„Przecież mówiłem ci o niedobrych książkach. Trudno sobie wyobrazić większy ból głowy.”
Kiedy w jednym z marketów zauważysz w koszu takiego „grubasa” (623 strony), do tego powieść historyczną i to jeszcze o książkach w cenie 4,99 zł, to czy przejdziesz obojętnie? Dla mnie to była zbyt silna pokusa. W sumie okazało się, że to całkiem dobrze wydane prawie 5 złotych.
„Warsztat książek zakazanych” to powieść nawiązująca do historii powstania prasy drukarskiej. Jest to jedynie fikcja literacka, ale ciekawie ukazująca XV – wieczną Kolonię i obowiązujące w niej reguły.
Nie do końca przekonał mnie język tej powieści. Nie wiem czy to wina przekładu, czy styl autora, ale momentami umykało mi, że te wydarzenia dzieją się w średniowieczu. Zabrakło specyficznej atmosfery, a niektóre dialogi wręcz wyprzedzały swoją epokę według mnie.
Ponadto akcja płynie raczej spokojnym nurtem, bez większych zrywów. Może pod koniec nieznacznie przyśpiesza, ale nie ma się co nastawiać na galopadę, raczej powolny kłusik ;). Mimo wszystko ta powieść mnie pochłonęła. Być może ten prosty, łatwy w odbiorze styl, może nieskomplikowana fabuła, pozwoliły mi dobrnąć do samego końca i nawet poczuć satysfakcję z lektury.
„Warsztat książek zakazanych” polecałabym szczególnie osobom, które lubią powieść historyczną, średniowiecze, tematykę związaną z wynalazkami w dziejach świata (w tym przypadku – druk). Jednocześnie nie oczekują nagłych zwrotów akcji, wielkich uniesień czy wachlarza emocji.
I na koniec jeszcze taka ciekawostka, z noty autora możemy się dowiedzieć, że ta książka „jest hołdem dla wynalazców. Oni wybiegają myślą naprzeciw potrzebom ludzkości, podejmują wyzwania, wspomagają postęp. Do innych należy właściwe stosowanie ich wynalazków.”
„Przecież mówiłem ci o niedobrych książkach. Trudno sobie wyobrazić większy ból głowy.”
Kiedy w jednym z marketów zauważysz w koszu takiego „grubasa” (623 strony), do tego powieść historyczną i to jeszcze o książkach w cenie 4,99 zł, to czy przejdziesz obojętnie? Dla mnie to była zbyt silna pokusa. W sumie okazało się, że to całkiem dobrze wydane prawie 5...
„Przecież mówiłem ci o niedobrych książkach. Trudno sobie wyobrazić większy ból głowy.”
Kiedy w jednym z marketów zauważysz w koszu takiego „grubasa” (623 strony), do tego powieść historyczną i to jeszcze o książkach w cenie 4,99 zł, to czy przejdziesz obojętnie? Dla mnie to była zbyt silna pokusa. W sumie okazało się, że to całkiem dobrze wydane prawie 5 złotych.
„Warsztat książek zakazanych” to powieść nawiązująca do historii powstania prasy drukarskiej. Jest to jedynie fikcja literacka, ale ciekawie ukazująca XV – wieczną Kolonię i obowiązujące w niej reguły.
Nie do końca przekonał mnie język tej powieści. Nie wiem czy to wina przekładu, czy styl autora, ale momentami umykało mi, że te wydarzenia dzieją się w średniowieczu. Zabrakło specyficznej atmosfery, a niektóre dialogi wręcz wyprzedzały swoją epokę według mnie.
Ponadto akcja płynie raczej spokojnym nurtem, bez większych zrywów. Może pod koniec nieznacznie przyśpiesza, ale nie ma się co nastawiać na galopadę, raczej powolny kłusik ;). Mimo wszystko ta powieść mnie pochłonęła. Być może ten prosty, łatwy w odbiorze styl, może nieskomplikowana fabuła, pozwoliły mi dobrnąć do samego końca i nawet poczuć satysfakcję z lektury.
„Warsztat książek zakazanych” polecałabym szczególnie osobom, które lubią powieść historyczną, średniowiecze, tematykę związaną z wynalazkami w dziejach świata (w tym przypadku – druk). Jednocześnie nie oczekują nagłych zwrotów akcji, wielkich uniesień czy wachlarza emocji.
I na koniec jeszcze taka ciekawostka, z noty autora możemy się dowiedzieć, że ta książka „jest hołdem dla wynalazców. Oni wybiegają myślą naprzeciw potrzebom ludzkości, podejmują wyzwania, wspomagają postęp. Do innych należy właściwe stosowanie ich wynalazków.”
„Przecież mówiłem ci o niedobrych książkach. Trudno sobie wyobrazić większy ból głowy.”
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toKiedy w jednym z marketów zauważysz w koszu takiego „grubasa” (623 strony), do tego powieść historyczną i to jeszcze o książkach w cenie 4,99 zł, to czy przejdziesz obojętnie? Dla mnie to była zbyt silna pokusa. W sumie okazało się, że to całkiem dobrze wydane prawie 5...