rozwińzwiń

Blokada Belgradu

Okładka książki Blokada Belgradu Momo Kapor
Okładka książki Blokada Belgradu
Momo Kapor Wydawnictwo: Wydawnictwo Akademickie Dialog literatura piękna
289 str. 4 godz. 49 min.
Kategoria:
literatura piękna
Tytuł oryginału:
Blokada 011
Wydawnictwo:
Wydawnictwo Akademickie Dialog
Data wydania:
2001-01-01
Data 1. wyd. pol.:
2001-01-01
Liczba stron:
289
Czas czytania
4 godz. 49 min.
Język:
polski
ISBN:
83-88238-63-9
Tłumacz:
Elżbieta Ćirlić
Tagi:
literatura serbska Belgrad
Średnia ocen

6,9 6,9 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,9 / 10
25 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
226
145

Na półkach:

Kocham Belgrad, kocham Bałkany i jednocześnie ogromnie dużo rzeczy mi się nie podoba w nich, kiedyś podchodziłam do nich bardziej bezkrytycznie, ale owoc wiedzy zesłał na mnie klątwę "uczuć mieszanych". Z tą książką mam również ogrom "uczuć mieszanych", z jednej strony uwielbiam takie gawędziarskie obrazy literackie, z drugiej jednak tak bardzo mnie mierzi nie tylko przedstawianie Serbii jako ofiary, ale i przebijające tu i ówdzie dowody na zaawansowaną kulturę patriarchalną ze strony autora (złe kobiety, kobiety, które nie mają nic do powiedzenia, kobiety, które powinny zajmować się domem itp.) - dla mnie ten element jest deklasujący, by uznać czyjeś przemyślenia za wnikliwe i interesujące, od literatury z końca XX wieku oczekuję większej świadomości na temat tego, że kobiety nie są gorsze od mężczyzn

Kocham Belgrad, kocham Bałkany i jednocześnie ogromnie dużo rzeczy mi się nie podoba w nich, kiedyś podchodziłam do nich bardziej bezkrytycznie, ale owoc wiedzy zesłał na mnie klątwę "uczuć mieszanych". Z tą książką mam również ogrom "uczuć mieszanych", z jednej strony uwielbiam takie gawędziarskie obrazy literackie, z drugiej jednak tak bardzo mnie mierzi nie tylko...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1043
995

Na półkach: , , , , ,

Wspomnienia jugosłowiańskiego i serbskiego pisarza Momcilo (Momo) Kapora dotyczące okresu nałożenia sankcji na Jugosławię przez ONZ z powodu wojny w Bośni. Niewątpliwie fabularyzowane, ale dzięki temu lepiej się czyta.
Książka zawiera wiele ciekawych spostrzeżeń autora, wspólnych dla krajów postkomunistycznych. Jak np. przemiana niektórych czerwonych w brunatnych lub czarnych, bezmyślna fascynacja społeczeństwa gadżetami z wyżej rozwiniętych krajów czy nieświeżymi produktami spożywczymi (owoce sezonowe poza sezonem). Ale najciekawsza obserwacja dotyczy poglądów autora. Z początku jawi się nam jako przedstawiciel opozycji demokratycznej wobec postkomunistycznych władz (Milośević),by na koniec przedzierzgnąć się w serbskiego nacjonalistę. Miejsce znienawidzonego sierpa i młota zajęła jeszcze bardziej znienawidzona szachownica, element godła Chorwacji. Obrywa się nawet Macedończykom, jako narodowi bez własnej flagi, a może i nazwy państwa oraz Słoweńcom, za inne podejście do historii.
Taka ewolucja pokazuje, że wszelkie sankcje zamiast zniechęcić społeczeństwo danego kraju wobec dyktatora, tylko konsolidują je wokół niego. Władza się zawsze wyżywi. Właśnie chociażby kosztem społeczeństwa, pokazując mu swojego wroga jako wroga kraju. Znamy to z lat osiemdziesiątych. Obyśmy nie musieli poznawać znowu.
Niezależnie od powyższych przemyśleń politycznych autora, książkę świetnie się czyta, jest wzbogacona elementami humoru i erudycją autora. Lektura będzie przyjemnością dla każdego miłośnika kultury bałkańskiej.

