Tajemnica Marii Magdaleny

Okładka książki Tajemnica Marii Magdaleny Paweł Lisicki
Okładka książki Tajemnica Marii Magdaleny
Paweł Lisicki Wydawnictwo: Wydawnictwo M religia
216 str. 3 godz. 36 min.
Kategoria:
religia
Wydawnictwo:
Wydawnictwo M
Data wydania:
2013-01-01
Data 1. wyd. pol.:
2013-01-01
Liczba stron:
216
Czas czytania
3 godz. 36 min.
Język:
polski
ISBN:
9788375956627
Średnia ocen

5,9 5,9 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Okładka książki Rozmowy jerozolimskie. Dlaczego zginął Mesjasz? Waldemar Chrostowski, Paweł Lisicki
Ocena 8,0
Rozmowy jerozo... Waldemar Chrostowsk...
Okładka książki Świat i Kościół w kryzysie Grzegorz Górny, Krystian Kratiuk, Paweł Lisicki
Ocena 6,5
Świat i Kośció... Grzegorz Górny, Kry...

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
5,9 / 10
38 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
611
568

Na półkach:

Mavericus „Autor skutecznie wtrącał niepotrzebne anegdoty, który zniechęcały mnie do dalszej lektury.”
Maialis „autor nie porusza się po jednym temacie, ale "skacze" po wszystkich zagadnieniach związanych z głównymi wątkami, co powoduje (przynajmniej u mnie) poczucie chaosu.”
Ewa „Brakuje w książce przypisów, tłumaczących niektóre słowa, czy zwroty, tak aby czytelnik lepiej zrozumiał sens zdania.”
mamalgosia „z uporem godnym lepszej sprawy czytam książki Pawła Lisickiego. I mój problem z nimi nie leży w tym, że są słabe, ja po prostu zupełnie nie zgadzam się z drogą, którą dziennikarz ten podąża.”
Można dodać niezrozumienie używanych słów.
„Bruce Chilton pisze w swojej biografii: "Maria Magdalena dostarczyła źródeł dla ewangelicznych opowieści o egzorcyzmach i miała wielki wpływ na wierzenia wczesnych chrześcijan dotyczące demonów oraz na to, jak należy traktować demoniczne opętanie" (s. XII). Według niego "Maria była wielokrotnie egzorcyzmowana, co prawdopodobnie zajęło cały rok; w ten sposób stała się jedną z kluczowych uczennic Jezusa” (s. 26). Gdzie indziej stwierdza: "(...) przez ten rok lub więcej, kiedy była poddawana egzorcyzmom przez Jezusa, nauczyła się Jego techniki egzorcyzmowania lepiej niż ktokolwiek. (...) W Ewangeliach i wśród naukowców nie uznaje się roli Marii jako nauczyciela, który opowiadał o egzorcyzmach Jezusa i o ich znaczeniu" (s. 33). Brzmi to rzeczywiście sensacyjnie, tyle że – jak w wypadku wielu innych opinii Chiltona – nie sposób ustalić, jakie są ich podstawy. Skąd wiadomo na przykład, ile czasu zajęło Jezusowi uzdrowienie Marii Magdaleny? Czy był to rok, miesiąc, dzień czy godzina? Równie pasjonująco brzmi inna teza amerykańskiego badacza, zgodnie z którą Maria Magdalena miałaby być głównym źródłem opowieści o egzorcyzmach Jezusa. (…) Jeszcze mniej poważnie brzmi inne stwierdzenie Chiltona, według którego podczas swych ostatnich dni w Jerozolimie Jezus miał powierzyć Marii Magdalenie namaszczanie innych – główny rzekomo ryt pierwszych chrześcijan.”
Słowo „pasjonująco” użyte bez potrzeby, skoro „passio” znaczy „cierpienie”. Zaś zamiast „stwierdzenia” powinno być „twierdzenie”, zwłaszcza, że autor się z tą wypowiedzią nie zgadza. Podobnie: „Grzegorz [papież 590 - 604], a ściślej dokonane przez niego utożsamienie Marii i jawnogrzesznicy przez większość teologów o feministycznym nastawieniu traktowane jest jako chęć poniżenia Marii i jej zdegradowania. I tak pani profesor z Uniwersytetu Harvarda Ann Graham Brock stwierdza, że "kazanie Grzegorza Wielkiego pomogło w instytucjonalizacji zamieszania i negatywnie wpłynęło na rolę Marii Magdaleny jako apostoła i lidera" (Mary Magdalene, the First Apostle, s. 168). Inna znana autorka feministyczna stwierdza zaś: "Tradycja mówiąca o Marii Magdalenie jako o grzesznicy została rozwinięta w prawowiernym [zachodnim] chrześcijaństwie głównie po to, by usunąć apostolski autorytet, jakiego domagały się kobiety w jej imieniu" (Rosemary Ruether, cyt. za: Brock, s. 169). Skoro zgodnie z feministyczną ideologią zarówno Nowy Testament, jak i późniejsza tradycja Kościoła są zapisem wewnętrznej walki o władzę uciskających mężczyzn z uciskanymi kobietami, to owa zmiana traktowana jest jako koronny dowód słuszności feministycznej teorii.”
Otóż stwierdzać można coś prawdziwego, rzeczywistego, oczywistego, zaś pogląd będzie jedynie twierdzeniem.
Zamęt zwiększa następujące bezpośrednio po tamtym zdanie, gdzie „stwierdzić” zostaje użyte prawidłowo:
„Absurdalność tego podejścia wynika nie tylko z tego, że abstrahuje ono od danych historycznych, od wyraźnie dających się stwierdzić powodów takiej interpretacji Grzegorza, ale też całkiem fałszywie pojmuje godność i wartość chrześcijanina i chrześcijanki.”

Inny przykład niepotrzebnego użycia „stwierdzenia” połączony z prostackim słownictwem:
„w Rzymie, w czasie Międzynarodowego Kongresu Studiów Koptyjskich, profesor Karen Leigh King, historyk zajmująca się okresem wczesnego chrześcijaństwa na Uniwersytecie Harvarda, ogłosiła, że znalazła skrawek papirusu, na którym są zapisane słowa: "Jezus powiedział im: Moja żona...". Tuż pod tym wersem znalazło się inne stwierdzenie: "Będzie ona mogła być moim uczniem". Zdanie to zostało zapisane alfabetem greckim, w języku koptyjskim, a fragment pochodzi najprawdopodobniej z końca IV wieku naszej ery. Najprawdopodobniej, bo nie był znany jego właściciel. Tej krótkiej informacji towarzyszył komentarz pani profesor. "Fragment ten sugeruje, że niektórzy wcześni chrześcijanie znali tradycję, zgodnie z którą Jezus był żonaty" stwierdziła King. Dowodziła ona, że choć sam znaleziony przez nią papirus jest z wieku IV, to opiera się na tekście o dwa wieki wcześniejszym. Czyli, jak mówiła, można sądzić, że w niektórych kręgach wczesnych chrześcijan sądzono, iż Jezus faktycznie miał żonę. To rozumowanie pozwoliło jej nazwać znaleziony fragment "Ewangelią żony Jezusa". Cała sprawa została opisana obszernie przez "New York Timesa". Od tej chwili rzecz zaczęła żyć własnym życiem. Podnieceni reporterzy biegali za panią King, największe portale informacyjne, BBC, CNN, zamieszczały newsa, świat ogarnęła gorączka i podniecenie. Dwoili się i troili eksperci. Mało kto zwracał uwagę, że w języku gnostyków, z ich potępieniem ciała i seksu, erotyczny związek Zbawiciela z kobietą byłby nie do pomyślenia. Że nazywanie gnostyków chrześcijanami wydaje się nadużyciem. To zdaje się nikogo nie obchodzić. To zdają się nieistotne szczegóły. Kto by zwracał na nie uwagę? Istotne było co innego. Wreszcie znalazł się naukowiec, i to nie byle jaki, bo z Uniwersytetu Harvarda, który własnym i swojej uczelni autorytetem potwierdził, że Jezus mógł mieć żonę, o czym mogą świadczyć starożytne dokumenty, skryte wcześniej przed wzrokiem wiernych. Na tę wieść, niczym na wybawienie, czekali wszyscy ci, a zapewne są to miliony, którzy swoją wiedzę o chrześcijaństwie zdobyli, czytając książkę lub oglądając film o "Kodzie Leonarda da Vinci". Wszyscy ci, którzy nim usłyszeli o odkryciu pani King, wiedzieli już, że Kościół od zarania swych dziejów skrywa straszną tajemnicę, że jego nieludzki i nikczemny charakter objawił się w tym, iż przez stulecia ukrywał przed chrześcijanami radosną wieść o tym, że Maria Magdalena była wybranką Jezusa. Z taką świadomością nie można było się nie podniecać. Nie można było się nie ekscytować. Gnostycy czy chrześcijanie, wiek IV czy II, jeden pies.”
Zwracam uwagę na ostatnie słowo.

