rozwińzwiń

Martwy sezon

Okładka książki Martwy sezon Jakub Woynarowski
Okładka książki Martwy sezon
Jakub Woynarowski Wydawnictwo: Wydawnictwo Ha!art komiksy
104 str. 1 godz. 44 min.
Kategoria:
komiksy
Wydawnictwo:
Wydawnictwo Ha!art
Data wydania:
2014-12-01
Data 1. wyd. pol.:
2014-12-01
Liczba stron:
104
Czas czytania
1 godz. 44 min.
Język:
polski
ISBN:
9788364057533
Tagi:
bruno schulz powieść graficzna
Średnia ocen

7,3 7,3 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Okładka książki Brakujący element Wątki ezoteryczne w sztuce współczesnej Zofia Krasnopolska-Wesner, Marta Kudelska, Zbigniew Łagosz, Izabela Trzcińska, Jakub Woynarowski
Ocena 0,0
Brakujący elem... Zofia Krasnopolska-...
Okładka książki Admirałowie wyobraźni. 100 lat polskiej ilustracji w książkach dla dzieci Anna Boguszewska, Tomasz Broda, Małgorzata Cackowska, Aleksandra Cieślak, Jacek Friedrich, Elżbieta Jamróz-Stolarska, Krystyna Rybicka, Piotr Rypson, Anita Wincencjusz-Patyna, Jakub Woynarowski, Michał Zając, praca zbiorowa
Ocena 9,2
Admirałowie wy... Anna Boguszewska, T...
Okładka książki Krzesło w piekle Rafał Bogusławski, Paweł Dunin-Wąsowicz, Krzysztof Gawronkiewicz, Pierre-Marrie Grille-Liou, Grzegorz Janusz, Michał Kalicki, Dawid Karpiuk, Irek Konior, Wojciech Kozłowski, Piotr Machłajewski, Maciej Parowski, Sławomir Rogowski, Marzena Sowa, Dominik Szcześniak, Mateusz Szlachtycz, Wojciech Szot, Dennis Wojda, Jakub Woynarowski
Ocena 7,2
Krzesło w piekle Rafał Bogusławski,&...

Mogą Cię zainteresować

Oficjalne recenzje i

Matematyka umierania



1897 360 182

Oceny

Średnia ocen
7,3 / 10
34 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
108
54

Na półkach: ,

Ciężko sklasyfikować gatunek tej książki, jednak to jest w niej najlepsze. Schultz tu jest, jednak nie dosłownie, brzmi w rytmie i chowa się między słowami. Piękne, robaczywe, dające duże pole do twórczej interpretacji. Przyjemne dla zmysłu oka i percepcji, ponieważ sensy nie są rozwijane tylko przez słowa, ale również przez obrazy, które dopełniają siebie ale jednocześnie sobie zaprzeczają.

Ciężko sklasyfikować gatunek tej książki, jednak to jest w niej najlepsze. Schultz tu jest, jednak nie dosłownie, brzmi w rytmie i chowa się między słowami. Piękne, robaczywe, dające duże pole do twórczej interpretacji. Przyjemne dla zmysłu oka i percepcji, ponieważ sensy nie są rozwijane tylko przez słowa, ale również przez obrazy, które dopełniają siebie ale jednocześnie...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1441
1178

Na półkach:

... ale że co? Mam wrażenie, że przez pół godziny kontemplowałem bardzo ładne nic. Wyrwane z kontekstu mądre zdania, ułożone w ciąg, nie dadzą od razu mądrego komiksu. W sensie, no ja rozumiem, motyw vanitas level miliard i te sprawy, no ale to już było wiele, wiele razy, często podane w o wiele ciekawszej - a już na pewno przystępniejszej - formie.

Więcej o komiksach piszę na fb.com/polishpopkulture

... ale że co? Mam wrażenie, że przez pół godziny kontemplowałem bardzo ładne nic. Wyrwane z kontekstu mądre zdania, ułożone w ciąg, nie dadzą od razu mądrego komiksu. W sensie, no ja rozumiem, motyw vanitas level miliard i te sprawy, no ale to już było wiele, wiele razy, często podane w o wiele ciekawszej - a już na pewno przystępniejszej - formie.