Wspomnienia jugosłowiańskiego i serbskiego pisarza Momcilo (Momo) Kapora dotyczące okresu nałożenia sankcji na Jugosławię przez ONZ z powodu wojny w Bośni. Niewątpliwie fabularyzowane, ale dzięki temu lepiej się czyta.
Książka zawiera wiele ciekawych spostrzeżeń autora, wspólnych dla krajów postkomunistycznych. Jak np. przemiana niektórych czerwonych w brunatnych lub...

więcej Pokaż mimo to

avatar
21
19

Na półkach:

Mam mieszane uczucia co do tej pozycji. Napisana świetnym językiem, miejscami ironiczna czasami smutna a jednocześnie nie taka jakbym się spodziewała.
Momo Kapor urodził się w Sarajewie, mieszka w Belgradzie, jest pisarzem i rysownikiem ( serbskie wydanie książki jest okraszone jego ilustracjami).
W Blokadzie przez dwadzieścia rozdziałów , z których każdy jest jednym tygodniem blokady przeprowadza nas przez wojenny Belgrad , choć nie tylko.
Książka jest pełna anegdot , historycznych dykteryjek, opowieści o mieście i jego mieszkańcach. To coś pomiędzy pamiętnikiem a przewodnikiem. Nie znajdziemy tu dramatycznych i smutnych opowieści jak ma to miejsce choćby u Barbary Demick W oblężeniu Życie pod ostrzałem na sarajewskiej ulicy.
Szukałam pozycji , która pomogłaby mi spojrzeć na konflikt bałkański z tej drugiej strony. I nie traktowała o politycznych aspektach wojny , tylko pozwoliła spojrzeć na szarego obywatela, który stał się pionkiem w grze wojennej.
I tego nie znalazłam.
Być może zbyt mocno zasugerowałam się polskim tytułem, który nic wspólnego nie ma z oryginalnym "011" (nr kierunkowy do Belgradu)
Wywoływał we mnie skrajne emocje. Wkurzała, miejscami bawiła , czasami irytowała
Wkurzało mnie to przeświadczenie o tym jak poszkodowana i niesprawiedliwie taktowana jest biedna Serbia, na którą cały świat patrzy spode łba.
Czy polecam? Na pewno, bo książka która wywołuje tak skrajne emocje jest godna polecenia. Jeśli natomiast szukacie obrazu wojennego Belgradu to tu go nie odnajdziecie.

Mam mieszane uczucia co do tej pozycji. Napisana świetnym językiem, miejscami ironiczna czasami smutna a jednocześnie nie taka jakbym się spodziewała.
Momo Kapor urodził się w Sarajewie, mieszka w Belgradzie, jest pisarzem i rysownikiem ( serbskie wydanie książki jest okraszone jego ilustracjami).
W Blokadzie przez dwadzieścia rozdziałów , z których każdy jest jednym...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1170
254

Na półkach: ,

„Uważam, że Serbowie są mistrzami świata w wytrzymaniu blokady!”.

Momo Kapor opisuje własne przeżycia i spostrzeżenia z okresu, kiedy na Belgrad została nałożona blokada przez państwa Europy Zachodniej. Obraz życia społeczeństwa w czasie konfliktu zbrojnego, w czasie blokady diametralnie różni się od świata ukazanego przez I. Andricia w Portrecie rodzinnym. Brak tutaj cierpienia i łez; książka napisana jest lekkim, chwilami groteskowym stylem. Nie brak w niej dowcipu i opisywania pewnych poważnych wydarzeń z przymrużeniem oka. Autor stara się uchwycić nie tyle ciemna stronę blokady, o ile jej plusy, dobre strony, które niespodziewanie bardzo łatwo czytelnik może odnaleźć w wielu fragmentach tekstu. Brak tutaj znudzenia życiem, brak zniechęcenia do świata i siebie samego - oto Belgrad - dumna stolica, mimo wiszącej na włosku wojny, mimo sankcji ze strony Zachodu, nie ugina się, nie zamiera, lecz żyje życiem jeszcze bardziej bujnym niż dotychczas. Widzimy tutaj ruch, niezliczone zalety Serbów i ich miasta, obserwujemy nieprzebrane sposoby na radzenie sobie ze świadomością blokady i z podtrzymywaniem życia w zamkniętym na świat mieście.

