Dawca

Okładka książki Dawca Michał Klimaszewski
Okładka książki Dawca
Michał Klimaszewski Wydawnictwo: Nie powiem kryminał, sensacja, thriller
486 str. 8 godz. 6 min.
Kategoria:
kryminał, sensacja, thriller
Wydawnictwo:
Nie powiem
Data wydania:
2024-05-28
Data 1. wyd. pol.:
2024-05-28
Liczba stron:
486
Czas czytania
8 godz. 6 min.
Język:
polski
ISBN:
9788368177022
Tagi:
horror thriller dawca iluzja
Średnia ocen

6,2 6,2 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,2 / 10
5 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
243
241

Na półkach:

„To było to, co utkwiło mu w głowie i co zostało po tej feralnej nocy – po nocy pełnej wrażeń, kiedy to zatapiał się w mroku przeszłości i widział obrazy, których nie chciał już oglądać.”

Choć wielokrotnie słyszy się: „uważaj, czego sobie życzysz”, znaczna część osób wciąż pragnie rzeczy, których spełnienie może się okazać niebezpieczne, powodując znacznie więcej szkód niż pożytku. Teoretycznie śnienie o marzeniach nie jest niczym złym – wszakże co w marach, niekoniecznie musi zadziać się na jawie. Jeśli jednak uparcie, pomimo wszelkich ostrzeżeń od losu, będziesz dążyć do ziszczenia swoich celów – pewnego dnia wszechświat może z Ciebie zakpić, pozwalając Ci na urealnienie swej mrzonki. A wtedy, cóż – wtedy, rozpocznie się Twój największy koszmar. Horror, którego się nie spodziewałeś. Raz otworzonej puszki Pandory nie da się już zamknąć… Doskonale jest tego świadom psychopatyczny morderca w kolorowym garniturze, będący naczelną zmorą w debiutanckiej powieści Michała Klimaszewskiego. Przywodzący na myśl Jokera, ucharakteryzowany na wzór klauna, niewzruszenie i precyzyjnie zabójczy; powoduje u każdego miłośnika mrocznych lektur szybsze bicie serca. Ze strachu, pewnej dozy niezdrowej fascynacji czy… irytacji?

„Od mężczyzny emanowało na kilometr złą energią, co potęgował otaczający go mrok, który emanował w tej okolicy.”

Nocą budzą się najgorsze demony. Uśpione za dnia, czekają na chwilę, kiedy znienawidzone słońce nareszcie się schowa, a one będą mogły wypełznąć z kryjówek, oblepiając wszystko swoim mrokiem. Oddalony od miasta parking dla kierowców – to tutaj wieczorami można zdrzemnąć się za kierownicą albo zostawić tira czy taksówkę i wejść do jedynego w tej okolicy baru. Za jego kontuarem stoi jednooki bandyta – barman z zawadiacką opaską, kryjącą brak oka. Drink dla tego, piwo dla tamtego, chwila na obserwację grupki mężczyzn, którzy postanowili spędzić noc na grze. Jeden z nich oszukuje i zagarnął już dla siebie niemałą sumę, wyciągając fałszywe karty z rękawa jak komik z kapelusza. Wieczór jak każdy inny. Same znane Ci twarze. Przerzucasz leniwie frytki, przecierasz kolejny kufel po trunku, rzucasz szmatę na lepki blat. Nagle otwierają się drzwi i wchodzi ktoś, kogo nie widziałeś nigdy wcześniej. Z niewiadomego powodu wszystkie włoski na Twoim ciele stają dęba, a w miejscu po brakującym oku czujesz fantomowy ból. Kolorowy garnitur. Włosy skryte pod kapeluszem. Twarz pomalowana białą farbą, w której jako jedyne odznaczają się usta, wykrzywione w groteskowym, czerwonym uśmiechu – zupełnie jak u Jokera. Czyżbyś miał przywidzenia? Przecież w okolicy nie zatrzymał się żaden cyrk. Przemyślenia zakłóca Ci fakt, że przybysz właśnie położył na dopiero co wyczyszczonym przez Ciebie barze swoje dłonie. Zakrwawione ręce, na które… nie zwraca żadnej uwagi. Tkwisz w całkowitym stuporze, nawet kiedy się do Ciebie odzywa, składając zamówienie. Psychopatyczny, budzący grozę chichot, który z siebie wydaje, powoduje, że jesteś w stanie jedynie zemdleć. I może to byłoby znacznie łaskawsze rozwiązanie, wziąwszy pod uwagę krwawą jatkę, która już za chwilę rozegra się w Twoim barze. Taką, przy której „Teksańska masakra piłą mechaniczną” mogłaby uchodzić za komedię (choć właściwie dla co rozumniejszych jest nią w istocie). Taką, po której… obudzisz się z czyjąś gałką oczną, zamiast tej brakującej od lat. Nie bez powodu jokerowy morderca tytułuje siebie Dawcą…

