TOPGUN. Amerykańska historia

Okładka książki TOPGUN. Amerykańska historia Dan Pedersen
Okładka książki TOPGUN. Amerykańska historia
Dan Pedersen Wydawnictwo: Zysk i S-ka reportaż
372 str. 6 godz. 12 min.
Kategoria:
reportaż
Tytuł oryginału:
Topgun. An American Story
Wydawnictwo:
Zysk i S-ka
Data wydania:
2022-05-24
Data 1. wyd. pol.:
2022-05-24
Liczba stron:
372
Czas czytania
6 godz. 12 min.
Język:
polski
ISBN:
9788382020175
Tłumacz:
Dariusz Kopociński
Tagi:
szkoła lotnictwa Topgun USA
Średnia ocen

7,1 7,1 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,1 / 10
39 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
605
528

Na półkach:

Reportaż, który w moim odczuciu jest bardziej biografią.

Z takich suchych wrażeń, to o samej szkole TopGun nie uświadczymy tu tak wiele jakbyśmy wnosili po tytule. Czy przez to książka traci w odbiorze? W moim odczuciu nie :) . Ale warto powiedzieć, uprzedzić, że to co dostajemy na początku i co cięgnie się przez całą lekturę - to historia autora połączona z historią US Navy, a powstanie szkoły TopGun jest po prostu tego częścią.

W trakcie czytania nie jednokrotnie przeszły mnie ciarki gdy opisywane były doświadczenia pilota, w różnych ekstremalnych sytuacjach gdzieś tam hen na niebie. Nie wiem czy miałam jakieś złudzenia na temat tego jak to wygląda "od środka" jednak na pewno nie zdawałam sobie sprawy jak ogromny wysiłek dla człowieka stanowiły takie loty. Książka wciągnęłam mnie bardzo, z ogromnym zainteresowaniem poznawałam świat pilotów, informacje o wojnach prowadzonych przez Amerykę i wewnętrznych problemów Marynarki Wojennej.

Jeśli coś mogłabym zarzucić to to, że wyraźnie czuć "amerykańskość" we wspomnieniach autora - patetyczność i religijność - jednak mimo to uważam, że dzięki tej książce przeżyłam niesamowitą przygodę, a na kultowy film o tym samym tytule będę już zawsze patrzyła trochę inaczej ;).

Reportaż, który w moim odczuciu jest bardziej biografią.

Z takich suchych wrażeń, to o samej szkole TopGun nie uświadczymy tu tak wiele jakbyśmy wnosili po tytule. Czy przez to książka traci w odbiorze? W moim odczuciu nie :) . Ale warto powiedzieć, uprzedzić, że to co dostajemy na początku i co cięgnie się przez całą lekturę - to historia autora połączona z historią US...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
248
247

Na półkach:

Historia książki- mimo, że nie jest lotnictwo w moim kręgu zainteresowań- jest niesamowicie ciekawie napisane. W taki sposób, że zaczęłam się tym interesować!

👉 Założyciel szkoły lotnictwa morskiego Topgun opowiada niezwykłą historię o tym, jak razem z ośmioma śmiałkami zrewolucjonizował sztukę walk powietrznych. Szkoła Topgun okazała się nie tylko ikoną amerykańskiej dominacji wojskowej, uwiecznioną przez Hollywood, ale ważną instytucją, która przez następne dziesięciolecia miała kształtować strategię militarną USA.

👉Tak intrygującej książki dawno nie czytałam. A przypominam- lotnictwo nie należy do mojego kręgu zainteresowania. Lubię latać samolotem i to byłoby na tyle. A ta książka... ciężko było mi się od niej oderwać. Miałam zupełnie inne wyobrażenie rzeczywistości, a tu książka sprawiła, że jestem mądrzejsza o kwestie lotnictwa. Niektóre rozdziały były dla mnie irytujące- w końcu Amerykanie mają swój świat i wszystko co ich jest "naj" ale całość naprawdę dobra!

Historia książki- mimo, że nie jest lotnictwo w moim kręgu zainteresowań- jest niesamowicie ciekawie napisane. W taki sposób, że zaczęłam się tym interesować!