O ile Andrić opisywał II wojnę światową z całym jej okrucieństwem i strasznymi skutkami, o tyle Kapor pisząc o blokadzie prowadzi z czytelnikiem pewien rodzaj gry. Pisząc w stylu niskim o problemach, które należałoby wyrazić w stylu wysokim nie bagatelizuje okropieństw wojny, lecz dzięki temu zabiegowi dodatkowo je wyostrza. Dzięki umiejętnemu posługiwaniu się ironią do uszu czytelnika dociera wiadomość o zamordowaniu bośniackich niemowląt i ukrywaniu tej, jak i wielu innych tragicznych informacji przez zachodnie media. Tak, w dziele M. Kapora niezwykle widoczna jest swoista bipolaryzacja świata przedstawionego: z jednej strony widzimy Belgrad, który jest symbolem całego narodu i państwa Serbskiego, z drugiej zaś Zachód, „przegniły”, starzejący się, martwy, pozbawiony radości obcowania z natura i cieszenia się każdym dniem, a zaabsorbowany nakładaniem sankcji, gromadzeniem broni i niepotrzebna rywalizacją na sferze gospodarczej i na arenie politycznej.

Już pierwsze strony książki dostarczają interesujących informacji na temat, rzekłabym historii blokad Belgradu, gdyż owa „zachodnioeuropejska” blokada nie była pierwszą w burzliwych dziejach tego wiekowego miasta. M. Kapor napisał :

„Od kiedy mam świadomość własnego istnienia, żyję w warunkach blokady!
Sądzę, że już nie umiałbym inaczej. W tak zwanych szczęśliwych krajach umieram z nudów; dobrobyt jest dla mnie czymś nienormalnym.
O jedna blokadę więcej, nie martw się- wytrzymam!
(...)
Kto nas dotychczas nie blokował! Najpierw Niemcy, potem bracia Rosjanie, potem Amerykanie, następnie znowu Rosjanie, po czym Rosjanie i Amerykanie razem. Teraz Niemcy, to znaczy Europejczycy. Przepraszam.
A między jednymi ci drugimi blokowaliśmy samych siebie. Nikt nie potrafi tak solidnie nas blokować, jak my sami.
(...)
Gdy cię zablokuje na przykład Zachód, możesz być smutny, możesz się skarżyć, odwoływać, narzekać, buntować.Kiedy nas zablokowali nasi, musieliśmy udawać szczęśliwych, śpiewać pieśni, bić brawo i witać z papierowymi chorągiewkami jakichś światowych głupków” .

Autor ukazuje czytelnikowi nie tylko złożoność blokad, ale i ich specyfikę. Każda blokada, choć występowała w zasadzie pod identyczną nazwą niosła ze sobą co innego. Każda jednak nauczyła mieszkańców Belgradu cierpliwie znosić sankcje czy to polityczne, czy to ekonomiczne, czy to międzynarodowe. Ciekawe jest to, iż pisarz podkreśla, że najgorszym z możliwych było „blokowanie samych siebie”, co stanowi widoczne nawiązanie do czasów komunistycznych w b. Jugosławii. W jego ustach nie ma goryczy. Obywatele nie złorzeczą tym, którzy nałożyli blokadę, nie apelują o jej usunięcie, nie wznoszą modłów o szybkie jej zniesienie. Nie, Belgradczycy są spokojni. To tylko kolejna blokada, jedna z wielu, którą przetrzymają podobnie, jak udało im się przetrzymać pozostałe.

Pisząc „kraje szczęśliwe” autor ma zapewne na myśli kraje Europy Zachodniej, które wedle utartych przekonań są krainami „mlekiem i miodem płynącymi”. Serbowie jednak nie tęsknią za zachodnim dobrobytem i cieszą się, że ich stolica, Belgrad , nie jest miejscem opływającym we wszelkie bogactwa. Czytamy, że dobrobyt jest wręcz „nudny”. Widzimy więc pierwszy kontrapunkt: przeciwstawienie sobie krajów zachodnich i Bałkanów, obszaru o odmiennej tradycji, kulturze i stylu życia.

Autor zaobserwował, że także i mieszkańcy Belgradu bardzo zmienili swoje zwyczaje i w pewnym stopniu „zaprzedali się Zachodowi” pod względem złych nawyków. Jest on jednak przekonany, że dzięki blokadzie Belgradczycy wrócą do starych, dobrych, przyzwyczajeń, do rodzimej tradycji, rodzimego jedzenia, sposobu bycia. Zwraca także uwagę na marnotrawstwo niektórych ludzi, lecz z drugiej strony wie, że sytuacja kryzysowa zmieni, niejako naprawi myślenie ludzi:

„ (...)
Blokada pomoże nam wrócić do czasów dzieciństwa, do dawnych spraw.
(...)
Dotychczas wyrzucaliśmy stary chleb do śmieci- teraz zjemy go, zalewając gorącym mlekiem lub wodą. W biednych okolicach, z których pochodzę, je się tę papkę jeszcze
z chlebem!” .

