelnika przy sobie przez ponad tysiąc stron stanowi dla mnie nielichy...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2014-07-04
Z ciężkim sercem, ale przyznaję tylko pięć gwiazdek. Historia Pana Mercedesa nie powaliła na kolana. Nie było tragicznie (rozdział poświęcony Frankiemu świetny, rozdzierający), ale zdarzały się fragmenty, które czytałem tylko po to, by mieć je już za sobą. Brakowało mi klimatu z jego najlepszych powieści (Joyland, Dallas '63, Serca Atlantydów, Historia Lisey, Mroczna Wieża, Bastion), wątków fantastycznych, sennej atmosfery amerykańskich miasteczek, a nade wszystko irytował mnie czas teraźniejszy w narracji. Zdania typu "Hodges wyjmuje telefon i dzwoni do Janey" przez prawie sześćset stron zupełnie nie pasowały do Stephena, wprowadzały permanentne wrażenie sztuczności. Jak nigdy wyczekiwałem w książce retrospekcji, sytuacji, gdzie Pan X wstaŁ, poszedŁ lub wyjąŁ dżem z lodówki.
Reasumując; Nie zaliczę tej pozycji do moich ulubionych. Miło było poczytać Stephena, choć obyło się bez fajerwerków.
Z ciężkim sercem, ale przyznaję tylko pięć gwiazdek. Historia Pana Mercedesa nie powaliła na kolana. Nie było tragicznie (rozdział poświęcony Frankiemu świetny, rozdzierający), ale zdarzały się fragmenty, które czytałem tylko po to, by mieć je już za sobą. Brakowało mi klimatu z jego najlepszych powieści (Joyland, Dallas '63, Serca Atlantydów, Historia Lisey, Mroczna Wieża,...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2014-05-04
Na tę książkę czekałem długi czas. Dopiero ostatnio pojawiła się w internecie w cenie niższej niż 100zł. Interesowało mnie wszystko, co miało się w niej znaleźć: szczegóły z życia Stephena, droga do sławy, a przede wszystkim wskazówki odnośnie pisania. Żałuję tylko, że książka jest taka krótka.
King nie podał magicznej pigułki, dzięki której nasze palce wyplują bestsellerowe powieści na miarę najlepszych, ale wskazał wiele praktycznych porad. Pokazał, na co zwracać uwagę, a o czym lepiej zapomnieć. Mimo że teraz patrzę na własne pisarskie próby z lekkim zażenowaniem, zdając sobie sprawę, że Stephen raczej nie byłby zachwycony (najpewniej nie marnowałby w ogóle na to czasu), w głowie pojawiło się kilka pomysłów, co i jak poprawić.
Polecam tę książkę absolutnie wszystkim. Autor jest bezpośredni, nie pozostawia złudzeń, ale nie można zarzucić mu braku profesjonalizmu. Poza tym pisze lekko i przyjemnie, w kilku miejscach rozbawił mnie na dobre.
Czytać, czytać!!!
Na tę książkę czekałem długi czas. Dopiero ostatnio pojawiła się w internecie w cenie niższej niż 100zł. Interesowało mnie wszystko, co miało się w niej znaleźć: szczegóły z życia Stephena, droga do sławy, a przede wszystkim wskazówki odnośnie pisania. Żałuję tylko, że książka jest taka krótka.
King nie podał magicznej pigułki, dzięki której nasze palce wyplują...
2014-04-15
Przyzwoita pozycja, jednak wolę Kinga w bardziej sentymentalnym wydaniu. To nie była obyczajowa historia typu "Joyland" czy "Dallas '63". Wielbiciele psychologicznych thrillerów z pewnością odnajdą się w tej opowieści, bo ma w sobie wszystko, czego potrzebuje dobry dreszczowiec. Ja jednak bardziej preferuję Stephena snującego bajki o przeszłości, wycinki życiorysów zagubionych ludzi.
