rozwińzwiń

Kult Junga. Charyzmatyczny przywódca i jego ruch

Okładka książki Kult Junga. Charyzmatyczny przywódca i jego ruch Richard Noll
Okładka książki Kult Junga. Charyzmatyczny przywódca i jego ruch
Richard Noll Wydawnictwo: Vis-á-Vis/Etiuda nauki społeczne (psychologia, socjologia, itd.)
647 str. 10 godz. 47 min.
Kategoria:
nauki społeczne (psychologia, socjologia, itd.)
Tytuł oryginału:
Jung cult: origins of a charismatic movement
Wydawnictwo:
Vis-á-Vis/Etiuda
Data wydania:
2021-05-07
Data 1. wyd. pol.:
2021-05-07
Liczba stron:
647
Czas czytania
10 godz. 47 min.
Język:
polski
ISBN:
9788379982929
Tłumacz:
Jerzy Korpanty
Tagi:
psychoanaliza Karol Gustaw Jung
Średnia ocen

3,0 3,0 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
3,0 / 10
4 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
647
574

Na półkach: ,

Proponuję tytuł: „Osadzić* Junga”.
*Nie od sadzania (w epoce),ale od sadzy, bo to nic więcej, jak bezczelny i obrzydliwy paszkwil.

Rzadko spotyka się już na frontalnej okładce peany. Tak jakby od samego początku usiłowano nam topornie wcisnąć jakiś chłam. Od samego początku lektury staje się to trywialnie zrozumiałe.

Sporo uwag wypisałem, więc bez redakcji wypunktuję:

– W niezwykle zakłamany sposób wszystko nagina i zakrzywia, nawet nie pod tezę, ale pod hipotezę (jak przyznaje sam Noll): Jung świadomie i celowo budował sektę, której był guru, a do tego roił sobie ogłosić światu nową religię, która zastąpi chrześcijaństwo.
„Jung ze swej strony prowadził wojnę z chrześcijaństwem i jego odległym, absolutnym i niedosięgłym Bogiem, ucząc swoich zwolenników tego, w jaki sposób wsłuchiwać się w głosy umarłych oraz samemu stawać się bogami”.
Momentalnie przychodzi na myśl: „psuje młodzież, nie uznaje bogów i wprowadza nowych” (oskarżenia kierowane wobec Sokratesa).

– Richard pragnie „osadzić” (patrz: zaproponowany tytuł) Junga w epoce historycznej (tyle z oficjalnych deklaracji),czyli pokazać, że Jung był „człowiekiem swoich czasów”, tzn był: volkistą, pangermanistą, szowinistą, antysemitą, nacjonalistą, nietzscheanistą (i wiele innych nazwiskopodobnych),irracjonalistą, witalistą, romantykiem, okultystą, buddystą, spirytualistą, ezoterykiem, teozofem i antropozofem.
Posługując się tym samym chwytem, warto odnotować, że Noll pisał swoją książkę w cieniu tzw „Satanic Ritual Abuse” w latach 80’ i 90’, czyli epidemii wyznań ofiar satanistycznych rytuałów, w trakcie których miały być wykorzystywane, a wobec czego Noll był bardzo sceptyczny. Jego książka wygląda jak polowanie na czarownicę (tzn czarownictwo Junga polega na przyczynieniu się do popularyzacji ezoteryki, okultyzmu, satanizmu i New Age, przez które ludzie wariują i wierzą w głupoty). Nie można się oprzeć wrażeniu, że Richard próbuje tą książką załatwić jakąś prywatną sprawę.

– Miała to być pozycja „historyczna”, która powinna być przecież przepełniona nazwiskami, datami i faktami, ale dotyczącymi samego Junga, a nie, dotyczącymi tendencyjnie dobranych postaci okresu w którym żył. Niemal cała treść to erystyka, chochoły, sensacja na siłę i aura naświetlania wstydliwych a skrywanych smaczków (o których rzetelny czytelnik Junga doskonale wie z jego własnych książek). Wielokrotnie łapałem się za głowę, gdy rozpoznawałem cytaty przytaczane przez Nolla, które w trakcie właściwej lektury nie robiły większego wrażenia, a które wyrywając z kontekstu Richard radośnie wykorzystał do swojej narracji.