W kolejnych fragmentach obserwujemy pewne podobieństwo z czasami po wybuchu II wojny światowej w Europie. Tak jak wtedy mieszkańcy miasta gromadzili zapasy bojąc się ciężkich czasów, tak i teraz starali się oni robić zapasy:

„Podczas gdy Europa gromadzi oddziały na granicach, Belgrad przyzwyczajony do blokady gromadzi zapasy w spiżarniach.
(...)
Może będzie chłodno i głodno, ale Europa, która już dawno zapomniała, co to miłość, pozazdrości nam, że się kochamy, że żyjemy i że nie zgadzamy się na ultimatum” .

Fragment pokazuje nie tylko Europę jako świat, w którym dawno zaginęły najbardziej podstawowe ludzkie uczucia, lecz także unaocznia nam niesamowity upór mieszkańców Belgradu i wszystkich Serbów, którzy wolą cierpieć aniżeli zgodzić się na, niekorzystne z ich strony, pokojowe rozwiązanie sporu zaproponowane przez Zachód. Podobnie jak na ulicach Belgradu niegdyś głoszono hasła: „Lepsza wojna niż ugoda!”, tak i dziś rozbrzmiewają w naszych uszach slogany jak „Lepsza blokada niż ultimatum!”. Naszym oczom ukazuje się obraz miasta, które nie cierpi, nie narzeka czy próbuje uwolnić się od sankcji. Nie, Belgrad jest spokojny, dalej żyje swoim normalnym rytmem; kocha, robi zakupy, wychodzi z psem na spacer.

Miasto to swoisty fenomen na skale światową, a Serbowie to naród inny niż wszystkie. Tylko w tym rejonie świata ludzie potrafią doceniać smak owoców sezonowych, które nie bez kozery noszą taka nazwę - Serbowie rozkoszują się nimi bowiem, jak sama nazwa głosi, TYLKO w sezonie, zaś jedzenie truskawek w grudniu czy arbuzów w lutym nie daje tak ogromnej satysfakcji dla smakosza, czego nie rozumieją mieszkańcy Europy Zachodniej:

„Już nie czekamy na truskawki w maju, ani na winogrona w sierpniu. Cywilizowany świat popsuł nam rytm pór roku. Tylko, że niestety listopadowe róże nie pachną! Orzech kokosowy, choćby nie wiem jak długo tkwił na wystawie, nie nauczy się serbskiego” .

„Popsuty rytm pór roku” to źródło cierpienia dla każdego kto wychował się, mieszkał lub mieszka w Belgradzie. Autor wspomina także o tzw. „logice supermarketów”, która, jak twierdzi, jest absolutnie dla niego nie zrozumiała, a która także przyczynia się do kreowania świata Zachodu jako czegoś obcego w porównaniu z Bałkanami, z Belgradem, z czymś bliskim, bezpiecznym i dobrym. Największy bazar w Belgradzie - bazar Kalenicia – gdzie można kupić pyszne świeże owoce i warzywa - w żadnym wypadku nie może być porównany do europejskiego supermarketu. To miejsce posiada swoją duszę, podobnie jak całe miasto, ducha jest natomiast pozbawiony cały zachodnioeuropejski świat.

„Choćbym nie wiem ile podróżował po świecie, jako urodzony prowincjusz nijak nie mogę się przyzwyczaić do braku logiku supermarketów, w których w środku stycznia sprzedaje się arbuzy. Dla nas arbuz zawsze był symbolem dojrzałości i przemijania lata i dlatego nie smakuje nam w styczniu. Żyjąc w pobliżu bazaru Kalenicia i na nim, przyzwyczailiśmy się do naturalnego rytmu dojrzewania” .

Autor ceni sobie własną ojczyznę, miasto, które tak go zachwyca i tyle mu daje nad „obce strony”. Przejawia się tutaj patriotyzm i miłość do miasta, kraju i jego obywateli.

Kolejne fragmenty dokładnie opisują cechy charakterystyczne dla obywateli Belgradu, ich nawyki, sposób przygotowywania posiłków i spędzania wolnego czasu. Dowiadujemy się na przykład, iż zawsze wesoło pędzili oni czas w tzw. kawiarniach, które, szczególnie w przeszłości, nie miały nic do czynienia z lokalami, jakie my określamy powyższym mianem. Można tam było się napić, posłuchać śpiewu Cyganów i pooglądać jak tańczą ich piękne kobiety o ciemnej karnacji. Do dnia dzisiejszego z resztą ulica Knez Michailova tętni życiem i znajduje się na niej wiele kawiarni, we współczesnym tego słowa znaczeniu .