„Pragnienie czegoś, co było skrywane od długiego czasu, czego właśnie apetyt był przenośnią.”

Odwróćmy perspektywę. Jesteś jednym z karcianych graczy przy stole. Tym, który kantuje – co wcale nie przeszkadza Twoim przeciwnikom. Choć dobrze wiedzą, że Twoim ruchom daleko do czystych, lubią zabijać nocą czas na hazardzie, zanim wyruszą w dalszą trasę. Szkoda, że nie są świadomi, że poprzednia była ostatnią przejechaną. Będą martwi, nim spostrzegą, że tak właśnie jest. Wasze pokrzykiwania przerywa wejście nieznajomego o wyglądzie komika. Bezczelny; śmiał zauważyć, że oszukujesz i powiedzieć to głośno. Choć to tajemnica Poliszynela, żaden pajac nie będzie Cię obrażał. Dość miałeś tego w czasach szkolnych. Nie po to faszerowałeś się sterydami i podnosiłeś sztangi razem z ćwiczącymi obok paniami, podziwiającymi Twoją rosnącą muskulaturę, na siłowni, aby teraz byle klaun z Ciebie kpił. Wstajesz, dla lepszego efektu przewracając krzesło, uderzasz o stolik kuflem po piwie (postanawiając dziarsko zignorować fakt, że jego odłamek odprysnął i zranił Cię w rękę; wydajesz jedynie ciche miauknięcie, więcej nie przystoi) i rozkładając bary tak, jakby pomiędzy nimi stały dwie towarzyszki plus size, bujasz się w stronę wymalowanego. Krok posuwisty, trochę jak u paralityka, a nieco jak u osoby kiwającej się właśnie do najnowszego hitu Zenka Martyniuka (Twój faworyt, ale do tego się nie przyznasz) i stajesz przed przybyłym… nagle mając ochotę przeobrazić się w kogoś dotkniętego nietrzymaniem moczu. Zanim ta mała resztka niewypalonego anabolikami mózgowia, która Ci pozostała, zdąży to zarejestrować – w Twoje oko zostaje wbita wykałaczka. Gałka wypływa. Teraz już moczysz się bezwstydnie, ale właściwie nie ma się czym martwić: za chwilę będziesz trupem, tak jak i Twoi orżnięci bezczelnie towarzysze. Na koniec mogłaby Ci zaświtać jakaś światła myśl (na przykład: kim jest ten krwiożerczy Joker i czego od Ciebie chce),ale trudno myśli się samymi mięśniami – a już co dopiero bez oka. Zaciemnienie.

„Oni umierają, fajnie, co? Jak w prawdziwym horrorze, co?”

Dawca. Kolorowy garnitur. Złowieszczy chichot z uszminkowanych karykaturalnie ust. Zielonkawe włosy. Ubielona cera. Dłonie, które zadają śmierć z chirurgiczną precyzją i stoickim spokojem. Psychopatyczny zabójca, mający plan – niepolegający tym razem na policzeniu się z Batmanem i niebędący dezercją z cyrku, a raczej z zakładu dla obłąkanych (tudzież wampirów na głodzie). Kim jest i dokąd zmierza? Dlaczego strach się go bać? Bo Karolak. Wytłumaczę niżej.

