rozwińzwiń

Historia wychowania w starożytności

Okładka książki Historia wychowania w starożytności Henri-Irénée Marrou
Okładka książki Historia wychowania w starożytności
Henri-Irénée Marrou Wydawnictwo: Państwowy Instytut Wydawniczy Seria: Rodowody Cywilizacji historia
657 str. 10 godz. 57 min.
Kategoria:
historia
Seria:
Rodowody Cywilizacji
Tytuł oryginału:
Histoire de l'éducation dans l'Antiquité
Wydawnictwo:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania:
1969-01-01
Data 1. wyd. pol.:
1969-01-01
Liczba stron:
657
Czas czytania
10 godz. 57 min.
Język:
polski
Tłumacz:
Stanisław Łoś
Tagi:
starożytność metody historia wychowania
Średnia ocen

6,9 6,9 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,9 / 10
7 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
644
573

Na półkach: ,

Przesycona sympatiami i antypatiami, emocjonalnym związkiem autora z historycznymi postaciami, miejscami i wydarzeniami, a to sprawia, iż nie można tej pozycji polecić przeciętnemu czytelnikowi. Może stanowić zaledwie uzupełnienie bardziej profesjonalnych opracowań… ale mówiąc bez ogródek, to przytłaczająco nudna lektura, skupiona na stronie organizacyjno-administracyjnej. Faktycznej praktyki i treści wychowania jak na lekarstwo.

A do tego:
Absurdalna interpretacja Platona, być może pod wpływem popperowskiej mody na przyklejanie mu łatki „totalitarysty”. Marrou stara się nakreślić Platońskie wychowanie przez pryzmat „Państwa” i „Praw”, odczytywanych jako polityczne manifesty! Tymczasem Platon w „Państwie” szuka definicji Sprawiedliwości, a żeby to lepiej zobrazować, żeby było dokładniej widać: posługuje się obrazem abstrakcyjnego państwa, zbudowanego na kształt wnętrza człowieka (uczucia – chłopi i rzemieślnicy, wola – żołnierze, rozum – mędrcy) – ale to tylko pretekst do tego, aby zastanowić się nad moralnością człowieka!
Henri również błędnie przedkłada zamiłowanie Platona do matematyki ponad etykę (opartą na triadzie Dobra, Prawdy i Piękna).
Ja wiem, że zabrzmi to szursko, zwłaszcza z ust laika / dyletanta, który nie może pochwalić się tytułem n-a-u-k-o-w-y-m, ale od dwóch wieków środowisko akademickie produkuje tony bzdur, zwłaszcza w naukach humanistycznych, a uchodzą one głównie dlatego, że wszyscy się wzajemnie cytują i odnoszą do bzdur produkowanych przez innych tłuków, zasłaniających się tytułami naukowymi i osiągnięciami w innych dziedzinach – lecz jest to obserwacja nie tylko moja, a wielu wybitnych filozofów i wykładowców, którzy „nie kraczą jak i one”. Aby na poważnie brać wszystkie doniesienia Diogenesa Laertiosa, trzeba albo być ćwierćinteligentem, albo mieć niecne intencje - Tales wpadający do studni przez zapatrzenie się w rozgwieżdżone niebo przytaczany jest przez Henriego chyba ze cztery razy, żeby czytelnik wbił sobie do głowy, jak odklejeni od rzeczywistości są mędrcy i filozofowie – w domyśle: nie to co my, współcześni naukowcy. W kwestii Platona polecam posłuchać na YT profesora Marka Piechowiaka – a zwłaszcza po przeczytaniu „Historii wychowania w starożytności”.

Marrou pokazał się również jako osoba ukąszona freudyzmem, stąd związek mistrza z uczniem upatrywał jako n-i-e-u-c-h-r-o-n-n-i-e erotyczny. Wychodzi na to, że podstawą greckiej filozofii jest pederastia, a być czyimś uczniem oznacza być czyimś kochankiem. Tylko po co ci wszyscy pedagodzy, towarzyszący młodym w drodze między domem i gimnazjum, skoro stosunki erotyczne między mistrzem i uczniem były czymś normalnym, akceptowalnym i powszechnym? Skąd niesłuszne oskarżenie Sokratesa o „bałamucenie młodzieży”, skoro miałoby to być powszechną praktyką, na którą godziła się Starożytność?! Który normalny rodzic zabiegałby u takich uczonych pederastów, aby łaskawie zechcieli „zająć się” ich dzieckiem?