Ciekawym zabiegiem jest także zestawienie mieszkańców Belgradu - który w utworze M. Kapora jest symbolem państwa i narodu Serbskiego, a więc niejako uniwersalnym miastem, lustrzanym odbiciem całej obecnej Serbii – z obywatelami Francji na podstawie pewnych cech charakteru:

„Trzeba zauważyć jedna dziwna cechę belgradczyków: całe życie, w odróżnieniu od Francuzów, czekają, by najpierw rozwiązać doniosłe problemy historyczne i zagadnienia polityczne, a dopiero potem zaczynają żyć jak normalni ludzie” .

Jak zostało wspomniane na wstępie M. Kapor nie ucieka od tematów ciężkich, trudnych, które są bezpośrednio związane z okrucieństwem wojny. Przytacza on nieco groteskowe zestawienie manifestacji na rzecz ratowania fok, obok śmierci noworodków, która została skrzętnie ukryta i wobec którego faktu nikt nie zaprotestował:

„Czy pamiętasz, jak raz zaprowadziłeś mnie do Central Parku, żebyśmy protestowali przeciwko zabijaniu fok? A czy ktoś zaprotestował przeciwko zabiciu dwunastu noworodków w Banja Luce? I kto jest temu winny? Jakiś wysoki funkcjonariusz Organizacji Narodów Zjednoczonych?
(...)
Zrobiono wszystko, aby ta krótka wiadomość nie ujrzała światła dziennego. Nikt nie jest winien. Nic się nie wydarzyło” .

Być może wielu czytelników razi jaskrawość tego przesłania. Nie jest bowiem przyjęta żadna konwencja nakazująca porównywać życie ludzkie do życia zwierząt i stawianie ich niejako na tym samym poziomie ważności i wartości. Oto w czasie toczącego się konfliktu giną ludzie, dotyka to także tych najbardziej bezbronnych, a więc dzieci, kobiety i starców. Nie chodzi jednak by w żaden sposób heroizować niewinne dzieci z Banja Luki, które zeszły z tego świata, lecz aby ukazać jak działają pewne mechanizmy decyzyjne. Wyskoki urzędnik został tutaj przedstawiony jako istota bezduszna, obojętna na los cywilów, gdzieś w dalekim kraju, gdzie toczy się konflikt. Nie są to dla niego ludzie, ale liczby, dane statystyczne, numerki, które będzie musiał wykorzystać przy zdawaniu raportu ze swej działalności. To bardzo uderzające – owa bezduszność, czy też brak zainteresowania losem ludzi, którzy nie mając żadnego wpływu na to, co się z nimi stanie. Przecież, parafrazując raz jeszcze słowa M. Kapora, czy można mówić o humanitarnych bombardowaniach? Czy to nie swoisty paradoks? Jak cos, co niszczy i zabija tysiące niewinnych można w ogóle nazywać „humanitarnym”? Czy przypadkiem ówczesny świat, ówczesna Europa Zachodnia nie posunęła się za daleko w swojej chęci „utrzymania pokoju w całej Europie” i „zmiany świata na lepsze”? Czy wysocy urzędnicy Narodów Zjednoczonych naprawdę znają znaczenie słowa „humanitarny”? Przecież gdyby je rzeczywiście znali, czy dopuściliby do tego, co się wydarzyło?

Wszystkie powyższe pytania można potraktować w dwojaki sposób: albo nazwać je retorycznymi i odłożyć do lamusa, bo przecież nie można zmieniać historii cofając się wstecz w czasie, lub, co wydaje się bardziej racjonalnym rozwiązaniem, udzielić na nie szczerej odpowiedzi i przynajmniej spróbować zmienić to, co jest złe i niedoskonałe w funkcjonowaniu wielu instytucji „chroniących i utrzymujących pokój”. My, jako ludzie patrzący na te wojenne wydarzenia nieco z boku, z perspektywy nie tych pokrzywdzonych, lecz biernych, wręcz bezsilnych obserwatorów powinniśmy czasami głębiej zastanowić się nad wieloma, jakby się zdawało, klarownym przesłaniami i faktami, które są nam wpajane przez mass – media. Kto bowiem może lepiej przybliżyć nam sytuacje w Belgradzie z czasów II wojny, czy blokady, jeśli nie ten, kto rzeczywiście to przeżył? To pytanie pozostawiam bez odpowiedzi.