👉 Założyciel szkoły lotnictwa morskiego Topgun opowiada niezwykłą historię o tym, jak razem z ośmioma śmiałkami zrewolucjonizował sztukę walk powietrznych. Szkoła Topgun okazała się nie tylko ikoną amerykańskiej...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1203
957

Na półkach: , ,

Nie ma chyba książki, w której bardziej bym się rozminął w stosunku oczekiwań do rzeczywistości. Wiadomo, dwa filmy Top Gun rozsławiły Szkołę Lotnictwa Morskiego, ale to co znajdujemy w książce zupełnie nie odzwierciedla tego co oglądamy w filmie. Co nie znaczy, że lektura jest zła. Dan Pedersen był twórcą szkoły Topgun (sic!) w końcówce lat 60-tych stąd większość jego wspomnień dotyczy właśnie jego początków jako lotnika w latach 50-tych, a potem refleksji na temat wojny w Wietnamie. Na koniec kariery Pedersen dowodził jeszcze lotniskowcem i trochę wspomnieć z tego etapu życia również otrzymujemy w książce. Pozycja jest o tyle ciekawa, że prezentuje ewolucję taktyki powietrznej w US Navy, autor bierze tu pod lupę własne doświadczenia oraz wnioski z II wojny światowej, wojny koreańskiej i tego co spotkało Amerykanów w Wietnamie. Specem od lotnictwa nie jestem, ale opisy walk, manewrów, których uczono w Topgun, wyglądają dość przekonywająco, chociaż czasami chyba zabrakło konsekwencji w tłumaczeniu nazw. Sporo jest właśnie ciekawostek o wojnie w Wietnamie, jak wyglądały pojedynki z Migami, jak poznawano ich słabe strony, jakie znaleziono rozwiązania, jak wyglądały bombardowania. Dużo jest też interesujących kwestii z innych tematów, na przykład ciekawie brzmią fragmenty o narkomanii i sabotażach na okrętach US Navy w latach 80-tych. Podsumowując, jest to całkiem ciekawa pozycja, ale dla kogoś, kto oczekuje czegoś bardziej zbliżonego klimatem do filmów, to może spotkać rozczarowanie.

Nie ma chyba książki, w której bardziej bym się rozminął w stosunku oczekiwań do rzeczywistości. Wiadomo, dwa filmy Top Gun rozsławiły Szkołę Lotnictwa Morskiego, ale to co znajdujemy w książce zupełnie nie odzwierciedla tego co oglądamy w filmie. Co nie znaczy, że lektura jest zła. Dan Pedersen był twórcą szkoły Topgun (sic!) w końcówce lat 60-tych stąd większość jego...

więcej Pokaż mimo to

avatar
497
258

Na półkach:

"Highway to the danger zone"

Książki tego typu jakkolwiek intrygujące by nie były robią jedną okrutną rzecz - odzierają fantazje z ich niesamowitości i sprowadzają odbiorcę na ziemię. Chociaż historia szkoły "Topgun" nawet w wydaniu realistycznym jest bardzo ciekawa.

Książka Pedersena jest dokładnie tym czego można się było spodziewać. To niemalże autobiografia autora, a także historyczny opis dziejów sławnej szkoły lotnictwa - nie jest to jednak reportaż. Nie będę wchodził w polemikę z faktami historycznymi, bo nie mam na tyle wiedzy, ale weźcie pod uwagę, że opis wydarzeń jest tutaj dość osobisty i nie wszystko musi się zgadzać. Nie jest to też szeroko zakrojona opowieść uwzględniająca czynniki polityczne, ekonomiczne i historyczne. To powieść snuta przez zdolnego dowódcę i żołnierza - i z takiej perspektywy jest napisana.

Pedersen nie jest pisarzem i to czuć - rytm książki bywa różny, sposób przedstawiania wydarzeń mógłby być bardziej dynamiczny. Niemniej jednak "Topgun" czyta się naprawdę nieźle - delikatne komentarze, uwagi i anegdotu ze strony Pedersena dodają uroku, ale pamiętajcie, że książkę napisał 83-letni były wojskowy. Wiecie, kiedyś na niektóre sprawy patrzyło się w pewien sposób i to znamię czasu momentami przebija z kartek.