„Czeluść mroku, nieznany świat, który otacza Cię i całą tę materię… Będzie Cię pochłaniał.”

Michał Klimaszewski w swoim debiucie stworzył wręcz mistrzowski prolog. Skojarzył mi się on nieco z poczynaniami Jokera w wydaniu uwielbianego przeze mnie Phoenixa, ale jeszcze bardziej z moją ulubioną sceną w filmie „Upadek”. Przytoczę dla jasności. Mężczyzna na skraju wytrzymałości wbija do McDonalda z nabitą bronią. Chce zjeść śniadanie, ale okazuje się, że pora jego wydawania minęła kilka minut temu. Ekspedientka odmawia jego wydania – wszakże zasady to podstawa. Nie dla niego. Osiągając swój kres, przekraczając punkt kulminacyjny, odpalając bombę, z której zawleczkę wyjęła właśnie ta błahostka, masakruje wszystkich w barze. Scena strzelaniny – chapeau bas. Po tego rodzaju mrocznym prologu miałam nadzieję na burzącą krew w żyłach mieszankę thrillera spod ciemnej gwiazdy z kryminałem, a dostałam… bardzo przegadaną opowieść. Pociągający mnie (i wszystkich psychopatów, pozdrawiam) wątek żądnego krwi (i narządów – pretendent do zombie?) zabójcy szybko został przyćmiony przez kilkunastu (albo i kilkudziesięciu; wszakże matematyka nigdy nie była moją mocną stroną) bohaterów, którzy (why, ohy why) postanowili podzielić się ze mną swoimi najgłębszymi wynurzeniami. Takimi, bez których poznania z przyjemnością bym się obeszła. Dlaczego? Otóż: naczelna rozkmina większości postaci to ich… mokre sny. Jeden pisał erotyczne opowiadania do szuflady, czego wstydził się przed mamusią, z którą mieszka w wieku lat prawie trzydziestu (też myślę, że egzemplarz stracony). Drugi moczy się w spodnie (nie chodzi tu już niestety o wyżej wspomniane nietrzymanie moczu),jak widzi w telewizji mecz tenisa. Trzeci kocha gwałcić. Sceny tego kalibru nie są niestety osłaniane kurtyną milczenia w odpowiednich momentach. Mamy też napaloną nastolatkę, która ślini się do… komedii romantycznych z Karolakiem. TYM KAROLAKIEM! Ja rozumiem, że są różne zboczenia, ale moim skromnym zdaniem to już wymaga leczenia co najmniej w Broadmoor. Albo egzorcyzmów. Uff! Podsumowując skromnie: ogromny potencjał mrożącego krew w żyłach mroku został zbędnie przegadany, co uważam za wielką szkodę. „Dawcą” Michał Klimaszewski pokazał jednak, że ma ogromny potencjał do stworzenia historii z nutką niepokoju i paranormalności (klimat miejscami był wręcz świetny!),co – mam nadzieję – wykorzysta w kolejnych powieściach, odejmując im za to wszelkie płyny ustrojowe. I Karolaka. 5/10
instagram.com/thrillerly

„To było to, co utkwiło mu w głowie i co zostało po tej feralnej nocy – po nocy pełnej wrażeń, kiedy to zatapiał się w mroku przeszłości i widział obrazy, których nie chciał już oglądać.”

Choć wielokrotnie słyszy się: „uważaj, czego sobie życzysz”, znaczna część osób wciąż pragnie rzeczy, których spełnienie może się okazać niebezpieczne, powodując znacznie więcej szkód niż...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
1020
895

Na półkach: , , , , ,

Lubię poznawać nowych autorów i czytać ich debiuty. Przemierzać pierwsze szlaki, obserwować pierwsze kroki, zanim rozwiną swe żagle i zachłysną się sławą. Tym razem wyszukałam książkę młodego chłopaka ze Złotoryi, który obecnie mieszka we Wrocławiu. Michał kochał książki od najmłodszych lat, pisanie zaczął od wstawiania recenzji w mediach. Czyli coś nas łączy, ale ja chyba na tym poprzestanę, a on poszedł dalej i napisał książkę z gatunku kryminał, sensacja. Gratulację.