Więcej o komiksach...

więcej Pokaż mimo to

avatar
193
186

Na półkach:

Nazywanie tej książki "komiksem" nie wydaje mi się właściwe. Jest to połączenie świetnej jakości grafik Woynarowskiego z wybranymi fragmentami Schulza, co daje niesamowity efekt, nie tylko tekstowo-wizualny.

Nazywanie tej książki "komiksem" nie wydaje mi się właściwe. Jest to połączenie świetnej jakości grafik Woynarowskiego z wybranymi fragmentami Schulza, co daje niesamowity efekt, nie tylko tekstowo-wizualny.

Pokaż mimo to

avatar
1806
317

Na półkach: , , , , ,

a mnie to się nieodparcie kojarzy z Czernobylem. a raczej z tym co zostało po katastrofie wokół. i mówcie sobie co chcecie ale dla mnie Schultza to tam niewiele, oj niewiele. ale atmosfera jest. fajna. super. postapokaliptyczna, wyludniona wizja tego co rośnie, żyje i co zostało w pewnych odległościach od reaktora. i mówcie sobie co chcecie, a ja zdania na razie nie zmienię:) ale przeczytam raz jeszcze za czas jakiś i wtedy zobaczę? może odbiorę to inaczej?:) - w każdym razie polecam:))

a mnie to się nieodparcie kojarzy z Czernobylem. a raczej z tym co zostało po katastrofie wokół. i mówcie sobie co chcecie ale dla mnie Schultza to tam niewiele, oj niewiele. ale atmosfera jest. fajna. super. postapokaliptyczna, wyludniona wizja tego co rośnie, żyje i co zostało w pewnych odległościach od reaktora. i mówcie sobie co chcecie, a ja zdania na razie nie...

więcej Pokaż mimo to

avatar
118
12

Na półkach: ,

[…]
Okładka MARTWEGO SEZONU Jakuba Woynarowskiego pulsuje dzięki oponce oblanej czerwonym, błyszczącym lukrem. Wyczuwalna jest jej miękkość. Plastyczna, metamorficzna masa, łatwo dająca się formować wyobraźnia. Oko otchłani, które zarazem przyciąga i przeraża. Oko kondora, złowieszczo łypiącego na czytelnika.

Powieść graficzna to medium nietypowe, z którym oko musi się zmierzyć, musi do niego przyzwyczaić. MARTWY SEZON anektuje w pełni dwa zmysły – słuchu (poprzez czytanie) i wzroku (poprzez oglądanie). Niekiedy dają one zupełnie sprzeczny wynik, każą się zastanawiać, wytrącają z płynnego czytania i oglądania. Plastyka obrazu wizualnego Woynarowskiego czasem uzupełnia, a czasem kontrastuje z plastyką obrazu mentalnego (wyobrażonego) w tekście Schulza.

W SEZONIE

Drohobycz z REPUBLIKI MARZEŃ przedstawiony został jako plaster miodu – komórka miejska o ściśle określonych granicach, na skraju czegoś, u kraju województwa lwowskiego, Ukrainy. „Miasto to i kraina zamknęły się w samowystarczalny mikrokosmos, zainstalowały się na własne ryzyko na samym brzegu wieczności”. Plaster miodu, skrupulatnie tworzony, budowany przez społeczeństwo pszczół. Plastry miodu składają się na ul, na małą ojczyznę. „Gdy inne miasta rozwinęły się w ekonomikę, wyrosły w cyfry statystyczne, w liczebność — miasto nasze zstąpiło w esencjonalność”. Esencjonalność jest przepustką do oniryzmu, wstępem do plastyczności i malowania ekspresjonistycznych obrazów. Do surrealizmu.

„Tu nie dzieje się nic na darmo, nic nie zdarza się bez głębokiego sensu i bez premedytacji” – te wszystkie zaprzeczenia, negacje, wyrażenia pustki znajdują odzwierciedlenie u Woynarowskiego w pustych, opuszczonych bądź niewypełnionych plastrach. Ten obraz przemawia bardzo dosadnie.