„Paideia osiąga swój cel poprzez paiderasteia”. [Srogie piguły Henri]
„(…) trzeba będzie uznać bez wątpienia [Podkreślam: bez wątpienia XD], że całe to wychowanie tchnie miłosną namiętnością i od niej nabiera barwy: „Będę ci udzielał dobrych rad jak ojciec synowi”, powiada Teognis. Dostatecznie podejrzana strona tej ojcowskiej miłości ujawnia się w czułych wyrzutach i niepokojach, jakie przeżywa zazdrosny kochanek, i w bolesnych skargach porzuconego. („Niczym już dla ciebie nie jestem. Omamiłeś mnie, jak się omamia małe dziecko”). [Ty masz coś z głową chłopie!] Przyznaję zresztą, że można w nieskończoność się spierać w kwestii treści zmysłowej zawartej tutaj lub nie”.
– Nie, nie można. Zastosowałeś właśnie prostą manipulację, w której zupełnie absurdalną tezę chcesz uczynić przynajmniej prawdopodobną. Coś jak: Psia kupa jest oczywiście smaczniejsza od czekolady, ale w swojej łaskawej wyrozumiałości przyznaję, że ci co sądzą inaczej, też mają uzasadnione argumenty i możemy się o to spierać w nieskończoność. Możemy?!
Starożytni Grecy wyodrębniali co najmniej 8 różnych rodzajów miłości. Jezus też k-o-c-h-a-ł swoich uczniów! „Homoseksualizm! Wszędzie homoseksualizm!” Sam Platon pisał o dwóch różnych Erosach (biednym i bogatym) i dwóch różnych Afrodytach (wszeteczna i boska). Marrou momentalnie skojarzył mi się z Michaelem Cooganem, który instrumentalnie posługuje się znaczeniami związków frazeologicznych w Biblii pod swoją zboczoną perspektywę, przez co dochodzi do takiej interpretacji, że Ismael i Izaak byli młodocianymi homosiami, bo się razem „bawili” (he he, you know what i mean, he he). Jeśli założymy, jak autor, że młodzieniec może „podobać się” w jeden tylko sposób, to budzimy się w panseksualnym świecie z mokrego snu Freuda (tak, Marrou sam o nim wspomina, więc można się domyślać, skąd taka śmiałość w dzieleniu się swoimi absurdalnymi tezami),gdzie każdy każdego chce przelecieć, a zwłaszcza syn matkę, tylko najwyżej nie zdaje sobie z tego sprawy – ale „mistrz podejrzeń” Freud wie jak jest, on sam tak miał, więc każdy tak ma.
„(...)Wykaz gorszących stosunków w panteonie kultury klasycznej ukazuje nam cały rząd słynnych kochanków.
Jeżeli chodzi o filozofów, wystarczy wspomnieć Sokratesa, który gromadził wokół siebie i powoływał najznakomitszych spośród złotej młodzieży ateńskiej. Brał ich „na lep” miłosnej namiętności i przybierał postawę znawcy spraw Erosa. Przykład jego nie jest osamotniony: Platon kochał, i to zdaje się nie tylko „platonicznie”, Aleksego lub Diona [a mi się zdaje, że powinieneś odwiedzić psychiatrę]. Dynastia „scholarchów” w jego Akademii przez trzy pokolenia przekazywała kierownictwo kochanemu przez kochającego. Ksenokratesa kochał Polemon, Polemona Krates, a Arkezylaos Krantora. To samo widzimy i poza szkołą Platona. Arystoteles kochał swego ucznia Hermiasza, tyrana Atarnei. Zapewnił mu nieśmiertelność w słynnej pieśni. Miłość taka łączyła nie tylko filozofów; spotykamy ją u poetów, artystów i uczonych. Eurypides kochał tragika Agatona; Fidiasz – swego ucznia Agorakritosa z Paros; lekarz Teomedon – astronoma Eudoksa z Knidos”.
– Tak tak, wszyscy się wzajemnie dymali, to jest sedno filozofii. Filozofia, pedofilia, jak zwał tak zwał. No i oczywiście, jak to „filozofowie”, jedno pisali, drugie robili, dlatego w pismach JEDNOZNACZNIE potępiali homoseksualizm, jako wynaturzenie, a w praktyce wszyscy się wzajemnie bzykali.
A jakieś dowody, poza spaczoną interpretacją, na te rewelacje?!
Warto przywołać choć w niewielkim fragmencie Giovanniego Realego ("Historia filozofii starożytnej" t I): „Jednym słowem także przyjaźń zostaje sprowadzona do wymiaru psyche i oparta na arete. Dokładnie w tym kierunku Sokrates wybierał swoje przyjaźnie i chciał, żeby jego naśladowcy byli nie tyle uczniami, co przyjaciółmi. A jeśli się dobrze przypatrzeć, to sztuka miłowania, w której uważał się za szczególnie biegłego, nie była niczym innym, jak jego sposobem «dbania o dusze»”.