– Choćby to, że przed IIWŚ Jung nie był przychylny katolicyzmowi, i rzeczywiście bardzo fascynował się Dalekim Wschodem. Przecież później odkrył, że chrześcijaństwo również ma bogatą duchowość, którą zaczął sumiennie zgłębiać i ochoczo pozwolił jej się oczarować, zmieniając swój stosunek do Kościoła Katolickiego. Noll zwyczajnie przejaskrawia „młody okres indywidualizmu, buntu i poszukiwań”, udając że „dojrzały okres rewizji poglądów i afirmacji chrześcijaństwa” nie istniał, a przecież to ten drugi jest głównym źródłem prac Junga.

– Jeden z wielu przykładów deprecjonowania przeciwnika i zwracam uwagę na słowo: hipoteza.
„Ponieważ większość jungistów zdaje się wykazywać niewielkie zainteresowanie historią – w tym także swoją – są oni zaszokowani tym, co odkryłem, a następnie przedstawiłem w tej książce. Wielu z nich wyrażało niewiarę (i znów, bez jakiejkolwiek głębszej analizy przytaczanych prze ze mnie dowodów w tej sprawie) w prezentowaną przez mnie hipotezę [!**], zgodnie z którą w latach pierwszej wojny światowej Jung przystąpił z rozmysłem do tworzenia kultu opartego na aryjskim mistycyzmie i politeistycznym pogaństwie”.
** Hipoteza, bo wciąż nie udowodniona. Przedstawienie „argumentacji” jeszcze niczego nie przesądza, a wciąż (2023) niczego z tego jednoznacznie nie potwierdzono.

– Noll przedstawił siebie jako „niechrześcijanina” (Podkreślam, żeby zdementować podejrzenia, że może zwalczał Junga jako gorliwy katolik).

– Jung w korespondencji dobitnie podkreślał, że nie może szanować nikogo, kto jest ślepo wpatrzony w jakąś jednostkę, czy będzie freudystą, czy (zwłaszcza!) jungistą, więc hipoteza tej książki jest pozbawiona sensu, tym bardziej że Noll usiłuje przekonać, iż Jung c-e-l-o-w-o budował swój „kult”.

– Stary i żenujący zarzut o bycie „metafizykiem”, na który Jung przewracał oczami i wielokrotnie wyśmiewał w różnych swoich pracach. Z resztą Noll wielokrotnie odgrzewa stare kotlety, na które Jung zdążył odpowiedzieć jeszcze za życia.

– „Nie dysponujemy na to żadnym konkretnym dowodem, jednak biorąc pod uwagę fakt częstych podróży Junga do Niemiec z sąsiadującej z nimi Szwajcarii, wydaje się całkiem prawdopodobne, że Jung odwiedził Bayreuth”.
„Choć nie mamy dowodów na bezpośrednie związki między Jungiem czy członkami jego kultu z którymkolwiek ze znanych nam wotanistycznych i ariosoficznych ugrupowań okultystycznych, to jednak wszystko zdaje się wskazywać na to, że ugrupowanie Junga posługiwało się tymi samymi volkistowskimi, a nawet wotanistycznymi obrazami i symbolami w swoich własnych praktykach inicjacyjnych”.
„Można to zinterpretować”, „mówi się w pewnych kręgach” oraz „nie można tego jednoznacznie stwierdzić, ale to przypomina / kojarzy się / wygląda jak” to najczęstsze i najpoważniejsze „zarzuty” Nolla. Do tego dochodzi: istnieją pewne dokumenty, których nikt nie czytał, ale wiadomo, że zawierają kompromitujące treści, które przed światłymi badaczami strzegą okultyści Junga, no bo przecież inaczej daliby mi swobodny dostęp do wszystkiego czego sobie zażyczę!
Typowy zabieg Nolla: W pewnych kręgach mówi się, że Jung powiedział coś tam i zrobił coś tam. Nie mamy na to jednoznacznych dowodów, ale z uwagi na to, że w swojej biblioteczce miał książkę Ygreka, to z dużą dozą prawdopodobieństwa możemy przyjąć, że tak było.

