7

7

"Bailey to młoda hakerka, która w świecie komputerów czuję się jak ryba w wodzie. Wychowuje ją matka. Nie zna swojego ojca, ale do czasu... Pewnego dnia ktoś chce porwać dziewczynę. Musi wybrać, czy zostaje z matką, czy chce poznać swojego ojca, chwilowo porzucając swoją matkę. Wybiera drugą opcję, trafiając pod skrzydła przystojnego Kashtona. Jak zareaguje gdy pozna swoją rodzinę? Czy zostanie zaakceptowana? Czy między nią, a Kashem dojdzie do romansu?"

"Bailey to młoda hakerka, która w świecie komputerów czuję się jak ryba w wodzie. Wychowuje ją matka. Nie zna swojego ojca, ale do czasu... Pewnego dnia ktoś chce porwać dziewczynę. Musi wybrać, czy zostaje z matką, czy chce poznać swojego ojca, chwilowo porzucając swoją matkę. Wybiera drugą opcję, trafiając pod skrzydła przystojnego Kashtona. Jak zareaguje gdy pozna swoją...

Hakerka, która okazuje się córką geniusza komputerowego i mężczyzna, którego znają wszyscy, a niemal nikt nic o nim nie wie. Przyjemna i wciągająca pozycja, którą szybko się czyta. Na duży plus ciekawe wykreowanie głównej bohaterki, na minus jednostronna narracja. Myślę, że kilka rozdziałów z narracją Kasha wzbogaciloby książkę

Hakerka, która okazuje się córką geniusza komputerowego i mężczyzna, którego znają wszyscy, a niemal nikt nic o nim nie wie. Przyjemna i wciągająca pozycja, którą szybko się czyta. Na duży plus ciekawe wykreowanie głównej bohaterki, na minus jednostronna narracja. Myślę, że kilka rozdziałów z narracją Kasha wzbogaciloby książkę

Książka wciągająca od samego początku.
Jednak jak na twórczość, Tijan jest, to historia łagodna. Są oczywiście tajemnice, uczucia i rodzinne porachunki.
Jest, to dobra książka, ale od niektórych autorów oczekuje się więcej.

Książka wciągająca od samego początku.
Jednak jak na twórczość, Tijan jest, to historia łagodna. Są oczywiście tajemnice, uczucia i rodzinne porachunki.
Jest, to dobra książka, ale od niektórych autorów oczekuje się więcej.

Nie lubię stylu Tijan, chociaż lubię jej historie.. Tak jak brukselka - nie dobra w smaku, ale zdrowa, tak i jej książki - nie fajnie się czyta, ale ciekawe. I gdyby tą książkę napisał ktoś inny, nie wiem March, albo Hoover, to na pewno byłaby to historia na 10. A tak.. tylko 5, niestety, chociaż solidne. Styl autorki jest.. chaotyczny. Tak jakby zgubiła się pomiędzy jedną myślą a drugą. Za mało czasu poświęca na jedne rzeczy a za bardzo rozwodzi się nad innymi. Za dużo wynurzeń i opisów, za mało dialogów i akcji. I chociaż ciekawa jestem, co dalej u Bailey i Kasha, to nie wiem czy sięgnę po drugą część..

Nie lubię stylu Tijan, chociaż lubię jej historie.. Tak jak brukselka - nie dobra w smaku, ale zdrowa, tak i jej książki - nie fajnie się czyta, ale ciekawe. I gdyby tą książkę napisał ktoś inny, nie wiem March, albo Hoover, to na pewno byłaby to historia na 10. A tak.. tylko 5, niestety, chociaż solidne. Styl autorki jest.. chaotyczny. Tak jakby zgubiła się pomiędzy jedną...

Uwielbiam książki Tijan a po zakończeniu tego tomu z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że i tym razem się nie zawiodłam. Zabieram się za chwilę za drugi tom. A ten polecam.

Uwielbiam książki Tijan a po zakończeniu tego tomu z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że i tym razem się nie zawiodłam. Zabieram się za chwilę za drugi tom. A ten polecam.