Nie ma co się rozwodzić - "Topgun" jest intrygująca pozycją, opowiadając historię ciekawego fenomenu. Nawet jeśli nie interesuje Was historia wojskowości jako taka to myślę, że warto po książkę Pedersena sięgnąć chociażby dla zapoznania się z jego spostrzeżeniami na temat budowania placówki szkoleniowej i sposobu zarządzania. W ostateczności - jeśli podobał się Wam film z Tomem Cruisem to wiecie - zawsze będziecie mogli zabłysnąć wiedzą przy następnym seansie.

https://www.facebook.com/gniazdoszeptunow

"Highway to the danger zone"

Książki tego typu jakkolwiek intrygujące by nie były robią jedną okrutną rzecz - odzierają fantazje z ich niesamowitości i sprowadzają odbiorcę na ziemię. Chociaż historia szkoły "Topgun" nawet w wydaniu realistycznym jest bardzo ciekawa.

Książka Pedersena jest dokładnie tym czego można się było spodziewać. To niemalże autobiografia autora, a...

więcej Pokaż mimo to

avatar
310
93

Na półkach:

Co do fatalnego tłumaczenia - już się kilka osób wypowiedziało. Mnie dodatkowo razi bardziej postawa autora. Może to cecha typowa dla Amerykanów, ale to jego przekonanie, że tylko jego racja jest "najracniejsza" jest okropne. Nie widzi choćby, jak bardzo jego przekonania rozmijają się z jego postawą. Kilka razy zarzeka się, że dla niego najważniejsza była rodzina. Mają to potwierdzić wzruszające sceny z zapłakanym synkiem. Ale nagle okazuje się, że Dan Pedersen jest po dwóch rozwodach, a syn (podobnie jak i córka oraz obydwie żony) gdzieś rozpływają się na horyzoncie - praktycznie bez słowa... Jakie to amerykańskie i żałosne...

Co do fatalnego tłumaczenia - już się kilka osób wypowiedziało. Mnie dodatkowo razi bardziej postawa autora. Może to cecha typowa dla Amerykanów, ale to jego przekonanie, że tylko jego racja jest "najracniejsza" jest okropne. Nie widzi choćby, jak bardzo jego przekonania rozmijają się z jego postawą. Kilka razy zarzeka się, że dla niego najważniejsza była rodzina. Mają to...

więcej Pokaż mimo to

avatar
404
153

Na półkach: ,

Całkiem ciekawe wspomnienia kariery lotniczej twórcy legendarnej szkoły pilotów myśliwskich US Navy, Top Gun, bezlitośnie zmasakrowane przez osoby zamieszane w powstanie polskiego wydania.

Pożal się Boże "tłumaczenie" i "redakcja" są dziełem ludzi pozbawionych elementarnej sumienności, nie mówiąc już o jakiejkolwiek wiedzy na opisywane tematy.

Na temat polskiej pisowni też. Bo nie trzeba być ekspertem lotniczym by wiedzieć, że nazwy własne i wytwórni samolotów (takoż samochodów, rowerów i wszystkiego innego...) po polsku pisze się z dużej litery. A tu są przeważnie z małej, choć czasem i z dużej - jak się tam akurat palec na klawiaturze omsknął. Palec omykał się na wszystkim: "mig", "miG", a nawet "migG"! Ta sama jednostka lotnictwa morskiego, określana skrótem VF, raz jest "pułkiem" (nie ma ich w amerykańskich siłach zbrojnych, tylko w rosyjskich...) a raz eskadrą. To ostatnie (przypadkiem) prawidłowo.

Nieporadność tłumacza sprawia, że typowo amerykańska, górnolotna (nomen omen...) korpo-nowo-mowa (fakt, że z natury tyleż bogata w przymiotniki, co uboga w treści),jaką Pedersen wychwala swoich kolegów i fenomen Top Gun, w polskiej wersji staje się już zupełnie niestawnym bełkotem.

To wręcz niesamowite, jakich "starań" dołożono, by właściwie żaden termin lotniczy czy wojskowy nie został przetłumaczony na swój prawidłowy polski odpowiednik (w utrwalonej od kilkudziesięciu lat terminologii),tylko "opowiedziany" kolekcją błędnie podobieranych wyrazów (na chybił-trafił). "Panel sterowania" to masz tłumoku w Windows - w samolocie jest tablica przyrządów. "Walka w okręgu" to walka kołowa. "Hamulce powietrzne" to hamulce aerodynamiczne. A to tylko wciąż jakoś tam zrozumiałe przykłady. Bo w wielu przypadkach ta "metoda" zaowocowała bełkotem już tak kompletnie nie znaczącym nic sensownego, że nie sposób się nawet domyślić, co tam mogło być w oryginale.

