Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: , ,

Trudno oceniać tę książkę... Bardzo poruszająca. Polecam przeczytać od razu po "Harmonii caelestis".

Trudno oceniać tę książkę... Bardzo poruszająca. Polecam przeczytać od razu po "Harmonii caelestis".

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Zachwycająca książka - piękne wydanie, rzadkie zdjęcia, recenzje wszystkich płyt, jednym słowem kolekcjonerska perełka, ale ... nie jestem anglistą, ale tłumaczenie wydaje mi się "trochę" amatorskie i te przecinki... Aż szkoda takiej oprawy! Dlatego nie daję maksa. Merytorycznie i wizualnie - maks.

Zachwycająca książka - piękne wydanie, rzadkie zdjęcia, recenzje wszystkich płyt, jednym słowem kolekcjonerska perełka, ale ... nie jestem anglistą, ale tłumaczenie wydaje mi się "trochę" amatorskie i te przecinki... Aż szkoda takiej oprawy! Dlatego nie daję maksa. Merytorycznie i wizualnie - maks.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Rewelacja! Naprawdę robi wrażenie hart ciała i ducha Kazimierza Nowaka. Do tego wspaniała polszczyzna i poglądy dalekie od poprawności politycznej zarówno ówczesnej, jak i dzisiejszej. Do postawienia na półce zaraz obok Kapuścińskiego.

Rewelacja! Naprawdę robi wrażenie hart ciała i ducha Kazimierza Nowaka. Do tego wspaniała polszczyzna i poglądy dalekie od poprawności politycznej zarówno ówczesnej, jak i dzisiejszej. Do postawienia na półce zaraz obok Kapuścińskiego.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Długo się wahałam, ile dać gwiazdek. Z jednej strony straszliwie się wymęczyłam, strony ciągnęły mi się jak nigdy. Opisy rozterek głównej bohaterki oraz jej ucznia znużyły mnie gdzieś w okolicach 50 strony, a ostatnia pięćdziesiątka szła jak krew z nosa. No ale udało się... Ale z drugiej strony może tak miało być? Trzeba przyznać, że "Pianistka" wywleka z czytelnika wszystkie flaki i nie pozostawia żadnej nadziei. Nie ma miłości, nie ma przyjaźni, wszystko jest obłudne, ludzie grają, zamykają się przed innymi, nie ma szczerych relacji. Główna bohaterka - czterdziestoletnia nauczycielka pianina i niespełniona pianistka - zbudowała szklaną wieżę, w której zamknęła się wraz z matką. Matka w pełni kontroluje córkę, nawet śpią w jednym łóżku. Próba wyrwania się spod tej kontroli jest ekstremalną wycieczką w stronę perwersji i przemocy. Ale wbrew temu co słyszałam o tej powieści, to nie opisy seksualnych fantazji Eriki mnie przeraziły, ale jej potworna samotność. Ta książka mnie nie znudziła, ale wyczerpała. Być może w tym tkwi siła pisarstwa pani Jelinek?

Długo się wahałam, ile dać gwiazdek. Z jednej strony straszliwie się wymęczyłam, strony ciągnęły mi się jak nigdy. Opisy rozterek głównej bohaterki oraz jej ucznia znużyły mnie gdzieś w okolicach 50 strony, a ostatnia pięćdziesiątka szła jak krew z nosa. No ale udało się... Ale z drugiej strony może tak miało być? Trzeba przyznać, że "Pianistka" wywleka z czytelnika...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Mimo że nie przepadam za fantastyką, to Wędrowycza przeczytałam z przyjemnością. Lekka i łatwostrawna lektura do pociągu (sprawdzone na własnej skórze). Zbiór opowiadań, powiązanych bohaterami, a przede wszystkim osobą Wędrowycza: egzorcysty-alkoholika, wiejskiego filozofa, mieszkańca postpegeerowskiej wsi, który ukończył trzy klasy szkoły gminnej ("jeszcze za cara"), a obecnie wtórnego analfabety. Polecam "Bajeczkę dla wnuczka" - takiej wersji Czerwonego Kapturka jeszcze nie słyszeliście!