Bailey to wyjątkowa dziewczyna. Znacznie wyróżnia się z tłumu, ponieważ swoimi możliwościami komputerowymi bije na głowę niejednego speca. Bailey kocha to, co robi. Już od dziecka wiedziała, że komputery są jej największą pasją. Nie miała jednak pojęcia, po kim odziedziczyła ten talent. Wychowana z mamą nigdy nie poznała ojca. Usłyszała na jego temat kilka kłamstw i nie spodziewała się, że kiedykolwiek stanie na jej drodze. Pojawienie się mężczyzny zmieniło jej życie i doprowadziło do spotkania z Kashtonem, który od samego początku był dla Bailey niezwykle intrygujący.

Lubię sięgać po książki Tijan i od dłuższego czasu nie omijam żadnej, która zostanie u Nas wydana. Na początku nie byłam zbyt dobrze nastawiona do tej serii. Obawiałam się nieco, iż napisanie trylogii o tych samych bohaterach mogło nie być dobrym pomysłem, ale już po pierwszym tomie zdałam sobie sprawę, że historia Bailey i Kashtona będzie miała w sobie coś niesamowitego.

Zacznijmy od tego, że główny bohater jest naprawdę intrygującą osobą. Bardzo lubiłam czytać jego wypowiedzi i śledzić zachowanie. Wydawał mi się niezwykle poukładanym człowiekiem, choć jego życie wcale nie było łatwe. Kashton miał w sobie to coś, co sprawiło, że niesamowicie mnie zainteresowała jego postać i nie będę ukrywała, że chciałabym go poznać jeszcze bliżej.

Od samego początku tej historii polubiłam Bailey. Widziałam, że jest odważną dziewczyną i przede wszystkim niesamowicie mądrą. Podziwiam ludzi, którzy mają swoją pasję i poświęcają wiele godzin, aby ją rozwijać. Bailey potrafiła nie spać nocami i spędzać całe dnie przy komputerze, co dla mnie jest czymś wręcz niemożliwym.

Miałam wrażenie, że ta książka skupia się mocno na relacjach między rodziną głównej bohaterki. Oczywiście wątek Bailey i Kashtona był bardzo ważny, ale od początku widać, że temat rodziny jest również istotny. Chciałabym jeszcze bliżej poznać jej członków. Mam wrażenie, że kryje się w nich wiele tajemnic, które dopiero później wyjdą na wierzch.

Już mam na półce drugą część i liczę, że szybko po nią sięgnę. Cieszę się, że Tijan ponownie mnie nie zawiodła.

Bailey to wyjątkowa dziewczyna. Znacznie wyróżnia się z tłumu, ponieważ swoimi możliwościami komputerowymi bije na głowę niejednego speca. Bailey kocha to, co robi. Już od dziecka wiedziała, że komputery są jej największą pasją. Nie miała jednak pojęcia, po kim odziedziczyła ten talent. Wychowana z mamą nigdy nie poznała ojca. Usłyszała na jego temat kilka kłamstw i nie...

„Wieziono mnie do posiadłości wyłącznie z jednego powodu: żeby nikt nie zdołał mnie porwać, dzięki czemu Peter Francis nie będzie mieć na sumieniu śmierci dziecka.
Ale nie byłam jednym z jego potomków. Byłam kłamstwem, przykrywką. Byłam… kimś bez znaczenia.”