„Nawet feministyczne autorki, jak Schuessler Fiorenza, starają się interpretować teksty ewangeliczne w kontekście historycznym i kulturowym epoki, w której one powstały. Ich błąd polega na tym, że starają się odnaleźć w tych tekstach to, czego w nich z oczywistych powodów być nie mogło, niemniej pilnują, żeby na przykład nie zestawiać informacji z Ewangelii z informacjami zawartymi w "Złotej Legendzie" [późnośredniowiecznego zbioru opowieści na ogół naiwnych - uwaga Piratki]. Jakkolwiek tworzą sztuczne i ideologiczne konstrukty i opowiadają o niedających się potwierdzić sporach, trzymają się przynajmniej jednego: teksty, na które się powołują, pochodzą z tej samej epoki co Nowy Testament. Autorzy tacy jak Margaret Starbird, Laurencje Gardner czy Michael Baignet takich skrupułów nie mają. Z ich punktu widzenia nieważne jest, kiedy pojawiła się dana opowieść, skąd się wziął taki czy inny dokument. Pytają tylko, czy odpowiada ich przekonaniu. Mieszają zatem teksty średniowieczne i starożytne, dokumenty autentyczne i legendarne, opowieści pochodzące od świadków i bajki. Pal sześć wierność regułom. Pal sześć metodę. Połączenie egzegezy milczenia i dowolności doboru materiałów historycznych sprawia, że przedstawiają jako prawdziwe najbardziej niedorzeczne powiastki.”
Zarzut o dawanie wiary wiadomościom z apokryfu wygląda osobliwie ze strony kogoś, kto (co widać w „Grobie Rybaka”) sam obdarza zaufaniem apokryfy, przynajmniej te, które pasują do przyjętych założeń.

O apokryfach, zwłaszcza o omawianej w książce „Ewangelii Marii Magdaleny” więcej i lepiej można przeczytać w „Prawdzie i fikcji w Kodzie Leonarda” Barta Ehrmana, którego Lisicki niestety nie cytuje (a jak widać z „Kto fałszuje Jezusa” odsądza od czci).

Utożsamienie Marii z Magdali z „grzesznicą” przez wspomnianego Grzegorza nie poniżało jej, a przeciwnie „Dla niego Maria Magdalena była wzorcem do naśladowania, była modelem doskonałej chrześcijanki. Pismo Święte to nie dzieło historyczne lub historyczno-kaznodziejskie, jak to się obecnie uważa, ale po prostu Słowo Boga. W nim Grzegorz szukał przykładów właściwych dla swoich czasów i dla Kościoła. Postępując tak, zachowywał wierność tradycji Kościoła i pierwszym ojcom. (...) Przypisanie Marii Magdalenie grzechów i występków jawnogrzesznicy nie było zatem aktem pomniejszenia, oczernienia, nie oznaczało degradacji, ale stanowiło konieczny warunek chwały, zwycięstwa, odkupienia. Im większy grzech, tym obfitsza łaska, a im obfitsza łaska, tym większa chwała u Boga” etc.

Część zdań wygląda na przepisane z ksiązki Joachima Gnilki „Jezusz Nazaretu” wymienionej w bibliografii'.
Lisicki:
„Z faktu, że Marię opuściło siedem demonów, w żadnej mierze nie wynika, iż była ona podatna na występki lub oddana złym pożądaniom.”
Gnilka „według rozumienia Ewangelii synoptycznych działanie demonów nie pozostaje w związku z grzechem. Demony są istotami działającymi na szkodę ludzkiego zdrowia i ludzkiej psychiki. Przypis: Prowadziło to np. do następującego nieporozumienia: wzmianka w Łk 8,2, że Jezus wypędził z Marii Magdaleny siedem złych duchów, dala okazję do poglądu, że kobieta ta była wielką grzesznicą. Tymczasem jej "opętanie" nie ma nic wspólnego z grzechem, lecz jest objawem choroby.” (wydanie z 1997, s. 155)
Lisicki „Wierzono bowiem, że opętanie nie jest tylko zewnętrznym jakby przejęciem władzy nad człowiekiem przez diabła. Nie był on tym, który człowiekiem jedynie władał albo wydawał rozkazy, albo wskazywał drogę. Wierzono, że diabeł po prostu w opętanym zamieszkuje, że niejako staje się jego drugą osobowością. (…) Uważano zatem, że człowiek stawał się ofiarą demona, gdy ten zamieszkiwał jego ciało.”
Gnilka „jaskrawe wyobrażenie, że jakiś demon – albo nawet więcej demonów – obiera sobie w pewnym człowieku siedlisko i bierze go całkowicie w posiadanie. Ów "opętany" przestaje być wtedy panem samego siebie i staje się nieomal bezwolnym narzędziem władającego nim ducha.” (jw s. 154)

„Pamiętam swoje wrażenie, kiedy pierwszy raz przeczytałem książkę Dana Browna. Nie mogłem uwierzyć, że ktokolwiek wziął te słowa na poważnie. Przecież nikt o zdrowych zmysłach, mniemałem, nie mógł uwierzyć w to” etc oraz szereg podobnych zdań, jednak w ten sposób raczej można zapewniać temu czemuś rozgłos niż wykazać błędy. Po za tym istnieje szereg książek omawiających to z większym znawstwem, bardziej zajmująco, napisanych wcześniej i wydanych po polsku, jak Amy Welborn „Zrozumieć Kod Da Vinci”, Josh Mc Dowell „W poszukiwaniu odpowiedzi. Kod Leonarda da Vinci”, Bart Ehrman „Prawda i fikcja w kodzie Leonarda da Vinci” czy Dan Burstein „Tajemnice Kodu” których niestety nawet nie ma w bibliografii.

„kobiety w judaizmie nie mogły wykonywać żadnych funkcji kultowych. Nie mogły być ani westalkami, ani kapłankami tylu innych bogiń płodności.” Wiadomo o jakichś „kobietach pełniących służbę przy wejściu do Namiotu Spotkania” (Wj 38, 8 i 1 Sm 2, 22 być może ma z tym związek Łk 2, 36). Były też prorokinie Miriam (Wj 15, 20),Debora (Sdz 4, 4),Hulda (2 Krl 22,15). Zestawienie westalek z „boginiami płodności”, jeśli miało być przeciwstawieniem, wygląda mało zręcznie.

Dwa szczegóły dla dziejów Marii z Magdali obojętne, stąd dodane nie wiadomo czemu:
„Dlaczego kobiety wybrały się same do grobu, skoro – jak pisze Mateusz – wystawiono tam najprawdopodobniej straż świątynną? I po co szły namaścić ciało, skoro przed nimi, od razu po zdjęciu z krzyża, zrobili to Józef z Arymatei i Nikodem? Na pierwsze pytanie starałem się odpowiedzieć w swojej wcześniejszej książce. Jak wynika z opisu Mateusza, straż wystawiono po tym, jak kobiety odeszły sprzed grobu, nie musiały zatem wiedzieć, jaką przeszkodę napotkają. Co zaś się tyczy Nikodema, który "przyniósł około stu funtów mieszaniny mirry i aloesu", a potem wraz z Józefem "wziął ciało, owinął je w płótna z wonnościami, zgodnie z żydowskim zwyczajem grzebania umarłych" (J 19, 39 – 40),to najprawdopodobniej kobiety nic nie wiedziały o jego związku z Jezusem. Tak jak Józef był on, o ile w ogóle, uczniem ukrytym. Obserwujące grób Maria Magdalena i pozostałe kobiety musiały sądzić, że ciało Jezusa nie zostało namaszczone jak należy. Pogrzeb był szybki, zmierzch zapadał, nie było czasu na przepisane prawem lamentacje, obmycie zwłok, ich staranne namaszczenie.”