Niemniej polecam.
Przyzwoita pozycja, jednak wolę Kinga w bardziej sentymentalnym wydaniu. To nie była obyczajowa historia typu "Joyland" czy "Dallas '63". Wielbiciele psychologicznych thrillerów z pewnością odnajdą się w tej opowieści, bo ma w sobie wszystko, czego potrzebuje dobry dreszczowiec. Ja jednak bardziej preferuję Stephena snującego bajki o przeszłości, wycinki życiorysów...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2014-03-04
Książka może nie zachwyca, ale warto do niej zajrzeć. Trzeba uzbroić się w pokaźny ładunek cierpliwości, bo początek nie powala na kolana. Bobbi Anderson wypada bardzo blado jako główna postać powieści, przez co wstęp ciągnie się w nieskończoność. Osobiście ruszyłem do przodu od momentu gdy pojawił się Jim Gardener. Ten gość uratował całą historię. Gdyby nie on, odłożyłbym książkę na półkę. Akcja później powoli się rozkręca, więc im dalej w głąb kartek, tym szybciej uciekały kolejne strony.
Podsumowując: Coś przeciętnego. Tylko tonący w alkoholowym nałogu poeta i rzemiosło Kinga poprawiło wydźwięk "Stukostrachów". Warto przeczytać, choć fajerwerków nie będzie.
Książka może nie zachwyca, ale warto do niej zajrzeć. Trzeba uzbroić się w pokaźny ładunek cierpliwości, bo początek nie powala na kolana. Bobbi Anderson wypada bardzo blado jako główna postać powieści, przez co wstęp ciągnie się w nieskończoność. Osobiście ruszyłem do przodu od momentu gdy pojawił się Jim Gardener. Ten gość uratował całą historię. Gdyby nie on, odłożyłbym...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2014-01-08
Do książki podchodziłem dwa razy. Za pierwszym nie dobrnąłem nawet do połowy, drugie podejście okazało się pomyślne.
King zręcznie opisał historię epidemii Kapitana Tripsa. Pierwsza część, w której Stephen przedstawił początki zarazy i zachowanie kluczowych bohaterów, jak dla mnie najlepsza. Końcówka rozwiązana dość szybko, ale mimo to warto było do niej dotrwać. Jedyne, co mnie nużyło, to sprawozdania z komisji Wolnej Strefy. Może i poruszały tematy ważne dla mieszkańców Boulder, ale brakowało w nich akcji.
Ogólnie książka bardzo dobra. Dla fanów Kinga pozycja obowiązkowa. Żałuję tylko, że nie było więcej nawiązań do Mrocznej Wieży.
Do książki podchodziłem dwa razy. Za pierwszym nie dobrnąłem nawet do połowy, drugie podejście okazało się pomyślne.
King zręcznie opisał historię epidemii Kapitana Tripsa. Pierwsza część, w której Stephen przedstawił początki zarazy i zachowanie kluczowych bohaterów, jak dla mnie najlepsza. Końcówka rozwiązana dość szybko, ale mimo to warto było do niej dotrwać. Jedyne, co...
2013-10-28
Za takiego Kinga polubiłem książki.
Dallas '63 to powieść wciągająca i przemyślana pod każdym względem. Jest tu wszystko, co podziwiam w rzemiośle Króla: wyczerpujący opis zamierzchłej codzienności, miłość, intryga, nieszablonowe podejście do tematu i ten klimat, który sprawia, że ciężko się od niej oderwać. Historia Jake'a Eppinga porwała mnie bardziej niż "Doktor Sen", który był udany, ale pozostawił dziwny niedosyt. Stephen King potrafi przestraszyć, ale o wiele bardziej lubię go w roli gawędziarza. Zdarza mu się, oczywiście, przesadzić, lecz w tym przypadku każde zdanie wnosiło dużo do ogólnego wrażenia i mimo ponad ośmiuset stron, w żadnym miejscu nie czuło się znużonym.
