Zapomniane dzieci Hitlera

Okładka książki Zapomniane dzieci Hitlera Tim Tate, Ingrid von Oelhafen
Okładka książki Zapomniane dzieci Hitlera
Tim TateIngrid von Oelhafen Wydawnictwo: Muza biografia, autobiografia, pamiętnik
256 str. 4 godz. 16 min.
Kategoria:
biografia, autobiografia, pamiętnik
Tytuł oryginału:
Hitler's Forgotten Children: My Life Inside The Lebensborn
Wydawnictwo:
Muza
Data wydania:
2016-09-14
Data 1. wyd. pol.:
2016-09-14
Liczba stron:
256
Czas czytania
4 godz. 16 min.
Język:
polski
ISBN:
9788328703704
Tagi:
lebensborn druga wojna światowa aryjczyk
Średnia ocen

7,0 7,0 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,0 / 10
83 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
2953
2861

Na półkach: , , , ,

Książka o poszukiwaniu tożsamości przez kobietę, która w czasie działań wojennych podczas II WŚ została zabrana z terenu Serbii (obecnej Słowenii) do III Rzeszy i umieszczona w ośrodku Lebensborn. Miała 9 miesięcy, gdy została adoptowana przez dobrze sytuowaną niemiecką rodzinę, i 7 lat, gdy podrzucono ją wraz z 'bratem' do domu dziecka.
Jestem pod wrażeniem, jak wiele autorka przytacza dokumentów, ustaw niemieckich z czasów 1933-1949, i późniejszych lat.
Chwała jej za to.

Tematyka trudna, i lektura nielekka.
O programie "Lebensborn" wiedziałam, ale co innego wiedzieć, a co innego czytać o konkretnym losie dziecka Lebensborn.

"Ostatnie dni samozwańczej rasy panów Hitlera miały być Götterdämmerung, zmierzchem bogów, naznaczonym płomieniem i poświęceniem.
W rezultacie Niemcy stały się nie tyle szlachetnym stosem pogrzebowym, ile szeroką na tysiąc km. rzeką ognia podsycanego próżnością Hitlera. Niemcy zmuszone do walki o każdy cm. ziemi i nękane alianckimi nalotami dywanowymi - przeobraziły się w postapokaliptyczną pustynię. W całym kraju budowle niegdyś potężnej Rzeszy obróciły się w rumowisko; w samym Berlinie zalegało 75 ton gruzu, piętrzył się on na niemal każdej ulicy, wzdłuż i wszerz."

"Kroniki filmowe i zdjęcia - alianckie, jako że niemieckie gazety były zamknięte od momentu kapitulacji - uwieczniły sceny przedtem niewyobrażalne. W pobliżu na wpół zniszczonych domów, rozerwanych, tak że okruchy kiedyś normalnego życia wyzierały nieprzyzwoicie tam, gdzie kiedyś nie było już ochraniających je ścian, gromadziły się żywe duchy kobiet i dzieci. Sieroty, uchodźcy, starcy, ranni - jeden wielki dystopijny obraz ukazujący anonimowe ciała leżące na ulicy i przyglądające im się albo raczej omijające je szkielety, którym niewiele brakowało, by wkrótce dołączyć do grona umarłych."


Nie ma to jak opowieść oparta na faktach, z wielką historią w tle.
Czyta się ją ze ściśniętym gardłem, łzami w oczach, bo to, co przeżyły dzieci związane z Lebensborn jest niewyobrażalne...
Dzieci żyjące wśród morderców z piętnem bękartów, pogardzane po wojnie przez rówieśników; dzieci szukające swojej prawdziwej tożsamości częstokroć do końca swych dni na Ziemi.
"W Holocauście chodziło o unicestwienie tzw. niższych ras. Lebensborn było drugą stroną tego samego medalu. Jego celem było wspieranie rozwoju rasy aryjskiej za pomocą wszelkich dostępnych środków."

