Lone Sloane
- Kategoria:
- komiksy
- Seria:
- Lone Sloane
- Wydawnictwo:
- Egmont Polska
- Data wydania:
- 2017-06-13
- Data 1. wyd. pol.:
- 2017-06-13
- Liczba stron:
- 200
- Czas czytania
- 3 godz. 20 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788328119772
- Tłumacz:
- Maria Mosiewicz-Szrejter
Kontynuacja słynnego cyklu Philippe’a Druilleta pt. Salambo. Komiks opowiada o przygodach kosmicznego pirata i awanturnika Lone Sloane’a. Zawiera sześć krótkich przygód tytułowego bohatera oraz dwie długie opowieści o jego walce z imperatorem Shaanem i sektą Czerwonego Odkupienia na planecie Delirius. Album Lone Sloane jest uznawany za dzieło przełomowe, zachwyca stroną graficzną. Autor zrezygnował w nim z ciasnych małych kadrów, a plansze komiksowe przypominają dzieła sztuki.
Twórcą Lone Sloane’a jest jedna z największych gwiazd komiksu francuskiego, urodzony w 1944 roku Philippe Druillet, autor m.in. albumów Salambo, La Nuit czy Nosferatu, a także współzałożyciel legendarnego magazynu „Métal Hurlant”. Serię o piracie przyszłości Druillet tworzył od 1966 do 2012 roku.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Książka na półkach
- 23
- 16
- 10
- 5
- 2
- 2
- 1
- 1
- 1
- 1
OPINIE i DYSKUSJE
Druillet jako twórca był meteorem, pojawił się nagle, świecił jasno i zgasł szybko. W zasadzie godny uwagi jest tylko cykl "Lone Slone", zawierający też znakomite "Salambo". Integral wydany przez Egmont jak widzę mieści albumy "6 podróży", "Delirius" oraz "Delirius 2", poza tym wyszedł jeszcze osobno "Gail", ale to już słabizna. "Delirius 2" to już też jedynie objaw wypalenia, ale "6 podróży" i "Delirius" pokazują pana D. z jego najlepszej strony.
Mamy tu totalny odjazd na planszach, kadry trójkątne, okrągłe i całostronicowe. Wszystko wiruje jak w kalejdoskopie, aby tylko przypadkiem nie dać się zamknąć w nudnych klasycznych ramkach. Do tego nagromadzenie szczegółów, maszyny, statki kosmiczne, niezliczone kreatury i monumentalna architektura, a wszystko jak wyjęte z prozy Lovecrafta. Fabuły i dialogi są równie histeryczne i chaotyczne, ale to tylko nadaje spójności temu uniwersum mrocznego kiczowatego obłędu.
Moebius wyzłośliwiał się, że w tych naćkanych planszach brak kompozycji, a ten cały horror vacui przykrywać ma techniczne niedostatki Druilleta. Pewnie, nikt przy zdrowych zmysłach nie powie, że Druillet był jakimś wybitnym rysownikiem, ale zarazem przy wszystkich jego wadach, był bardzo świadomy swoich ograniczeń i potrafił je ukryć, a nawet przekuć w interesujący styl i osiągnąć niepodrabialną intensywności i ekspresję. I o to tu się mniej więcej rozchodzi. To po prostu psychodeliczna jazda wyobraźni, porzućcie klasyczne miary i nadzieję na to, że pojmiecie co się tutaj dzieje, a będziecie bawić się świetnie.
Druillet jako twórca był meteorem, pojawił się nagle, świecił jasno i zgasł szybko. W zasadzie godny uwagi jest tylko cykl "Lone Slone", zawierający też znakomite "Salambo". Integral wydany przez Egmont jak widzę mieści albumy "6 podróży", "Delirius" oraz "Delirius 2", poza tym wyszedł jeszcze osobno "Gail", ale to już słabizna. "Delirius 2" to już też jedynie objaw...
więcej Pokaż mimo toNie będę oryginalny - Przepiękne ilustracje, a historia to patetyczny bełkot, czasem przeszkadzający bardziej lub mniej (to drugie najczęściej gdy Druillet ma do pomocy scenarzystę). Najpierw się męczyłem, poźniej nawet się wciągnąłem (zwłaszcza w Deliriusa) i przexdreptałem przez drugi tom. Ciężko to niewątpliwe dzieło ocenić.