„Miłość safijska nie przeszła jeszcze przez metafizyczne przeistoczenie, przez które przejdzie w myśli Platona pederastia przemieniona w tęsknotę za ideałem”.
Jesteś poważnym historykiem, czy psychologizującym fanatykiem freudyzmu?

Zachwyty nad sofistami i zafałszowywanie ich konfliktu z Sokratesem, Platonem i Arystotelesem pozostawię bez polemiki. Nie ma sensu przedłużać, a dla każdego, kto przeczytał Platona i Arystotelesa, bez freudystycznego fioła na punkcie seksu, sprawa jest jasna, za co Sofiści byli ganieni, pomimo wyrazu uznania dla ich umiejętności i wiedzy. Wszak historycy też potrafią wyrazić uznanie dla blitzkrieg, przy jednoczesnej odrazie dla samego Adolfa H.

„Należy też przypomnieć, że wiedza historyczna, stanowiąc pewną część wiedzy o człowieku, jest czymś z samej istoty ruchomym, ale ciągle zmieniającym się w czasie. Nasze wyobrażenia o człowieku, o świecie i o życiu zmieniają się nieustannie. Nie ma takiego zjawiska historycznego, do którego nie trzeba by od czasu do czasu powracać, aby je umieścić w odpowiedniej perspektywie; zmieniło się bowiem naświetlenie całości zagadnienia”.
– Albo ujmując to inaczej: zmienił się „duch czasu” rozumiany jako „mądrość etapu” (o-d-p-o-w-i-e-d-n-i-a perspektywa). Teraz będziemy wszystko odczytywali przez ducha trzech mistrzów podejrzeń (Ricoeur: Marks, Nietzsche, Freud). Nie jest to zatem historia wychowania w starożytności, a historia patrzenia na starożytność przez okulary freudyzmu i strachu przed „faszyzmem” (utożsamianym już z samym dążeniem do porządku).

To, że minie 500 lat nie sprawi, że urojenia Gazety Wyborczej staną się bardziej realne. To, że coś zostało napisane dwa tysiące lat temu jeszcze nie sprawia, że jest wierne prawdzie. Starożytność nie była wolna od paszkwili. Rewelacje Diogenesa Laertiosa czy Arystofanesa są powszechnie krytykowane przez rozsądną część środowiska akademickiego. Wciąż jednak znajdą się tacy, którzy instrumentalnie posłużą się ich cytatami, licząc na ignorancję czytelników.

Stanowczo nie zgadzam się z twierdzeniem innych użytkowników, że dobrze się to czyta – może komuś, kto nie ma żadnej wiedzy, przez co naiwnie daje się prowadzić za rączkę. Ale jak już wspomniałem na początku, zawartość dotyczy głównie organizacji edukacji, a nie treści wychowania. Kolejny nieudany zakup, a książka do tanich nie należy :/

Gwoli wyjaśnienia. To nie jest tak, że ta książka jest całkowicie zła – co to, to nie. Uważam jednak, że mamy rosnący problem z zalewem bezużytecznych, fałszywych czy wręcz szkodliwych książek, a lwią część tego wysypiska stanowią pozycje właśnie takie – przeplecione faktami z urojeniami. Należy oczyścić atmosferę, a w obecnej sytuacji można to zrobić tylko bezwzględnym odrzucaniem każdej pozycji, która jest choćby tylko trochę ubrudzona, a pozostawianiem tylko absolutnych perełek. Stąd moja surowość.

