Z dziennika Pani Pe

Okładka książki Z dziennika Pani Pe Lidia Pernak
Okładka książki Z dziennika Pani Pe
Lidia Pernak Wydawnictwo: Novae Res literatura obyczajowa, romans
Kategoria:
literatura obyczajowa, romans
Wydawnictwo:
Novae Res
Data wydania:
2020-10-05
Data 1. wyd. pol.:
2020-10-05
Język:
polski
ISBN:
9788382190366
Średnia ocen

7,3 7,3 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,3 / 10
29 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
1282
55

Na półkach: , , ,

Bardzo sympatyczne memuary gimnazjalnej anglistki i jednocześnie list miłosny do już zlikwidowanej instytucji gimnazjum, i powołania do bycia nauczycielem jako takiego. W zasadzie zbiór (w większości zabawnych) anegdot z życia nauczyciela, który do mnie jako dziecka nauczycielskiego i wieloletniego korepetytora bardzo przemawia. Do tego świetna lektorka Joanna Derengowska. Bardzo przyjemna rzecz kiedy chcemy trochę odetchnąć od morderstw i mrocznej magii. Ocena trochę na wyrost, ale idealnie mi przypasowała ta pozycja.

Bardzo sympatyczne memuary gimnazjalnej anglistki i jednocześnie list miłosny do już zlikwidowanej instytucji gimnazjum, i powołania do bycia nauczycielem jako takiego. W zasadzie zbiór (w większości zabawnych) anegdot z życia nauczyciela, który do mnie jako dziecka nauczycielskiego i wieloletniego korepetytora bardzo przemawia. Do tego świetna lektorka Joanna Derengowska....

więcej Pokaż mimo to

avatar
2653
1551

Na półkach:

Absolutny hit! Niby zbiór anegdot z pewnego gimnazjum, widzianego z drugiej strony biurka. Burza hormonów to pestka, gdy wokół szaleje huragan młodzieńczej kreatywności podsycanej ułańską fantazją i sprytem. Jajka na stół i odmiana kota przez przypadki - witamy w szatańskim przybytku lat minionych - pamięci gimnazjów i gimnazjalistów!

Absolutny hit! Niby zbiór anegdot z pewnego gimnazjum, widzianego z drugiej strony biurka. Burza hormonów to pestka, gdy wokół szaleje huragan młodzieńczej kreatywności podsycanej ułańską fantazją i sprytem. Jajka na stół i odmiana kota przez przypadki - witamy w szatańskim przybytku lat minionych - pamięci gimnazjów i gimnazjalistów!

Pokaż mimo to

avatar
223
118

Na półkach:

Ktoś zadzwonił, że bomba w szkole
To nie ja
Ktoś wybił szybę w gimnastycznej
To nie ja
Ktoś palił tytoń w toalecie
To nie ja
Ktoś nie zdał do następnej klasy
To nie ja

Ja

Byłam numerem w dziennikach
Kredowym pyłem na tablicy
Znudzeniem w rozsznurowanych tenisówkach
Piosenką na ustach i wierszem
Mantrą błagalną, dziękczynną, chwalebną
Czapką niewidką na matematyce
Euforią na lekcjach polskiego
Chichotem przyjaciółek, sekretów szeptem
Zachwytem nad chłopakiem z 8 C
Krągłości ciała dojrzewaniem
Plecakiem nastoletnich trosk


****

Z dziennika Pani Pe to międzypokoleniowa zmiana warty.
Bezpretensjonalny zapis zdobywania nauczycielskich szlifów, pełen sympatii i szacunku dla uczniów.
Z humorem i dystansem wypunktowana szkolna codzienność. Jest praca u podstaw i salwy honorowe.

Rzymskie " Bodajbyś cudze dzieci uczył " dla Pani Pe to nie przekleństwo. To powołanie.

Ktoś zadzwonił, że bomba w szkole
To nie ja
Ktoś wybił szybę w gimnastycznej
To nie ja
Ktoś palił tytoń w toalecie
To nie ja
Ktoś nie zdał do następnej klasy
To nie ja

Ja

Byłam numerem w dziennikach
Kredowym pyłem na tablicy
Znudzeniem w rozsznurowanych tenisówkach
Piosenką na ustach i wierszem
Mantrą błagalną, dziękczynną, chwalebną
Czapką niewidką na matematyce
Euforią...

więcej Pokaż mimo to

avatar
184
177

Na półkach:

Jestem z rocznika, który swoją ścieżkę edukacyjną przechodził przez osiem klas szkoły podstawowej, więc nie było mi dane zaznać smaku tak zwanej gimbazy. Za to Internet aż huczy od memów, których głównymi bohaterami są przedstawiciele właśnie tego etapu szkolnictwa. Lidia Pernak w debiutanckiej książce Z dziennika Pani Pe opisuje wspomnienia z początku kariery nauczycielskiej, które miała okazję zbierać w swojej rodzimej szkole. Jak jej się udawało stawiać pierwsze kroki po drugiej stronie barykady, gdy wiedziała, że przed sobą nie ma łatwych zawodników?