"CTB (Centralne Biuro Poszukiwań) zaczęło tworzyć z odzyskanych akt centralny rejestr nazwisk, w którym umieszczono każdą osobę zaliczoną do ofiar nazistowskich rządów terroru (...). Centralny rejestr nazwisk w niedługim czasie objął 50 milionów ludzi, z których każdy miał swój indywidualny los. Tak więc za dowolną odręcznie napisaną fiszką umieszczoną w kartotece kryła się sterta papierów."

Człowiek z pełnym niedowierzaniem i smutkiem czyta o dzieciach uprowadzonych z krajów podbitych przez nazistów, potem wożonych jak zbędne paczki (warunki straszne),
które w końcu były podrzucane rodzinom 'porządnych nazistów' niczym kukułcze jaja...

Inne dzieci rodziły się w ośrodkach i szpitalach organizacji Lebensborn, jako potomkowie niezamężnych kobiet 'wartościowej' rasy aryjskiej...

"Bez względu na to, jak szokujący wydaje się dziś ten sposób myślenia (eugenika-wyższość jednej rasy nad drugą),w owym czasie był popierany przez wybitnych angielskich powieściopisarzy, m.in. H. G. Wellsa, a także przez Marie Stopes, twórczynię nowoczesnej kontroli urodzin i 2 amerykańskich prezydentów, Woodrowa Wilsona i Theodore'a Roosevelta."

"W okresie niespełna roku orzeczenia władz sterylizacyjnych próbowało unieważnić 4000 napiętnowanych. Apelację zostały uwzględnione w zaledwie 41 przypadkach. W ciągu 5 lat, zanim jeszcze zaczęła się II wojna światowa, zgodnie z istniejącym ustawodawstwem wysterylizowano przymusowo 320 000 osób."

Książka o poszukiwaniu tożsamości przez kobietę, która w czasie działań wojennych podczas II WŚ została zabrana z terenu Serbii (obecnej Słowenii) do III Rzeszy i umieszczona w ośrodku Lebensborn. Miała 9 miesięcy, gdy została adoptowana przez dobrze sytuowaną niemiecką rodzinę, i 7 lat, gdy podrzucono ją wraz z 'bratem' do domu dziecka.
Jestem pod wrażeniem, jak wiele...

więcej Pokaż mimo to

avatar
943
405

Na półkach: ,

Książka porusza bardzo trudny temat, skłaniający do głębokiej refleksji. Autorka przeplata własne wspomnienia z faktami historycznymi, ale po przeczytaniu informacji z innych źródeł odnoszę wrażenie, że nie uczyniła tego rzetelnie bowiem autorka podaje, że w Polsce był jeden ośrodek Lebensborn, tymczasem inne źródła wskazują, że było ich nawet kilkanaście, co obniża zaufanie do podanych w książce informacji. Odniosłam też bardzo przykre wrażenie, że z różnych przemyśleń autorki wyłania się to typowo niemieckie przekonanie o swojej wyższości, które niestety pomimo tragicznej historii obu światowych wojen nadal jest bardzo dobrze zakorzenione w tym narodzie.

Książka porusza bardzo trudny temat, skłaniający do głębokiej refleksji. Autorka przeplata własne wspomnienia z faktami historycznymi, ale po przeczytaniu informacji z innych źródeł odnoszę wrażenie, że nie uczyniła tego rzetelnie bowiem autorka podaje, że w Polsce był jeden ośrodek Lebensborn, tymczasem inne źródła wskazują, że było ich nawet kilkanaście, co obniża...

więcej Pokaż mimo to

avatar
908
197

Na półkach:

Autorka jest ‘dzieckiem Hitlera’ – urodzona w czasie II wojny światowej – uczestniczką programu Lebensborn, który miał za zadanie dbać o czystość i pomnażanie “aryjskiej rasy”. W tego typu ośrodkach kobiety miały rodzić czystej krwi Niemców. Wprowadzono też szeroko zakrojony plan porywania dzieci obcej narodowości ‘wartościowych pod względem rasowym’. Plan miał na celu zwiększenie ludności Niemiec.
Ingrid szuka swoich korzeni i drogi, dzięki której znalazła się w niemieckiej rodzinie. Dzieci Lebsborn po latach spotykali się i opowiadali o swoich traumach. Znamienne cechy łączące te dzieci to głęboki uraz emocjonalny i poczucie wstydu.
Nie czytałam jeszcze książki podejmującej ten temat, chociaż o samej germanizacji dzieci i o programie Lebensborne oglądałam filmy dokumentalne.
Jest trochę nieścisłości w opowieści autorki i sprzeczności. Mimo wszystko warto.

Autorka jest ‘dzieckiem Hitlera’ – urodzona w czasie II wojny światowej – uczestniczką programu Lebensborn, który miał za zadanie dbać o czystość i pomnażanie “aryjskiej rasy”. W tego typu ośrodkach kobiety miały rodzić czystej krwi Niemców. Wprowadzono też szeroko zakrojony plan porywania dzieci obcej narodowości ‘wartościowych pod względem rasowym’. Plan miał na celu...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1
0

Na półkach:

Z całego serca polecenia, skłania do refleksji. Bardzo mnie wzruszyła, tym bardziej, że jako matka malutkiej córeczki bardzo przeżyłam wspomnienia dziecka, które tak bardzo domaga się miłości i akceptacji. Nawet przyszła rasa panów potrzebuje miłości i poczucia bezpieczeństwa. Wcześniej nic nie wiedziałam o programie Lebensborn. Ciekawie podane fakty z perspektywy kobiety wywodzące się z tego programu.

Z całego serca polecenia, skłania do refleksji. Bardzo mnie wzruszyła, tym bardziej, że jako matka malutkiej córeczki bardzo przeżyłam wspomnienia dziecka, które tak bardzo domaga się miłości i akceptacji. Nawet przyszła rasa panów potrzebuje miłości i poczucia bezpieczeństwa. Wcześniej nic nie wiedziałam o programie Lebensborn. Ciekawie podane fakty z perspektywy kobiety...

więcej Pokaż mimo to

avatar
27
12

Na półkach: ,

Bardzo dobrze napisana książka, ciekawa, dużo rzeczy można się z niej dowiedzieć. Do tej pory moim przekonaniem na temat Lebensborn było iż jest to "nazistowska farma rozpłodowa", aczkolwiek książka wyczerpująco ten temat opisuje i całkowicie zmieniła moje podejście.

Bardzo dobrze napisana książka, ciekawa, dużo rzeczy można się z niej dowiedzieć. Do tej pory moim przekonaniem na temat Lebensborn było iż jest to "nazistowska farma rozpłodowa", aczkolwiek książka wyczerpująco ten temat opisuje i całkowicie zmieniła moje podejście.

Pokaż mimo to

avatar
457
237

Na półkach:

Bardzo dobra książka. Dobrze się czyta. Nie męczy. Fakty podaje spokojnie, nie strzela w czytelnika danymi, nazwiskami, miejscami. Dozuje napięcie i ogrom zawartych informacji.

Historia prawdziwa. Choć podchodziłam do niej z dystansem przez ostatnie doświadczenia z literaturą obozową.
Szkoda, że wcześniej nie doczytałam, że w pisaniu tej książki miała swój udział Dorothee Schmitz-Koester, specjalistka w tematyce Lebensborn.

Podeszłabym do lektury spokojniej i z mniejszym strachem, że ktoś próbuje sprzedać mi bajkę niskich lotów.

Polecam.

Bardzo dobra książka. Dobrze się czyta. Nie męczy. Fakty podaje spokojnie, nie strzela w czytelnika danymi, nazwiskami, miejscami. Dozuje napięcie i ogrom zawartych informacji.