Wg Mt 27, 65n strażą była κουστωδία, co jest latynizmem, zatem chodziło o straż rzymską. Wg Mt 28, 12 tworzyli ją żołnierze (στρᾰτῐῶται) podobnie jak Mt 27, 27 i paralelnych.
Strażnicy świątynni nazwani zostali inaczej υπηρεται (J 7, 45 i 18, 12). Po za tym kapłani proszą Piłata o postawienie straży, zatem nie rozwiązują tego własnymi siłami, następnie przekupują żołnierzy i obiecują chronić przed Piłatem, z własnymi podwładnymi nie musieli by tak postępować. Obmycie ciała z własnej jego krwi nie miało miejsca, gdyż byłoby sprzeczne z wiarą w zmartwychwstanie (Ian WIlson „Krew i Całun” rozdział 4). Ciało nie zostało też namaszczone, „jeśli (...) ilość zakupionej mieszaniny była wielokrotnie większa, niż byłaby potrzebna do najbardziej nawet hojnego namaszczenia, to najbardziej przekonujące wyjaśnienie tej informacji brzmi: wonności te miały postać suchych brył, którymi obłożono ciało, aby zapobiec jego szybkiemu rozkładowi.” (tenże Wilson „Całun Turyński” rozdział 5).

Mavericus „Autor skutecznie wtrącał niepotrzebne anegdoty, który zniechęcały mnie do dalszej lektury.”
Maialis „autor nie porusza się po jednym temacie, ale "skacze" po wszystkich zagadnieniach związanych z głównymi wątkami, co powoduje (przynajmniej u mnie) poczucie chaosu.”
Ewa „Brakuje w książce przypisów, tłumaczących niektóre słowa, czy zwroty, tak aby czytelnik lepiej...

więcej Pokaż mimo to

avatar
475
474

Na półkach:

„Maria Magdalena natomiast stała przed grobem płacząc. A kiedy płakała, nachyliła się do grobu i ujrzała dwóch aniołów w bieli, siedzących tam, gdzie leżało ciało Jezusa – jednego w miejscu głowy, drugiego w miejscu nóg. I rzekli do niej: Niewiasto, czemu płaczesz? Odpowiedziała im: Zabrano Pana mego i nie wiem, gdzie Go położono. Gdy to powiedziała, odwróciła się i ujrzała stojącego Jezusa, ale nie wiedziała, że to Jezus. Rzekł do niej Jezus: Niewiasto, czemu płaczesz? Kogo szukasz? Ona zaś sądząc, że to jest ogrodnik, powiedziała do Niego: Panie, jeśli ty Go przeniosłeś, powiedz mi, gdzie Go położyłeś, a ja Go wezmę. Jezus rzekł do niej: Mario! A ona obróciwszy się powiedziała do Niego po hebrajsku: Rabbuni, to znaczy: Nauczycielu! Rzekł do niej Jezus: Nie zatrzymuj Mnie, jeszcze bowiem nie wstąpiłem do Ojca. Natomiast udaj się do moich braci i powiedz im: Wstępuję do Ojca mego i Ojca waszego oraz do Boga mego i Boga waszego. Poszła Maria Magdalena, oznajmiając uczniom: Widziałam Pana i to mi powiedział”


(J 20, 11-18)






Postać Marii Magdaleny spędza sen z powiek wielu osobą, wierzącym w teorie spiskowe. Rzekoma żona Pana Jezusa, ta, którą umiłował bardziej niż własnych uczniów. Mówią o niej Ewangelie Apokryficzne min. Ewangelia Filipa, czy jej własna Ewangelia Marii Magdaleny.


Czy to możliwe, by Nauczyciel rozmawiał w ten sposób z nią, z kobietą, na temat tajemnych spraw, które nam nie są znane? Mamy więc zmienić nasze zwyczaje i wszyscy słuchać tej kobiety? Czyż naprawdę właśnie ją wybrał i upodobał sobie bardziej niż nas? Ewangelia Marii Magdaleny 17, 15–20. Marię Magdalenę Zbawca kochał bardziej niż wszystkich uczniów i całował ją często w jej usta. Pozostali uczniowie rzekli mu: „Dlaczego miłujesz ją bardziej niż nas wszystkich? Ewangelia Filipa 63, 34–35


Temat, który nie pojawia się w żadnej z kanonicznych ksiąg w Piśmie Świętym, mimo to pozostaje tak popularny, że o związkach tej kobiety i Chrystusa powstało także wiele filmów, seriali, dokumentów, oraz książek. Teologowie twierdzą, że Maria Magdalena pochodziła z Magdalii, miejscowości położonej na zachodnim brzegu jeziora Genezaret. Już dawno przestano ją utożsamiać z Marią siostrą Łazarza. Długo także wiązano jej postać z nawróconą jawnogrzesznicą, co również okazało się nieprawdą.


Na obrazach kobietę uwiecznił między innymi Tycjan, L. Le Nain, G. de La Toura, P. Puvis de Chavannes. Maria Magdalena była obecna podczas śmierci Pana Jezusa oraz złożenia go do grobu. „Były tam również niewiasty, które przypatrywały się z daleka, między nimi Maria Magdalena, Maria, matka Jakuba Mniejszego i Józefa, i Salome.” (Mk 15, 40). Jako jedyna była świadkiem momentu zmartwychwstania, to jej pierwszej ukazał się zmartwychwstały Zbawiciel. Ludzie od zawsze uważali, że Panu Jezusowi podczas Jego życia na Ziemi towarzyszyło tylko dwunastu apostołów, co jest całkowitą nieprawdą. Tymczasem ewangelista Łukasz zapisał: „Wędrował przez miasta i wsie, nauczając i głosząc Ewangelię o królestwie Bożym. A było z Nim Dwunastu oraz kilka kobiet, które uwolnił od złych duchów i od słabości: Maria, zwana Magdaleną, którą opuściło siedem złych duchów; Joanna, żona Chuzy, zarządcy u Heroda; Zuzanna i wiele innych, które im usługiwały ze swego mienia.” (Łk 8, 1-3). Ten fragment Ewangelii obala mit jakoby, tylko mężczyźni mogli obejmować godności kościelne.


Święty Hipolit jako pierwszy nazwała Marię Magdalenę Apostołka Apostołów. Święty Bernard z Clairvaux porównywał ją z kobietą, która jest bohaterką Księgi Pieśni nad Pieśniami. Co jest prawdą, a co kłamstwem z informacji o tej z całą pewnością niezwykłej kobiecie nie wiadomo. Spekulacje tworzą mit, który staje się coraz bardziej popularny. Bezsprzecznie, jednak jest to jedna z ciekawszych i tajemniczych postaci ukazanych w Biblii.


Pozycja Tajemnica Marii Magdaleny Pana Lisickiego jest kolejną z tych, które próbują wytłumaczyć czytelnikowi, kim była kobieta, która dostąpiła łaski ujrzenia Zbawiciela po zmartwychwstaniu.


Ma bardzo ambiwalentne odczucia, co do pozycji Pisarza. Szeroko opisany kontekst historyczny, mimo swojej rzetelności pomija to co mówi w tej sprawie Biblia. W ogóle to wielka szkoda, że tak ważny temat z punktu widzenia tego mitu, który wokół niego wyrósł, nie jest w publikacji omówiony razem z Pismem Świętym. Oczywiście Pan Lisicki nie jest teologiem, ale tworząc tak obszerny tekst, uważam, że powinien on być skupiony bardziej wokół prawdy na temat Marii Magdaleny zawartej w Świętej Księdze chrześcijan.