Książka jest zbiorem krótkich rozdziałów, które odpowiadają na kilka ważnych, owianych aurą dorosłości pytań. Co tak naprawdę dzieje się w pokoju nauczycielskim? Dlaczego to wtorek jest najgorszym dniem tygodnia? Co robią nauczyciele, by przetrwać mega nudny czas, kiedy muszą gapić się na uczniów podczas kilkugodzinnych egzaminów? I w końcu, czy te wszystkie memy to prawda?

Czytaj więcej: https://ladydot.pl/blog/psze-pani-muszę-siku

Jestem z rocznika, który swoją ścieżkę edukacyjną przechodził przez osiem klas szkoły podstawowej, więc nie było mi dane zaznać smaku tak zwanej gimbazy. Za to Internet aż huczy od memów, których głównymi bohaterami są przedstawiciele właśnie tego etapu szkolnictwa. Lidia Pernak w debiutanckiej książce Z dziennika Pani Pe opisuje wspomnienia z początku kariery...

więcej Pokaż mimo to

avatar
805
772

Na półkach: ,

Jjest zabawnie w tym „Dzienniku”. Czasem wesoło i nawet komicznie lecz chyba dla wybranych. Świat nauczycieli i szkół, to specyficzny „mikroklimat”, którego my – spoza – nie zawsze rozumiemy. Lidia Pernak zna to z autopsji, stąd jej lekkie podejście do tematu, który – nie przeczę – z pewnością bawi, ale nielicznych. Do tego młodzieżowy („gimbowy”) język, w jakim pisze. Dla mnie często nieskładny i wymuszony – ale i niezrozumiały, nie ma co ukrywać. Odnoszę wrażenie, że autorka na siłę chciała przekazać swój luz młodzieżowy, co według mnie nie działa na korzyść. Jednak skoro to powieść pełna humoru, to przymykam oko i daję się ponieść. Biegam po korytarzach, ćwiczę ewakuacje q przypadku pożaru, ściągam podczas klasówek i recytuję wiersze podczas niektórych (bo kto się pcha na wszystkie ?) uroczystości. Jednak mimo tego nie zmieniam zdania.
„Dziennik Pani Pe” to czytadło poprzecinane krótkimi rozdziałami o różnych incydentach. Czytam, śmieję się (bo jakżeby inaczej, skoro coś tam jednak nieco bawi),zamykam i zapominam. Nic z tej powieści nie czerpię, jedynie świadomość o czym jest. Bo potem odstawiam na półkę i nigdy więcej po nią nie sięgam. Trochę szkoda, bo wiele się po niej spodziewałam. Górnolotne słowa innych recenzentów, do tego zapraszający opis na okładkach – no, jakże nie sięgnąć po tą fantastyczną wręcz książkę, no jak? Jednak po dwudziestu stronach złapałam się na tym, że to monotonia. Że to powieść trzymająca jeden poziom (na szczęście plus dwa, a nie zero),która nic nie wnosi w życie kogoś, kto szkołę zna od strony uczennicy (i to uczennicy z czasów nie-gimnazjalnych, a ośmioklasowych podstawówek).

Jjest zabawnie w tym „Dzienniku”. Czasem wesoło i nawet komicznie lecz chyba dla wybranych. Świat nauczycieli i szkół, to specyficzny „mikroklimat”, którego my – spoza – nie zawsze rozumiemy. Lidia Pernak zna to z autopsji, stąd jej lekkie podejście do tematu, który – nie przeczę – z pewnością bawi, ale nielicznych. Do tego młodzieżowy („gimbowy”) język, w jakim pisze. Dla...

więcej Pokaż mimo to

avatar
294
291

Na półkach:

