Comanche #6 - Buntownicza furia
Wydawnictwo: Wydawnictwo Komiksowe Cykl: Comanche (tom 6) komiksy
48 str. 48 min.
- Kategoria:
- komiksy
- Cykl:
- Comanche (tom 6)
- Tytuł oryginału:
- Furie rebelle
- Wydawnictwo:
- Wydawnictwo Komiksowe
- Data wydania:
- 2017-05-11
- Data 1. wyd. pol.:
- 2017-05-11
- Liczba stron:
- 48
- Czas czytania
- 48 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788380970489
- Tłumacz:
- Wojciech Birek
- Tagi:
- western Indianie kowboje Czejenowie
Ta książka nie posiada jeszcze opisu.
Dodaj do biblioteczki
Porównaj ceny
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Szukamy ofert...
Mogą Cię zainteresować
Książka na półkach
- 23
- 10
- 6
- 5
- 4
- 2
- 1
- 1
- 1
- 1
OPINIE i DYSKUSJE
Czejenowie oryginalnie zamieszkujący tereny dzisiejszych stanów Wisconsin i Minnesota wsławili się w zaciekłych walkach przeciwko białym osadnikom. W 1849 r. zostali zdziesiątkowany przez epidemię cholery i ponieśli duże straty w bitwie nad Little Bighorn w 1876 r. Ostatecznie trafili do rezerwatu w stanie Montana. To właśnie to plemię odgrywa istotną rolę w szóstym tomie serii „Comanche”.
Farmy w pobliżu rancza trzech szóstek są coraz częściej napadane przez grupy Czejenów. Usiłujący zbadać sprawę Red Dust odkrywa, że pomiędzy Czejenami doszło do czegoś w rodzaju wojny domowej. Na dodatek w okolicę przybywa pewien bardzo ambitny fotograf.
Niestety o samych Czejenach jest w samym albumie dosyć mało. Stanowią zagrożenie podobnie jak dowolni bandyci. Przy tym jednak należy doceniać, że nie są przedstawieni jako jednolita masa. Pośród nich są osoby mające różny stosunek do całej sytuacji. Ukazany tu też jest stosunek białych ludzi do Rdzennych Amerykanów – od resentymentu do cichego podziwu.
Dosyć ciekawą postacią jest fotograf Dan Morgan. Jest bardzo skupiony na swojej pracy i uważa, iż cel uświęca środki. Przy tym jednak okazuje się zaskakująco sprytny i trochę inny niż może się wydawać na pierwszy rzut oka.
Rysunki Hermanna jak zawsze robią wrażenie naturalistycznym przedstawieniem wyglądu bohaterów. Reprezentują oni różny typ urody, dzięki czemu są bardziej wiarygodni. Czasem jednak odnosiłem wrażenie, że niektóre kadry były niedokończone, bo brakowało kolorów.
Jest to dosyć typowa historia o starciu z Rdzennymi Amerykanami, która nie usiłuje się bawić w żadne dekonstrukcje. Zastosowano tu jednak na tyle dużo dobrych pomysłów, że całość czyta się z emocjonalnym zaangażowaniem.
Czejenowie oryginalnie zamieszkujący tereny dzisiejszych stanów Wisconsin i Minnesota wsławili się w zaciekłych walkach przeciwko białym osadnikom. W 1849 r. zostali zdziesiątkowany przez epidemię cholery i ponieśli duże straty w bitwie nad Little Bighorn w 1876 r. Ostatecznie trafili do rezerwatu w stanie Montana. To właśnie to plemię odgrywa istotną rolę w szóstym tomie...
więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to„Comanche. Buntownicza furia” jest już szóstym tomem rewelacyjnego komiksu autorstwa Hermanna Huppena oraz Michela Grega. Poprzedni tom przypadł mi do gustu, dlatego postanowiłem sięgnąć również po jego kontynuację, nie zawiodłem się. Postęp dotarł na Dziki Zachód, zdecydowanie i nieustępliwie, wprowadzając ogromny chaos i zamieszanie. Red Dust będzie miał ręce pełne roboty, a Indianie, zaznając działania ognistej wody, dadzą się ostro we znaki nowym osadnikom.
Red Dust został mianowany stróżem prawa, podczas gdy Indianie zaczynają robić się coraz bardziej niespokojni. W Czejenach budzi się duch rebelii, prowadzący do nieuchronnej wojny, braterskie waśnie kierują Indian przeciwko sobie, doprowadzając do tragedii. Osadnicy również robią się niespokojni, nieodróżniający wrogich Czerwonoskórych od tych, którzy są po ich stronie. Triple Six znajduje się w samym środku tego wojennego chaosu, który pochłonie wiele niewinnych ofiar, plamiąc ziemię barwą szkarłatu.
Komiks Hermanna Huppena oraz Michela Grega po raz kolejny przypadł mi do gustu i sprawił sporo frajdy z lektury. Historia jest mroczna i posępna, sprawiająca, że możemy mocno wsiąknąć w realia Dzikiego Zachodu. Kreska cieszy oko, fabuła jest spójna, a zakończenie potrafi zaskoczyć. Jest to niezwykle udana kontynuacja, która powinna przypaść do gustu miłośnikom serii oraz komiksów rodem z Dzikiego Zachodu. Całość trzyma poziom, a klimat jest jednym z lepszych elementów tej pozycji.