– Parafraza: Jung pochodzi z rodziny zubożałych burżujów, więc zawsze gdy jest niemiły, spowodowane jest to jego poczuciem wyższości klasowej. A tak w ogóle miał typowo burżujskie zainteresowania. („Burżuj” często przewija się przez książkę).

– Parafraza: Dwie bliskie współpracownice zamieszkały w pobliżu Junga, co ewidentnie wskazuje ich niezdrowy do niego stosunek i dowodzi istnienia „kultu”.

– Docenianie po dłuższym czasie, czy za życia czy po śmierci, niepopularnych naukowców, wg Nolla jest przejawem nacjonalizmu.

– Noll sugeruje, że „Wspomnienia, sny i myśli” wciskają obraz Junga jako intelektualnego herosa*** – wystarczy poczytać jego główne dzieła, aby przekonać się samemu, jak dużo prawdy w tym obrazie, więc dobitny przykład negatywnego nastawienia Nolla do postaci Junga. Poza tym rzekomo Jung ukazany tam jest jako natchniony prorok i święty asceta. A może Richard to ciekawy przypadek psychologicznej projekcji i resentymentu?
Ciekawostka dla chrześcijan: Richard sugeruje przy okazji, że żywoty świętych są pełne bajek i kłamstw (tak jak obraz Junga przedstawiany przez jego okultystów).
***Pod koniec książki przyznał, że Jung był niezwykle inteligentny.

„Aby dotrzeć do historycznego Junga, należy znaleźć sposób na dotarcie do materiału biograficznego sprzed ingerencji Anieli Jaffe, co wydaje się zadaniem porównywalnym z próbą ustalenia prawdziwych faktów na temat Jezusa z Nazaretu z okresu przed powstaniem pierwszych listów św. Pawła”.
Czy to przy okazji jest oskarżenie św Pawła i kolejnych apostołów o zniekształcenie wizerunku Jezusa?

– Parafraza: „To MUSIAŁ przeczytać, z tamtym MUSIAŁ zetknąć się na studiach, więc NA PEWNO jest tego wszystkiego zwolennikiem i propagatorem”.

– Tam, gdzie najnormalniej w świecie mówimy o inspiracji (czy to starożytną Grecją, Rzymem, germanizmem czy Goethem),tam Noll widzi przemożne, nieodparte, wręcz obsesyjne zniewolenie (czemu nie od razu opętanie?).

– Parafraza: „Jung interesował się tym, czym się interesował (greckie mity),bo takie były czasy (volkizm, rasizm, faszyzm)”. (No i starożytną Grecją interesują się tylko burżuje, nie zapominajmy).

– Używasz pojęcia energii = jesteś witalistą.

– Teorię o nieistnieniu nieświadomości zbiorowej rzekomo OBALA to, że Jung skłamał na temat dat dwóch zdarzeń, w których jego pacjent miał pewną wizję, do której nawiązywała książka, która ukazała się po tym zdarzeniu. Wg Nolla było odwrotnie: najpierw ukazała się książka, a potem do Junga trafił pacjent, który „z pewnością” musiał ją przeczytać i przez to miał podobną wizję. Pomijając to, że teoria nieświadomości zbiorowej nie opiera się tylko na tym jednym przypadku, do sprawy odniósł się Ronald V. Huggins „C.G. Jung, J.J. Honegger, and The case of Emil Schwyzer (The ‘Solarphallus’ man) 2021” na 150 stronach, i oczywiście okazało się, że jest ona znacznie bardziej skomplikowana, a zarzut Nolla naciągany.