Zastanawialiście się kiedyś, jak wygląda zmiana perspektywy między uczniem a nauczycielem? Pani Pe ma pełen obraz sytuacji, kiedy po skończeniu odpowiednich etapów edukacji, sama staje się nauczycielem. Zaczyna postrzegać siebie jako ucznia w zupełnie inny sposób a jednocześnie dostrzega nowe, zupełnie dotąd nieznane oblicze gimnazjalistów. Każdy z nas, lub prawie każdy uczęszczał do gimnazjum. Pamiętacie powiedzenie, że co się stało w Las Vegas, zostaje w Las Vegas? Wychodzę z podobnego założenie jeśli chodzi o etap gimnazjum.
Książka ma formę luźnego dziennika, gdzie poszczególne, krótkie rozdziały dotyczą jakiejś wolnej myśli, wspomnienia z okresu pracy Pani Pe lub czasów, kiedy ona sama była uczniem. Pełna humoru, dystansu do siebie i otaczającej ją rzeczywistości, nauczycielka angielskiego, wychowawczyni, przewodnik, psycholog, profesjonalny dekorator, siłacz, reżyser, kulturoznawca, to i wiele, wiele innych określeń nasuwa mi się na myśl, kiedy czytam te wspomnienia. Na pozór monotonna praca, pokazuje swoje drugie oblicze, ze swoimi wzlotami i upadkami, jak i również momentami komicznymi. Można zaobserwować jakie zmiany zaszły w osobie samej nauczycielki od czasów, kiedy jako nieopierzony podlotek prosto po studiach podjęła pracę w szkole, oraz po kilku latach.
"Z dziennika Pani Pe" to bardzo pozytywna książka. Podziwiam kreatywność uczniów jej gimnazjum, doceniam trud i wysiłek jaki włożyła w przygotowywanie prowadzonych przez siebie zajęć oraz szczerość z jaka to wszystko opisuje. Mimo wspominanych trudnych momentów, zawsze stara się znaleźć w tej całej sytuacji coś pozytywnego, dzięki czemu książkę czyta się szybko, z uśmiechem i z zaangażowaniem. Budzi wspomnienia własnych przeżyć w gimnazjalnych murach szkolnych. Mówi o swoich uczuciach wprost, nie wstydząc się swoich łez i wzruszeń na akademiach szkolnych oraz swojego przywiązania do uczniów, których określa pieszczotliwym mianem "Szatanów". Książka bardzo mi się podobała. Napisana jest luźno, bez sztucznych zabiegów, prosto. Styl pisania Autorki jest młodzieżowy, jasny, używa określeń potocznych i współczesnych dzięki czemu książka staje się bliższa sercu Czytelnika.

Zastanawialiście się kiedyś, jak wygląda zmiana perspektywy między uczniem a nauczycielem? Pani Pe ma pełen obraz sytuacji, kiedy po skończeniu odpowiednich etapów edukacji, sama staje się nauczycielem. Zaczyna postrzegać siebie jako ucznia w zupełnie inny sposób a jednocześnie dostrzega nowe, zupełnie dotąd nieznane oblicze gimnazjalistów. Każdy z nas, lub prawie każdy...

więcej Pokaż mimo to

avatar
2346
392

Na półkach:

Gdyby powstał ranking zawodów, powszechnie uważanych za najnudniejsze, zapewne zawód nauczyciela znalazłby się w pierwszej dziesiątce. No bo to mnóstwo papierów, rutyna, ciągle trzeba uczyć tego samego, a stereotypowa nauczycielka to albo szara mysz w okularach i rozciągniętym sweterku, albo rozjechana przez życie hetera, wylewająca swoje frustracje na niewinnych uczniów. Jeśli ktoś z was myśli w ten sposób, to tutaj wkracza Pani Pe, cała na biało. No, może nie przesadzajmy z tą bielą, bo plamy z kawy ciężko schodzą….

“Z dziennika Pani Pe” to literacki debiut Lidii Pernak, owoc jej 8 lat (orki na ugorze) pracy jako anglistka w (poreformowym piekle) szacownym przybytku szerzenia wiedzy, zwanym gimnazjum. Autorka, z ogromną dawką humoru oraz dużym dystansem do siebie i swojego zawodu, opisuje własne przeżycia związane ze wszystkimi aspektami pracy nauczycielki. Od wszelakich zmagań z Szatanami, jak pieszczotliwie nazywa uczniów, przez kwestie papierkowo-administracyjne i dodatkowe obowiązki, aż po żarciki w pokoju nauczycielskim. Nie ma żadnego owijania w bawełnę (co najwyżej w kołderkę, która rano tak ciąży…) - Pani Pe pisze jasno, jak jest, a nie zawsze jest różowo. Mimo to z całej książki bije miłość do jej zawodu, do uczniów, do tych niezliczonych godzin ciężkiej pracy, która jednak wydaje owoce - niekoniecznie dojrzałe (halo, mówimy jednak o gimnazjum),ale za to tak piękne, że pół bazaru popłakałoby się ze szczęścia.

