Świetny retelling zainspirowany baśnią o Królewnie Śnieżce. Książka mocno kojarzy się z Akademią Dobra i Zła, jednak tutaj wątek romantyczny jest bardziej rozbudowany i satysfakcjonujący. Dodatkowo, lektura ma jedną wspólną rzecz z produkcją Disneya - Snow White... Śnieżka Disneya jest najzwyczajniej w świecie mdła, natomiast w The Evil Queen postać, którą uważa się za Śnieżkę jest niesamowicie irytująca. Nie dziwi mnie, że Zła Królowa miała ochotę ją ukatrupić. Sama miałam taką ochotę, a im bliżej finału, tym bardziej. Ogromnym plusem baśniowej historii, którą pewnie wszyscy znamy jest jej nieoczywistość. Bo czy aby na pewno Zła Królowa jest Złą Królową, Śnieżka Śnieżką, Charming Charmingiem (gdybym była księciem, nie chciałabym, żeby mnie tak nazywano) a krasnoludy krasnoludami? Niejednokrotnie na kartach historii zmieniałam swoje przemyślenia na temat tego, kto jest kim. Na końcu i tak byłam zaskoczona.

A oto zachęcający, króciutki fragment z prologu:
"Przede mną stali, związani ciernistymi winoroślami moi najwięksi wrogowie - Królewna Śnieżka, Czarujący Książę i trzej z siedmiu krasnoludów-obrońców. Nad nami złote światło słoneczne przesączało się przez baldachim z liści kości słoniowej. Dookoła nas majestatyczne drzewa obfitowały w owoce i kwiaty.
Najpiękniejsza strefa wojny, jaką kiedykolwiek widziałam.
Promieniując właściwą tylko sobie mieszanką szoku i wściekłości, Królewna Śnieżka miotała się, starając się uwolnić. Nie chciałam się chwalić, ale to ja wprowadziłam ją w tę furię. Przede mną była cała w słoneczkach i różach. Nie ma za co." :)

Świetny retelling zainspirowany baśnią o Królewnie Śnieżce. Książka mocno kojarzy się z Akademią Dobra i Zła, jednak tutaj wątek romantyczny jest bardziej rozbudowany i satysfakcjonujący. Dodatkowo, lektura ma jedną wspólną rzecz z produkcją Disneya - Snow White... Śnieżka Disneya jest najzwyczajniej w świecie mdła, natomiast w The Evil Queen postać, którą uważa się za...