Mówiąc o tzw. „ zachodnim świecie” warto przytoczyć fragment dotyczący Ameryki i właśnie owych „humanitarnych bombardowań”:

„Na darmo tłumaczę Belgradczykom, że nieprawdą jest, jakoby nas Ameryka nienawidziła. Coraz trudniej im w to uwierzyć. My jesteśmy prostymi ludźmi i nie rozumiemy wysokiej dyplomacji. Ktoś będzie Cię bombardował , by udzielić humanitarnej pomocy! Jak to w ogóle jest możliwe?” .

Pisząc, iż autor ukazuje nam Belgrad i jego społeczeństwo jako twór żywiołowy, wesoły i wcale nie zaniepokojony nałożona blokada.
W tekście książki pojawiają się jednakże od czasu do czasu krótkie fragmenty mówiące o swoistym fatalizmie losów Belgradu, o jego niszczeniu i odradzaniu się niczym feniks z popiołów:

„Odradzamy się wciąż z prochu, z popiołu lub z niczego. Czy jest ktoś na świecie podobny do nas? Nie sądzę. ”

Manifestacją niezgody przeciwko bezdusznym działaniom Zachodu jest także piękne zdanie wypowiedziane przez M. Kapora. Napisał on:

„Bez względu na historię na Čuburze pachną lipy.
Nic ich nie obchodzi decyzja Unii Europejskiej!” .

To nawiązanie do kodyfikacji wszystkich dziedzin życia w UE. W krajach zachodnich prawo chce opanować każdą dziedzinę życia, świat i obywatela. Powyższe zdanie to kategoryczny sprzeciw przeciwko zniewalaniu człowieka przez normy, biurokratyzacja życia. Belgrad, jako miasto nieposłuszne i nieugięte postanawia, że nie dosyć, że nie przyjmie ultimatum, to na dodatek nie zaprzestanie handlu owocami na bazarze Kalenicia, a lipy na Čuburze będą pachnieć, czy jest to zgodne z życzeniami i wolą UE, czy nie. Ukazuje nam to stolicę dzisiejszej Serbii jako byt niezależny, byt który nie podporządkowuje się żadnym narzuconym z góry, przez obcych, normom. To miasto żyjące własnym życiem, posiadające własny tryb życia i światopogląd. Nie sposób zmusić go do posłuszeństwa. Na nic się nie zdadzą nawet bombardowania i nakładanie blokady.

Jedną z osobliwości mieszkańców Belgradu, oprócz wspomnianych już wyżej odwagi, honoru i uporu była niewątpliwie miłość do swojego miasta, i to miłość bezgraniczna, nakazująca je chronić, walczyć o nie i dbać, aby nie spotkało go nic złego:

„Nigdy nie usłyszycie biedoty narzekającej na Belgrad. Będzie się żalić na drożyznę, nędzę, ciasnotę, niesprawiedliwość, ale nigdy na Belgrad- najcenniejsza metaforę tego kraju i tego narodu!” .

M. Kapor napisał także:

„Belgrad jest jedynym miastem na świcie, na które każdego ranka spada więcej nieszczęść i pogróżek, niż ktokolwiek zniósłby przez całe życie.
Belgrad włącza radio: grożą mu śmiercią!Otwiera gazetę: oskarżają go o wojenne przestępstwa! Przełącza się na telewizje, a tam: Zachód zamknął nam niebo nad serbską Bośnia i Hercegowiną !Zamknąć niebo? Czy to w ogóle jest możliwe?” .

Powyższy fragment to kolejny przykład wyśmiania pewnych funkcjonujących w języku dyplomacji polityki sformułowań, które tak naprawdę nie mają żadnego pokrycia w rzeczywistości. „Zamknąć niebo” mogło by obok powszechnie funkcjonującego znaczenia, oznaczać np. dla ludzi wierzących tyle, co „uwięzić Boga”, bo przecież skoro niebo jest zamknięte, to jak On może obserwować świat i pomagać ludziom? Słowa Kapora to także bardzo dobry przykład ukazania w krzywym zwierciadle pewnych utartych i ogólnikowych zwrotów, które nie są jednoznaczne. To także przykład swoistej nagonki medialnej na Serbię, częstego fałszowania i koloryzowania faktów, ich naciągania do utartych przekonań, stereotypów społecznych oraz woli Europy Zachodniej. Takie przypadki wykorzystania tzw. „czwartej władzy” w konflikcie w b. Jugosławii bardzo dobrze opisuje wspomniana już wcześniej książka K. Koeprunera, który znalazł się na terenie Bałkanów w interesach i stał się świadkiem wojny towarzyszącej jej rozpadowi .