Warto tutaj byłoby nawet pochylić się nad apokryfami, które mówią o tej postaci mimo tego, że nie są uznane przez Kościół Rzymski.
Pozycja ta to również szerokie spojrzenie na rolę kobiet, podczas życia i działalności Pana Jezusa. Te wątki poruszane przez Autora są nadzwyczaj ciekawe, zwłaszcza w kontekście tego, jakie zdanie o kobietach na przestrzeni lat miał Kościół Rzymski.


Pod względem historycznym nie ma się do czego przyczepić. Tutaj Autor wykonała kawał dobrej roboty. Z historycznego punktu widzenia pozycja Tajemnica Marii Magdaleny jest godna polecenia. Czy wnosi ona coś nowego i świeżego do tego co już zostało napisane i powiedziane wcześniej? Nie wiem, nie miałam okazji czytać wielu książek o tej kobiecie. Trzeba, jednak napisać, że Pan Lisicki w sposób bardzo przystępny dla niewtajemniczonego czytelnika przedstawia tło historyczne, geograficzne, społeczne, oraz wynikłe z tego wierzenia dotyczące Marii z Magdalii.


Osobiście uwielbiam pozycje, które poruszają tematy związane z Biblią. Mogę się z nimi zgadzać lub nie, ale zawsze z wielką chęcią je czytam i analizuje i właśnie książka Pisarza jest jedną z takich perełek. Trzeba dodać, że z całą pewnością zmusza ona do myślenia oraz do pogrzebania wśród dostępnych informacji, jak i zaczerpnięcia wiedzy z Pisma Świętego.


Pan Lisicki to niezmiernie ciekawy i kontrowersyjny Autor. Z jego książkami jest różnie, ale posiadając wiele pozycji Autora na swoich półkach, będę Go polecała, mimo że nie jestem Katoliczką. Czekam na kolejną publikację, bardzo chciałabym, aby nowe książki, które wyjdą, miały w sobie więcej z Biblii, niż ze źródeł świeckich.


Zachęcam do zapoznania się z historią niezwykłej kobiety, która miała wiarę godną pozazdroszczenia i naśladowania.

„Maria Magdalena natomiast stała przed grobem płacząc. A kiedy płakała, nachyliła się do grobu i ujrzała dwóch aniołów w bieli, siedzących tam, gdzie leżało ciało Jezusa – jednego w miejscu głowy, drugiego w miejscu nóg. I rzekli do niej: Niewiasto, czemu płaczesz? Odpowiedziała im: Zabrano Pana mego i nie wiem, gdzie Go położono. Gdy to powiedziała, odwróciła się i ujrzała...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1757
1756

Na półkach:

Gdy ujrzałam na rynku wydawniczym tę pozycję, pomyślałam z westchnieniem – ileż można pisać o postaci, o której ewangelie kanoniczne wzmiankują skąpo, chociaż kluczowej dla wydarzeń z życia Jezusa?
Okazuje się, że można, a stopień potrzeby takiej pozycji zależy od piszącego, bo czytelnik niekoniecznie może być jej świadomy. W przypadku tego autora, po lekturze jego innej publikacji "Kto zabił Jezusa?" wiedziałam, że na pewno będzie w niej coś więcej niż tylko opowieść o tytułowej bohaterce. Analogicznie tak, jak było z Jezusem.
A dokładniej kontekst historyczny i współczesny tej postaci.
Ten pierwszy poprzez umieszczenie osoby, wydarzeń i słów w warunkach jej współczesnych, starając się je zrozumieć poprzez wychodzenie "od ówczesnych wartości, sposobów zachowania, reguł życia". To przestawienie myślenia współczesnego człowieka na myślenie kategoriami dyktowanymi przez czasy, w których żyła postać historyczna, było wymaganym przez autora kluczem do zrozumienia przekazu biblijnego. Ten drugi poprzez ukazanie ogromnego wpływu współczesnych ideologii i zjawisk społeczno-kulturowych na ostateczny obraz Marii Magdaleny. W tym przypadku przez feminizm. To one, te konteksty, tak naprawdę są głównymi bohaterami, tematami i problemami książki. To dlatego autor nie ujmuje postaci bohaterki odtwórczo, a już na pewno nie rewolucyjnie, próbując spekulować.
Wręcz przeciwnie!
Bierze miotełkę faktów historycznych, czasami papier ścierny tekstów z ewangelii kanonicznych i pracowicie, słowo przeciwko słowu, myśl przeciwko myśli, argument przeciwko argumentowi, ściera, zdziera i zeskrobuje narosłą patynę. Bynajmniej szlachetną. Według niego brudną, zbędną, szkodliwą i zniekształcającą obraz postaci. Przede wszystkim dla chrześcijanina, bo autor jest apologetą chrześcijaństwa, jak nazywają go inni. Dla mnie trochę monopolizującym dostęp do Boga, ale szanuję tę postawę, bo w końcu jego jest ten kawałek podłogi (czytaj książka) i on na nim rządzi, a ja jestem tylko gościem słuchającym go z powodu wcześniej wymienionych kontekstów. Zwłaszcza że autor nie jest owładnięty misją jedynej słusznej prawdy, ale obrońcą rozumnym i rzeczowym, odkładającym emocje na bok i pracującym nad zagadnieniami umysłem, opierając się na faktach, które czerpał z Biblii. I tę Biblię musiałam mieć przy sobie podczas lektury, ponieważ autor często się do niej odwoływał, rzadko cytując konkretny fragment. Raczej wymagał ode mnie, abym sama go odnalazła. Przyznam, że ta wymuszona interaktywność i uczucie aktywnego uczestnictwa w procesie logicznego myślenia, sprawiała mi sporą przyjemność, mimo że wymagało to ode mnie dużej dyscypliny. Była ona bezwzględnie konieczna z dwóch powodów. Po pierwsze wynikała z funkcji autora w roli prowadzącego dialog lub polemikę z wieloma egzegetami, teologami oraz innymi naukowcami, w którym to wielogłosie, w chwili rozproszenia, łatwo było zgubić głos autora. Zwłaszcza wtedy, gdy stosował ulubioną (tak sądzę po częstości jej występowania) metodę ironii i pozornego przyznawania przeciwnikowi racji, by wyolbrzymić absurdalność poglądów lub toku myślenia. A po drugie dlatego, że precyzja logicznego wywodu była tak skonstruowana, że przerwanie jej w jakimkolwiek miejscu, wymagała powrotu do początku. Do tezy, którą argumentował. Nie napiszę, ile razy musiałam zaczynać od nowa, bo było ich tak dużo, ale nie narzekam. Wręcz przeciwnie. Lubiłam tę powtarzalność, bo cenię sobie autorów, wyciągających mnie z lenistwa umysłowego, podnoszących poprzeczkę, do której staram się dosięgnąć, a przy okazji uczyć się dostrzegać słabe punkty w logice rozmówcy.
Tak nastawiona, zdyscyplinowana i z Biblią u boku, z zaciekawieniem zajrzałam do środka, zastanawiając się, przed czym i przed kim będzie bronił tym razem Marii Magdaleny?
Otóż przede wszystkim przed poprawnością polityczną wielu egzegetów tworzących "wielopiętrowe konstrukcje, byle tylko dostosować sens odziedziczonych przekazów do swych oczekiwań i wyobrażeń" (nic nowego, bo znam to z „Kto zabił Jezusa?”) i przed feministkami, które coraz częściej Marię Magdalenę traktują jako symbol swoich poglądów.
Nie byłam świadoma tego, jak daleko ta ideologia ingeruje w interpretację Biblii, forsując swój punkt widzenia. Jednak nie to mnie przerażało, tylko skala wiary w ich argumenty. Wiary w fikcyjne teksty literackie Dana Browna („Kod Leonarda da Vinci”) i popularnonaukową pozycję „Maria Magdalena i Święty Graal” Margaret Starbird, na których ludzie opierali swoją wiedzę o Marii Magdalenie w roli apostołki i żony Jezusa, która urodziła mu dzieci. Czytałam obie pozycję, również dziwiąc się i zastanawiając się tak, jak autor, jakim cudem te książki, pierwsza napisana w celach rozrywkowych, a druga, by zaspokoić potrzebę sensacji, stały się dla czytelników niepodważalnym źródłem prawdziwej wiedzy? Jakim cudem rzesze katolików uwierzyły w argumenty feministek opierających swoją wiedzę na ewangeliach gnostycznych, stosując metodę egzegezy milczenia i współczesną miarę do interpretowania czasów historycznych? Jakim cudem, po raz trzeci, te pozycje stały się dla chrześcijan wiarygodniejsze od Biblii?
Przysłuchiwałam się autorowi z rosnącym podziwem, jak cierpliwie zamiata tę stajnię Augiasza, pełną poglądów wyrosłych na gruncie życzeniowo-emocjonalno-misyjno-sensacyjnym, pochylając się nad każdym argumentem przeciwnika, nawet tym wyssanym z palca, niezmiennie przypominając chrześcijanom o fundamentalnym źródle ich wiedzy – Biblii. Jak przywraca Marii Magdalenie jej pierwotny wizerunek, odwracając proces „od pobożnej pokutnicy do wyuzdanej kochanki Jezusa, od niewzruszonego filaru Kościoła do tajemniczej kobiety, noszącej w sobie sekret, który może zachwiać w posadach całym chrześcijaństwem” – jak napisał, cytowany przez autora, francuski historyk Regis Burnet. Jak rzeczowo odpowiada na pytania – dlaczego tak się stało (wszechobejmująca erotyka i postępująca seksualizacja kultury),jakie są tego przyczyny (nie boi się obarczyć winą również Kościół),komu na tym zależy i dlaczego?
I nie będzie lepiej, bo za feminizmem dużymi krokami nadciąga gender!
naostrzuksiążki.pl