– Zarzutem jest docenianie przez Junga roli uczuć i intuicji (w domyśle szarlatanerski promotor „irracjonalności”).

– Parafraza: „Jung budował kult, bo XX wiek jest okresem kultów jednostek”.

– Zatrzęsienie „strzałkologii”: Noll opisuje różne nurty (w jak najbardziej dziwacznym i złym świetle) i egzotyczne postaci epoki, po czym, ni stąd ni zowąd kwituje zbieżnością z Jungiem. W kraju A popularny był nurt B, którego czołowym przedstawicielem był C – Jung nie mógł nie znać C, więc na pewno korzystał z jego prac, bo Jung też był narodowości A, a więc był zwolennikiem B. Typowa strategia obrzucania gównem, w nadziei, że coś się przyklei.
Pobawmy się jeszcze tą metodą: W XX wieku żył pewien dziwak i ekscentryk, zwolennik idiotycznego romantyzmu i irracjonalnego witalizmu, miał takie hobby, że w środy nacinał swoje ręce żyletką, każdy dzień rozpoczynał modlitwą do ozdobnego krzesła, na którym nikt nie mógł siadać, i w ogóle pluł na swoją gosposię, raz też kopnął bezpańskiego kota, a poza tym jadł pizzę z ananasem… no i Jung też pewnie zjadł kiedyś ananasa.

– Parafraza: „Jung niczego nie odkrył, zwyczajnie w tym okresie wszystkie te zagadnienia, z których słynie, były na topie (w kręgu zainteresowań dziwaków wszelakiej maści… i burżujów ;). Cokolwiek Jung odkrył, było odkryte przez kogoś innego pod inną nazwą”.
Szkoda, że Jung nigdy nie twierdził, że na wszystko wpadł sam, a wszelkie informacje o jego inspiracjach wiesz od niego samego, bo zawsze chętnie się dzielił wszystkim na co się natknął i czym się zainspirował.

„Według pewnej apokryficznej [!] opowieści dotyczącej morskiej podróży Freuda i Junga za ocean w 1909 roku, w momencie kiedy ich statek wpływał do nowojorskiego portu, Freud miał zwrócić się do Junga i powiedzieć: „Czy oni nie wiedzą, że sprowadzamy na nich zarazę?”.
– Typowy zabieg Nolla: w pewnych kręgach mówi się, że ktoś coś do kogoś powiedział. Większość opowieści, „argumentów” i „dowodów” w tej książce jest apokryficzna.

„Paradoksalnie Jung proponuje więc, by jego uczniowie naśladując go, podążali jego własną, jedyną w swoim rodzaju drogą. On odnalazł tę właściwą drogę, a teraz przekazuje wiedzę na jej temat i pokazuje, jak na nią wstąpić, innym członkom plemienia”.
Bezczelne kłamstwo. Szczególnie w Czerwonej Księdze Jung pisał, że każdy ma swoją indywidualną drogę, bo Bóg dla każdego człowieka ma inne „życiowe zadanie”. Zaprezentowanie własnej drogi ma tylko pomagać w odnalezieniu innym swojej – kategorycznie podkreślał, że nikt nie może kroczyć cudzą drogą, bo skończy się to źle. Nawet podkreślałem to w komentarzu pod Czerwoną Księgą, w czym upatrywałem jedną z przewodnich myśli tej książki.

„Jung znacznie stonował swoje wypowiedzi w tej kwestii mniej więcej po 1936 roku, kiedy to zaczął zdawać sobie sprawę ze zbliżającej się katastrofy, jaką na ludzkość mogli sprowadzić Hitler i naziści, będący orędownikami takiej, a nie innej polityki rasowej”.
I właśnie z tym drugim okresem (po II WŚ) wiąże się właściwy jungizm, kiedy jego teorie zaczęły się krystalizować, zaczęły ukazywać się jego główne dzieła, a poprzednie zostały zrewidowane.