Pszczoły. Mnóstwo pszczół. Niepohamowana chęć użądlenia. Barwy grafik w umaszczeniu pomarańczowo-czarnym. Ultrafioletowe widzenie świata – dla człowieka zupełnie inna, nieco fantastyczna perspektywa. Obcowanie z kosmicznymi kwiatami.

„Martwy sezon panoszy się na pustych placach, na wymiecionych przez wiatr ulicach”. W REPUBLICE MARZEŃ Schulz za pośrednictwem pięknych florystycznych opisów mówi o determinizmie, przemijaniu i jego przeżywaniu. „Na starych historiach wyrosła przez noc nowa zieleń”. Na płyty chodnikowe przedziera się roślinność. Tam, gdzie u Schulza język wchodzi w dwuznaczności, wiersze, Woynarowski ich nie zabija. Przeciwnie, jeszcze dodaje kolejne możliwości, bogactwo znaczeń. Wszystko jest prawdopodobne, kiedy nawet martwa natura ożywa, a każda strata jest tylko przyczynkiem do powstania czegoś nowego. Życie zawsze znajdzie ujście, jakąś drogę, choćby najwęższą, niewidoczną, żeby siebie zachować. W opuszczonych domach roślinność zwycięża i odbiera to, co zostało jej zabrane przez człowieka.

Apokaliptyczna wizja końca świata. Theatrum mundi. Ludzie zginą z własnej głupoty, poprzez to, co sami wyprodukowali. Cywilizacja śmierci to cywilizacja śmieci. Pochłoną nas grzyby i bakterie, własny brud, ścieki. Nowotwór złośliwy, który szybko się rozwija, niszczy tkanki, zaraża kolejne komórki, rozrasta się. Świat u Woynarowskiego jest zepsutą pozytywką, kulą wodną z czarnym śniegiem, którą w każdej chwili można stłuc, robić na atomy. Świat się kończy, dogorywa przez trzy dni i trzy noce. Cyfra trzy określa świat i jego wymiary, stany skupienia. Trzeciego dnia, Trójjedyny Bóg stworzył lądy i rośliny. Ponoć hebrajskie słowo oznaczające „trzy” ma taką samą liczbową wielkość jak to, na czym świat się opiera - „kłamstwo i oszustwo”. Chrystus zmartwychwstał trzeciego dnia. Kłamstwo i oszustwo. „Jesteśmy u końca naszych słów, które już tu stają się majaczliwe, bredzące i niepoczytalne. A jednak dopiero za ich rubieżą zaczyna się to, co w tej wiośnie jest nieogarnięte i niewypowiedziane. Misterium zmierzchu! Dopiero poza naszymi słowami, gdzie moc naszej magii już nie sięga, szumi ten ciemny, nieobjęty żywioł. Słowo rozkłada się tu na elementy i rozwiązuje, wraca w swą etymologię, wchodzi z powrotem w głąb, w ciemny swój korzeń”.

[…]

ZAMKNIĘCIE SEZONU

Na początku MARTWEGO SEZONU widzimy dumne pszczoły, a już pod koniec tylko karaluchy, niegodziwe robactwo. Ludzie wydają się różnymi formami owadów, nieistotnym tłumem. Tracą na znaczeniu. Czy życie jest w świecie najcenniejszą wartością, bo wszystkie organizmy chcą je zachować tylko poprzez wrodzoną chęć przetrwania, przedłużenia gatunku, i żadnej nie ma w tym filozofii, głębszego sensu, znaczenia?

Woynarowski w ślad za Schulzem i jego SAMOTNOŚCIĄ „daje się tak łatwo ponosić pierwszej lepszej metaforze”. A siła wyobraźni potrafi być ogromna. Potrafi zdziałać cuda, ale też zabić. Siłą perswazji znaleźć drzwi, otworzyć Sezam. Esse = percipi.