Gdy ujrzałam na rynku wydawniczym tę pozycję, pomyślałam z westchnieniem – ileż można pisać o postaci, o której ewangelie kanoniczne wzmiankują skąpo, chociaż kluczowej dla wydarzeń z życia Jezusa?
Okazuje się, że można, a stopień potrzeby takiej pozycji zależy od piszącego, bo czytelnik niekoniecznie może być jej świadomy. W przypadku tego autora, po lekturze jego innej...

więcej Pokaż mimo to

avatar
52
29

Na półkach:

Lepsza jest jego książka o Lutrze, na pewno ciekawsza.

Lepsza jest jego książka o Lutrze, na pewno ciekawsza.

Pokaż mimo to

avatar
1598
964

Na półkach:

Książka dosyć krótka, za to pełna treści. Pan Lisicki po mistrzowsku polemizuje z różnego rodzaju "autorytetami", którzy wszędzie widzą dyskryminację, zbyt mało praw kobiet, gejów, mniejszości narodowych i kogo tylko jeszcze można wymyślić. Sporym zaskoczeniem dla mnie jest duża ilość humoru autora. Jest on specyficzny i ironiczny, ale tym bardziej pokazuje stan wiedzy różnych "teologów" z którymi autor nie do końca się zgadza. Mimo wszystko książka jest ciężka w odbiorze i topornie się ją czyta, za co lekko obniżam ocenę.

Książka dosyć krótka, za to pełna treści. Pan Lisicki po mistrzowsku polemizuje z różnego rodzaju "autorytetami", którzy wszędzie widzą dyskryminację, zbyt mało praw kobiet, gejów, mniejszości narodowych i kogo tylko jeszcze można wymyślić. Sporym zaskoczeniem dla mnie jest duża ilość humoru autora. Jest on specyficzny i ironiczny, ale tym bardziej pokazuje stan wiedzy...

więcej Pokaż mimo to

avatar
542
523

Na półkach: , ,

Autor, powołując się jedynie na treści Pisma Świętego oraz wiedzy historycznej dotyczącej czasów w nim opisywanych, stara się ukazać kłamliwość tez stawianych przez innych "badaczy" biblii. Chodzi o teorie mówiące o Marii Magdalenie jako żonie Jezusa bądź też jako pierwszym i najważniejszym apostole. Teorie oczywiście w znakomitej większości stawiane są przez osoby niechętne Kościołowi. Zadają sobie jednak trud prowadzenia pseudobadań tekstów by podważyć podstawy wiary katolickiej.
Pan Lisicki przedstawia więc najpierw kontekst kulturowy, w którym działy się biblijne wydarzenia, a następnie wiele miejsca poświęca samej postaci Marii Magdaleny. Mimo iż sam przedmiot badań (Ewangelie) nie jest długi, to autor wyciąga zeń wiele informacji, które dla niejednego czytelnika (w tym także mnie) są czymś nowym. Z jednej strony dziwię się czasem, że ludzie czerpią religijną wiedzę z książek Dona Browna, a z drugiej zorientowałem się, że moje postrzeganie Marii Magdaleny bazuje na obrazie z filmu "Pasja". Okazuje się, że Maria Magdalena nie jest tą samą osobą co jawnogrzesznica ocalona przez Jezusa przed ukamienowaniem. Co prawda w Kościele od lat łączono trzy ewangeliczne postacie w osobę Marii Magdaleny, ale według wskazań autora są to jednak różne osoby. Część książki dotycząca tych rozważań pozostaje z mojego punktu widzenia najciekawsza. Później autor stara się przytaczać kolejne badania i stawiane przez badaczy teorie (a często wnioski) i odpowiadać na nie. W znakomitej większości odpowiedzi pokazują bezsens stawianych teorii, a ich odrzucenie odbywa się na kilka sposobów. Teorie (głównie feministyczne) wychodzą bowiem z myślenia życzeniowego i dostosowywania źródeł i rzeczywistości do własnych wizji autorek. Stąd ich obalenie przychodzi autorowi dość łatwo. W pewnym fragmencie pokazuje bezsens tego typu teorii wykazując, że działania prowadzone przez feministki inni badacze biblijni mogliby prowadzić ukazując niesprawiedliwy system anty-dziecięcy i ukazywać dręczone dzieci i ich osłabianą przez Kościół pozycję.

Przypadek sprawił, że książka wpadła w moje ręce. Nie miałem do czynienia z innymi książkami autora i znałem go głównie ze wstępniaków do "Do rzeczy". Cieszę się jednak z tego przypadku i chętnie będę czytać dalej, zwłaszcza, że tytuł "Kto zabił Jezusa" zachęca!

Autor, powołując się jedynie na treści Pisma Świętego oraz wiedzy historycznej dotyczącej czasów w nim opisywanych, stara się ukazać kłamliwość tez stawianych przez innych "badaczy" biblii. Chodzi o teorie mówiące o Marii Magdalenie jako żonie Jezusa bądź też jako pierwszym i najważniejszym apostole. Teorie oczywiście w znakomitej większości stawiane są przez osoby...