Akcja książki dzieje się w małym miasteczku, w którym dochodzi do serii zaginięć młodych ludzi i tajemniczych morderstw. Sprawca jest nieuchwytny, jakby grał na nosie każdego i zaplatał wszystkich dookoła w swoją grę. Nieświadomi tego mieszkańcy, biorą udział w jego grze, a strach dookoła piętrzy się niczym pajęczyna z pająkiem cierpliwie czekającym na swoją zdobycz. Cierpliwość zawsze jest owocna i popłaca. Ten co zastawia sidło czuje satysfakcje, złapany, jest bez wyjścia... Bez powrotu.

Sprawą zajmuje się dwóch policjantów, którzy dadzą się poznać od strony zawodowej, jak i prywatnej, zyskując tym naszą sympatię. Akcja nie jest zbyt szybka, ponieważ autor rozbudował swą książkę i odmiany wprowadza wątek obyczajowy. Gdzieś pomiędzy tymi gatunkami, zostają wplatane informację odnośnie powstających Synów Dawcy, czyli dilerów słynnego narkotyku który rozwesela. Książka porusza trudne sprawy kryminalne i psychologiczne. Pokazując co narkotyki robią z człowieka, ja potrafią go zmienić. Zobaczymy do czego człowiek może się posunąć, by zażyć działkę i poczuć ekstazę. Można zobaczyć jak normalny młody człowiek zmienia się bezwiednie, a potem siła nałogu nie pozwala powrócić do tego co było...

Książka gruba napisana drobnym maczkiem, także jak się po nią sięga, to trochę zajmuje jej przeczytanie. Troszkę bym ją skróciła i ominęła pewne zbyt długie rozwinięcia, przez które traciłam czasami wątek, ale oprócz tego uważam, że autorowi udał się debiut i życzę owocnej pracy nad nową książką i wielu sukcesów.

Lubię poznawać nowych autorów i czytać ich debiuty. Przemierzać pierwsze szlaki, obserwować pierwsze kroki, zanim rozwiną swe żagle i zachłysną się sławą. Tym razem wyszukałam książkę młodego chłopaka ze Złotoryi, który obecnie mieszka we Wrocławiu. Michał kochał książki od najmłodszych lat, pisanie zaczął od wstawiania recenzji w mediach. Czyli coś nas łączy, ale ja chyba...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
55
34

Na półkach:

Głęboko wierzę, a nawet już wiem, że ta książka znajdzie swoich zwolenników. Osoby, które będą czytały ją z zapartym tchem nie mogąc się od niej oderwać, jednak ja tą osobą nazwać się nie mogę.

Główny wątek psychopatycznego mordercy z jakże wdzięcznym pomysłem "klauna" coś miedzy Jokerem z Batmana, Pennywise(m) z powieści Kinga wystrojonym na styl Maski, w którą wcielał się Jim Carrey. Sami przyznajcie, że taka postać daje szerokie pole do popisu. Dawca bo tak też się nazywa moją uwagę przykuł i bardzo byłam ciekawa co też "najlepszego" nasz morderca nawyczynia. Zaczęłam więc czytać z zapałem, który niestety dość szybko zaczął słabnąć, a wszystko przez przegadanie. Stłamszony a wręcz zepchnięty na dalszy plan przez przemyślenia, wspomnienia i liczne (naprawdę liczne) porównania postronnych bohaterów czy ich wewnętrzne dygresje. Sama nie wiem czy to wszystko miało nam przedstawić i przekazać z jakimi postaciami mamy do czynienia czy może jednak to poglądy autora, który przelał swoje sfrustrowanie polityczne i nie tylko, na łamy swej powieści... nie wiem, nie mnie oceniać. Jednak przy takiej ilości dla mnie było to zwyczajnie męczące. Pojawiły się też błędy merytoryczne i niedociągnięcia, które może wynikły ze zwykłego niedopatrzenia, albo skrótu myślowego autora, który stwierdził, że to oczywiste, a którego ja nie wyczaiłam. Chole*a wie. No nie po drodze mi z ukazanym tu poczuciem humoru i stylem, nic na to poradzić nie mogę. Druga połowa (gdzieś tak po 200 stronie) okazała się znacznie lepsza, wątki obyczajowe zaczęły się trochę kurczyć, a te kryminalne pogłębiać. Powiedziałabym, że W KOŃCU wszak miał to być kryminał a nie obyczajówka z elementami kryminału, no ale jak kto woli. Przykro mi, że muszę to wszystko napisać, ale jak mówi mój opis "Subiektywnie o książkach z domieszką prywaty w opiniach" a i jak mnie znacie tak wiecie, że ja inaczej niż szczerze ze sobą nie potrafię. Mnie ta historia nie urzekła mimo późniejszej poprawy, ale dla kontrastu odsyłam Was też do @pijackowe_czytam która to ma zupełnie inne zdanie. Sami wiecie, że najlepiej samemu się przekonać co Wam leży a co nie. Kto wie może Tobie ta historia się spodoba i przeniknie przez twoją skórę jak pewna zielona substancja, przenikała bohaterów?