– Zarzuca mu utopizm, kiedy Jung z utopizmem walczył i właśnie dlatego różnej maści intelektualistom i aktywistom zalecał badanie samych siebie, aby mieli mniej czasu na rzekome „naprawianie świata” (co z góry skazywał na porażkę – utopia jest utopią, a lepszy świat może zaistnieć tylko pośród lepszych ludzi).

– Noll jest świetnym przykładem na różnicę między posiadaniem wiedzy a pojmowaniem (rozumieniem) jej.

– Niezrozumienie krytycyzmu Junga wobec środowiska naukowego pozwala podejrzewać, że Noll ma niezdrowy i naiwny stosunek do potocznego (fałszywego) obrazu nauki, a brutalniej mówiąc, być może wiąże się to z ograniczeniami w sferze intelektu, co również przyczyniało się do niezrozumienia Junga.

– Zarzutem jest, że gdy psychologia analityczna się rodziła, można było się jej nauczyć tylko w jednym miejscu, za wysoką opłatą, i wymagało to wieloletnich studiów… plus sugestia, że kto wie, co oni tam w tym czasie wyprawiali. To znaczy co? Uniwersytety, seminaria i szkoły to też wylęgarnie sekt?

– Celowo mąci klarowne pojęcia, aby nadać im złowieszczego charakteru. Np. „pozostawać w związku z nieświadomością zbiorową” przedstawia jako rutynowe odprawianie jakichś tajemnych praktyk, w domyśle okultystycznych rytuałów, medytacji i modłów. Tymczasem można podejść do tego czysto intelektualnie i zwyczajnie: jako hobbistyczne studiowanie książek z dziedziny religioznawstwa czy dzieł kultury wysokiej.

– Noll krytykując Instytut Junga rykoszetem nazywa Kościół Katolicki przede wszystkim instytucją finansową (zainspirowany Maxem Weberem, twierdzi, że tam gdzie charyzma nie jest związana z człowiekiem, a z urzędem (szczeblem w hierarchii),tam ostatecznie zawsze będzie chodziło o pieniążki).

– Noll jednak dostrzega profesjonalizm pism Junga:
„Częścią problemu związanego z próbami przeprowadzenia obiektywnej analizy tego rodzaju rozróżnień w popularnej literaturze jungowskiej (która, pod wieloma względami jest nieodróżnialna od wysoce hermetycznej fachowej literatury naukowej)...”

----------------------------

Liczyłem na nieznane fakty i poważne zarzuty, ale poważnie, ta „książka” to śmieć. Nie warto nawet tyłka nią podetrzeć, bo można się tylko jeszcze bardziej ubrudzić.

Ciekawostkę stanowią fragmenty kontrowersyjnych listów do Freuda i do Jacobi, ale znów, na kimś, kto zna kontekst, bierze pod uwagę młody wiek i okoliczności, to że podobnie jak Nietzsche, Jung nie krytykował chrześcijaństwa, a jego fałszywy obraz we własnym umyśle spowodowany niewiedzą, którą po wizycie w Indiach (po IIWŚ) uzupełnił, dzięki czemu zrewidował swoje poglądy – nie robią one większego wrażenia i nie psują obrazu „dojrzałego Junga”, który wyłania się z jego późniejszych książek, a który to obraz Noll uporczywie zbywa milczeniem. Mało to z nas, będąc młodymi, nie utyskiwało na hierarchię Kościoła i nie rozmyślało nad jego reformacją?