więcej Pokaż mimo to

avatar
941
294

Na półkach: ,

Uff.. Nie wiem dlaczego ciągle to sobie robię - z uporem godnym lepszej sprawy czytam książki Pawła Lisickiego. I mój problem z nimi nie leży w tym, że są słabe, ja po prostu zupełnie nie zgadzam się z drogą, którą dziennikarz ten podąża. Nie rozumiem i nie umiem zaakceptować jego poglądów i sposobu ich prezentowania. Mimo wszystko czytam jego książki. Dlaczego? Bo dotyczą interesujących tematów, a ja czasem lubię się podenerwować.
Po szukaniu odpowiedzalnych za śmierć Jezusa, tym razem Lisicki postanowił rozprawić się z Marią Magdaleną, a faktycznie z feministkami. Od czasu sukcesu książki Dana Browna "Kod Leonarda DaVinci" do publicznej świadomości dotarł fakt istnienia ewangelii gnostyckich i teorii o świętym Graalu. Każda z tych teorii opiera się na świetnie znanym nam z Pisma Świętego fakcie zmartwychwstania Jezusa. Jednak kontrowersje zaczynają się, kiedy próbujemy ustalić, komu pierwszemu się objawił. Czy była to Maria Magdalena czy może jednak Piotr. Problem ten, błachy z pozoru, okazuje się niezwykle ważki - od tego zależy która z osób miała być dla Jezusa ważniejsza, a tym samym, kto powinien przyjąć naturalne przywództwo w chrześcijaństwie. Odkryte po wojnie ewangelie gnostyckie wprowadzają do gry dodatkowy element - ewentualny związek uczuciowo-seksualny pomiędzy Jezusem a Marią Magdaleną. Najśmielsze teorie mówią nawet o małżeństwie tej pary i ich potomstwie. I z tymi właśnie mitami, w charakterystycznym dla siebie stylu, postanawia rozprawić się redaktor Lisicki.
Pierwsze, co rzuca się w oczy, to oczywista dla autora wyższość mężczyzn nad kobietami - używa nawet sformułowania "..istnieje moda na docenianie kobiet.." (s.121). Lisicki zauważa wprawdzie, że Jezus miał szczególny, liberalny stosunek do kobiet, jednak cały czas podkreśla przy tym to, co jest największą cnotą niewiasty - posłuszeństwo wobec męża. Według Lisickiego, taki własnie jest plan boski. Z czego wynika taki podział ról społecznych? Oczywiście z faktu, iż kobietom nie można wierzyć. Mają zdradziecką naturę i są skore do plotek, dlatego w czasach Jezusa nie były traktowane jako wiarygodny świadek. Jednocześnie nie przeszkadza to autorowi tłumaczyć, że teoria o umniejszaniu roli Marii Magdaleny jest nonsensem, ponieważ dla chrześcijan liczył się każdy świadek zmartwychwstania - zwłaszcza naoczny (s. 154).
Autor chętnie i bez skrępowania ocenia możliwości intelektualne naukowców, z których badaniami się nie zgadza. Przykładem może być ocena Margaret Starbird, jako "... autorkę nie najmądrzejszą wprawdzie.." (s. 33). Dostało się także naukowcom z Princeton, Harvardu, Hanoveru i innych, którzy, zdaniem Lisickiego, wypisują niedorzeczności (s.159). Zarzuca im utracenie umiejętności czytania ze zrozumieniem i nadinterpretację, jednak sam, z całą pewnością zna intencje np. Łukasza i wie, co nim kierowało (s. 158, 161). I tu mamy sporą niedorzeczność - Lisicki pisze, że Łukasz nie wymienia z imienia kobiet, które poszły do grobu Jezusa, ponieważ wymieniał je z imienia już wcześniej i chciał uniknąć powtórzeń. Zgodnie z ta teorią, każdy bohater powieści winien być wymieniany z nazwiska tylko raz, na początku, potem nie ma już takiej potrzeby.
Przyznam też, że raz dałam się panu Lisickiemu rozbawić. Jako dowód na to, że w Ewangelii Łukasza nie występuje dyskryminacja kobiet i jest wiele scen, w których one występują, podaje przykład, że bohaterkami opisu narodzenia Jezusa uczynił on Marię i Elżbietę. Zważywszy na to, że to właśnie Maria zaszła w ciążę i rodziła, trudno mi wyobrazić sobie, że nie byłaby bohaterką tej sceny. Mężczyzna w tej scenie sprawdziłby się raczej kiepsko.
Jeszcze jedno, co rzuca się w oczy, to obrażanie Dana Browna. Przecież nie jest on naukowcem i nie napisał książki historycznej. Jego książka, to sprawnie napisana i trzymająca w napięciu powieść sensacyjna. Autor był nastawiony na popularność, poczytność i dobrą sprzedaż. Świetnie wykorzystał legendy i teorie dotyczące Marii Magdaleny. Zupełnie nie rozumiem, dlaczego Paweł Lisicki obraża Dana Browna. Czy jeśli ktoś pisze powieść o lśniących wampirach, to znaczy, że w nie wierzy?
Zastanawiam się w jakim kierunku zmierza w swych rozważaniach Lisicki. Z jakim problemem społecznym zmierzy się kolejnym razem. Rozprawił się już z Żydami i kobietami. Co będzie dalej? Boję się pomyśleć.
Czy warto czytać "Tajemnicę Marii Magdaleny"? Jasne, że tak! W swojej książce autor zawarł interesujący przegląd literatury przedmiotu i zebrał opinie różnych specjalistów. Jeśli pominiemy własne wywody autora, to możemy tę książkę traktować, jako ciekawy punkt wyjściowy do własnych poszukiwań i poznawania tematu.

www.booksonmymind.blogspot.com

Uff.. Nie wiem dlaczego ciągle to sobie robię - z uporem godnym lepszej sprawy czytam książki Pawła Lisickiego. I mój problem z nimi nie leży w tym, że są słabe, ja po prostu zupełnie nie zgadzam się z drogą, którą dziennikarz ten podąża. Nie rozumiem i nie umiem zaakceptować jego poglądów i sposobu ich prezentowania. Mimo wszystko czytam jego książki. Dlaczego? Bo dotyczą...

więcej Pokaż mimo to

avatar
698
110

Na półkach: , , ,

MARIA MAGDALENA - ŚWIĘTA CZY GRZESZNICA?

Paweł Lisicki to dziennikarz, krytyk literacki i pisarz, którego publikacje krążą wokół tematów teologiczno-filozoficznych dotykając kwestii wiary współczesnego człowieka. Czy dzisiaj książki tego typu są potrzebne i mogą wydawać się atrakcyjne? Powiem więcej. W czasach, gdy młodzi ludzie powoli przestają mieć w zwyczaju uczęszczanie do kościoła i na lekcje religii, za to świetnie orientują się w rewelacjach zawartych w fikcji Dana Browna pt. „Kod Leonarda da Vinci”- książki Lisickiego zaczynają spełniać swego rodzaju misję. Można było przekonać się o tym podczas czytania poprzedniej książki tego autora. „Kto zabił Jezusa. Prawda i interpretacje” (recenzja TUTAJ) jest odpowiedzią na skrzywienie i wypaczanie historii. Na pierwszy rzut oka książka wydawać się może nieco kontrowersyjna, a nawet sprzeczna z oficjalną nauką Kościoła, bowiem autor pozwala sobie wdać się w polemikę ze słowami papieża Benedykta XVI. Po głębszej analizie okazuje się jednak ważnym głosem, protestem przeciwko zniekształcaniu słów pochodzących z Biblii, budowaniu wokół Pisma Świętego ideologii sprzecznej z faktami historycznymi, a także wikłaniu Pisma w rozgrywki polityczne. Każdy czytelnik, który docenił znaczenie i zasadność książki „Kto zabił Jezusa” oraz zrozumiał misję, której podjął się pisarz z pewnością sięgnie również po książkę „Tajemnica Marii Magdaleny”, w której pisarz ponownie apeluje o zdroworozsądkową interpretację biblijnych faktów. Tym razem swoje rozważania pisarz poświęcił ulubionej uczennicy Jezusa, która oficjalnie została uznana za świętą. Ewangelie wspominają o niej kilkakrotnie, bowiem była obecna podczas niezwykle ważnych wydarzeń. Po ukazaniu się zmartwychwstałego Jezusa Maria Magdalena znika z kart Pisma Świętego, natomiast nigdy nie znikła z wyobraźni ludzkiej. Przez ponad dwa tysiące lat trwa fascynacja jej osobą i rolą jaką odegrała. Stała się przedmiotem nie tylko dociekań, ale także bardziej lub mniej świadomej manipulacji. Do dziś rozpala wyobraźnię zarówno chrześcijan jak ich przeciwników, przede wszystkim zaś daje szerokie pole popisu wszelkim zwolennikom spiskowej teorii świata. Obraz Marii Magdaleny przez lata ulegał wykrzywianiu, jej postać mylono, bądź świadomie łączono z innymi Mariami opisanymi w Biblii, przypisywano jej przedziwne, nawet sensacyjne znaczenia. Widziano w niej nawróconą jawnogrzesznicę, uczennicę, wybrankę, kochankę Jezusa, matkę jego dzieci, apostołkę, przeciwniczkę i drapieżną rywalkę świętego Piotra, a nawet…strażniczkę Graala. Kim w rzeczywistości była Maria Magdalena?