Historia prawdziwa. Choć podchodziłam do niej z dystansem przez ostatnie doświadczenia z literaturą obozową.
Szkoda, że wcześniej nie doczytałam, że w pisaniu tej książki miała swój udział...

więcej Pokaż mimo to

avatar
253
241

Na półkach:

Bardzo ciekawa książka o poszukiwaniu swojej tożsamości przez kobietę, która w czasie działań wojennych podczas II WŚ mając zaledwie kilka lat została zabrana z terenu Serbii (obecnej Słowenii) do III Rzeszy i umieszczona w ośrodku Lebensborn.

Bardzo ciekawa książka o poszukiwaniu swojej tożsamości przez kobietę, która w czasie działań wojennych podczas II WŚ mając zaledwie kilka lat została zabrana z terenu Serbii (obecnej Słowenii) do III Rzeszy i umieszczona w ośrodku Lebensborn.

Pokaż mimo to

avatar
1118
569

Na półkach: , ,

To nie jest zwykła książka o wojnie. To nie jest autobiografia taka jak wszystkie. To nie jest łatwa lektura.

Ingrid Von Oelhafen przez większą część życia sądziła, że jest biedną niemiecką sierotą, która w jeszcze w czasie wojny - po śmierci rodziców - została przygarnięta przez rodzinę zastępczą. Dali jej nazwisko, dach na głową. Nie dali uczucia; uczucia, do którego potem przez całe swoje życie Ingrid rozpaczliwie lgnęła. Wszystko zmieniło się pod koniec lat 90., gdy miała już ponad 50 lat. Jeden telefon, kilka starych dokumentów zmieniło wszystko.

Ingrid dostała w twarz informacją, kalibru której nie sposób wręcz zmieżyć. Oto bowiem okazało się, że do Niemiec trafiła jako kilkumiesięczne niemowlę siłą wyrwane z objęć matki. Czemu? Bo miała odpowiednio "aryjski" wygląd.

Książka jest opowieścią Ingrid o jej poszukiwaniach tożsamości. O poszukiwaniach odpowiedzi na podstawowe pytania, które każdy z nas zna już jako kilkuletnie dziecko - skąd jestem? Kim są moi rodzice? Kim jestem ja? Ingrid z przerażeniem zdała sobie sprawę, że jako dojrzała kobieta na krótko przed emeryturą ciągle nie jest w stanie odpowiedzieć na żadne z nich.

Obok jej historii poznajemy też jednak dobrze historię powojennych Niemiec. My - Polacy - rzadko myślimy o Niemcach w tych ostatnich jej chwilach, o tym co przyniosły naszym sąsiadom lata 40. i 50. Nie chcemy o tym myśleć, mówimy tylko "dobrze im tak, to za to co nam zrobili!". Ingrid z pełną świadomością przyjmuje na siebie - i na barki swojego kraju - odpowiedzialność za to, co spotkało ludzi z rąk hitlerowców. Otwarcie przyznaje "tak, podczas wojny żyło mi się dobrze". Mówi jednak też, że to, co przyszło wraz z końcem wojny było dla Niemców takich jak ona - dzieci, cywilów, kobiet - najstraszniejszym koszmarem. Bombardowania zrównały miasta z ziemią, wiele z nich było zniszczonych w ponad 70%. Gwałt nie był niczym nietypowym. Kobiet nie pytano, czy zostały zgwałcone, tylko ile razy do tego doszło.

Kompletnie nie wiem jak ją zakwalifikować. To autobiografia? Reportaż (historyczny?)? Wydaje mi się, że pozycja ta przeszła u nas bez echa, a to wielka szkoda, bo naprawdę pozwala spojrzeć na wojnę - na Niemcy - na ludzi z zupełnie innej perspektywy.

Nie będę Wam polecać, bo to nie łatwa lektura, którą przyjemnie poczytać do popołudniowej kawki. Jest bolesna i daje do myślenia. Jeśli tego właśnie poszukujecie, to trafiliście idealnie.

To nie jest zwykła książka o wojnie. To nie jest autobiografia taka jak wszystkie. To nie jest łatwa lektura.