Nie będę oryginalny - Przepiękne ilustracje, a historia to patetyczny bełkot, czasem przeszkadzający bardziej lub mniej (to drugie najczęściej gdy Druillet ma do pomocy scenarzystę). Najpierw się męczyłem, poźniej nawet się wciągnąłem (zwłaszcza w Deliriusa) i przexdreptałem przez drugi tom. Ciężko to niewątpliwe dzieło ocenić.
Pokaż mimo toOmówienie pierwotnie ukazało się na:
http://szortal.com/node/12628
Wizja
Kiedy w latach 60. i 70. Druillet rysował swoje komiksy, nikomu się nawet jeszcze nie śniło, że można robić takie rzeczy, że komiks może tak wyglądać. Wcześniej panowała klasyka – równe kadry, ogólnie panujący porządek, wszystko podporządkowane fabule, również rysunek (z czym ogólnie się zgadzam, bo przecież uwielbiam fabułę). I właśnie wtedy pojawia się Druillet i rysuje całkiem inaczej, właściwie przewraca rynek komiksowy do góry nogami. Co jakiś czas przychodzą tacy artyści jak Druillet, niepoddający się rynkowi, tylko idący własną drogą, która potem staje się drogą dla innych twórców.
To drugie spotkanie z rysunkami Druilleta w Polsce (tak książkowo, bo wcześniej, z tego co pamiętam, fragmenty jego twórczości były prezentowane w czasopismach). W 2016 roku Egmont wydał serię tworzoną w latach 80. pod tytułem „Salambo”. Już wtedy mogliśmy się dowiedzieć, że Druillet Wielkim Artystą Jest! Natomiast w czerwcu tego roku Egmont wydał zbiór trzech opowieści: „6 podróży Lone Sloane’a. Delirius. Delirius 2”. I tę pozycję właśnie omawiam. To opowieści o kosmicznym piracie Lone Sloane próbującym przeżyć w świecie, którym rządzi wszechwładny imperator Shaan. Lone naraził się kiedyś imperatorowi i teraz jest tropiony przez jego służby. Ciągle gra na nosie władcy, robiąc niesamowite rzeczy, uciekając z kolejnych zasadzek i nieustannie prowokując sługusów panującego. Na dodatek główny bohater ma do czynienia z sektą Czerwonego Odkupienia, która także chce go złapać. Spotyka na swojej drodze rozmaite postaci – kosmitów, różne monstra, bestie i przeróżnej maści bogów. To właściwie cała treść. Jak dobrze widzicie, szału nie ma, ale na szczęście komiks Druilleta nie należy do tych, które potrzebują dobrej fabuły i głębszego sensu.
Komiks tego artysty opiera się na rysunkowej wizji i na rozmachu. Brak tu jakichkolwiek szablonów. To niesamowita uczta dla oczu. Kadry zachodzą na siebie. Czasami mamy ich bardzo dużo, a czasami jeden kadr, zazwyczaj kosmiczny, zajmuje dwie pełne strony. Ten komiks się czyta. Przepraszam! Tak naprawdę ten komiks się ogląda. Po prostu. Jak obrazy jakiegoś szalonego artysty. Bo rysunki Druilleta to nie są proste ilustracje przedstawiające przygody pirata.
To wizja kolorowego, ale chaotycznego kosmosu, w którym prawie nic nie jest uporządkowane, w którym oprawca rządzi rękami innych oprawców. Tutaj niczego nie można być pewnym. A jednocześnie rysunki artysty są niesamowicie dopracowane. W każdym, najmniejszym szczególe. Należy się głęboki szacunek dla twórcy, który potrafi tak misternie, a zarazem nowocześnie obrazować swoje wizje. Proszę pamiętać, że komiks powstał na początku lat 70.