Społeczeństwo Belgradu – jak i wszyscy Serbowie to ludzie honoru i wielkiej odwagi. To naród z tradycjami, które stanowią tu prawo ważniejsze od przyjętych ustaw i kodeksów postępowania. Istnieje wiele symboli charakterystycznych dla tego narodu. Jednym z nich jest serbska furażerka, o której możemy przeczytać następujące słowa:

„Serbska furażerka znaczy dużo więcej od zwykłej czapki. Wyraża upór, odwagę, wrażliwość i przekorę. Już od kilku wieków chroni serbskie głowy od złej pogody i wojennych urazów, wyrażając jednocześnie święty związek z przeszłością- więź z życiem” .

Wydawałoby się więc, że kultura i utarte wzory stanowią w Belgradzie niepisaną normę. Każdy przedmiot to symbol, istnieje wiele świętych, narodowych symboli, pieści, znaków i komunikatów niewerbalnych, których Zachód wyzbywa się na rzecz „nowoczesnych metod poznawania i wyrażania zjawisk występujących w świecie”. To zjawisko negatywne i w swojej publikacji M. Kapor zdecydowanie piętnuje odejście od czegoś prastarego, czegoś niejako zakorzenionego w duszy danego narodu, na rzecz „nowoczesnego społeczeństwa nietradycyjnego”. Pisząc o wymienionych powyżej aspektach możemy natrafić na fragment mówiący o jeszcze jednaj, ważnej cesze Serbów:

„Zachodni świat nie wziął pod uwagę prastarej cechy serbskiej: jesteśmy w swoim żywiole, kiedy jesteśmy sami przeciwko wszystkim” .

„Uważam, że Serbowie są mistrzami świata w wytrzymaniu blokady!”.

Momo Kapor opisuje własne przeżycia i spostrzeżenia z okresu, kiedy na Belgrad została nałożona blokada przez państwa Europy Zachodniej. Obraz życia społeczeństwa w czasie konfliktu zbrojnego, w czasie blokady diametralnie różni się od świata ukazanego przez I. Andricia w Portrecie rodzinnym. Brak tutaj...

więcej Pokaż mimo to

avatar
181
64

Na półkach: ,

W maju 1992 roku Rada Bezpieczeństwa ONZ nałożyła na Jugosławię embargo, co miało zmusić Belgrad do wstrzymania pomocy udzielanej bośniackim Serbom. Co działo się dalej wszyscy wiemy, a jeśli ktoś nie wie, polecam wpisanie w wyszukiwarce haseł: "Srebrenica" czy "oblężenie Sarajewa".
Wydaje się, że nakładanie takich sankcji przez ONZ (które stało się bardzo popularną metodą pokojowego rozwiązywania konfliktów, poczynając od lat 90 tych),służy głównie temu, aby "zachód" mógł lepiej spać, bo na wschodzie w tym czasie bez zmian.

Nie można jednak powiedzieć, że nałożone przez ONZ sankcje nie przyniosły żadnych efektów, Momo Kapor napisał na przykład, na kanwie przeżyć związanych z embargiem, książkę.
"Blokada Belgradu" opowiada o pierwszych dwudziestu tygodniach blokady.
Jest to opis bardzo subiektywny, nie oczekujcie dziennikarskiej rzetelności.

"Nikt nie wie, skąd, jak i dlaczego w przeddzień Wielkiej Blokady niespodziewanie przybyło do Belgradu około dziesięciu orkiestr dętych ze wszystkich zakątków Serbii [...] Wydawało się, że to nie orkiestry, lecz cała Serbia w pisku lśniących instrumentów wyrzuca z siebie nagromadzone poniżenie, mękę, rozpacz, gniew i przekorę. Prosto do nieba."

Kapor mówi dużo o upokorzeniu, które stało się udziałem Serbów, ale także o tym, jak Serbowie od zawsze żyli w warunkach blokady. O tym jak Serbów zabijano, a oni milczeli, a gdy wreszcie chwycili za broń, cały świat obraca się przeciwko nim.