Zatem - jeśli Czytelniku znasz się i interesujesz tematem, to tłumoczenie doprowadzi Cię do szału. A jeśli w tematyce lotniczej jesteś niezorientowanym nowicjuszem, to niby dlaczego książka miałaby Cię zainteresować? Tak źle i tak niedobrze.

Całkiem ciekawe wspomnienia kariery lotniczej twórcy legendarnej szkoły pilotów myśliwskich US Navy, Top Gun, bezlitośnie zmasakrowane przez osoby zamieszane w powstanie polskiego wydania.

Pożal się Boże "tłumaczenie" i "redakcja" są dziełem ludzi pozbawionych elementarnej sumienności, nie mówiąc już o jakiejkolwiek wiedzy na opisywane tematy.

Na temat polskiej pisowni...

więcej Pokaż mimo to

avatar
2
2

Na półkach:

Dlaczego tak niska ocena? Z jednego istotnego powodu. Kompletnej nierzetelności ostatniego rozdziału o F-35. Autor, będąc osiemdziesięciolatkiem totalnie wpadł w typowe dla tego wieku "kiedyś to było". Prawda jest taka że F-14 nie był cudownym samolotem. Nawet nie powinien być kwalifikowany jako samolot 4. generacji. Co najwyżej jako generacja 3.75. Tomcat był wybitnie wymagający w konserwacji, nie był tak zwrotny jak F-15 a już tym bardziej F-16 no i jego główną misją było strzelanie z chorej odległości do radzieckich bombowców a potem ewentualnie walka manewrowa. Gdy zimna wojna się skończyła, główna misja dla tej maszyna była anachronizmem takim samym jak ruchome skrzydła (Niby dlaczego żaden nowy samolot nie bawi się w takie rozwiązanie?). Polecam tu wypowiedzi byłego pilota F-14, Johna Cheshire na platformie Quora, ponieważ w przeciwieństwie do wielu innych lotników US Navy jest uczciwy co do oceny Tomcata. A ona nie jest zbyt wysoka.

F/A 18 może i nie ma takiego zasięgu jak F-14 ale jest bardziej wszechstronny, jest bardziej manewrowy, jego konstrukcja pozwala na modyfikacje i ewolucję roli (jak pokazano na przykładzie modeli E-jednomiejscowy, F-dwumiejscowy, G-jammer, czyli zakłócenia radarów wroga i jednoczasna walka za pomocą rakiet) oraz jej koszty nie są wyskokie. F-14 męczył się ze słabym silnikiem (model A, bo US Navy nie chciało się czekać na lepszy silnik),nie był zbyt podatny na modyfikacje, nie był tak sprawdzony w boju jak F-15, F-16 i F/A 18 (wynik Irańczyków w wojnie iracko-irańskiej to bujda tak samo monstrualna jak wyniki radzieckiego lotnictwa podczas II wojny, pocisk Phoenix był wystrzelony tylko 3 razy i tyle razy chybił celu, podczas Pustynnej Burzy całą brudną robotę odwaliły pozostałe samoloty).

Ale przejdźmy to meritum. F-35, zwany równiesz złośliwie jako Tłusta Amy jest jednym z najlepszych samolotów jakie wyprodukowano. Każdy pilot to potwierdzi, nie ze względów na strach przed konsekwencjami krytyki ale z czystej uczciwości i szczerości. Skoro F-35 jest "zły" to czemu kupuje go Izrael, znany z najlepszych sił powietrznych na świecie; Japonia czy Wielka Brytania, które razem opracowują myśliwieć 6. generacji (rozwój samolotów to nie rozwój pistoletów jak staniesz to już się cofasz). Czemu cały zachodni świat kupuje ten "złom" skoro Rosja "ma" technologię zakłócającą walory stealth. Bo ten "złom" jest dobry i nie jest drogi co do swoich możliwości. Każda technologia rozwija się w bólach, na tym to polega, by błędy eliminować. W latach 70-tych ówczesne samoloty wojskowe USA też nie były wolne od chorób wieku dziecięcego, sporo z nich zostało zniszczonych, piloci też ginęli oraz spotykała ich krytyka starej gwardii. Ale te 40 lat temu nie było internetu, gdzie każdy idiota może się wypowiedzieć, nie było ruskich trolli siejących zamęt (F-35 lata w setkach egzemlarzy, Su 57 jest w sztukach czterech a Su 75 nadal jest makietą),nie było takiej nierzetelności dziennikarskiej, ponieważ liczyły się kliki a każdy chce darmowej informacji. Jeśli nie interesowałeś się tematem albo nie mieszkałeś przy bazie wojskowej to nawet nie wiedziałeś że nowe samoloty tak często się rozbijają. No i argumnet przeładowania danymi. To już jest śmieszne. Kokpit F-35 jest bardzo uproszczony i sam panel podaje w przystępny sposób wszytkie dane w przeciwieństwie do starych samolotów z wojny w Wietnamie, gdzie było miliard zegarów,.które ze względów technologicznych nie mogły być zastąpione HUD-em (bo go zwyczajnie nie było) jak to jest w obecnych maszynach.

