- Wie pani, miałem propozycje pracy w Stanach. W zawodzie oczywiście. Kolega się tam dochrapał porządnego stanowiska, wiele by mi ułatwił, ale ... - zamilkł i dodał: - ja mam starego psa. Goldena. W domu mam taki stary sad, jeszcze dziadek sadził i ten Golden ma tam takie swoje ukochane miejsce, pod śliwką, która rośnie na takiej jakby górce. Uwielbia tam leżeć. Podest mu zrobiłem, żona obiła sztuczną trawą. Leży tam jak król i rozgląda się po okolicy. No jakżebym go mógł tego miejsca pozbawić? Tego sadu?

- Wie pani, miałem propozycje pracy w Stanach. W zawodzie oczywiście. Kolega się tam dochrapał porządnego stanowiska, wiele by mi ułatwił, a...

Później skapcaniałam, zapuściłam się, uwierzyłam, że to mój kobiecy koniec. Że już nikt się mną nie zainteresuje jako kobietą - kochanką, a właściwie nie, nie na miłości fizycznej mi zależało, ile na czułości. Tak, chyba nawet bardziej na tym starym, "analogowym" odczuciu bycia z kimś w czułej relacji, dotyk dłoni na policzku, głębokie serdeczne spojrzenie, przytulanie, uśmiech, taki tylko nasz, dwojga kochających się ludzi, i szacunek. O, tak, to zapomniany, ale najważniejszy w związku "lepik" zaraz po miłości i czułości. Szacunek. Bliska relacja musi go zawierać.

Później skapcaniałam, zapuściłam się, uwierzyłam, że to mój kobiecy koniec. Że już nikt się mną nie zainteresuje jako kobietą - kochanką, a ...