MARTWY SEZON kończy się motywami z WĘDRÓWKI SCEPTYKA. „Późna pora roku” to zmierzch roku, koniec, śmierć, degrengolada. „Eksplozja świata”. Czy wszystko się kończy? Co może oznaczać płatek śniegu, w kontekście rozpoczynającego album plastra miodu? Reinkarnację? A może „uwiedziony pieszczotami matki, zapomniałem o ojcu, życie moje potoczyło się nowym, odmiennym torem, bez świąt i bez cudów (…)”.

///
Cały artykuł dostępny na stronie RACZEJ KULTURALNIE: raczekk.wordpress.com

[…]
Okładka MARTWEGO SEZONU Jakuba Woynarowskiego pulsuje dzięki oponce oblanej czerwonym, błyszczącym lukrem. Wyczuwalna jest jej miękkość. Plastyczna, metamorficzna masa, łatwo dająca się formować wyobraźnia. Oko otchłani, które zarazem przyciąga i przeraża. Oko kondora, złowieszczo łypiącego na czytelnika.

Powieść graficzna to medium nietypowe, z którym oko musi się...

więcej Pokaż mimo to

avatar
477
51

Na półkach: , , , , , , , , ,

Rozpad świata z perspektywy owada

O książce Woynarowskiego trudno napisać coś jednoznacznego, podobnie jak trudno pisać o prozie Brunona Schulza. W obu przypadkach obcowanie z ich twórczością to nie lada wyzwanie, kierujące czytelnika w otchłań wielu znaczeń, symboli i alegorii.

Człowiek czasem myśli, że dostanie książkę do recenzji, przeczyta, może tylko przejrzy, jak nie starczy czasu, bo termin złapie za pysk i wyszepcze morderczo, że tekst trzeba już oddać (nawet samemu sobie). A tu jest zupełnie inaczej. To znaczy, by była jasność, z przeczytaniem i obejrzeniem Martwego sezonu Jakuba Woynarowskiego zdążyłem. Miałem sporo czasu, nawet zerknąłem do środka podczas gorączki (to dopiero przygoda!),więc wyrobiłem się. Tylko co tu teraz napisać?

Odbiorca na okładce przeczyta między innymi, że Martwy sezon to „powieść graficzna oparta na motywach utworów literackich Brunona Schulza”. Wielu wzdrygnie się, przerazi. Pomyśli: „powieść graficzna? A co to, jakiś komiks, czy co?”, albo „Schulz, o nie, to ja odpadam, nie chce mi się ze słownikiem siedzieć”. I ciekaw jestem, ile osób tak pomyśli lub pomyślało? Bo ja miałem zupełnie inaczej: „powieść graficzna i Schulz? Muszę to mieć, muszę to mieć!”
Ci, którzy mnie znają, wiedzą, że mam słabość do Schulza. Jego Sklepy cynamonowe lub Sanatorium pod klepsydrą połykałem w ogólniaku jak beletrystykę, zachwycałem się trudnymi słowami, ich brzmieniem, znaczeniem, nawet jeśli nie miałem pojęcia jakim językiem do mnie przemawia ten Drohobycki pisarz. Wtedy moim największym przyjacielem był Kopaliński. Bez jego Słownika wyrazów obcych w zielonej oprawie nie wiedziałbym, co to telluryczne ingrediencje obiadu, które poraziły mnie (pamiętam to jak dziś!) od razu, na pierwszej stronie Sklepów. Dlatego nie za bardzo się tym chwaliłem, przecież to niezbyt normalne, by nastolatek nie spał po nocach, bo czyta Schulza.

Dziś już mi nieco przeszło. To znaczy, nie sypiam po nocach jeszcze bardziej i częściej, ale teraz już z zupełnie innych powodów. A Woynarowskiego poznałem w dzień, w słoneczny, ciepły dzień, choć i mrok wieczoru mi towarzyszył, a także to szalone podniecenie, gdy przewraca się kolejną stronicę książki, a w głowie rodzi się pytanie: czy ja dobrze to rozumiem, czy ja wiem, o co chodzi, czy na pewno będę widział, co napisać?