Głęboko wierzę, a nawet już wiem, że ta książka znajdzie swoich zwolenników. Osoby, które będą czytały ją z zapartym tchem nie mogąc się od niej oderwać, jednak ja tą osobą nazwać się nie mogę.

Główny wątek psychopatycznego mordercy z jakże wdzięcznym pomysłem "klauna" coś miedzy Jokerem z Batmana, Pennywise(m) z powieści Kinga wystrojonym na styl Maski, w którą wcielał...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
8
8

Na półkach:

Oj, trudno jest ostatnio na rynku książki, prawda? Zarówno dla czytelników, którym wszystkie wydawane dzieła są przedstawiane jako murowane bestsellery, które mają doprowadzić ich do intelektualnego orgazmu i zapłodnienia umysłu cudem wszechcudownym w krainie cudownych cudów, także dla tanich, pseudointeligentnych recenzentów, którzy są niejako zobowiązani do wyrażania pozytywnych opinii o książkach, które za FRUGO, tzn za friko (przepraszam za reklamę – muszę z czegoś żyć) przychodzą do nich pocztą i ich recenzje są objawem niezdrowej masturbacji nad wątpliwej jakości dziełami (to już przypomina jakieś dewiacje!) omamiających ich swoją barwioną szatą graficzną niczym napalonych na darmową erotykę erotomanów, dla pisarza, który musi łapać się wszystkich chwytów, żeby zainteresować potencjalnego czytelnika, jak i dla wydawnictwa, które musi zarobić i przy okazji najlepiej jakby nie wydało się za dużo pieniędzy, bo trzeba z czegoś żyć.

Sprawę megalomańskich zapędów pisarzy i wydawnictw już przerabiałem w poprzednich moich opiniach, ale w przypadku „Dawcy” mamy do czynienia z czymś trochę innym. Sądząc po cenie (50-80 zł),możemy sądzić, że jest to literatura wysokich lotów, należy jednak pamiętać, że NIE POWIEM to WYDAWNICTWO, co prawda hybrydowe, ale w ostatecznym rozrachunku wydające książki z finansowym udziałem autorów. Nie chcę się pastwić nad twórcą, który nie poświęcił wystarczająco dużo czasu na obróbkę tekstu, a potem pod względem redakcji go oszukano, dopuszczając ten produkt do sprzedaży, dlatego wkleję po prostu CZĘŚĆ najciekawszych cytatów z fragmentu książki, który został udostępniony w sieci.
Każdy oceni, czy się czepiam, czy po prostu nowoczesna literatura już taka jest i należy się przyzwyczaić do obecności w świecie literackim wydawnictw, które przede wszystkim chcą się dorobić tanim kosztem. Nie podejrzewam, że pani redaktor jest głąbem - po prostu taki jest układ. Szybko i tanio.

„Okolica spała i to bardzo głęboko, rozkoszując się podarowanym czasem wolnym”.
[kto podarował okolicy czas wolny??]

„Wypijając rano do śniadania dwa piwa, Rybus uparcie obstawał przy swoim stanie trzeźwości. Piwo nie było dla niego alkoholem, tak jak Tusk nie był Polakiem”.
[Boże...]