Mimo że nie przepadam za fantastyką, to Wędrowycza przeczytałam z przyjemnością. Lekka i łatwostrawna lektura do pociągu (sprawdzone na własnej skórze). Zbiór opowiadań, powiązanych bohaterami, a przede wszystkim osobą Wędrowycza: egzorcysty-alkoholika, wiejskiego filozofa, mieszkańca postpegeerowskiej wsi, który ukończył trzy klasy szkoły gminnej ("jeszcze za cara"), a...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Coś dla tych, którzy twierdzą, że obozowo-totalitarna (nazwa wymyślona zupełnie na poczekaniu) literatura nie ma nam nic do zaproponowania i że wszystko, co można na ten temat powiedzieć, zostało powiedziane. Ostatnia powieść Grossmana, pisana podobno aż do samej śmierci pisarza i poprawiana jeszcze w szpitalu w 1964 roku, stanowi podsumowanie jego wcześniejszych dokonań. Jeżeli ktoś przeczytał monumentalne "Życie i los", odnajdzie tu wątki radzieckiego świata naukowego lat 50., naukowca przerażonego gęstniejącą atmosferą polityczną na uczelni, szczególnie wokół kolegów żydowskiego pochodzenia, a jednocześnie małostkowo zabiegającego o względy możnych tego światka i drżącego o swoją karierę naukową. Z drugiej strony mamy Iwana Grigorjewicza, który po 30-letnim pobycie w łagrach zderza się z równie nieciekawą co łagrowa Rosją "wolną". Spotyka brata - naukowca oraz kolegę, który przyczynił się do losu Iwana (jak? możemy się tylko domyślać). Te spotkania przerażają bardziej ich niż Iwana, jest chodzącym wyrzutem sumienia, dlatego czuje się jeszcze bardziej odsunięty. Ale Grossman stroni od łatwych oskarżeń. "Myślisz, ze ty postąpiłbyś inaczej? Skąd wiesz, skoro los oszczędził ci takich wyborów?" - zdaje się mówić pisarz. W powieści mamy nawet quasi-dramat, który poprzedzony jest znamiennym zdaniem: "Zastanówmy się, nie trzeba się spieszyć, dopiero potem wydamy wyrok". Dalej obserwujemy proces, w którym oskarżonych jest czterech Judaszów. Bardzo sugestywne postacie, trochę przypominały mi bohaterów "Zniewolonego umysłu" Miłosza, jednak na żadną nie da się wydać jednoznacznego wyroku. To mój ulubiony fragment powieści.
Przejmująco brzmi także opowieść Anny Siergiejewny, jedynej bliskiej Iwana, o Wielkim Głodzie na Ukrainie z początku lat 30. Tym bardziej porusza, że jest to relacja z pierwszej ręki, Anna była zatrudniona przy realizacji tego przerażającego planu ludobójstwa.
Niejako na dokładkę Grossman zaserwował historiozoficzny wykład o przyczynach sukcesu Lenina oraz koncepcji Rosji jako wiecznej niewolnicy. Ciekawe, choć trochę burzy strukturę powieści i może znużyć czytelnika szukającego przede wszystkim fabuły.
Język jest bardzo oszczędny, nie znajdziemy tu żadnych "zawijasów", ale tego właśnie należy się spodziewać po warsztacie korespondenta wojennego, którym Wasilij Grossman był przez cała wojnę.

Coś dla tych, którzy twierdzą, że obozowo-totalitarna (nazwa wymyślona zupełnie na poczekaniu) literatura nie ma nam nic do zaproponowania i że wszystko, co można na ten temat powiedzieć, zostało powiedziane. Ostatnia powieść Grossmana, pisana podobno aż do samej śmierci pisarza i poprawiana jeszcze w szpitalu w 1964 roku, stanowi podsumowanie jego wcześniejszych dokonań....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Książki chirurgiczne pochłaniam nałogowo. A zaczęło się od angielskiej małej książeczki o pionierach chirurgii, niestety i tytuł, i autor zaginęli w odmętach mojej niepamięci. A "Cięcie"? Powiem krótko - źle napisana dobra rzecz. Historie są świetne (no może z małymi wyjątkami), ale dla laika każdy opis, np. tracheotomii nagłej, jest mrożącą krew w żyłach fabułą. I dlatego mimo wszystko polecam.

Książki chirurgiczne pochłaniam nałogowo. A zaczęło się od angielskiej małej książeczki o pionierach chirurgii, niestety i tytuł, i autor zaginęli w odmętach mojej niepamięci. A "Cięcie"? Powiem krótko - źle napisana dobra rzecz. Historie są świetne (no może z małymi wyjątkami), ale dla laika każdy opis, np. tracheotomii nagłej, jest mrożącą krew w żyłach fabułą. I dlatego...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Trzy tygodnie z moim bratem Micah Sparks, Nicholas Sparks
Ocena 6,8
Trzy tygodnie ... Micah Sparks, Nicho...

Na półkach:

Mam mieszane uczucia co do tej książki. Niby to łzawe, zalatujące tanią obyczajówką, ale się broni. Nicholas Sparks opowiedział historię swojej rodziny, a uprzedzam, że nie była to rodzina typowo amerykańska i los raczej jej nie oszczędzał. Ogólne wrażenie psuje wątek tzw. teraźniejszy, czyli braterska podróż dookoła świata. Poziom infantylności i amerykocentryzm głównych bohaterów jest ponad przyswajalne przeze mnie normy.

Mam mieszane uczucia co do tej książki. Niby to łzawe, zalatujące tanią obyczajówką, ale się broni. Nicholas Sparks opowiedział historię swojej rodziny, a uprzedzam, że nie była to rodzina typowo amerykańska i los raczej jej nie oszczędzał. Ogólne wrażenie psuje wątek tzw. teraźniejszy, czyli braterska podróż dookoła świata. Poziom infantylności i amerykocentryzm głównych...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Wstyd się przyznać, ale była to pierwsza książka Vargasa Llosy, jaką przeczytałam i to, jeszcze gorszy wstyd, pod wpływem Nobla. Ale niespodzianka! Wielowarstwowość, różne style, absurd, a wszystko lekkie, ale wcale nie łatwe - czyli coś, co Tygryski lubią najbardziej. Może nie wybuchałam gromkim śmiechem co linijkę, ale ubawiłam się i tak setnie. Nie wiem, czy pan Vargas Llosa ma tak zawsze, bo np. "Szelmostwa..." zarzuciłam po kilku stronach... Pantaleon (w sensie powieść) jest nieoczywisty, do końca nie byłam pewna, czy Vargas Llosa nie robi mnie w balona. Peru jawi się nam jako kraj, w którym wszystko może się zdarzyć. Trochę jak Polska z Mrożka?

Wstyd się przyznać, ale była to pierwsza książka Vargasa Llosy, jaką przeczytałam i to, jeszcze gorszy wstyd, pod wpływem Nobla. Ale niespodzianka! Wielowarstwowość, różne style, absurd, a wszystko lekkie, ale wcale nie łatwe - czyli coś, co Tygryski lubią najbardziej. Może nie wybuchałam gromkim śmiechem co linijkę, ale ubawiłam się i tak setnie. Nie wiem, czy pan Vargas...

więcej Pokaż mimo to