Chcąc rzetelnie nakreślić sylwetkę świętej Lisicki cofa się do epoki, w której żył Jezus, stara się skoncentrować zwłaszcza na roli, jaką pełniły w tych czasach kobiety. Przedstawia obraz ich praw i obowiązków, tłumaczy dlaczego ich świadectwo nie było traktowane na równi ze słowami mężczyzn, wyjaśnia dlaczego nigdy nie zostały dopuszczone do pełnienia posług kapłańskich. Kobiety traktowane były jako istoty słabe, które nie potrafią o sobie decydować, zaliczane były obok dzieci i chorych do kategorii osób, którymi należy się opiekować. Nie były traktowane na tyle poważnie, by wierzyć w świadectwo z ich ust, ani nie przewidziano dla nich możliwości nauki. Jeśli zatem mówi się o kobietach, które słuchały nauk Jezusa, to zalicza się je raczej do „grona słuchających”. W takim świetle czytelnik zaczyna pojmować, że uwaga jaką poświęcono Marii Magdalenie w Piśmie Świętym oznacza niezwykłą rolę, jaką w rzeczywistości odegrała u boku Pana. We wszystkich Ewangeliach zajmuje pierwsze miejsce wśród kobiet otaczających Jezusa. Nie tylko należała do "grona słuchającego", dziś nie boimy się powiedzieć: do grona jego uczennic; przez to zaś, że Jezus ukazał się jej po Zmartwychwstaniu – czyni ją niezwykle cennego świadka ze względu na istotę chrześcijaństwa.

Po śmierci i Zmartwychwstaniu Jezusa Biblia rzeczywiście milczy na temat dalszych losów Marii Magdaleny. Czy dlatego, że chrześcijaństwo jest religią (jak utrzymują niektórzy),w której toczy się wewnętrzna walka między wpływami kobiet i mężczyzn? Ponieważ jest religią uparcie starającą się utrzymać patriarchalny charakter? Lisicki podkreśla, że zwolennicy tej teorii zapominają o istocie chrześcijaństwa, które w swoim założeniu miało wyrównać prawa kobiet i mężczyzn. Sam Jezus natomiast był największym rzecznikiem kobiet. Był swego rodzaju reformatorem: nauczał kobiety, odwiedzał je, pozwalał się im DOTYKAĆ (człowiek chory bądź kobieta nieczysta nie powinni dotykać kapłana lub mistrza, by nie narazić go na utratę czystości),obiecywał kobietom, że osiągną Królestwo Niebieskie przed faryzeuszami. Jezus wielokrotnie wzbudzał swoim zachowaniem niezrozumienie i wzburzenie współczesnych mu ludzi, dopuszczając do siebie jawnogrzesznice oraz ludzi chorych i opętanych przez złe moce. Traktował kobiety, dzieci, ludzi chorych oraz mężczyzn jednakowo. Powstaje pytanie: dlaczego powołał na najbliższych uczniów wyłącznie mężczyzn? Lisicki odpowiada na ten zarzut twierdząc, że wybór nie miał nic wspólnego z płcią. Powołując apostołów odwołał się do symbolu i tradycji: „Zapewniam was, że przy odrodzeniu wszystkich rzeczy, kiedy Syn Człowieczy zasiądzie na tronie swojej chwały, zasiądziecie i wy, którzy poszliście za Mną, na dwunastu tronach, aby sądzić dwanaście pokoleń Izraela.” (Mt 19,28) s. 81/82 Liczba była więc nieprzypadkowa, a powołana dwunastka miała stać się symbolicznym zaczątkiem „nowego Izraela”, apostołowie mieli stać się nowymi dwunastoma patriarchami.

Jakie informacje o Marii Magdalenie są pewne? Pochodziła z małego galilejskiego miasteczka: Magdala, a Jezus uwolnił ją od demonów. Nie wiadomo w jaki sposób doszło do spotkania Marii Magdaleny z Jezusem. Można domniemywać, że przyszła do Niego z prośbą o uleczenie. Po tym fakcie, prawdopodobnie z wdzięczności i podziwu podążyła za swym wybawcą. Maria Magdalena jest także bohaterką przypowieści o siostrach, które odwiedził Jezus. Jedna z nich zaczęła się krzątać, by ugościć mistrza, natomiast Marta Magdalena przysiadła u Jego stóp słuchając nauk. Kiedy uczniowie Jezusa rozproszyli się i uciekli po aresztowaniu mistrza, Maria Magdalena wraz z innymi kobietami towarzyszyły Panu pod krzyżem, widziały Jego śmierć i mogły rozpoznać grób, do którego złożono Jego ciało. Wreszcie Marię Magdalenę wybrał Jezus, by się jej ukazać i za jej pośrednictwem przekonać radosną nowinę o Zmartwychwstaniu.

Informacje zawarte w Ewangeliach o Marii z Magdali są bardzo skąpe w porównaniu do roli, jaką odegrała. W zasadzie nie dziwi więc fakt, iż przez wieki próbowano w różny sposób swoją wiedzę na jej temat uzupełniać i wzbogacać. Nawet pofantazjować. Wokół jej postaci narosło wiele legend, które po części są wynikiem świadomej polityki kościelnej (proces utożsamiania Marii Magdaleny z jawnogrzesznicą i Marią z Betanii). Dziś naukowcy i egzegeci rozróżniają trzy odrębne postaci, trzy Marie, które przez pewien czas traktowane były jako jedna osoba.

Czytając książkę Lisickiego uświadamiamy sobie na ile sposobów postać Marii Magdaleny była wykorzystywana i w jaki sposób interpretowana. W Ewangeliach jest ważnym (o ile nie najważniejszym) świadkiem Zmartwychwstania. W późniejszej tradycji chrześcijańskiej, kiedy łączyło się ją za sprawą papieża Grzegorza z postacią jawnogrzesznicy – staje się symbolem odkupienia, dowodem na to iż można odmienić swoje życie i powrócić na drogę cnoty. Później jeszcze zaczęto doszukiwać się w niej pokrzywdzonego apostoła, skonfliktowano ją ze świętym Piotrem, zaczęto upatrywać w jej kontaktach z Jezusem czegoś więcej, uczyniono z niej wybrankę, a nawet Jego żonę. W obecnych czasach Maria Magdalena traktowana jest przez pewne kręgi jako symbol ideologii feministycznej.

Pół biedy – pisze autor - gdy różnego rodzaju rewelacje ukazują się w książkach i filmach pokroju „Kod Leonarda da Vinci” Dana Browna. Wtedy można jeszcze liczyć na odrobinę zdrowego rozsądku widzów i czytelników. Co gorsza rewelacje wokół związku Marii Magdaleny i Jezusa ujawniane są coraz częściej przez kręgi osób, które stwarzają pseudonaukowe pozory, a nawet swoim autorytetem zaczynają je poświadczać naukowcy z renomowanych uczelni. Lisicki w swojej książce dokonuje drobiazgowej analizy tekstów, które dotyczą Marii Magdaleny i jej relacji z Jezusem. Podąża różnymi tropami, odwołuje się do pism gnostyckich oraz teorii popularnych badaczy i egzegetów. Poddaje teksty krytyce, a najważniejszą bronią w tej batalii jest żelazna logika. Autorowi udało się zwrócić uwagę na niedorzeczności i świadome manipulacje, a także stosowanie zagmatwanych, wielopiętrowych konstrukcji myślowych współczesnych interpretatorów, które mają na celu dostosowanie sensu przekazu Pisma Świętego do ich najdziwaczniejszych teorii. Swoje rozważania kończy autor refleksją, że nie dziwi fakt iż skąpa ilość informacji na temat najważniejszej kobiety (poza matką) w życiu Jezusa skłania do spekulacji. O ile jednak początkowo kierowano się pobożną ciekawością, to współcześnie Maria Magdalena ma stać się orężem w walce z Kościołem. Szkoda, że w tym całym zamieszaniu zapomniano o tym, co najważniejsze i najpiękniejsze w obrazie Marii Magdaleny, o tym co zachwyciło samego Jezusa: o jej pokorze, bezgranicznej wierze, trosce i oddaniu…

[http://ksiazkioli.blogspot.com/2014/06/tajemnica-marii-magdaleny-pawe-lisicki.html]

MARIA MAGDALENA - ŚWIĘTA CZY GRZESZNICA?