„Mężczyzna był typowym pięćdziesięciolatkiem, któremu nie przeszkadzało życie na niegościnnych przedmieściach, a pensja z taksówki szła na czynsz i piwo w sklepie Mości Pan. Te dwie rzeczy były priorytetowe, szczególnie jeśli było się kawalerem i miało do dyspozycji jedynie swój wóz. Zgodnie z oczekiwaniami społeczeństwa taksówka powinna być wyłącznie miejscem pracy, a nie mieszkaniem”.
[typowy 50-latek to człowiek, któremu nie przeszkadza życie na niegościnnych przedmieściach, pensję wydaje na czynsz i piwo i jest kawalerem? A taksówka jest mieszkaniem? Więc za co czynsz?]

„Nie jest to chluba narodu, pomyślał jeszcze i zaczął wspominać młodość, kiedy to nie było telefonów komórkowych i tej całej „nowoczesności”. Zatracając się w tych wspomnieniach, zapomniał na chwilę o papierosie. Właśnie w tamtym czasie doświadczył kilku innych rzeczy, w tym samotności. Dlatego też widok młodzieży w samochodzie nie przypadł mu do gustu”.
[chaos, powtórzenia]

„Zapamiętał tablice. Zapamiętał je, jak pamięta się swój pierwszy raz. Pierwszy seks, pierwszy raz z alkoholem, pierwszy pocałunek czy pierwszą pracę. Miał to w naturze, chociaż już od dłuższego czasu przyznawał sam przed sobą, że podchodzi to pod paranoję”.
[musiały to być naprawdę wyjątkowe tablice!]

„Mężczyzna czuł w sobie nikłe drgawki, jakich doświadcza się przed ważnym wydarzeniem. A ono się właśnie zbliżało. Czuł to w kościach. Zestresowany facet to często źle myślący facet, który podejmuje złe decyzje w złym czasie. Z reguły, gdy mówi się: „zły czas”, to odnosi się to chęci posiadania dziecka. Inaczej jest z kobietami, dla nich odpowiedni czas jest zawsze, o ile
ma z kim je zrobić”.
[Boże...]

„Początkowo myślał, iż chodzi o kontrolę na granicy. Kiedy jednak dotarł tutaj i zjadł dobrą kolację, stwierdził, iż to było tylko złe przeczucie”.
[autor uwielbia nadużywać słowa „iż”]

„Wstał tego dnia z mieszanymi uczuciami i teraz – widząc tego faceta – odczuwał strach. Od mężczyzny emanowało na kilometr złą energią, co potęgował otaczający go mrok, który panował w tej okolicy”.
[jak pięknie wszystko wytłumaczone!]

„Płomień z zapalniczki lekko się kołysał na niewielkim wietrze, deszczowa pogoda zaś przygnębiała nie tylko taksówkarza, ale też idącego obok mężczyznę. Nie dawał tego po sobie poznać, ponieważ jego twarz zdobił uśmiech”.
[nie dał po sobie poznać tego, że przygnębiała go deszczowa pogoda? poważnie?]

„Nie, nie jest smaczny, ale jest przerażony. Śmierdział tym na kilometr. Wszyscy tutaj byli przerażeni. Czuł odór siedzącego w volkswagenie mężczyzny oraz chesterfielda, którego ten nieudolnie próbował odpalić. A potem na pierwszy plan wysunął się zapach strachu kierowcy z Niemiec”.
[Boże...]

„Przez ułamek sekundy wydawało się, iż wszystko potoczy się tak, jak powinno. To znaczy – kierowca podniesie papierosa i spali do końca, a następnie pójdzie do kabiny, aby spać do samego rana, mężczyzna w garniturze zaś uda się do baru i zaspokoi apetyt. Przez jedną cholernie długą chwilę wszystko na to wskazywało, Fredrik sięgnął bowiem po papierosa, a ten człek odwrócił się od niego”.
[przez ułamek sekundy czy przez cholernie długą chwilę?]

