Po pierwsze komiksy są stworzone na podstawie serialu. Nie jestem pewny czy wszystkie zeszyty to odcinki (dawno nie oglądałem) ale jest to przeniesienie prawie 1:1. Dzisiejszemu czytelnikowi wielkość kadrów, sztampowe dialogi i generalnie prowadzenie fabuły może trochę dziwić jednak warto się zapoznać.

Małym minusem dla mnie jest brak chronologii czasu, tzn. raz jest zeszyt z historią z 1945 roku, potem z 1942 a w międzyczasie 1939.

Po pierwsze komiksy są stworzone na podstawie serialu. Nie jestem pewny czy wszystkie zeszyty to odcinki (dawno nie oglądałem) ale jest to przeniesienie prawie 1:1. Dzisiejszemu czytelnikowi wielkość kadrów, sztampowe dialogi i generalnie prowadzenie fabuły może trochę dziwić jednak warto się zapoznać.

Małym minusem dla mnie jest brak chronologii czasu, tzn. raz jest...

8/10

8/10

Jak na mocno ograniczone możliwości wydawnicze szaro-burej komuny w PRLu, to Kloss prezentuje się znakomicie. Lektura zeszycików rozpalała moją wyobraźnię.

Jak na mocno ograniczone możliwości wydawnicze szaro-burej komuny w PRLu, to Kloss prezentuje się znakomicie. Lektura zeszycików rozpalała moją wyobraźnię.

Trochę słabo z jakością niektórych skanów. Pewne dymki są nieczytelne albo przerwane litery. Poza tym wiadomo, wartość sentymentalna i ocena może być tylko wysoka ;)

Trochę słabo z jakością niektórych skanów. Pewne dymki są nieczytelne albo przerwane litery. Poza tym wiadomo, wartość sentymentalna i ocena może być tylko wysoka ;)

Komiks sam w sobie czyta się świetnie, ale wydanie jest fatalne. Miejscami uderza kiepska jakość skanów, a kilkadziesiąt dymków we wszystkich zeszytach jest w części lub całkowicie nieczytelnych, wypełnionych na wpół wyblakłą, ręcznie robioną czcionką. Tragedia, jak można coś takie wypuścić, gdzie jest korekta i redaktor wydania? Dramat.

Komiks sam w sobie czyta się świetnie, ale wydanie jest fatalne. Miejscami uderza kiepska jakość skanów, a kilkadziesiąt dymków we wszystkich zeszytach jest w części lub całkowicie nieczytelnych, wypełnionych na wpół wyblakłą, ręcznie robioną czcionką. Tragedia, jak można coś takie wypuścić, gdzie jest korekta i redaktor wydania? Dramat.

No i wyzwanie zaliczone na prawie na początku. A wszystko dlatego, że dostałem prezent. No to wstyd byłoby nie przeczytać. Ale cóż to był za wysyłek - żaden, to czysta przyjemność przypomnieć sobie przygody oberleutnanta Hansa Klossa. Ech, młodość mi się przypomniała. Na własność miałem tylko kilka sztuk, część pożyczało się od kolegów, część zobaczyłem dopiero po przełomie lat 90. No takie czasy, kiedyś mało to w bibliotekach trzymał komiksy.
Prawie 700 stron czytania. Ho, ho...

P.s. Ocena sentymentalna, każdy oceni inaczej. Te komiksy towarzyszyły mi od pierwszej klasy, nawet wcześniej niż Tytus czy Kajko i Kokosz.;;;

No i wyzwanie zaliczone na prawie na początku. A wszystko dlatego, że dostałem prezent. No to wstyd byłoby nie przeczytać. Ale cóż to był za wysyłek - żaden, to czysta przyjemność przypomnieć sobie przygody oberleutnanta Hansa Klossa. Ech, młodość mi się przypomniała. Na własność miałem tylko kilka sztuk, część pożyczało się od kolegów, część zobaczyłem dopiero po przełomie...