Cytaty
- Detektyw Rizzoli, tak? Interesuje się pani bronią? - Kiedy jest mi potrzebna. - Poluje pani? - Nie, proszę pana. - A polowała pani kiedykolwiek? - Tylko na ludzi. To bardziej ekscytujące, bo strzelają w odpowiedzi.
- Miałeś ze sobą prezerwatywę. Spodziewałeś się takiego rozwoju wypadków? - Nie – odparł. – Ale dobrze być przygotowanym. - Przyznaj się, że się spodziewałeś. - No dobrze, może w głębi duszy trochę na to liczyłem… - James! - No co? Przecież podarowałem ci pierścionek!
Co drażniło zawsze w Polsce przybyszów z zewnątrz? Mnogość spraw: brak tolerancji, klerykalizm, megalomania, kastowość, pijaństwo… Nade wszystko to jednak, i w tej mierze nic się nie zmieniło, że od razu mamy nad Wisłą na wszystko nie tylko samo usprawiedliwiającą, ale przy okazji obwiniającą innych odpowiedź. Koty odwrócone ogonem, które na domiar złego jeszcze drapią.
Nie przepadam za bukietami. Kwiaty są w porządku, ale jak ktoś je zerwie i ułoży, zaczynają mnie stresować. Stają się wręcz trochę przerażające, jakby mówiły: „Ach, proszę, podziwiaj mą urodę, gdy ja będę powoli konać”. To chyba był jakiś omen; gdy się cofnę pamięcią, to gdy poznałam Benjamina Miltona, akurat stał obok wazonu. Nie widziałam już wtedy od pół roku i przez ten cza...
RozwińEva odwróciła się do ojca i skłoniła przed nim, na modłę japońską. -Mój serdeczny i nieoceniony przyjaciel, Harun, pokaże nam Drogę. Ścieżkę życia. - Jezus Maria, Józefie Święty - wyszeptałem do Charliego, wiedząc, że tato nie trafiłby nawet do Beckenham.".
- Każde pokolenie jest przekonane, że świat schodzi na psy, prawda? – rzucił Ethan, sącząc piwo. – Zimna wojna, Wietnam, rozprzestrzenianie broni jądrowej, co tam jeszcze… Nieuchronnie zbliżająca się zagłada to nasz naturalny stan.
Fizyk Richard Feynman podobnie opisał niegdyś związek pomiędzy estetyką i nauką: Mam przyjaciela artystę. Czasem patrzy on na pewne rzeczy w sposób, z którym trudno mi się zgodzić; na przykład bierze do ręki kwiat i mówi: „Spójrz, jaki jest piękny”. Przytakuję. A wtedy on dodaje: „Jako artysta dostrzegam jego piękno, ale ty, naukowiec, rozkładasz go na czynniki pierwsze i staj...
RozwińLudzie bogaci, a zarazem zdesperowani i zdeterminowani do działania, mieli inny sposób myślenia. Charakteryzowali się znacznie większych okrucieństwem, umiejętnością zacierania śladów, planowaniem. W ich stylu byłoby zainscenizowanie dziwnych zdarzeń, które na pierwszy rzut oka wyglądałyby jak nieszczęśliwe zbiegi okoliczności. Z drugiej strony natura ludzka potrafiła skrywać ...
Rozwiń- Jak to się stało? Jak mogliście być tak nieodpowiedzialni? Zdajesz sobie sprawę z konsekwencji, jakie wszyscy możemy ponieść przez waszą głupotę?! – Nagłym wybuchem uwolnił skołowane nerwy, dał upust długo tłumionej wściekłości. - Opamiętaj się! Łatwo ci rzucać oskarżenia. Nie ma pewności, kto zawinił. Zresztą razem ciągniemy ten wózek. Sprawa dotyczy nas wszystkich, nie ma ...
Rozwiń- Nie przejmuj się, skarbie – powiedziałam. – Okay? Zobaczysz. Wszystko się ułoży. Wzięła ją pod rękę, pociągnęła za sobą. Amy nie stawiała oporu; weszły na ścieżkę razem, ramię w ramię. Jeff i Mathias znikali już w cieniu, ptaki nad głowami krzykiem oznajmiały ich przemarsz przez dżunglę.
Strażnikowi przy drzwiach do bloku H podała krótki powód swojej wizyty: niezapowiedziana inspekcja. Był uprzejmy, gdy otwierał przed nią drzwi, ale była pewna, że spojrzenie skryte za wizjerem emanowało uczuciami dokładnie przeciwnymi. Korytarz wydawał się nie mieć końca, akurat dziś. Na szczęście była w nim całkowicie sama, a najbliższe osoby, które mogłyby jej przeszkodzić, ...
RozwińZara, nie odrywając wzroku od kartek, uśmiechnęła się, widząc, jak postać podchodzi do łóżka, wsuwa się pod kołdrę i zakleszcza ręce wokół jej łydek. - Zoe, wyłaź! Nie można siedzieć pod kołdrą. - Czemu? – wesoły dziecięcy głos rozbrzmiewał gdzieś w okolicy nóg Zary. - Bo braknie ci powietrza. Wymacała pościel w poszukiwaniu głowy siostry. Znalazłszy ją, poklepała pieszczotliwi...
RozwińZastanawiała się, jak bardzo człowiek się zmienia podczas wspólnego życia: „Czy środowisko, praca, znajomi są faktycznym bodźcem do zaistnienia nieodwracalnych, krzywdzących zmian w osobowości człowieka? Kiedy jesteśmy jeszcze sobą, a w którym momencie stajemy się kimś innym? Co to w ogóle oznacza być sobą?” Monika, gubiąc się w krętych korytarzach własnego umysłu, poszukiwał...
RozwińPostanowiłem, że nie będę gorszy i odpowiedziałem mu, żeby walnął się zardzewiałą konewką w ciemię, tylko nie za mocno, bo powstałe w ten sposób echo rozwali mu głowę. Mój starojapoński z mandżurskim akcentem zrobił na nim odpowiednie wrażenie. Najwyraźniej niczego nie zrozumiał, bo uśmiechnął się jeszcze szerzej niż poprzednio. Gdyby nie uszy, miałby uśmiech dookoła głowy. Te ...
Rozwiń