„Mariusz zdał sobie sprawę, że może mieć problem z alkoholem, kiedy zobaczył w lusterku, jak ten człowiek podchodzi do kierowcy tira i zatrzymuje się tak blisko jego twarzy, że mógłby spokojnie go pocałować”.
[sens?]

„Mariusz z przerażeniem zorientował się, iż ponownie papieros mu przygasł, a całość nie trwała dłużej niż kilka, kilkanaście sekund”.
[całość czego??]

„Gdzieś już widział coś podobnego, w jakimś horrorze pokroju Terrifier, w którym klaun morduje ludzi w Halloween. Ale to nie było święto zmarłych”.
[halloween to nie święto zmarłych]

„Był pieprzony koniec listopada, za niedługo święta Bożego Narodzenia, a wraz z nimi prezenty i choinka. Nieważne, że nie ma od kogo dostawać prezentów, ale ma choinkę. Mariusz Rybus
ma pieprzoną choinkę, a więc będzie obchodził święta”.
[narrator uwielbia używać słów: „pieprzony” (i jeszcze „cholerny”)]

„Apetyt… Pragnienie czegoś, co było skrywane od dłuższego czasu, czego właśnie apetyt był przenośnią. Bo przecież nie wszystko jest takie proste. Nie wszystko jest czarno-białe, czasem widzimy kolory tęczy, jak czerwień na ustach, szarość na szyi i niebieskie żyły pod koszulą. Czasem widzimy też zielonkawe lub niebieskie włosy wystające spod kapelusza rodem z westernu”.
[chaos, sens; w innym akapicie narrator pisze o kapeluszu coś innego: „Jednak ktoś stojący z boku widział głównie czerwony garnitur, wpasowujący się idealnie w standardy trupy cyrkowej, oraz prześmieszny kapelusz rodem z Las Vegas”]

„Wydawało się, że żaden mięsień nie drgnął na jego wygładzonej twarzy, jednak klient wiedział swoje. Można powiedzieć, że wyczuł kłamstwo, ale tak naprawdę mężczyznę zdradziły oczy. Przybysz wyczytał z nich współczucie dla dwójki taksówkarzy. Poczuł też fetor strachu, który działał na niego jak dobre perfumy”.
[Boże... + znowu ten fetor strachu]

„Janek bez słowa wycofał się do kuchni, gdzie miał telefon, ale dziwnym trafem nie chciał nigdzie dzwonić. Nie chciał też nigdzie iść, bo zbyt fascynowała go zaistniała sytuacja”.
[nie zareagował dziwnym trafem czy fascynowała go sytuacja?]

„Lampy migały nad stertą połamanych stołów i krzeseł, podłoga zaś była zabrudzona krwią oraz
różnymi innymi substancjami, zapewne głównie alkoholem”.
[zapewne? Przecież narrator jest wszechwiedzący!]

„Mógł kopnąć mężczyznę w podbrzusze i uwolnić się z uścisku, ale Bartek nie myślał o uciekaniu. W jego głowie działo się coś w rodzaju powolnego transferu danych. Oto bowiem miał przed sobą tajemniczego człowieka o dziwnym, odpychającym wyglądzie, wpisującym się bardziej w standardy wariatkowa, a nie zwykłego miasta. Nawet jeśli uciekać, to gdzie? Jak? Co zrobi ten człowiek? Te pytania, jak i wiele podobnych, zatamowały zdolność trzeźwego myślenia, przez co Bartosz Nowicki myślał jedynie o tym, jak bardzo zły dzień mu się przytrafił i jak bardzo źle może jeszcze być tej nocy. Próbował się wyswobodzić, ale ciosy zadawane nieznajomemu
okazały się za słabe. Nigdy nie był w tym dobry”
[genialna psychologia i zaprzeczenia, a jednak zadawał ciosy]

„Mimo iż nie było tutaj jego ojca, z pewnością obawiałby się jego reakcji”
[???]

„Pięćdziesięcioletni mężczyzna, z pokaźnym brzuszkiem piwnym, przerzedzonymi włosami, mógł najwyżej zmienić czyjeś życie wypadkiem, niżeli jakkolwiek inaczej, zważywszy na upodobania i charakter jego pracy”.
[Chryste...]