Paweł Lisicki to dziennikarz, krytyk literacki i pisarz, którego publikacje krążą wokół tematów teologiczno-filozoficznych dotykając kwestii wiary współczesnego człowieka. Czy dzisiaj książki tego typu są potrzebne i mogą wydawać się atrakcyjne? Powiem więcej. W czasach, gdy młodzi ludzie powoli przestają mieć w zwyczaju...

więcej Pokaż mimo to

avatar
62
63

Na półkach:

Maria Magdalena jest to niewiasta o której wypowiadają się karty Nowego Testamentu jako osobie często towarzyszącej Jezusowi z Nazaretu. Na przestrzeni dziejów wyrosło wokół niej dużo legend i hipotez. Nie wiemy dokładnie kim naprawdę była. Nie wiemy czy jej drugie imię Magdalena jest imieniem własnym czy raczej nazwą miejscowości z której pochodziła.
Czy kobieta ta powinna być jak chcą tego niektórzy badacze utożsamiana z innymi kobietami z Nowego Testamentu – z nawróconą jawnogrzesznicą albo z siostrą Marii i Łazarza z Betanii?
Dlaczego wiele osób łączy ją z mitami o świętym graalu, templariuszami lub kodem Leonarda da Vinci?
Czy słusznie należy Marię Magdalenę uznawać za utajnioną przez Kościół żonę Jezusa Chrystusa?
Jaka jest różnica pomiędzy historyczną, a dzisiejszą Marią Magdaleną?

Na te oraz inne pytania próbuje odpowiedzieć Paweł Lisicki w książce - Tajemnica Marii Magdaleny. Fakty i mity. Powinna ona stanowić dobrą odpowiedź na wszelkie „hipotetyczne” i „spiskowe” teorie dotyczące historii Kościoła i życia Jezusa z Nazaretu.

http://www.mwydawnictwo.pl/p/1099/tajemnica-marii-magdaleny

Maria Magdalena jest to niewiasta o której wypowiadają się karty Nowego Testamentu jako osobie często towarzyszącej Jezusowi z Nazaretu. Na przestrzeni dziejów wyrosło wokół niej dużo legend i hipotez. Nie wiemy dokładnie kim naprawdę była. Nie wiemy czy jej drugie imię Magdalena jest imieniem własnym czy raczej nazwą miejscowości z której pochodziła.
Czy kobieta ta...

więcej Pokaż mimo to

avatar
853
335

Na półkach: , , , , , , ,

Ludzie od wieków dążyli do poznania prawdy o tym skąd się wywodzimy i kim jesteśmy. Nie ustajemy w poszukiwaniach, ponieważ stale odczuwamy głód wiedzy.

Dążymy do prawdy o tym, co miało miejsce w przeszłości, dlatego archeolodzy odkopują stare kości dinozaurów.

Socjolodzy wyjaśniają jak żyli nasi przodkowie, a historie, które nas otaczają stają się po części naszymi przeżyciami.

W momencie, gdy wziąłem do ręki nową książkę Pana Liseckiego pod tytułem Tajemnica Marii Magdaleny poczułem gęsią skórę. Nie wiedziałem, czego się spodziewać.

Zastanawiałem się, co mam o tym myślec. Nawet niewierzący doskonale zdają sobie sprawę z roli, jaką odegrała towarzyszka Jezusa.

Bazując na przekładzie starożytnej Biblii możemy przypuszczać, że była ona bardzo pilną uczennicą i ewidentnie bez niej w dziejach ludzkiej myśli chrześcijaństwo wiele by straciło.

Nie można pominąć tego, że kobiety za życia Jezusa niewiele miały do powiedzenia, bo ich rola sprowadzała się do usługiwania mężczyznom.

Na zmianę tej sytuacji miał wpływ pojawienie się religii chrześcijaństwa, za której to sprawą wszyscy ludzie stali się sobie równi.

Mimo entuzjazmu, jaki towarzyszył mi podczas czytania książki z każda chwilą budził mój niesmak sposób, w jaki autor przekazuje wiedzę. Nie wątpię, że Pan Lisiecki poświęcił wiele czasu na zbadanie źródeł.

Jednak w momencie, gdy robiło się ciekawie i przeczytałem fragment historii nieznanych wydarzeń z życia Marii Magdaleny.

Autor skutecznie wtrącał niepotrzebne anegdoty, który zniechęcały mnie do dalszej lektury.

Moim zdaniem zabieg ten nie służył przybliżeniu się do poznania tajemnicy Marii Magdaleny, ale był swego rodzaju tabulą rasa, na której autor mógł umieścić swoje dygresje.

Zgodzę się, że w obecnych czasach żyjemy w coraz bardziej niegościnnym środowisku.

Otacza nas mgła, która oblepia niczym pajęcza się. Szukamy odpowiedzi na pytania, które bywają kłopotliwe.

Ważne jest jednak także to by zastanawiać się nad doborem odpowiedniej książki. Wybór podejmujemy pod względem okładki, autora czy samego tytułu.

Bywa nie raz nie dwa podyktowany samą szatą graficzną, która nie ma przełożenia na treść tak istotną w książkach poruszających epizody historyczne.

Zanany temat to z jednej strony duży potencjał, który służy do ubrania go w odpowiednie zdania. Jednak trzeba liczyć się z tym, że już wiele na ten temat usłyszeliśmy bądź przeczytaliśmy. Jeśli dobrze nie opowie się historii staje się ona kolejną z wielu. Takie odebrałem wrażenie czytając tą powieść.

Interesuje mnie ta tematyka ze względu na odległe czasy, o których mało wiemy.

Poszukiwanie źródeł jest w tym wypadku wskazane, ale ich nadmiar przytłacza i sprawia, że nie skupiamy się na tym co naprawdę nas interesuje.

Brak odpowiedniej argumentacji wpływa na odbiór treści i jej ocenę. Niestety w moim wypadku, ale nie jestem zadowolony.

Autor nie przekonał mnie swoimi tezami, a zbyt wiele uwag odnoszących się do cytatów z Biblii moim zdaniem nie pozwoliło na to by lepiej zrozumieć, jakie były losy Marii Magdaleny.

Byłby lepszy odbiór treści w momencie, gdyby nie było tak wiele wtrąceń, które w sumie burzyły tok narracji. Nie wiem, czemu miał służyć ten zabieg, ale trudność sprawiało zapamiętanie wszystkich rozpoczętych epizodów.

Moim zdaniem książka jest skierowana do czytelnika, który poświeci jej dużo uwagi i będzie posiadał duża wiedzę na temat czasów Jezusa Chrystusa. Z pewnością zadanie w zrozumieniu tez autora ułatwi zapoznanie się z jego poprzednią powieścią.

Opublikowane także na:

http://illumien.blogspot.com/2014/05/tajemnica-marii-magdaleny-pawe-lisiecki.html

Ludzie od wieków dążyli do poznania prawdy o tym skąd się wywodzimy i kim jesteśmy. Nie ustajemy w poszukiwaniach, ponieważ stale odczuwamy głód wiedzy.

Dążymy do prawdy o tym, co miało miejsce w przeszłości, dlatego archeolodzy odkopują stare kości dinozaurów.

Socjolodzy wyjaśniają jak żyli nasi przodkowie, a historie, które nas otaczają stają się po części naszymi...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    59
  • Przeczytane
    47
  • Posiadam
    15
  • 2014
    6
  • Chcę kupić
    1
  • Sprzedam lub wymienię:)
    1
  • Teraz czytam
    1
  • Utrwalone dagerotypy a stereotypy
    1
  • Paweł Lisicki
    1
  • Na mojej półce
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Tajemnica Marii Magdaleny


Podobne książki

Przeczytaj także