Polecam
Za takiego Kinga polubiłem książki.
Dallas '63 to powieść wciągająca i przemyślana pod każdym względem. Jest tu wszystko, co podziwiam w rzemiośle Króla: wyczerpujący opis zamierzchłej codzienności, miłość, intryga, nieszablonowe podejście do tematu i ten klimat, który sprawia, że ciężko się od niej oderwać. Historia Jake'a Eppinga porwała mnie bardziej niż "Doktor Sen",...
2013-10-14
2013-09-29
Nie do końca właściwie umiejscowiłem tę pozycję w historii Mrocznej Wieży, ale potraktowałem ją jako wisienkę na torcie, sentymentalną podróż w dawne stęsknione strony. Efekt? Mogło być lepiej.
Najbardziej podobał mi się początek i koniec, fragmenty, w których rewolwerowcy chowali się lododmuchem i - już po nawałnicy - zamierzali podążać dalej. Tam czułem prawdziwy klimat Mrocznej Wieży. Śledztwo w Debarii i opowieść o dzielnym Timie nie wywarła na mnie piorunującego wrażenia. Jakoś nie przemawiają do mnie historie z Rolandowej młodości, podobnie było w "Czarnoksiężniku i krysztale". Na szczęście ostatnie strony wzbudziły znajome zamyślenie i pozwoliły wrócić do Deschaina, jakiego naprawdę lubię: upartego, dojrzałego i na swój sposób zgorzkniałego.
Nie do końca właściwie umiejscowiłem tę pozycję w historii Mrocznej Wieży, ale potraktowałem ją jako wisienkę na torcie, sentymentalną podróż w dawne stęsknione strony. Efekt? Mogło być lepiej.
Najbardziej podobał mi się początek i koniec, fragmenty, w których rewolwerowcy chowali się lododmuchem i - już po nawałnicy - zamierzali podążać dalej. Tam czułem prawdziwy klimat...
2013-09-17
No i dotarłem do końca wędrówki. Cieszę się, że poznałem finał, ale świadomość, że dalej nie ma niczego, jest odrobinę dołująca.
Król zakończył w wielkim stylu. Nawet nie wiem, jak mam to opisać. Mam mnóstwo sprzecznych myśli, ale to dobrze. To świadczy, że Mroczna Wieża pochłonęła mnie całego i nie pozwala odetchnąć ani chwili.
Genialny cykl, a siódmą część umiejscawiam na drugim miejscu, zaraz za "Rolandem".
No i dotarłem do końca wędrówki. Cieszę się, że poznałem finał, ale świadomość, że dalej nie ma niczego, jest odrobinę dołująca.
Król zakończył w wielkim stylu. Nawet nie wiem, jak mam to opisać. Mam mnóstwo sprzecznych myśli, ale to dobrze. To świadczy, że Mroczna Wieża pochłonęła mnie całego i nie pozwala odetchnąć ani chwili.
Genialny cykl, a siódmą część umiejscawiam...
2013-08-16
Wciąga, to na pewno. W tej części balansujemy niebezpiecznie na krawędzi światów. Sam fakt dodania do opowieści autora (we własnej osobie) o tym świadczy. Miałem obawy, ale Stephen uczynił to z właściwą sobie klasą, nie rozczarował, wręcz przeciwnie. Susannah miejscami trochę drażniła, ale to już kwestia gustu. Z całego Ka-Tet jej osoba zajmuje u mnie ostatnie miejsce. Na szczęście reszta bohaterów zamazała to wrażenie, nawet z nawiązką.
Bardzo dobra pozycja, przygotowała solidny grunt pod ostatnią część. Zakończenie? Sam nie wiem, czy mnie zasmuciło, rozbawiło czy zaintrygowało. Ale jest dobrym zwieńczeniem tego tomu i furtką do (mam nadzieję) burzliwego finału.