Co do naszej niewiedzy wobec możliwości Chin,.nie jest tak łatwo jak z Rosjnami. Chińczycy nie są aż tak skorupowani jak nas zbójecki sąsiad oraz posiadają własny, rozwinięty przemysł. Jednak i tam ważniejsza jest wola partii, brak innowacyjnego myślenia czy duża korupcja. Nie należy Chińczyków lekceważyć ale nie zdziwiłabym się gdyby J-20, ich samolot stealth był równie przeszacowany co do możliwości, tak jak kiedyś było z radzieckim MiGiem 25. Choć dzięki strachowi Ameryki przed MiGiem 25 dostaliśmy takie cudo jakim jest F-15.

F-35 to trzy modele ale z podobną architekturą. Model A (najczęściej kupowany),stworzony dla typowych sił powietrznych, jest wielozadaniowy, ma działko, jak najbardziej jest dobry w walce manewrowej (wyciąga 9G),ma dobry zasięg oraz dzięki chowaniu uzbrojenia jest bardziej aerodynamiczny w walce gdy jest maksymalnie załadowany (podwieszane pylony i uzbrojenie jednak zostawiają opór). Model B, stworzony dla Marines oraz kupiony przez Wielką Brytanię czy Japonię (która również kupiła model A) ma technologię pionowego startu i lądowania. Jego rolą jest zastąpnienie szturmowego Harriera (który nie był stworzony do walki powietrznej ale do ataków naziemnych) i w mniejszym stopniu walka powietrzna, by się obronić przed atakiem. Model C, czyli wariant dla marynarki ma największy zasięg oraz jest przystosowany dla wymagań US Navy, które same nie chciały działka pokładowego ze względu na rozwój technologii i sukces Top Gun. Tak tego samego Top Gun, które współtworzył Autor, gdzis Phantomy US Navy w Wietnamie też nie chciały działka (w przeciwieństwie do USAF) ponieważ program Top Gun tak dobrze zadziałał że bezwzględna liczba zwycięstw była wykonana za pomocą rakiet. Narzekanie Pedersena w tym przypadku jest żałosne.

Równie żałosne są dywagacje Autora co do implementacji jakieś nowej wersji F-5. Ten samolot nie miał zasięgu potrzebnego dla obu lotnictw USA i dlatego stał się agresorem w programach takich jak Top Gun oraz został samolotem eksportowym do takich państw jak Holandia czy Szwajcaria. Bardzo lubię F-5 ale jego koncepcja myśliwca dziennego, początkowo niemal bez radaru i zasięgu to nie była dobra decyzja. Dlatego to F-16 stał się hitem eksportowym, nie F-5 czy F-14, bo był wielozadaniowy, miał całkiem dobry zasięg, był bardzo manewrowy, posiadał porządny radar oraz był całkiem tani jak na tak wielkie możliwości.

Pan Pedersen z racji na wiek czy raczej brak elastyczności myślenia oraz nostalgii za starymi czasami nie powinien wypowiadać się na tematy o których nic nie wie. I to jest stwierdzenie faktu a nie ageizm. Bo można być młodym ale z bardzo starczym i nieelastycznym myśleniem oraz można być starym ale otwartym i ciekawym nowych czasów.

Gdyby ktoś mi nie wierzył co do oceny F-35, to polecam kanały na YT od pilotów wojskowych (są anglojęzyczne) jak Justin Hasard Lee, major USAF i pilot F-35, Fighter Pilot Podcast od byłego pilota US Navy Jell-o czy z polskiego podwórka artykuł Marcina Fiszera do Polityki, byłego pilota Su 22,.który dobrze ocenia wybór tego samolotu dla naszego wojska.

