Miasto cierni. Największy obóz dla uchodźców
- Kategoria:
- reportaż
- Seria:
- Reportaż
- Tytuł oryginału:
- City of Thorns
- Wydawnictwo:
- Czarne
- Data wydania:
- 2017-08-23
- Data 1. wyd. pol.:
- 2017-08-23
- Data 1. wydania:
- 2016-01-16
- Liczba stron:
- 392
- Czas czytania
- 6 godz. 32 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788380495555
- Tłumacz:
- Sergiusz Kowalski
- Tagi:
- Afryka bezrobocie bieda emigracja Etiopia Kenia korupcja literatura faktu obozy dla uchodźców przemoc przestępczość reportaż samotność Somalia strach Sudan terror uchodźcy wykluczenie
- Inne
Dadaab oznacza „miejsce twardego kamienia”. Jednak dla mieszkańców Rogu Afryki to przede wszystkim nazwa jednego z największych obozów dla uchodźców na świecie. Założony w 1992 roku miał chronić osoby uciekające przed wojną domową w Somalii od głodu, nędzy, a później również od terrorystów z Asz-Szabab. Niewielki i tymczasowy azyl z biegiem lat przekształcił się w ogromną, otoczoną drutem kolczastym metropolię, kuszącą tysiące ludzi wizją lepszego jutra i darmową opieką organizacji pomocowych.
Dziennikarz i wieloletni współpracownik Human Rights Watch Ben Rawlence zebrał historie osób, które wskutek niesprawiedliwości losu znalazły się w sytuacji bez wyjścia. W jego książce głos mają rodzice, którzy zostawili za sobą całą przeszłość, ich dzieci – „pokolenie ’92” – nieznające rzeczywistości innej niż obóz, i ich wnuki, często umierające z powodu niedożywienia i szerzących się w Dadaab chorób.
Gwałty i wymuszenia, obławy, wewnętrzny terror i klanowy ostracyzm, a wszystko pod czujnym okiem ONZ i kenijskiej policji. Miejsce, które wydawało się rajem, dość szybko okazało się gettem, z którego ucieczka graniczy niemal z cudem.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oceny
Książka na półkach
- 565
- 219
- 45
- 14
- 9
- 6
- 6
- 5
- 5
- 4
Opinia
To nie była lektura prosta, czytałam ją dość długo, bo też to co zawarte w niej czasami przygnębia, przytłacza i nie pozwala dalej czytać, ale nie pozwala też zapomnieć. Autor napisał opowieść o mieście - obozie znajdującym się we wschodniej Kenii, tuż przy granicy z Somalią. Miasto - obóz powstało na początku lat 90 z myślą o dziewięćdziesięciu tysiącach ludzi uciekających przed wojną domową w tym kraju. Miał pełnić tymczasowe funkcje, ale w 2018 roku skończył już 26 lat. Był taki moment w jego historii, że mieszkało w nim ponad pół miliona ludzi, głównie Somalijczyków, ale również Sudańczyków, Etiopczyków, Kongijczyków, Ugandyjczyków.
Oficjalnie znajdujące się pod patronatem Wysokiego Komisarza Narodów Zjednoczonych do spraw Uchodźców, zarządzane przez jedną z licznych organizacji charytatywnych działających pod egidą ONZ - CARE. Jest to największy obóz dla uchodźców stworzony przez bogatych dla biednych i bezdomnych. Ten obóz to takie znieczulenie sumienia dla bogatych krajów, a dla Kenii stałe źródło dochodów, bo jej wysoko postawieni politycy czerpią ogromne zyski ze szmuglu cukru, pobierania podatków, itd, itp.
Autor przez siedem lat pracował dla Human Rights Watch. Ważna z początku praca stała się z czasem nie wiele warta w jego odczuciu, bo pisaniem raportów nie mógł nic zmienić. Postanowił zatem przekazać informację o Dadaab szerszemu gronu ludzi. Stąd książka, która otwiera oczy na sytuację tych ludzi. Autor stara się umiejętnie i prosto pokazać rzeczywistość w Dadaab. Do swojej opowieści wybrał kilkoro bohaterów, których losy śledził na przestrzeni kilku lat. Bohaterowie to niedawni uciekinierzy z Somalii, lub dzieci wcześniej przybyłych. Dla niektórych jest to dom rodzinny, w którym przyszli na świat, nie znają innych realiów. Znają życie wg ONZ-owskich reguł i Kenijskich ograniczeń. Znają angielski i inne zlepki języków. Niektórzy chcą robić coś pozytywnego, np. uczyć się, pracować aby coś osiągnąć, wspierać ONZ swoją wiedzą i doświadczeniem, inni uciec do bogatych krajów, jeszcze inni nie wiedzą i nie dają sobie rady z życiem.
Autor pokazał też jak wieloaspektowo rozkładają się problemy tego typu przedsięwzięcia.
Poczynając od problemów jakie podgryzają od środka ONZ, co ma bezpośrednie przełożenie na zarządzanie i organizację takich miejsc. Strasznych jest wiele rzeczy, ale rażących kilka, min. marnotrawstwo, niesprawiedliwość, napychanie kieszeni bogatym i wpływowym, rozwój korupcji i patrzenie na to przez palce. Najsmutniejsze jest to, że tracą zawsze najsłabsi. Widać jak na dłoni, że ogrom rzeczy robionych jest doraźnie, siłą rozpędu, że tak naprawdę kraje bogate mają w nosie konstruktywne rozwiązywanie problemów globalnych, rzucają ochłapy w chwilach ostatecznych i dramatycznych ("czerwony Alert głodowy").
Kolejny to lokalna "polityka", tamtejsze problemy i zasady, które też nie sprzyjają niesionej pomocy i racjonalnemu dystrybuowaniu jej właściwym osobom. Mentalność i sposób postępowania ludzi z Afryki jest zapewne inny niż ludzi z innych kontynentów. Nie wiem czy to jest pierwotna przyczyna czy wtórna, niemniej jest i to niekorzystnie wpływa na losy tych najbardziej potrzebujących ludzi.
A i oni nie są idealni, bo ludzie przybywający do obozu oszukują na różnych płaszczyznach, mimo braku warunków powołują na świat kolejne potomstwo, kontynuują swoje konflikty krajowe, nie dbają o swoje otoczenie, nie chcą pracować.
Można z tej książki wyciągać kolejne przykłady, ale warto samemu zagłębić się w lekturę po to żeby wyrobić sobie własną opinię i pogląd.
To nie była lektura prosta, czytałam ją dość długo, bo też to co zawarte w niej czasami przygnębia, przytłacza i nie pozwala dalej czytać, ale nie pozwala też zapomnieć. Autor napisał opowieść o mieście - obozie znajdującym się we wschodniej Kenii, tuż przy granicy z Somalią. Miasto - obóz powstało na początku lat 90 z myślą o dziewięćdziesięciu tysiącach ludzi uciekających...
więcej Pokaż mimo to