Wciąga, to na pewno. W tej części balansujemy niebezpiecznie na krawędzi światów. Sam fakt dodania do opowieści autora (we własnej osobie) o tym świadczy. Miałem obawy, ale Stephen uczynił to z właściwą sobie klasą, nie rozczarował, wręcz przeciwnie. Susannah miejscami trochę drażniła, ale to już kwestia gustu. Z całego Ka-Tet jej osoba zajmuje u mnie ostatnie miejsce. Na...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2013-08-08
Piąty tom naprawił lekkie rozczarowanie po poprzedniej części. Dużo się działo, King nie pozwalał odetchnąć nawet na chwilę, a opowieści, które tak często snują postaci, tym razem nie nudzą w żadnym stopniu. Ponadto spotykamy postać znaną z innej powieści Stephena, co jest dużym urozmaiceniem w historii.
Reasumując: jest dobrze. I choć wolę wędrowców podczas ich tułaczki niż siedzących w mieście, powieść bardzo mi się podobała. Polecam!
Piąty tom naprawił lekkie rozczarowanie po poprzedniej części. Dużo się działo, King nie pozwalał odetchnąć nawet na chwilę, a opowieści, które tak często snują postaci, tym razem nie nudzą w żadnym stopniu. Ponadto spotykamy postać znaną z innej powieści Stephena, co jest dużym urozmaiceniem w historii.
Reasumując: jest dobrze. I choć wolę wędrowców podczas ich tułaczki...
2013-07-22
Bardzo dobra, ale miejscami miałem wątpliwości co do sukcesu jej przeczytania. Wędrówka śladem Ścieżki Promienia jak zawsze świetna, ale historia miłości Rolanda miejscami trochę przegadana. W dwóch czy trzech miejscach patrzyłem z niepokojem na to, co jeszcze zostało, i bałem się, że jeśli tak będzie do końca, to będę miał kłopot.
Na szczęście złapałem wiatr w żagle i poznałem całą historię. Zakończenie, jak dla mnie, bardzo dobre. Warto było do niego dobrnąć.
Bardzo dobra, ale miejscami miałem wątpliwości co do sukcesu jej przeczytania. Wędrówka śladem Ścieżki Promienia jak zawsze świetna, ale historia miłości Rolanda miejscami trochę przegadana. W dwóch czy trzech miejscach patrzyłem z niepokojem na to, co jeszcze zostało, i bałem się, że jeśli tak będzie do końca, to będę miał kłopot.
Na szczęście złapałem wiatr w żagle i...
2013-07-09
2012-02-18
2012-02-08
Do książki podchodziłem z pewnymi obawami. Po pierwsze dlatego, że poprzednie części trylogii nie wyawrły na mnie aż takiego wrażenia, jak inne twory autora. Po drugie dlatego, że po raz kolejny przyszło mi się mierzyć z narracją w czasie teraźniejszym. Po trzecie, powieści detektywistyczne to raczej nie mój konik.
Jednakże, książka pozytywnie mnie zaskoczyła. Całkiem przyjemnie się ją czytało, akcja przebiegała żwawo i bez zgrzytów, dużo pomogły wątki nadprzyrodzone, których tak brakowało mi w poprzednich częściach. W przeciwieństwie do innych recenzji, muszę przyznać, że ogólna koncepcja powieści naprawdę przypadła mi do gustu.
Reasumując; było ciekawie, dynamicznie, bez zacięć. Według mnie, najlepsza część trylogii.
Polecam!
Do książki podchodziłem z pewnymi obawami. Po pierwsze dlatego, że poprzednie części trylogii nie wyawrły na mnie aż takiego wrażenia, jak inne twory autora. Po drugie dlatego, że po raz kolejny przyszło mi się mierzyć z narracją w czasie teraźniejszym. Po trzecie, powieści detektywistyczne to raczej nie mój konik.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toJednakże, książka pozytywnie mnie zaskoczyła. Całkiem...