P.S. Dlaczego Tom Cruise nie lata F-35 w nowym filmie? Ponieważ początkowo chiński Tencent był współproducentem (ostatecznie się wycofał bo bał się reakcji chińskiej cenzury),Pentagon nie pozwolił by nawet w filmie rozrywkowym pokazać wszystkie możliwości swojego asa w rękawie oraz z prozaicznego powodu braku dwumiejscowego wariantu F-35. A wiemy że Cruise chce prawdziwych efektów specjalnych,.nawet jeśli fabuła jest do kitu (dla mnie Maverick to słaby film jadący na sentymencie za oryginałem z fajnymi efektami)

Dlaczego tak niska ocena? Z jednego istotnego powodu. Kompletnej nierzetelności ostatniego rozdziału o F-35. Autor, będąc osiemdziesięciolatkiem totalnie wpadł w typowe dla tego wieku "kiedyś to było". Prawda jest taka że F-14 nie był cudownym samolotem. Nawet nie powinien być kwalifikowany jako samolot 4. generacji. Co najwyżej jako generacja 3.75. Tomcat był wybitnie...

więcej Pokaż mimo to

avatar
145
110

Na półkach: , , ,

"Chyba nikomu na świecie nie trzeba przedstawiać filmu "Top Gun", od którego praktycznie zaczęła się przygoda Toma Cruise’a. Każdy chłopiec chciał być jak Maverick – odważny, (co czasami graniczyło z głupotą),nieustępliwy i piekielnie utalentowany, a każda dziewczynka marzyła o tym, by wcielić się w rolę dziewczyny głównego bohatera, która tupnięciem nogi potrafiła sprawić, że grupa nieokrzesanych pilotów stawała się potulna jak baranki. Dodając do tego świetną fabułę i kosmiczną ścieżkę dźwiękową, otrzymaliśmy klasyk, który na stałe wpisał się w kanon hollywoodzkich filmów o tematyce wojskowej. Jakież było moje zaskoczenie, gdy biorąc do rąk książkę "Topgun" autorstwa Dana Pedersena nie otrzymałam powieści o bohaterach filmu, tylko swoisty reportaż o powstaniu jedynej w swojej rodzaju Szkoły Lotnictwa Morskiego nastawionej na walki powietrzne. Czy się zawiodłam? W żadnym razie. Opowiadana historia jest nie tylko ciekawa, ale przede wszystkim do bólu prawdziwa.

Gdy w roku 1968, Dan Pedersen podjął się służby, jako oficer zarządzający Szkołą Lotnictwa Morskiego, nie spodziewał się, że w ciągu 60 dni wraz z ośmioma innymi oficerami stworzy podwaliny miejsca szkolącego pilotów według starych zasad i skupiającego się przede wszystkim na walce manewrowej – traktowanej wcześniej po macoszemu – czego skutkiem były olbrzymie straty w trakcie wojny w Wietnamie. Młodzi ludzie niezgadzający się z polityką rządu, aczkolwiek niemogący wystąpić przeciwko niemu postawili wszystko na jedną kartę – własne kariery, szczęście rodzinne i mnóstwo czasu, by wkrótce zobaczyć, że to, co początkowo wydawało się tworem, który miał niewielkie szanse powodzenia stało się modelem doskonałym, kształcącym wszechstronnych i wielozadaniowych wojowników oraz wyrozumiałych i inspirujących dowódców. Silna pozycja, jaką zapewniła sobie szkoła przeciwstawiała się wszystkiemu, co mogło jej zagrozić – cięciom budżetowym, zawodowym zawiściom czy politycznemu karierowiczostwu.

Trzonem Topgun byli ludzie – traktujący wszystkich równą miarą i nieobnoszący się z władzą, jaką posiadali. Instruktorzy szkoły nauczając, sami tak na dobrą sprawę się uczyli. Musieli przekazać swój zasób wiadomości w taki sposób, by adepci sami stali się nauczycielami dla swoich współbraci.

"Na wojnach można walczyć bronią, lecz to ludzie je wygrywają."

Faktem jest, że nie było tutaj miejsca na żadne półśrodki. Ciężka praca, przy której nawiązywały się więzi przyjaźni i poczucie misji oraz wiedza, że jej powodzenie zależało od życia pilotów wyruszających na wojnę sprawiały, iż hasło: "kto zajmuje w walce drugie miejsce, nie żyje nabierało nowego, głębszego znaczenia".

Pedersen prowadzi opowieść w sposób niezwykle interesujący, a czytający oczami wyobraźni mogą przenieść się do kokpitu pilota, by razem z nim przeżywać historię najwyższych lotów.