Ingrid Von Oelhafen przez większą część życia sądziła, że jest biedną niemiecką sierotą, która w jeszcze w czasie wojny - po śmierci rodziców - została przygarnięta przez rodzinę zastępczą. Dali jej nazwisko, dach na głową. Nie dali uczucia; uczucia, do którego...

więcej Pokaż mimo to

avatar
702
282

Na półkach: , ,

Praktycznie nie zdarza się, żebym nie wystawiła oceny gwiazdkowej. Przy tej pozycji nie da się jednak tego zrobić. Bo jak oceniać wspomnienia?

Ingrid von Oelhafen jest dzieckiem z Lebensborn. Ta organizacja prowadzona przez SS miała dbać o czystą niemiecką krew. Obliczano, że czysto niemieckie kobiety urodzą w tych ośrodkach wiele dzieci, okazało się jednak, że selekcja była tak duża, że liczba o której marzyli może nigdy się nie ziścić, a przecież na wojnie już umierali czystej krwi Niemcy, jak więc załatać tę dziurę? Porwaniami. Tak Erika Matko znalazła się w III Rzeszy.

To historia o poszukiwaniu siebie, o tym jak to jest nie wiedzieć kim się jest. To też opowieść o okrucieństwach II wojny i reżimu Hitlera. O tym co banda szaleńców z Hitlerem i Himmlerem na czele zrobiła nie tylko Polsce, Czechosłowacji czy Jugosławii, ale też swoim własnym obywatelom. Mieli obsesje na punkcie czystej krwi, ale to jak ta czystą krew traktowali...O programie Lebensborn, o tym jak Ingrid szukała siebie, jak aparat państwowy utrudniał te poszukiwania. Znajduje się tu też kilka innych historii z Lebensborn. Najbardziej byłam w szoku, gdy dowiedziałam się, że jeden z takich domów znajdował sie jakieś 30 km. od mojego miasta, w moim powiecie, w mieście, z którym mam parę wspomnieć. Jakkolwiek to brzmi - odczułam to bardzo osobiście.

Często, gdy mówi się o np. bombardowaniu Drezna, słyszę od różnych znajomych: dobrze im tak! za Warszawę! za Polskę!.
A w Niemczech też żyli ludzie, tacy sami jak my i przeszli piekło. To w tej książce też jest pokazane.

Dostałam "nią w twarz". Nie raz miałam łzy. Wojna to zło, które karmi się po każdej ze stron. Myślę, że najlepiej opisze to zdanie z tej właśnie pozycji:

"Ostatnie dni jego samozwańczej rasy panów miały być Götterdämmerung, zmierzchem bogów, naznaczonym płomieniem i poświęceniem. W rezultacie Niemcy stały się nie tyle szlachetnym stosem pogrzebowym, ile szeroką na tysiąc kilometrów rzeką ognia podsycanego próżnością Hitlera."

Praktycznie nie zdarza się, żebym nie wystawiła oceny gwiazdkowej. Przy tej pozycji nie da się jednak tego zrobić. Bo jak oceniać wspomnienia?

Ingrid von Oelhafen jest dzieckiem z Lebensborn. Ta organizacja prowadzona przez SS miała dbać o czystą niemiecką krew. Obliczano, że czysto niemieckie kobiety urodzą w tych ośrodkach wiele dzieci, okazało się jednak, że selekcja...

więcej Pokaż mimo to

avatar
440
349

Na półkach:

Poruszająca opowieść o poszukiwaniu własnej tożsamości

Poruszająca opowieść o poszukiwaniu własnej tożsamości

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    134
  • Przeczytane
    105
  • Posiadam
    36
  • E-book
    4
  • Teraz czytam
    4
  • Historia
    4
  • 2019
    2
  • II wojna światowa
    2
  • 2018
    2
  • Ulubione
    2

Cytaty

Więcej
Tim Tate Zapomniane dzieci Hitlera Zobacz więcej
Tim Tate Zapomniane dzieci Hitlera Zobacz więcej
Tim Tate Zapomniane dzieci Hitlera Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także