Juliet, naga
- Kategoria:
- literatura piękna
- Tytuł oryginału:
- Juliet, naked
- Wydawnictwo:
- Nowa Proza
- Data wydania:
- 2010-09-08
- Data 1. wyd. pol.:
- 2010-09-08
- Liczba stron:
- 336
- Czas czytania
- 5 godz. 36 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 978-83-7534-096-9
- Tłumacz:
- Wojciech Szypuła
- Ekranizacje:
- Też go kocham (2018)
- Tagi:
- literatura angielska
Kolejna powieść międzynarodowej sławy pisarza, autora m.in. „Był sobie chłopiec”, na podstawie której powstał film z Hugh Grantem, nominowany do Oscara.
Nick Hornby wraca do korzeni - czyli muzyki i poplątanych relacji międzyludzkich - w zabawnej i wzruszającej nowej powieści, z zadumą i współczuciem spoglądając na życie, które zawsze można zmarnować - ale zawsze też można odkupić.
Powieść opowiada o parze 30 latków, którzy zdali sobie właśnie sprawę, że wspólne zainteresowania muzyczne to zbyt mało by ich związek mógł trwać nadal...
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oceny
Książka na półkach
- 396
- 273
- 142
- 8
- 7
- 7
- 6
- 5
- 3
- 3
Cytaty
Wyobrażasz sobie, co by było, gdybym miał, powiedzmy, udzielić wywiadu jakiemuś pismu muzycznemu, które zainteresowałoby się kimś takim, jak ja? "Nie, nie byłem. Nie, nie ma. Nie, nie zrobiłem". Wywiad byłby tak nieciekawy, że aż nieprzekonujący. Każdy może powiedzieć, że nic nie robił.
Opinia
Zdecydowanie najlepsza powieść Hornby’ego. Jedyna, która przetrwała próbę czasu.
Dziś już chyba tylko najtwardsi załoganci z kręgów wielkomiejskiej złotej młodzieży pamiętają, jaki znaczenie 25-30 lat temu miała proza Nicka Horby’ego. Wraz z twórczynią postaci Bridget Jones – Helen Fielding – stworzył on taran, który znokautował ówczesne pokolenie +/- trzydziestolatków. Ich wpływ na ówczesną obyczajowość można porównać do fali nowej brytyjskiej muzyki popularnej lat dziewięćdziesiątych – zarówno tej tanecznej, z okolic Fatboy Slima, Prodigy i The Chemical Brothers, jak i rockowej – od Primal Scream do Blur i Oasis.
Proza Hornby’ego, choć bardzo brytyjska, trafiła do czytelników na całym świecie. Nawet do, niespecjalnie zaczytanych, kolesi z naszego kraju. W pewnym momencie ówczesny polski wydawca pisarza zorganizował Konkurs Literacki im. Nicka Hornby’ego na najlepszą „chłopacką” powieść obyczajową. Niestety, rezultaty okazały się takie, jak zwykle nad Wartą i Wisłą. Ktoś wygrał, wyszły dwie książki laureata i jedna zdobywcy innej nagrody, ale przeszły zupełnie bez echa. Dziś nie pamiętają o nich chyba nawet sami laureaci.
Ale o sile prozy Hornby’ego chyba najlepiej świadczy fakt, że z dziewięciu powieści, które wydał, aż siedem zostało zekranizowanych – w tym dwie dwukrotnie. I nie były to filmy, o których zapomina się po weekendzie otwarcia. „Był sobie chłopiec” z Hugh Grantem stał się regularnie powtarzanym w telewizji i oglądanym w streamingu romantycznym klasykiem, zaś „Hi Fidelity” z Johnem Cusackiem, znane także jako „Wierność w stereo” to dziś obiekt kultu, oglądany wciąż – przy joincie i bro – przez kolekcjonerów płyt i osoby związane z branżą muzyczną.