„Na tablicy ogłoszeń, która znajdowała się przy wejściu do restauracji, znajdował się jakże pochwalny napis, w stylu bardziej amerykańskim, niżeli usłużnej, katolickiej Polski: I TY MOŻESZ ZŁAMAĆ BARIERY, organizacji Szeroki Horyzont”.
[W T F ?!]

Oj, trudno jest ostatnio na rynku książki, prawda? Zarówno dla czytelników, którym wszystkie wydawane dzieła są przedstawiane jako murowane bestsellery, które mają doprowadzić ich do intelektualnego orgazmu i zapłodnienia umysłu cudem wszechcudownym w krainie cudownych cudów, także dla tanich, pseudointeligentnych recenzentów, którzy są niejako zobowiązani do wyrażania...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
245
144

Na półkach:

"Dawca"
Michał Klimaszewski

W knajpie dla tirowców dochodzi do makabrycznej zbrodni. Świadkowie opisują, że chwilę przed tragedią do restauracji wszedł mężczyzna w czerwonym garniturze, umalowany na klauna.

W Złotoryji, dwóch mężczyzn - Szymon oraz Michał, toczy codzienne życie policjanta.
Jeden boryka się z problemem alkoholowym, drugi mieszka na codzień z przesadnie religijną matką. Codzień dostają różne zgłoszenia - to rozbój, to przemoc domowa.

W mieście zaczyna dochodzić do dziwnych wydarzeń - morderstw, zaginięć nastolatków a sama metropolia zostaje zalana przez tajemniczą, narkotyczną substancję - rozweselacz, po zażyciu którego twarz zastyga w niekończącym się uśmiechu oraz niekontrolowanym chichocie a oczy, żyły i wydzieliny stają się zielone.
Sprawcą tego zamieszania staje się tajemniczy Dawca.
Kim jest i jaki ma cel?
Czy policjantom uda się namierzyć mężczyznę?

Muszę przyznać, że z początku miałam mieszane uczucia co do książki.
Początkowo dostajemy informację o krwawej rzezi i teoretycznie wydawać by się mogło, że wątek będzie od razu dalej rozwijany. Jednakże dostajemy dla odmiany wątek obyczajowy, w którym poznajemy dwóch głównych bohaterów - policjantów, ich życie osobiste, problemy jak i życie na służbie. Gdzieś pomiędzy, powoli zostają wplatane informację odnośnie powstajacych Synów Dawcy czyli dilerów słynnego Rozweselacza. Dopiero pod koniec książki, powieść zaczyna nabierać charakteru horrorystycznego z elementami paranormalnymi - I tutaj mój mózg eksploduje!
Przyznam, że autor doskonale wiedział jak zaskoczyć czytelnika wprowadzając taki a nie inny rodzaj akcji.
Fabuła bardzo ciekawa - mrok wylewa się z każdej strony, nie brakuje krwawych opisów, momentami wręcz przerażających i odrażających.
Widać tu inspirację Stephenem Kingiem, którego autor zresztą przywołuje parę razy w książce.
Mimo małych liter książkę czytało się błyskawicznie!
To spotkanie literackie uważam za bardzo udane, autorowi gratuluję i życzę dalszych sukcesów :)

"Dawca"
Michał Klimaszewski

W knajpie dla tirowców dochodzi do makabrycznej zbrodni. Świadkowie opisują, że chwilę przed tragedią do restauracji wszedł mężczyzna w czerwonym garniturze, umalowany na klauna.

W Złotoryji, dwóch mężczyzn - Szymon oraz Michał, toczy codzienne życie policjanta.
Jeden boryka się z problemem alkoholowym, drugi mieszka na codzień z przesadnie...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    26
  • Przeczytane
    6
  • Teraz czytam
    4
  • Kryminał
    1
  • Posiadam
    1
  • Egzemplarz recenzencki
    1
  • Od Autora
    1
  • W planach
    1
  • Brak
    1
  • Sensacja
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Dawca


Podobne książki

Przeczytaj także