Bardzo długo zastanawiałam się, co myśleć o tej książce. Czytałam ją w podróży, część w Serbii, a część już w Bośni i Hercegowinie. W Serbii w oczy bardzo rzuca się mocny nacjonalizm - szczególnie widoczny na festiwalu trąbki w Gučy. I nie chodzi mi o powiewające flagi, bardziej o koszulki z napisem "Kosovo jest Serbskie", bo swastyki wymalowane na murach, to jeszcze inna historia. W Bośniackim Sarajewie, zamiast swastyk w murach są dziury, pamiątki po oblężeniu. W stolicy Bośni poszliśmy też na wystawę dotyczącą Srebrenicy. Wszystko to nie stworzyło dobrego środowiska do wydawania obiektywnych osądów. Chodząc po wąskich uliczkach Sarajewa, trudno było myśleć ciepło o Serbach. Dlatego z recenzją Blokady Belgradu czekałam dosyć długo.

Dobrze jednak, że poczekałam. W trakcie podróży mój stosunek do "Blokady Belgradu" był bardzo negatywny, uważałam za szczyt bezczelności rozwodzenie się na temat tego, że z powodu embarga, zamiast francuskiej bagietki trzeba będzie jeść swojską Proję podczas gdy w Sarajewie można było zginąć starając się zdobyć chleb*.

Teraz gdy emocje już trochę opadły, udało mi się spojrzeć na książkę Kapora z innej perspektywy. To nie jest książka o konflikcie serbsko-bośniackim. To książka o odwiecznej walce wschodu z zachodem, o bolesnym zderzaniu się dwóch kultur. A także o nieudolnych próbach zaprowadzenia przez ONZ porządku na Bałkanach.
Myślę, że najlepszym podsumowaniem, będzie cytat, który zobaczyłam na wystawie o Srebrenicy:
"All that is necessary for the triumph of evil is that good men do nothing"

To czego zabrakło mi w "Blokadzie Belgradu" to porządna przedmowa i posłowie. Przedmowa, która jest w książce, to głównie pochwała autora (i tak też została zatytułowana),a posłowia w ogóle nie ma. A jest to książka pełna subtelnych metafor, odniesień kulturowych i politycznych, z których duża część, może być dla polskiego czytelnika niezrozumiała. Szkoda, bo wstęp i przypisy były pisane przez Serba - Branko Ćirlića, więc błędem wydawnictwa Dialog było nie danie mu jeszcze kilku stron na posłowie. Ale zauważyłam, że tak jak kiedyś dodawanie posłowia było bardzo popularną praktyką, tak teraz coraz częściej się z tego rezygnuje.
Na koniec jeszcze - jeden z moich ulubionych cytatów z "Blokady Belgradu":


"W filmie "Trzeci człowiek" Carola Reeda jest taka scena, w której na szczycie ogromnej, zatrzymanej karuzeli w wiedeńskim Praterze rozmawiają Orson Welles (powojenny przemytnik podrabianej penicyliny) i Josef Kotn, oskarżający go o śmierć, którą spowodował, bogacąc się na cudzym nieszczęściu. Pod nimi, głęboko w dole pełzająca masa ludzi, nie większych od mrówek...
- Czy wziąłbyś sto tysięcy dolarów, żeby niektóre z tych punktów zniknęły? - pyta Orson Welles.
I faktycznie, to co zrobił tym bezimiennym, czarnym punktom nie przypomina strasznej zbrodni! My nie widzimy ich twarzy. Jesteśmy zbyt wysoko."

Chyba dlatego właśnie warto czytać takie książki. Aby bezimienne, czarne punkty, stały się wreszcie, w naszej świadomości, prawdziwymi ludźmi i aby to co działo się na Bałkanach już nigdy się nie powtórzyło.

http://pozapsem.blogspot.com

W maju 1992 roku Rada Bezpieczeństwa ONZ nałożyła na Jugosławię embargo, co miało zmusić Belgrad do wstrzymania pomocy udzielanej bośniackim Serbom. Co działo się dalej wszyscy wiemy, a jeśli ktoś nie wie, polecam wpisanie w wyszukiwarce haseł: "Srebrenica" czy "oblężenie Sarajewa".
Wydaje się, że nakładanie takich sankcji przez ONZ (które stało się bardzo popularną metodą...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    59
  • Przeczytane
    36
  • Posiadam
    11
  • Bałkany
    6
  • Bałkańskie
    2
  • Jugosławia
    2
  • Ulubione
    2
  • Balkan
    2
  • Teraz czytam
    1
  • Zamknięty 2014
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Blokada Belgradu


Podobne książki

Przeczytaj także