Moje dotychczasowe spotkania z twórczością Tijan raczej nie zaliczam do satysfakcjonujących. Wiem jednak, że autorka ma swoje lepsze i gorsze książki, dlatego wiedziona ciekawością, postanowiłam przekonać się, jak to będzie w przypadku jej najnowszej serii.
„Insiders” zaintrygowało mnie przede wszystkim opisem. Byłam ciekawa kreacji głównej bohaterki jako hakerki. Nie jest to dość popularny motyw, więc uznałam, że będzie to idealny powiew świeżości.
Muszę przyznać, że początek książki był naprawdę dobry. Czytałam jak zahipnotyzowania, bo kusiła mnie tajemnica, jaką owiana była ta historia. Największą jej enigmą była postać Kasha i czułam wewnętrzny przymus, żeby dowiedzieć się, co takiego skrywa. Skąd bierze się jego władza i tak wysoka pozycja wśród rodziny Francis? Poza tym chciałam się dowiedzieć, kto stał za próbą porwania Bailey, to wszystko miało ze sobą związek, a ja jak najszybciej chciałam to odkryć. 
Mniej więcej w połowie, może nieco dalej, moje zainteresowanie osiadło. Zniknęła gdzieś ta tajemniczość otaczająca Kasha i miałam wrażenie, że ten szczególny klimat się zatracił. Poza tym zaczęłam odczuwać znużenie postawą Matta, jego ciągłym imprezowaniem i tym, że Kash z Bailey co chwilę ruszali mu na ratunek. Chociaż akurat tutaj Bailey była traktowana trochę jak szmaciana lalka. Z początku wydawało mi się, że jej postać będzie charakterna i barwna. W końcu jej pierwsze spotkanie z Kashem nie należało do grzecznych i potulnych. Po drodze ten jej pazur gdzieś się zatracił, chociaż po części rozumiałam dlaczego. Znalazła się w miejscu, w którym miała poczucie, że jest niechciana, choć powinno być zupełnie inaczej, skoro znalazła się w posiadłości ojca, poznając swoją rodzinę. To ewidentnie podziałało na jej poczucie własnej wartości. 
Mam również mieszane uczucia, jeśli chodzi o relację Bailey i Kasha. Na początku czuć jest między nimi niechęć, która nagle jakby za pstryknięciem palca przemienia się w „coś”. W moim odczuciu odbyło się to bardzo nienaturalnie. Dopiero po jakimś czasie zaczęłam się do niej przekonywać, ale też nie do końca. Czułam, że czegoś mi zabrakło. Może po części chemii, bo choć wyczuwalne jest między nimi przyciąganie, to jednak nie czułam tego w pełni. 
Końcówka zdecydowanie zrobiła robotę, bo wprowadziła konieczny zastrzyk adrenaliny. To ona sprawiła, że na pewno sięgnę po następną część. 
Kto zna pióro Tijan, ten wie, że charakteryzuje się pewnym chaosem. Tutaj też tego nie zabrakło, jednakże były takie momenty, że gubiłam się w tym, co czytam. Musiałam się cofać, żeby sprawdzać, co mi umyka i najczęściej niczego nie znajdowałam, jakby zostawało to w głowie autorki. W powieści znajduje się porażająca ilość literówek, lecz to już kwestia niedociągnięć korekty. Ja zwracam na to uwagę i nie mogę o tym nie wspomnieć.
Mimo moich uwag zachęcam do zapoznania się z tą serią. Uważam, że zasługuje na uwagę, a fakt, że zamierzam sięgnąć kontynuację, sporo mówi o tym, czy warto.

„Wieziono mnie do posiadłości wyłącznie z jednego powodu: żeby nikt nie zdołał mnie porwać, dzięki czemu Peter Francis nie będzie mieć na sumieniu śmierci dziecka.
Ale nie byłam jednym z jego potomków. Byłam kłamstwem, przykrywką. Byłam… kimś bez znaczenia.”

Moje dotychczasowe spotkania z twórczością Tijan raczej nie zaliczam do satysfakcjonujących. Wiem jednak, że autorka...

Wciągająca , porywająca , intrygująca i pełna różnych emocji książka . Dla mnie rewelacyjna , wciągnęła mnie od pierwszej strony . Bohaterowie wspaniali , twardo stąpający po ziemi. Polecam serdecznie .

Wciągająca , porywająca , intrygująca i pełna różnych emocji książka . Dla mnie rewelacyjna , wciągnęła mnie od pierwszej strony . Bohaterowie wspaniali , twardo stąpający po ziemi. Polecam serdecznie .

Lekki, ciekawy romans. Bardzo podobał mi się wątek hakerski.

Lekki, ciekawy romans. Bardzo podobał mi się wątek hakerski.