Trzeba to oddać Nollowi, że książka jest solidnie podbudowana bibliografią, ale treść pozwala podejrzewać, że to nie przejaw pracowitości, a raczej zawziętości, jeśli nie obsesji.
Richard za cel postawił sobie otworzenie oczu jungistom, ale śmiem podejrzewać, że przede wszystkim chodziło o zniechęcenie tych, którzy po Junga jeszcze nie zdążyli sięgnąć.
Lepszy efekt osiągnąłby, gdyby trzymał się zapowiadanego historycyzmu, a nie próbował lepiej tłumaczyć tego co Jung pisał i myślał, od niego samego.
Powtórzę raz jeszcze: rzetelny czytelnik pism Junga doskonale wiedział o wszystkim, co Noll starał się „sensacyjnie” naświetlić, ale to nie „młody Jung” wszystkich zauroczył, ale dopiero ten „dojrzały Jung” – którego w tej książce w ogóle nie ma. To tak, jakby pisać spektakularną książkę o hulaszczym życiu św Augustyna, kiedy on sam przecież się do tego przyznawał. I nie próbuję wybielać Junga ani fanatycznych jungistów, którzy oczywiście istnieli – ale te rewelacje w żaden sposób nie przekreślają jego dociekań, odkryć, myśli i pomysłów.
Sam Jung pisał w Czerwonej Księdze, że nie był dobrym ojcem, a zwłaszcza nie był dobrym mężem. Nikt rozsądny nie upatrywał w nim wzoru cnót i źródła moralności, a tylko źródło wiedzy psychologicznej, ciekawych perspektyw oraz trafnych myśli. Jeśli ktokolwiek ma niezdrowy stosunek do Junga, to jest to jego własna wina, gdyż Carl w swoich pismach prezentuje niezwykle uczciwą postawę filozoficzną i wykazuje się zdrową higieną myślenia.
Jung był pionierem i nie dziwi, że początkowo miał wiele, niekiedy szalonych pomysłów, ale z efektów jego pracy korzysta się do dziś i to już w pełnoprawnie naukowy sposób, wg rozumienia Nolla.

Dobrze jest wyrobić nawyk zaprzeczania samemu sobie, więc po lekturze poszperałem w sieci w celu znalezienia opinii ludzi nauki. Natrafiłem na komentarz dr. hab. Mirosława Piróga: „Kult Junga Richarda Nolla jest w sumie książką plotkarską”; „(…) jego próby odgadywania i interpretowania poczynań Junga sprowadzają się niejednokrotnie, by użyć wyrażenia Gombrowicza, do przyprawiania mu gęby ”; „Każdy, kto zetknął się z fenomenologią zjawisk związanych z doświadczeniem nieświadomości zbiorowej i choć trochę orientuje się w koncepcji Junga, bez trudu zauważy złą wolę Nolla”. („Jung okiem krytyka”). Więc nie pozostajesz tylko z opinią jakiegoś dyletanta w rękach ;)

Poza tym, przy okazji dowiedziałem się, że pojawiła się książka polemiczna (w tym samym wydawnictwie) – „Kultowe fikcje C.G. Jung i jego projekt psychologii analitycznej" Sonu Shamdasani – już dodane do listy życzeń, choć z mojej strony sprawa jest zamknięta, a właściwie nigdy nie istniała.

Proponuję tytuł: „Osadzić* Junga”.
*Nie od sadzania (w epoce),ale od sadzy, bo to nic więcej, jak bezczelny i obrzydliwy paszkwil.

Rzadko spotyka się już na frontalnej okładce peany. Tak jakby od samego początku usiłowano nam topornie wcisnąć jakiś chłam. Od samego początku lektury staje się to trywialnie zrozumiałe.

Sporo uwag wypisałem, więc bez redakcji wypunktuję:

–...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    9
  • Przeczytane
    4
  • Do kupienia
    1
  • Psychologia/Poradniki
    1
  • Biblioteka
    1
  • Biografie
    1
  • Psychologia, socjologia etc.
    1
  • Nauki społeczne
    1
  • Posiadam
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Kult Junga. Charyzmatyczny przywódca i jego ruch


Podobne książki

Przeczytaj także