Pięknie wydana książka do której lubię wracać.

Pięknie wydana książka do której lubię wracać.

Książka w ogóle nie jest odkrywcza. Styl skandynawski można lepiej poznać przeglądając Pinteresta niż czytając tę lekturę. Niestety słaba pozycja, liczyłam na coś więcej.

Książka w ogóle nie jest odkrywcza. Styl skandynawski można lepiej poznać przeglądając Pinteresta niż czytając tę lekturę. Niestety słaba pozycja, liczyłam na coś więcej.

Nic specjalnego.

"Czaiłam się" na tę książkę od dawna, ale długo odstraszała mnie cena. W końcu udało mi się ją dorwać w jednym ze sklepów internetowych za śmieszne pieniądze. I cyk - była w koszyku. Nacieszyłam się nią jedna wyłącznie dzięki patrzeniu na okładkę.

To nietrafiony zakup. Autorka być może chciała w prosty i entuzjastyczny sposób opowiedzieć o swoich inspiracjach i modowej drodze, ale wyszło nam trochę słabe szkolne wypracowanie. Zdjęcia, które tak bardzo chciałam popodziwiać to tak naprawdę słabej jakości screeny z jej instagrama poumieszczane w losowych miejscach w książce. W dodatku ani jej styl ani sposób opowiadania nie przekonały mnie do stylu skandynawskiego, o co - jak sądzę - chodziło w tej publikacji.

No trudno, nie wyszło.

Nic specjalnego.

"Czaiłam się" na tę książkę od dawna, ale długo odstraszała mnie cena. W końcu udało mi się ją dorwać w jednym ze sklepów internetowych za śmieszne pieniądze. I cyk - była w koszyku. Nacieszyłam się nią jedna wyłącznie dzięki patrzeniu na okładkę.

To nietrafiony zakup. Autorka być może chciała w prosty i entuzjastyczny sposób opowiedzieć o swoich...

Przepiękna książka, podkreślając minimalizm Skandynawii i jej klimaty. Autorka nakierowuje nas na odpowiedni dobór garderoby i dodatków w tym stylu

Przepiękna książka, podkreślając minimalizm Skandynawii i jej klimaty. Autorka nakierowuje nas na odpowiedni dobór garderoby i dodatków w tym stylu

Zawiodłam się. Dużo zdjęć przeklejonych żywcem z Instagrama. Rozdziały-zapychacze odnośnie masaży i kosmetyków używanych przez autorkę, co nijak ma się do tematyki książki, jaką z założenia miała być moda. Książka bardzo rozwłóczona, jej sens dało się przekazać na 1/4 objętości tej książki, choć i tak jej przeczytanie zajmuje jakieś pół godziny. Nie dowiedziałam się niczego nowego, a wręcz z niektórymi rzeczami się nie zgadzam (np. "Jeśli masz oliwkowe albo brązowe oczy, twoja cera ma ciepły odcień." - mam brązowe oczy i jestem tak blada, że kilka lat zajęło mi znalezienie podkładu, którego kolor nie wypadałby na moim odcieniu skóry jakbym miała żółtaczkę ;))

Zawiodłam się. Dużo zdjęć przeklejonych żywcem z Instagrama. Rozdziały-zapychacze odnośnie masaży i kosmetyków używanych przez autorkę, co nijak ma się do tematyki książki, jaką z założenia miała być moda. Książka bardzo rozwłóczona, jej sens dało się przekazać na 1/4 objętości tej książki, choć i tak jej przeczytanie zajmuje jakieś pół godziny. Nie dowiedziałam się niczego...

Zawiodłam się, po raz kolejny. Jestem minimalistką modową, myślałam, że odnajdę wspólny język z autorką, że pochłonę te treści, niestety tak się nie stało.
Styl taki sobie, nic w nim nadzwyczajnego, ale nie ma też tragedii. Bardzo mały druk, na bardzo dużych kartkach, nikt o wzrok czytelnika nie dba. Osobiście się męczę, jak mam małe literki. Papier szorstki, a la recykling.
Zdjęcia są powklejane losowo, ich zła jakość i jeszcze ten papier sprawiają, że ja nie zawsze jestem w stanie rozpoznać, co w ogóle na tym zdjęciu jest. No, jasne, są dziwaczne kadry i pewnie taki był zamysł, ale nie jestem pewna czy mnie to odpowiada.
Z reguły nie czytam prasy kobiecej, bo uważam, że artykuły są w niej płytkie, jednakże od czasu do czasu do wanny można wziąć coś, co nie jest ambitne, ta książka wpasowuje się w te moje zachcianki, ale im starsza jestem, tym chyba bardziej zmieniam zachcianki. Ostatnio te wszystkie pozycje kierowane do kobiet, bardziej poradniki niż treść jakakolwiek mnie zawodzą, jestem rozczarowana.
Do czego jednak zmierzam - a no do tego, że w prasie kobiecej jest więcej treści modowej niż w tej książce i mam na myśli jeden numer, np. Twojego Stylu.
Niczego się nie dowiedziałam, a czytanie nawet nie było przyjemne. Autorka bardzo dużo pisze o sobie, nie ważne, jaki czytelniczka ma gust, autorka zachęca do swoich ulubionych wybór, dla mnie trochę za nachalnie.
Nie noszę biżuterii, więc całkiem spora treść odpadła.
Plus za to, że autorka do wszystkiego chodzi w adidasach, tak jak ja.