Komiks składa się z trzech części. Pierwsza to wydana pierwotnie w 1972 roku historia sześciu podróży głównego bohatera. Druga, wydana w 1973, przedstawia dłuższą opowieść o wizycie Lone Sloane’a na planecie wszelkich możliwych uciech – Delirius. Trzecia, również dłuższa, nawiązuje do poprzedniej opowieści, stanowi jej dalszy ciąg, ale ukazała się po wielu latach, bo w roku 2012. Treści nie opisuję, bo po pierwsze, wcześniej już przedstawiłem ogólny zarys, a po drugie, nie ma to tutaj prawie żadnego znaczenia. Wiem, że to dziwnie brzmi, że piszę coś takiego, ale tutaj wizja totalnie przyćmiła fabułę i na dodatek wcale mi tej fabuły nie brakuje.
To komiks prawie idealny. Mam jednak dwa zarzuty. Po pierwsze, dymki nie są dla takiego starego faceta jak ja. To, że poprzestawiane, pisane pod różnym kątem i żeby je czytać, trzeba obracać komiks – to ciekawe forma, a czytelnik przy okazji będzie miał trochę ruchu. Ale wielkość liter, ściśniętych w wąskich dymkach jest skandaliczna. Wiem, że to celowy zabieg – żeby nie zakrywać wspaniałych plansz, z czym się zgadzam. Ale chwilami musiałem używać lupy. A za parę lat pewnie w ogóle bym tego nie przeczytał. Niewiele bym stracił, bo to komiks oglądany dla obrazów, ale pozostawiłoby to jakiś niedosyt. Drugi zarzut dotyczy części trzeciej, czyli drugiej części Deliriusa. Ta – w porównaniu do poprzednich – jest wtórna i błaha, nawet biorąc pod uwagę, że scenariusz pierwszych części jest właściwie szczątkowy. Jeśli chodzi o rysunki, niestety, też jest o wiele słabiej – wizja jest gorsza, a detale o wiele mniej dopracowane. Po prostu opowieść o Lone Sloane powinna się jednak skończyć na dwóch pierwszych częściach pisanych czterdzieści lat temu. Dopisanie trzeciej części po tylu latach nie miało większego sensu. Okazuje się, że nie zawsze warto powracać do pomysłów z przeszłości, nawet jeśli były rewelacyjne.
Muszę przyznać, że czytając ten komiks, miałem skojarzenia z twórczością innego europejskiego autora, a mianowicie Andreasa, którego komiks „Cromwell Stone” niedawno Wam omawiałem. W obu przypadkach jest podobne podejście do tematu, fabuła zostaje odsunięta na dalszy plan po to, żeby oszołomić odbiorcę niesamowitymi rysunkami. Na dodatek uwagę zwraca ta sama dbałość o szczegóły. Zaznaczam tylko, że to Druillet był pierwszy. :)
Bardzo polecam, naprawdę! Wiem, że dziwnie to brzmi z moich ust, czyli z ust faceta, który uważa, że komiks to tylko zobrazowanie dobrego pomysłu i świetnej treści. Ale w tym dziele jest to coś, co powoduje, że trudno od niego oderwać wzrok.
To drugi dobry tytuł z rzędu, więc jest dobrze, o wiele lepiej niż ostatnio.
Polecam! Sięgnijcie po Lone Sloane’a, żeby zobaczyć niesamowitą wyobraźnię autora. Warto!
Omówienie pierwotnie ukazało się na:
więcej Pokaż mimo tohttp://szortal.com/node/12628
Wizja
Kiedy w latach 60. i 70. Druillet rysował swoje komiksy, nikomu się nawet jeszcze nie śniło, że można robić takie rzeczy, że komiks może tak wyglądać. Wcześniej panowała klasyka – równe kadry, ogólnie panujący porządek, wszystko podporządkowane fabule, również rysunek (z czym ogólnie się zgadzam, bo...
1. 6 podróży... 9/10
2. Delirius 8/10
3. Delirius 2 4/10
1. 6 podróży... 9/10
Pokaż mimo to2. Delirius 8/10
3. Delirius 2 4/10
6/10 za same grafiki i ogólny rozmach, fabuła pretekstowa, narracja słabo prowadzona
6/10 za same grafiki i ogólny rozmach, fabuła pretekstowa, narracja słabo prowadzona
Pokaż mimo to