"Chyba nikomu na świecie nie trzeba przedstawiać filmu "Top Gun", od którego praktycznie zaczęła się przygoda Toma Cruise’a. Każdy chłopiec chciał być jak Maverick – odważny, (co czasami graniczyło z głupotą),nieustępliwy i piekielnie utalentowany, a każda dziewczynka marzyła o tym, by wcielić się w rolę dziewczyny głównego bohatera, która tupnięciem nogi potrafiła...

więcej Pokaż mimo to

avatar
176
91

Na półkach: ,

Dan Pedersen w swoim reportażu przedstawia kulisy powstania amerykańskiej szkoły lotnictwa myśliwskiego – Topgun. Szkoły, która stała się rewolucją w kwestiach przygotowania młodych pilotów do walki w zwarciu. Autor będący założycielem Topgun (wraz z 8 innych pilotów i operatorów radarów) poprzez opis swojej kariery wojskowej wciąga nas w fascynującą opowieść o przyjaźni, rodzinie i o życiu. Znajdziemy tu pełno wspomnień samego autora jak i jego kompanów. Całość to esencja lotnictwa morskiego na przedstawiona na przestrzeni kilku dekad minionego wieku. Duża część historii dotyczy wojny w Wietnamie w latach 60-tych i 70-tych XX wieku. To właśnie tam problemy lotnictwa USA w pierwszej fazie wojny się ujawniły. Zainicjowało to rozmowy i prace na temat zmian w podejściu do szkolenia załóg myśliwców, któremu wtórowało motto „nie samolot wygrywa starcie, a człowiek w kokpicie”. Opowieść wciągnęła mnie mocno dzięki szczegółowym opisom kulis nie tylko powstania samej szkoły, ale i różnych operacji wojskowych czy akcji ratunkowych.
Interesujące jest również to, że Pedersen, wielokrotnie odznaczony pilot i dowódca lotniskowca USS Ranger, dość ostro wyraża opinię o aktualnym stanie lotnictwa USA zarzucając kompletnie nieekonomiczne podejście do projektowania i produkcji nowego myśliwca jak i do zaniedbań w szkoleniu nowych pilotów. Pokazuje jednoznacznie, że praca w tej kwestii jest jeszcze daleka od zakończenia.
Fantastyczna książka nie tylko dla fanów lotnictwa.

Dan Pedersen w swoim reportażu przedstawia kulisy powstania amerykańskiej szkoły lotnictwa myśliwskiego – Topgun. Szkoły, która stała się rewolucją w kwestiach przygotowania młodych pilotów do walki w zwarciu. Autor będący założycielem Topgun (wraz z 8 innych pilotów i operatorów radarów) poprzez opis swojej kariery wojskowej wciąga nas w fascynującą opowieść o przyjaźni,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
456
447

Na półkach:

Topgun to reportaż opowiadający nam o przełomowym zrewolucjonizowaniu sztuki walk powietrznych, który nastąpił podczas wojny w Wietnamie. Gdy Amerykańskie wojska ponosiły znaczne straty to właśnie Dan Pedersen podjął się wyszkolenia 8 lotników do nowym manewrów myśliwskimi samolotami.
Dzięki nowej taktyce amerykańskie myśliwce stały się niepokonane a ich zestrzelenie prawie niemożliwe.
Reportaż opisany przez Dana Petersena czyta się z dużym zainteresowaniem, a zamieszczone zdjęcia stanowią fajny dodatek. Polecam każdemu nie tylko fanom lotnictwa wojskowego.

Topgun to reportaż opowiadający nam o przełomowym zrewolucjonizowaniu sztuki walk powietrznych, który nastąpił podczas wojny w Wietnamie. Gdy Amerykańskie wojska ponosiły znaczne straty to właśnie Dan Pedersen podjął się wyszkolenia 8 lotników do nowym manewrów myśliwskimi samolotami.
Dzięki nowej taktyce amerykańskie myśliwce stały się niepokonane a ich zestrzelenie...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    54
  • Przeczytane
    48
  • Posiadam
    15
  • Teraz czytam
    6
  • 2022
    3
  • Lotnictwo
    3
  • Biografie/wspomnienia/true story/reportaż
    1
  • Lotnicze
    1
  • TBR Pile
    1
  • Reportaże
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki TOPGUN. Amerykańska historia


Podobne książki

Przeczytaj także