Zawiodłam się, po raz kolejny. Jestem minimalistką modową, myślałam, że odnajdę wspólny język z autorką, że pochłonę te treści, niestety tak się nie stało.
Styl taki sobie, nic w nim nadzwyczajnego, ale nie ma też tragedii. Bardzo mały druk, na bardzo dużych kartkach, nikt o wzrok czytelnika nie dba. Osobiście się męczę, jak mam małe literki. Papier szorstki, a la...

ANDROGYNICZNY
Androgyniczny
androgyniczny
a n d r o g y n i c z n y

Ileż razy można użyć tego słowa w jednej książce?
Otóż kilkanaście minimum.
Dramat.

Książka jest tak niesamowicie słaba. Słaba językowo, słaba pod każdym względem.

200 stron w 30 minut... To chyba o czymś świadczy.
Nie każdy powinien pisać książki. Blogi okej, ale od książki wymaga się jednak czegoś więcej.

A teraz czas na moje "ulubione" perełki:
1."Zimą wkładaj sandałki na połyskliwe skarpetki."
2."Dlatego biała koszula jest twoją najlepszą przyjaciółką."
3."Jeśli chodzisz w adidasach do pracy i musisz być trochę bardziej elegancka, noś ze sobą ściereczkę i przecieraj buty przed kolejnym spotkaniem." CO
4."Możesz też nosić skarpetki w pionowe paski, dzięki czemu twoje kostki wydają się szczuplejsze."

Kurtyna.

ANDROGYNICZNY
Androgyniczny
androgyniczny
a n d r o g y n i c z n y

Ileż razy można użyć tego słowa w jednej książce?
Otóż kilkanaście minimum.
Dramat.

Książka jest tak niesamowicie słaba. Słaba językowo, słaba pod każdym względem.

200 stron w 30 minut... To chyba o czymś świadczy.
Nie każdy powinien pisać książki. Blogi okej, ale od książki wymaga się jednak czegoś...

Wkręcona w idee slow fashion z przyjemnością sięgnęłam po książkę Dress Scandinavian. Możecie więc sobie wyobrazić moje rozczarowanie kiedy książka okazała się totalną klapą...
Poza w miarę fajnymi zdjęciami stylizacji i ciekawą okładką, nie dowiecie się z tej książki nic, kompletnie nic ciekawego. Tekst jest na co dziesiątek stronie i zajmuje 5 linijek, 3/4 kartki jest puste. No nie powiem, ciekawe zagranie ale chyba tylko dlatego, że autorka nie miała nic ciekawego do przekazania.
Jeśli chcecie zmarnować 50zł to proszę bardzo, ale ja raczej nie polecam.

Wkręcona w idee slow fashion z przyjemnością sięgnęłam po książkę Dress Scandinavian. Możecie więc sobie wyobrazić moje rozczarowanie kiedy książka okazała się totalną klapą...
Poza w miarę fajnymi zdjęciami stylizacji i ciekawą okładką, nie dowiecie się z tej książki nic, kompletnie nic ciekawego. Tekst jest na co dziesiątek stronie i zajmuje 5 linijek, 3/4 kartki jest...

Pod kątem estetyki - cudeńko. Treścią niestety nie grzeszy, ale jest całkiem przyjemna w odbiorze :)

Pod kątem estetyki - cudeńko. Treścią niestety nie grzeszy, ale jest całkiem przyjemna w odbiorze :)

Książka jest pięknie wydana a jakość to niejako motyw przewodni „Dress Scandinavian”. Ubierać się po skandynawsku to przede wszystkim zwracać uwagę na jakość. Mimo iż Pernille Teisbaek ma zapewne garderobę wielkości małego mieszkania (nie sprawdzałam, tylko przypuszczam),wcale nie propaguje nadmiernego konsumpcjonizmu. Wręcz przeciwnie: podkreśla swoje przywiązanie do ponadczasowych klasyków i dokładnego planowania każdego ciuchowego wydatku. Umiejętnie łączy rzeczy nowe z ciuchami vintage oraz wyszperanymi w różnych miejscach perełkami. Co ciekawe, tych perełek nie nosi tylko na specjalne okazje, łączy je z innymi, bardziej klasycznymi ciuchami. Ile z nas ma w swojej szafie ciuchy które ubiera od wielkiego dzwonu, raz w roku albo rzadziej?
Jako Dunka, Pernille ma dużą wrażliwość na kwestie związane z ochroną środowiska i kupuje tylko rzeczy wysokiej jakości (co nie zawsze znaczy najdroższe).

Książka jest pięknie wydana a jakość to niejako motyw przewodni „Dress Scandinavian”. Ubierać się po skandynawsku to przede wszystkim zwracać uwagę na jakość. Mimo iż Pernille Teisbaek ma zapewne garderobę wielkości małego mieszkania (nie sprawdzałam, tylko przypuszczam),wcale nie propaguje nadmiernego konsumpcjonizmu. Wręcz przeciwnie: podkreśla swoje przywiązanie do...