Przyznaję się, do dzisiaj nie wiem, co napisać, ani też nie mam pewności czy to, co napiszę będzie dobre. Istnieje przecież ryzyko banalnych wniosków, powierzchniowych spostrzeżeń, nieprzemyślanych ocen. Nie chcę jednak tych możliwości wykorzystywać. Wolę przyjrzeć się Martwemu sezonowi dokładnie i z bliska, tak, jak Schulz robił z otaczającą go rzeczywistością, a jak Woynarowski zrobił z jego twórczością.

Przede wszystkim trzeba zdać sobie sprawę, że autor wydanej przez Korporację Ha!art pozycji jest grafikiem, artystą sztuk wizualnych. To ważne, tym ważniejsze, że tekst pojawiający się na kartach Martwego sezonu jest tekstem Schulza. To są jego słowa, jego literacka obserwacja świata, tylko odpowiednio dobrana na użytek tej książki. Fragmenty nie tylko zostały wybrane, ale również zmodyfikowane (zdegradowane, podobnie jak schulzowska rzeczywistość),zaadaptowane i prozaik z Drohobycza staje się tu nie tylko bazą, na podstawie której Woynarowski tworzy powieść graficzną. Schulz jest tu współautorem tego wydania.

Metafizyczne współautorstwo Schulza ma szczególne zdarzenie, gdy weźmie się pod uwagę tematykę Martwego sezonu. Metafizyka, swoista obecność i nieobecność zarazem, miesza się z realnością, fizycznością, rozkładem tego, co materialne i niby ponadczasowe.

Woynarowski proponuje odbiorcy (bo nie tylko czytelnikowi w tradycyjnym rozumieniu) świat rozkładu, rozpadu, powolnego i nagłego zniszczenia, które ma dwojaki wymiar: uniwersalny i jednostkowy. Mamy do czynienia ze świadectwem fin de siecle'owego kataklizmu, rozciągniętego na wszystkie możliwe przestrzenie i czasy. I właśnie kategoria czasu jest tu niezwykle ważna. Przecież to Martwy sezon.

Nie wnikając w to, jak to wygląda u Schulza, należy zauważyć, że prezentowany cywilizacyjny zmierzch (zachód jest kategorią nie bez znaczenia) jest nie tylko stopniowym rozkruszaniem tego co istnieje, czyli architektury, rzeczy, a więc materii, czy też języka, kultury, bo to również natychmiastowa zagłada niemal każdego istnienia, które nie oprze się tej degradacyjnej sile, nie przeciwstawi jej.

Możemy zresztą przeczytać na okładce mądrzej napisane słowa: „pole do narracyjnych eksperymentów stwarza zderzenie szybkiego »czasu akcji« i spowolnionego »czasu procesów«”. Dla mnie owa czasowa dychotomia jest jeszcze obecna w czymś innym. Chodzi o czas lektury i czas przemyśleń.
Z jednej strony możemy przeczytać i przejrzeć Martwy sezon w jakieś pół godziny, godzinę (to równe sto stron z planszami grafik i krótkimi fragmentami tekstu),choć polecam lekturę dłuższą, bardziej wnikliwą, inaczej można wyrządzić tej książce krzywdę. Z drugiej strony odbiór gwarantuje refleksję na dłużej niż kilkadziesiąt minut, czy godzin. Tak naprawdę ta publikacja zostaje z odbiorcą na dłużej. I jeśli tylko ktoś jest wrażliwy na niejednoznaczne, enigmatyczne rysunki, a już zwłaszcza na prozę Schulza, to będzie myślał o Martwym sezonie dłużej, niż mu się wydaje.

Książka Woynarowskiego to też zderzenie przeciwieństw, dwóch światów. Na poziomie publikacji jest to obraz i tekst, ponadto dominują kolory czerni, bieli i pomarańczu, dalej może to być słowo i myśl. W samej treści odnajdziemy binarne wartości mikro i makrokosmosu, materii i metafizyki, natury i kultury, rozpadu i odrodzenia. Bo właściwie jest tam też miejsce na obfite, wybujałe życie, które powstaje na zgliszczach. Podobnie, jak u Schulza, rośliny są jak słowa (a może słowa jak rośliny?),wyrastają z nasion i pączkują, rozwijają się, żyją własnym życiem.