„Comanche. Buntownicza furia” przyciąga charakterystycznymi ilustracjami oraz niebywałym realizmem, oddającym w mocny sposób tamte niebezpieczne czasy. „Comanche” jest jedną z lepszych serii dla fanów westernów, która potrafi wciągnąć od pierwszej do ostatniej strony. Z pewnością będę śledził dalej kolejne tomy, gdyż stwierdzam, że jak najbardziej warto. Komiks jest świetnie wymyślony, doskonale zilustrowany, dostarczając czytelnikom sporo frajdy z lektury. Z pewnością warto się z nim zapoznać i wsiąknąć w niebezpieczne czasy Dzikiego Zachodu. Polecam.
http://fantasy-bestiarium.blogspot.com/2017/10/comanche-buntownicza-furia-hermann.html
„Comanche. Buntownicza furia” jest już szóstym tomem rewelacyjnego komiksu autorstwa Hermanna Huppena oraz Michela Grega. Poprzedni tom przypadł mi do gustu, dlatego postanowiłem sięgnąć również po jego kontynuację, nie zawiodłem się. Postęp dotarł na Dziki Zachód, zdecydowanie i nieustępliwie, wprowadzając ogromny chaos i zamieszanie. Red Dust będzie miał ręce pełne...
więcej Pokaż mimo to(...) Buntownicza furia kontynuuje niektóre wątki uprzednich części. Red Dust, który w „piątce” został mianowany szeryfem, nadal jest stróżem prawa. I trzeba przyznać, że bardzo poważnie podchodzi do swej roli. Scenarzysta dba o to, aby upływ czasu był widoczny. Postęp dociera do Greenstone Falls. Miasteczko się zmienia, kiedyś było zapadłą i zabitą dechami dziurą, a teraz jest na tyle atrakcyjnym miejsce, że zjawia się tu fotograf, który na zlecenie bostońskiej gazety przygotowuje reportaż. Nawet Comanche, która kiedyś nosiła flanelowe koszule i dżinsy, teraz paraduje w kretonowej sukni, rękawiczkach i z parasolką przeciwsłoneczną w dłoni.
Główna część fabuły skupia się na wydarzeniach związanych z grupą Indian z plemienia Czejenów. Dla przypomnienia jednym z pracowników rancza Trzy Szóstki jest Księżycowa Plama, który jest bratem Samotnego Ognia oraz Stojącego Konia. Pierwszy z nich wybrał neutralność, drugi jest buntownikiem, który podburza Indian do rebelii. Natomiast trzeci jest wodzem wolnych Czejenów żyjących zgodnie z prawem w rezerwacie. Pomiędzy braćmi dochodzi do bezpośredniego starcia. Mieszkańcy rancza Triple Six znajdą się w samym środku wojennych działań…
Niestety Greg skorzystał z tendencyjnych elementów. Z jednej strony mamy powstańców, których do działania popycha „woda ognista” i braterska zawiść, a z drugiej – szlachetnego i prawego wodza, któremu na sercu leży jedynie dobro jego ludu. Mimo tych niedociągnięć i fabuła prowadzona jest wartko i ciekawie; lektura całości sprawia frajdę...
- - -
cały tekst można przeczytać tu:
https://dybuk.wordpress.com/2017/07/19/comanche-6-buntownicza-furia/
(...) Buntownicza furia kontynuuje niektóre wątki uprzednich części. Red Dust, który w „piątce” został mianowany szeryfem, nadal jest stróżem prawa. I trzeba przyznać, że bardzo poważnie podchodzi do swej roli. Scenarzysta dba o to, aby upływ czasu był widoczny. Postęp dociera do Greenstone Falls. Miasteczko się zmienia, kiedyś było zapadłą i zabitą dechami dziurą, a teraz...
więcej Pokaż mimo toPOSTĘP DOTARŁ NA DZIKI ZACHÓD
W moim przypadku z serią „Comanche” jest trochę tak, jak z filmami Quentina Tarantino. Gdyby kilka lat temu ktoś powiedział mi, że zachwycę się westernem, nieważne czy filmowym to, czy komiksowym, pewnie bym go wyśmiał. A przynajmniej spojrzał na niego z politowaniem. A jednak, taki „Django” zachwycił mnie i z każdym kolejnym obejrzeniem zachwyca bardziej, a na kolejnych tomów „Comanche” wyczekuję z niecierpliwością. Ale tak to już jest z dobrymi historiami – dobre pozostają niezależnie od gatunku, jaki reprezentują, a niniejszy cykl jest dobry. I to jak.
Całość mojej recenzji opublikowana na portalu Sztukater: https://sztukater.pl/komiksy/item/21523-comanche-furie-rebelle.html
POSTĘP DOTARŁ NA DZIKI ZACHÓD
więcej Pokaż mimo toW moim przypadku z serią „Comanche” jest trochę tak, jak z filmami Quentina Tarantino. Gdyby kilka lat temu ktoś powiedział mi, że zachwycę się westernem, nieważne czy filmowym to, czy komiksowym, pewnie bym go wyśmiał. A przynajmniej spojrzał na niego z politowaniem. A jednak, taki „Django” zachwycił mnie i z każdym kolejnym obejrzeniem...