Filmy są wciąż oglądane, ale z powieściami rzecz ma się o wiele gorzej. Nic dziwnego, kawałki Fielding i Hornby’ego, rejestrujące precyzyjnie ówczesne tańce godowe niedojrzałych trzydziestolatków, mocno się posunęły. Dziś są ciężko przyswajalne nawet przez najbardziej sentymentalne osobniki z tego pokolenia. Okazuje się, że gdy ciężko dostrzec w ich bohaterach siebie i/lub swoich znajomych podczas ostatniego weekendu, prozę tę w ogóle trudno nazwać literaturą. To raczej notatniki z tamtych czasów wypełnione pretensjonalnymi obserwacjami i niezbyt zabawnymi żartami. Wyjątkiem jest „Juliet, naga”.
Jakość tej powieści na pewno wynika z tego, że powstała relatywnie późno – w 2009 roku. Po wypichceniu sześciu poprzednich historii Hornby mógł w końcu nauczyć się pisać. A może po prostu dojrzał i pracując nad nią nie patrzył już z takim, podszytym ironicznym poczuciem humoru, zachwytem na swoje pokolenie. Możliwe też, że po prostu zobaczył, co po latach stało się z tymi cool dziewczynami i kolesiami, jak żałośni się stali meldując się w końcu w wieku średnim.
Bo oczywiście można potraktować „Juliet, nagą” jako swobodną kontynuację „Hi Fidelity”/„Wierności w stereo”. To rzeczywiście kolejna hornby’owska opowieść o muzyce i jej wpływie na nasze życie. Wpływie negatywnym. Hornby – sam zagorzały fan muzyki – chyba jako pierwszy przytomnie zwrócił uwagę, że dla pewnej grupy ludzi z jego pokolenia (oczywiście było też tak wcześniej, ale nikt się tym nie zajął) jest ona drogą do chronicznej ucieczki od rzeczywistości. Stanowi wrota czasu do krainy wiecznego nastolatcwa i młodości, nieustannego lewitowania w stanie ducha, jaki miało się w wieku 16-25 lat. Korzystają z nich zarówno wykonawcy, jak i odbiorcy. Problem w tym, że cierpią na tym ich najbliżsi. I o tym jest właśnie „Juliet, naga”. O chorobie zwanej niedojrzałością i jej konsekwencjach.
Hornby po mistrzowsku buduje szalony trójkąt – zgorzkniały semi gwiazdor rocka, próbujący uciec od swojej przeszłości, jego patologiczny fan oraz jego partnerka. Korzystając z tych trzech figur pisarz snuje wielowątkową opowieść o niespełnionych marzeniach, przegranym życiu, zniszczonym talencie i, przede wszystkim, samotności w związku oraz wszystkich innych pułapkach, jakie zastawia życie na przebywających zbyt długo w krainie Piotrusia Pana i Wendy.
Brzmi to bardzo ponuro i gorzko, ale „Juliet, naga” nie jest bergmanowskim dramatem egzystencjalnym. Hornby po mistrzowsku rozgrywa tragikomedię życia, chwilami śmiało podchodząc do ściany zwanej groteską. I choć jego bohaterów można śmiało nazwać smutasami czy przegrywami, pokazuje, że nie wszystko stracone. A lekarstwem wcale nie jest wyrzucenie płyt przez okno. Po prostu wystarczy się odważyć, wyjść z kokonu małej stabilizacji. O coś takiego jak szczęście warto zawalczyć.
Oczywiście „Juliet, naga” została zekranizowana. W 2018 roku na ekrany kin wszedł film „Też go kocham”. W rolach głównych wystąpili solidni drugoligowcy – Rose Byrne, Ethan Hawke i Chris O’Dowd. To zgrabna komedia romantyczna dość wiernie relacjonująca historię napisaną przez Hornby’ego, Ale tylko komedia romantyczna. Książka jest o wiele bardziej zniuansowana i wieloznaczna. Bawi, ale też skłania do zastanowienia się, czy nie jesteśmy jednymi z tych, których opisał w niej Nick Hornby.
Zdecydowanie najlepsza powieść Hornby’ego. Jedyna, która przetrwała próbę czasu.
więcej Pokaż mimo toDziś już chyba tylko najtwardsi załoganci z kręgów wielkomiejskiej złotej młodzieży pamiętają, jaki znaczenie 25-30 lat temu miała proza Nicka Horby’ego. Wraz z twórczynią postaci Bridget Jones – Helen Fielding – stworzył on taran, który znokautował ówczesne pokolenie +/- trzydziestolatków....