I świat natury i kultury krzyżuje się tu w świadomości osobliwych istnień, a mianowicie insektów, robaków, tychże schulzowskich karakonów, w które zamieniał się Ojciec ze Sklepów cynamonowych. To świat odrealniony, zaczarowany, mitologiczny. Schulz wyjaśniał świat poprzez jego mitologizację, poprzez mityzację rzeczywistości. Sam pisał, że „nie ma ani okruszyny wśród naszych idei, która by nie pochodziła z mitologii – nie była przeobrażoną, okaleczoną, przeistoczoną mitologią [...]”1. Dlatego można zauważyć, że Woynarowski robi podobnie. Tworzy zarazem postapokaliptyczne i genezyjskie obrazy, pełne śmierci i życia, za to pozbawione ludzi, dla których nie ma już miejsca. Dla nich nadszedł właśnie Martwy sezon.

Cieszę się, że Bruno Schulz jest wciąż obecny w kulturze, że jego obecność jest zauważana, bo wielu nie docenia jego twórczości, lub ją lekceważy przez tę hermetyczność i zawiłość, a przecież to jest wielkim atutem. To stwarza uniwersum, w którym jest miejsce na wiele treści, na ładunek wielu znaczeń, symboli i alegorii. Podobnie jak w powieści graficznej autorstwa Jakuba Woynarowskiego, która jest niezwykle otwarta i należy poświęcić jej wiele czasu, do czego zachęcam.

Przypisy:
1. Bruno Schulz, Mityzacja rzeczywistości, [w:] Tenże, Opowiadania. Wybór esejów i listów, oprac. Jerzy Jarzębski, Wrocław 1998, s. 384-385. Więcej o zagadnieniu imagicyjności w twórczości Schulza przeczytać można w moim artykule pt. Teatr Imaginarium w prozie Brunona Schulza, „Częstochowski Magazyn Literacki Literackiego Towarzystwa Wzajemnej Adoracji Li-TWA Galeria” 2013, nr 28, s. 66-72.

Recenzja ukazała się w czasopiśmie kulturalnym "palimpsest. pisane na nowo" 2015, nr 6, s. 47-49.
http://issuu.com/palimpsesttime/docs/palimpsest-2015-nr-6

Rozpad świata z perspektywy owada

O książce Woynarowskiego trudno napisać coś jednoznacznego, podobnie jak trudno pisać o prozie Brunona Schulza. W obu przypadkach obcowanie z ich twórczością to nie lada wyzwanie, kierujące czytelnika w otchłań wielu znaczeń, symboli i alegorii.

Człowiek czasem myśli, że dostanie książkę do recenzji, przeczyta, może tylko przejrzy, jak...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    51
  • Przeczytane
    51
  • Posiadam
    8
  • Komiksy
    4
  • Literatura polska
    3
  • Komiks
    3
  • 2021
    2
  • Ilustrowane
    2
  • Ulubione
    2
  • 0 ☛ ๏̯̃๏ ✪ NIE ZAMIERZAM TEGO CZYTAĆ!!! 🔪
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Martwy sezon


Podobne książki

Okładka książki Siostry Niezapominajki: 4. Kozica i kometa Alessandro Barbucci, Giovanni Di Gregorio
Ocena 8,0
Siostry Niezap... Alessandro Barbucci...
Okładka książki Pan Borsuk i pani Lisica. Talizman Brigitte Luciani, Eve Tharlet
Ocena 10,0
Pan Borsuk i p... Brigitte Luciani, E...
Okładka książki Cyberpunk 2077. Blackout Roberto Ricci, Bartosz Sztybor
Ocena 6,3
Cyberpunk 2077... Roberto Ricci, Bart...
Okładka książki Świat Akwilonu: Magowie: Eragan. Tom 02 Stephane Crety, Nicolas Jarry
Ocena 6,0
Świat Akwilonu... Stephane Crety, Nic...

Przeczytaj także