Książka jest idealna na podczytywanie w wolnej chwili, bo składa się z króciutkich, w większości niepowiązanych ze sobą rozdziałów. Masz zły humor? Trzy minuty i uśmiechasz się szeroko. Autorka przy tym posługuje się tak lekkim, familiarnym stylem, że w trakcie czytania miałam wrażenie, jakbym rozmawiała z dobrą znajomą. W ogóle muszę powiedzieć, że Pani Pe wydaje się osobą, z którą z przyjemnością bym się zaprzyjaźniła, ze względu na podobne poczucie humoru i zainteresowania (tak, pizza i Netflix to też zainteresowania!),a do tego dzielą nas zaledwie trzy lata różnicy.

Żałuję, że na żadnym etapie edukacji nie trafiłam na tak fajną, otwartą nauczycielkę, ale mimo to cieszy mnie myśl, że na świecie są jeszcze prawdziwi nauczyciele z powołania. Choć powołanie to chyba za słabe słowo w tym wypadku - mam wrażenie, że gdyby ktoś potraktował Panią Pe starą chińską obelgą: “obyś cudze dzieci uczył”, to nie tylko by podziękowała, ale wręcz wzruszyła się do łez, że ktoś jej tak dobrze życzy.

Pozostaje mi tylko szczerze zachęcić wszystkich do lektury, bo “Z dziennika Pani Pe” to książka naprawdę wyjątkowa: zabawna, ciepła, którą napisało samo życie. No, niech będzie, z drobną pomocą autorki. A jeśli komuś po przeczytaniu będzie mało, tak jak mnie, to więcej kwiatków z nauczycielskiego życia Pani Pe można znaleźć na facebookowej stronie Pszepani.

Książkę otrzymałam z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.

Gdyby powstał ranking zawodów, powszechnie uważanych za najnudniejsze, zapewne zawód nauczyciela znalazłby się w pierwszej dziesiątce. No bo to mnóstwo papierów, rutyna, ciągle trzeba uczyć tego samego, a stereotypowa nauczycielka to albo szara mysz w okularach i rozciągniętym sweterku, albo rozjechana przez życie hetera, wylewająca swoje frustracje na niewinnych uczniów....

więcej Pokaż mimo to

avatar
38
33

Na półkach:

Dzięki tej książce przypomniały mi się dawne czasy. Ciekawa podróż.

Dzięki tej książce przypomniały mi się dawne czasy. Ciekawa podróż.

Pokaż mimo to

avatar
525
517

Na półkach: ,

Pamiętacie czasy gimnazjum? Byłam drugim rocznikiem, który wchodził w gimnazjalny świat. Miałam najbardziej rewelacyjną wychowawczynię jaką można było sobie wymarzyć! Ela nie tylko nas broniła, gdy tego wymagała sytuacja, ale potrafiła naszą klasę, naszą bandę łobuzów postaawić do pionu i nie raz była dumna, że potrafiliśmy pokazać jak zgraną ekipą jesteśmy. Godziny nauki, ale i żarty, których nie da się zapomnieć. Nasi nauczyciele byli „grubasowi” (tłumaczenie: świetni) i tolerowali nasze wybryki – Dzień Plecaka był hitem sezonu, kiedy całą klasą wywalaliśmy plecaki przez okno dla śmiechu.

Panią Lidię spotykam po raz pierwszy – i od razu ją polubiłam. Autorka ma tony poczucia humoru, ale potrafi też i wzruszyć prowokując swoją powieścią wspomnienia. Przedstawia nam panią Pe, nauczycielkę języka angielskiego, która jest naprawdę super babeczką i nauczycielką z powołania. Jak i my za gimnazjum byliśmy bandą Szatanów tak i dzieciaki (młodzież w sumie) z jej powieści są takimi gimbami – i co najlepsze pani Pe określa ich tak w czułym kontekście. Dystans w jakim wykreowana jest anglistka jest naprawdę godny poczucia humoru, bo w dzisiejszych czasach pomijając już nauczanie zdalne to tylko wybiórcze jednostki potrafiły tak na luzie podejść do łobuzerskiej pomysłowości młodych ludzi i zabaw z piekła rodem.

Z opisu możemy wyczytać, że jest to historia oparta na prawdziwych przeżyciach – i to chyba jest kwintesencją tejże fabuły. Bohaterowie wbrew pozorom zachowują się tak jak na ich wiek przystało, a i sytuacje w jakich się znajdowali brzmią (zabawnie) prawdziwie. W końcu sama miewałam różne „ambitne”i kolorowe akcje za czasów szkolnej ławy. Język jakim się posługuje jest bardzo humorystyczny, więc nie zaskoczy nikogo lekkość pióra i szybkie czytanie.

