Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Książka kontemplacyjna, wizualnie - cudo :)

Książka kontemplacyjna, wizualnie - cudo :)

Pokaż mimo to

Okładka książki Obie Justyna Bargielska, Iwona Chmielewska
Ocena 7,1
Obie Justyna Bargielska,...

Na półkach:

przepiękne

przepiękne

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Skoro się przeczytało, to teraz trzeba odchorować...
Czytałam tę książkę i jednocześnie sprawdzałam na mapach te wszystkie miejsca, o których pisze Tochman, tam gdzie to było możliwe, chodziłam po wirtualnych ulicach. Jest nieziemsko pięknie, ludzie jeżdżą tam teraz na wakacje. Robią zdjęcia, piszą blogi.
Wstyd mi, że należę do gatunku, który jest zdolny czynić rzeczy opisane przez Tochmana. Opisane po mistrzowsku, surowo, bez ozdobników, jak zawsze.

Skoro się przeczytało, to teraz trzeba odchorować...
Czytałam tę książkę i jednocześnie sprawdzałam na mapach te wszystkie miejsca, o których pisze Tochman, tam gdzie to było możliwe, chodziłam po wirtualnych ulicach. Jest nieziemsko pięknie, ludzie jeżdżą tam teraz na wakacje. Robią zdjęcia, piszą blogi.
Wstyd mi, że należę do gatunku, który jest zdolny czynić rzeczy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Straszna historia ze strasznymi bohaterami. Straszne jest również to, że nadal jest wiele takich rodzin jak ta opisana w reportażu, dla których podstawowe metody wychowawcze to pięść i pas. Dzieci w ten sposób traktowane przypuszczalnie powielą te same schematy wobec swojego potomstwa, niosąc dalej ten niekończący się bagaż okrucieństwa, krzywdy i cierpienia. Na takim świecie żyjemy, takie rzeczy się dzieją, tak zachowują się ludzie.
Sama książka napisana świetnie, bez jednego zbędnego słowa czy zdania.
Jest wstrząsająca, bo taka ma być. Lekcja dla czytelników w finale:
"Pierwszym ogniwem systemu pomocy społecznej powinni być sąsiedzi. Jeśli są obojętni, to znaczy, że taki wyznają system wartości (...) Przetrwa najsilniejszy."

Straszna historia ze strasznymi bohaterami. Straszne jest również to, że nadal jest wiele takich rodzin jak ta opisana w reportażu, dla których podstawowe metody wychowawcze to pięść i pas. Dzieci w ten sposób traktowane przypuszczalnie powielą te same schematy wobec swojego potomstwa, niosąc dalej ten niekończący się bagaż okrucieństwa, krzywdy i cierpienia. Na takim...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Ocenić tę książkę to tak, jak zrecenzować Wielki Kanion lub gwiazdozbiór Oriona. Można jedynie wzdychać z zachwytu.
Powieść, która daje nadzieję ludzkości - skoro człowiek był w stanie napisać coś takiego, to może nie jesteśmy, jako gatunek, aż tak nędzni?
Mimo, że każdy z nas jest, jak pisze Lem, "ślimakiem, przyczepionym do swojego liścia".

Ocenić tę książkę to tak, jak zrecenzować Wielki Kanion lub gwiazdozbiór Oriona. Można jedynie wzdychać z zachwytu.
Powieść, która daje nadzieję ludzkości - skoro człowiek był w stanie napisać coś takiego, to może nie jesteśmy, jako gatunek, aż tak nędzni?
Mimo, że każdy z nas jest, jak pisze Lem, "ślimakiem, przyczepionym do swojego liścia".

Pokaż mimo to


Na półkach:

Mam mieszane uczucia względem tej książki. Zrozumiałe, że powieść może się podobać, zwłaszcza komuś młodemu - daje wiarę w marzenia, podążanie własną drogą i takie tam, ma też klimat, który pozostaje niezależnie od upływu czasu. Ale wielkim rozczarowaniem jest zakończenie - Coelho buduje narrację w taki sposób, że wydaje się, iż w finale bohater przeniesie się - co najmniej - do dziesiątego wymiaru :)
A tu taka porażka - skarbem okazały się pieniądze :)

Mam mieszane uczucia względem tej książki. Zrozumiałe, że powieść może się podobać, zwłaszcza komuś młodemu - daje wiarę w marzenia, podążanie własną drogą i takie tam, ma też klimat, który pozostaje niezależnie od upływu czasu. Ale wielkim rozczarowaniem jest zakończenie - Coelho buduje narrację w taki sposób, że wydaje się, iż w finale bohater przeniesie się - co najmniej...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Ukochana książka mojego dzieciństwa, czytana wielokrotnie. Nadal wracam do niej z sentymentem, chociaż zmieniło się to, jak tę książkę odbieram. Teraz widzę, że pisana jest z punktu widzenia "białego człowieka", czyli pana i władcy całego świata. Na przykład ta scena spotkania Robinsona z Piętaszkiem. Robinson przejmuje Piętaszka na własność, jak rzecz. Nie interesuje go to, że chłopak pewnie ma jakieś imię - sam mu je nadaje (swoją drogą - dość idiotyczne, w oryginale "Friday" czyli "Piątek", bo w ten dzień tygodnia go spotkał). W wersji oryginalnej jednocześnie informuje go, że on sam jest "Panem" ("Master"), lecz akurat to Stampf'l szczęśliwie (celowo?) pomija w swojej interpretacji oryginału ("I likewise taught him to say Master; and then let him know that was to be my name").
No cóż, takie podejście odzwierciedla to, jak wówczas myślano. Co nie zmienia faktu, że jest to dość straszne.

Ukochana książka mojego dzieciństwa, czytana wielokrotnie. Nadal wracam do niej z sentymentem, chociaż zmieniło się to, jak tę książkę odbieram. Teraz widzę, że pisana jest z punktu widzenia "białego człowieka", czyli pana i władcy całego świata. Na przykład ta scena spotkania Robinsona z Piętaszkiem. Robinson przejmuje Piętaszka na własność, jak rzecz. Nie interesuje go...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Kiedyś napiszę, co mi ta książka zrobiła :)

Kiedyś napiszę, co mi ta książka zrobiła :)

Pokaż mimo to