Przesycona sympatiami i antypatiami, emocjonalnym związkiem autora z historycznymi postaciami, miejscami i wydarzeniami, a to sprawia, iż nie można tej pozycji polecić przeciętnemu czytelnikowi. Może stanowić zaledwie uzupełnienie bardziej profesjonalnych opracowań… ale mówiąc bez ogródek, to przytłaczająco nudna lektura, skupiona na stronie organizacyjno-administracyjnej....

więcej Pokaż mimo to

avatar
35
12

Na półkach:

Super

Super

Pokaż mimo to

avatar
813
802

Na półkach: , , , , , ,

Zima. Blady świt. Panuje półmrok, bo pada gęsty, sypki jak mąka śnieg. Dzieci wychodzą na ulice miasta, aby karnie podążać na zajęcia szkolne.

Opisana scena mogłaby być obrazem z dzisiejszego dnia codziennego. A jednak pojawiła się w komedii „Chmury” Arystofanesa. Prapremiera sztuki miała miejsce w roku 423 p.n.e. Grecki artysta pisał o Atenach i o systemie, który wydaje nam się stosunkowo nowym nabytkiem europejskiej kultury – nauczaniu powszechnym. Przy tym nie gra to większej roli, że osoby towarzyszące greckim dzieciom w drodze do szkoły (pajdagogowie),to wyposażeni w pochodnie lub latarnie niewolnicy. Decydującym faktem było natomiast, że po powrocie do domu owi „pedagodzy” byli odpowiedzialni za odrobienie zadań domowych i przeprowadzenie korepetycji.

Profesor Marrou „uprowadza” czytelnika w świat antycznej edukacji i czyni to, jako doświadczony retoryk, ze swadą i werwą. Jego „Historia wychowania...” to przepiękna książka. Aż żal, że nie można posłuchać wykładu tego uczonego Francuza!

Zima. Blady świt. Panuje półmrok, bo pada gęsty, sypki jak mąka śnieg. Dzieci wychodzą na ulice miasta, aby karnie podążać na zajęcia szkolne.

Opisana scena mogłaby być obrazem z dzisiejszego dnia codziennego. A jednak pojawiła się w komedii „Chmury” Arystofanesa. Prapremiera sztuki miała miejsce w roku 423 p.n.e. Grecki artysta pisał o Atenach i o systemie, który wydaje...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1273
1372

Na półkach: , , , , , ,

Kolejna bardzo ważna książka, z której lekturą zwlekałem z nieznanych bliżej przyczyn. Marrou bardzo kompetentnie omawia w niej wychowanie starożytne począwszy od czasów archaicznych, przez klasyczne systemy pedagogiczne Platona i Izokratesa oraz wykształcenie się paidei hellenistycznej i jej rozpowszechnienie w świecie śródziemnomorskim, aż po powstanie nowego, średniowiecznego szkolnictwa w VI-VII wieku. Praca obejmuje więc bardzo szeroki zakres chronologiczny i geograficzny. Autor omawia wychowanie starożytne ze wszystkimi jego cechami, a więc klasycznym greckim zamiłowaniem do rozwoju fizycznego, czy późniejszą tendencją do retoryzacji wszystkich możliwych dziedzin nauczania.

"Historię wychowania w starożytności" dobrze uzupełnić - w części greckiej oczywiście - monumentalną "Paideią" W. Jaegera, której autor bardziej niż Marrou skupił się na teorii niż na praktyce. Dla końca epoki starożytnej z kolei świetnym opracowaniem tematu jest "Edukacja i kultura w Europie Zachodniej VI–VIII w." P. Riché: tam znajduje się bardzo szczegółowe omówienie wczesnośredniowiecznej transformacji antycznego systemu edukacji w system nowy oparty o klasztory. Książkę Marrou bardzo dobrze się czyta, w wielu miejscach widać jednak, jak wielki wpływ miały na nią wydarzenia II wojny światowej, w której cieniu powstawała.

Tomasz Babnis

Kolejna bardzo ważna książka, z której lekturą zwlekałem z nieznanych bliżej przyczyn. Marrou bardzo kompetentnie omawia w niej wychowanie starożytne począwszy od czasów archaicznych, przez klasyczne systemy pedagogiczne Platona i Izokratesa oraz wykształcenie się paidei hellenistycznej i jej rozpowszechnienie w świecie śródziemnomorskim, aż po powstanie nowego,...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    98
  • Przeczytane
    43
  • Posiadam
    8
  • Historia
    6
  • Starożytność
    5
  • Chcę w prezencie
    2
  • Historia nauki, kultury i religii
    1
  • Starożytność
    1
  • Wyzwanie LC 2022
    1
  • Historia nie wojenna (zn)
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Historia wychowania w starożytności


Podobne książki

Przeczytaj także

Ciekawostki historyczne