Mimo wszystko nie mamy tu tylko śmieszków zebranych do jednego wora. Mamy też drugą stronę medalu – tą gdzie to właśnie w gronie nauczycielskim waży się los ucznia. Dowiadujemy się jak wyglądają rady wewnętrznie i jak bardzo każdy musi znać swoje miejsce, bo przecież na wszystko trzeba zapracować. Jednakże taka szara rzeczywistość nie przyćmiewa doskonale napisanej powieści, która zrobi popołudnie w 100% !

Pamiętacie czasy gimnazjum? Byłam drugim rocznikiem, który wchodził w gimnazjalny świat. Miałam najbardziej rewelacyjną wychowawczynię jaką można było sobie wymarzyć! Ela nie tylko nas broniła, gdy tego wymagała sytuacja, ale potrafiła naszą klasę, naszą bandę łobuzów postaawić do pionu i nie raz była dumna, że potrafiliśmy pokazać jak zgraną ekipą jesteśmy. Godziny nauki,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
860
842

Na półkach:

Moje czasy szkolne były już dosyć długą chwilę temu i czasy na szczęście słusznie minione także. Wiele się zmieniło w systemie edukacji (poza lekturami, które o dziwo mają także moje nastoletnie dzieci) , inaczej wyglądają lekcje, a obecnie te zdalne to w ogóle zupełnie inna sprawa.
Nauczyciele mają dostęp do materiałów on line, uczniowie odrabiają lekcje posiłkując się stronami www. Ale jedno co się nie zmieniło to mentalność ciała pedagogicznego i uczniowskiego.
Do świata gimbusów choć ich już obecnie nie ma zabiera nas autorka książki Lidia Pernak. Jest to jej debiutancka powieść. Jak sama o sobie mówi jest chaotycznie- artystycznie zorganizowana, teoretycznie dorosła, językowa trenerka standuperka. Czasy gimnazjalne przeżyła na własnej skórze zarówno jako uczennica jak i nauczyciel.
W swoim pamiętniku zabiera nas do swojego królestwa gimbazy.
Pierwsze kroki jako nauczyciel stawia pierwsze kroki prowadząc lekcje angielskiego. Swoich uczniów nazywa bardzo pieszczotliwie : gimbusy, gimy, potwory, diabły wcielone, pomioty Cthulhu, a najczęściej po prostu szatany. I proszę się nie bać to nie jest żadna agresja słowna nic z tych rzeczy. Każdy epitet traktujemy z przymrużeniem oka, bo uczniowie gimnazjum to specyficzny wybryk natury. Rozszalałe hormony sprawiają, że taką brać nie jest łatwo okiełznać. Tak więc stajemy razem z autorką za nauczycielskim biurkiem i tak samo jak ona denerwujemy się pierwszymi lekcjami, bo trzeba być niezwykle czujnym, bo dzieciaki są niezwykle ufne nawet jak swoim zachowaniem pokazują całkiem coś innego.
Razem z autorką przeżywamy wiele zabawnych sytuacji związanych z wyjazdami na wycieczki, gdzie uczniowie za wszelką cenę starali się zabalować, a wychowawczyni usiłowała ich dopilnować.
Ale wspomnienia te to także szkoła pokazana od drugiej strony czyli od pokoju nauczycielskiego. Jeśli ktoś nie zna tej rzeczywistości to może się przyjrzeć jak wyglądają rady na których decydują się losy ocen uczniowskich. Ale to także mocno ustawiona społeczność, gdzie każdy ma swoje miejsce - w dokładnym tego słowa znaczeniu , nawet na miejsce przy stole trzeba sobie zasłużyć.
Jedno jest pewne, ogromna dawka humoru podczas czytania gwarantowana.

Moje czasy szkolne były już dosyć długą chwilę temu i czasy na szczęście słusznie minione także. Wiele się zmieniło w systemie edukacji (poza lekturami, które o dziwo mają także moje nastoletnie dzieci) , inaczej wyglądają lekcje, a obecnie te zdalne to w ogóle zupełnie inna sprawa.
Nauczyciele mają dostęp do materiałów on line, uczniowie odrabiają lekcje posiłkując się...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    32
  • Chcę przeczytać
    21
  • Posiadam
    2
  • 2023
    1
  • Audiobooki
    1
  • Przeczytane 2022
    1
  • Książki 2023
    1
  • Teraz czytam
    1
  • Czytnik
    1
  • Biblioteka!
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Z dziennika Pani Pe


Podobne książki

Przeczytaj także