na początku zachwyt
(marketing polegający na HEEEEJ ZRÓBYMY SŁODZIACHNY PAMIĘTNICZEK DLA BABECZEK PO 30STCE podziałał)
Powiem szczerze- kiedyś ceniłam naturalność pani Beaty, zachwycała mnie jej postać. Ale z każdą książką(czy może raczej produktem) pogłębia się moje wrażenie, że to tylko zwykła gra. I to naszym kosztem. W moich oczach straciła Pani wiarygodność. Szkoda bo przez to zaczęłam z przymrużeniem oka czytać te słodkie małe rady na dole strony mówiące co jeść jak żyć jak się uśmiechać uśmiechać i uśmiechać.
Tu nie ma po prostu miejsca na REALIZM.
Nie mniej z uśmiechem znalazłam doskonały wprost sposób na wspaniałe wykorzystanie tego słodkiego kalendarzyka. świetnie się sprawuje jako pomoc do porządków, kiedy trzeba czymś podeprzeć łóżko

na początku zachwyt
(marketing polegający na HEEEEJ ZRÓBYMY SŁODZIACHNY PAMIĘTNICZEK DLA BABECZEK PO 30STCE podziałał)
Powiem szczerze- kiedyś ceniłam naturalność pani Beaty, zachwycała mnie jej postać. Ale z każdą książką(czy może raczej produktem) pogłębia się moje wrażenie, że to tylko zwykła gra. I to naszym kosztem. W moich oczach straciła Pani wiarygodność. Szkoda bo...

Jestem bardzo wybredna, jeśli chodzi o kalendarze, ale ten bardzo przypadł mi do gustu. Każdy dzień znajduje się na oddzielnej stronie, dzięki czemu jest dużo miejsca na notatki. Dodanie ciekawych świąt z obcych krajów jest świetnym pomysłem, ma się ochotę dzięki nim często zaglądać do kalendarza, umilają dzień. Tak samo tytułowe "dobre myśli" na dole strony czy nietypowe przepisy kulinarne, których nie jest jednak za dużo, więc nie męczą i nie irytują (nie lubię dużej ilości bzdetów czy zapychaczy). Kalendarz zawiera pasującą wstążeczkę, dodatkowy luksus. Jedyną wadą może być to, że jest dość ciężki i sporych rozmiarów (przez swą grubość, bo rozmiar jest trochę mniejszy niż A5),ale przy takiej organizacji miejsca to nieuniknione (coś za coś). Muszę wspomnieć o ogromnej (przynajmniej dla mnie) zalecie: bardzo przyjemny w dotyku papier! Strasznie nie lubię, kiedy kalendarze wykonuje się ze śliskiego, niewyglądnie się wtedy na nim pisze. Ten zaś przypomina papier książkowy. Na końcu kalendarza znajduje się kilka kartek na ogólne notatki czy adresy, na początku są dwa skrótowe kalendarze na 2014 i jeden na 2015. Twarda oprawa jest kolejną zaletą, ponieważ zapewnia ochronę przez zniszczeniem w chaosie torebki. Podsumowując: bardzo polecam!

Jestem bardzo wybredna, jeśli chodzi o kalendarze, ale ten bardzo przypadł mi do gustu. Każdy dzień znajduje się na oddzielnej stronie, dzięki czemu jest dużo miejsca na notatki. Dodanie ciekawych świąt z obcych krajów jest świetnym pomysłem, ma się ochotę dzięki nim często zaglądać do kalendarza, umilają dzień. Tak samo tytułowe "dobre myśli" na dole strony czy nietypowe...

W 2013 roku też miałem ten kalendarz, ale nie korzystałem z niego regularnie. Po okresie zachwycenia się nim, który trwał ok. 3 miesięcy "Rok dobrych myśli" poszedł w kąt. Irytowała mnie niewielka ilość miejsca na moje notatki. Nie bez znaczenia było także rozgoryczenie twórczością autorki i jej wątpliwymi tezami przedstawianymi w kolejnych książkach.

Kalendarz na ten rok został odrobinę zmieniony, zgodnie z uwagami czytelników. Przede wszystkim pojawiło się więcej miejsca na własne zapiski. Dobra myśl na każdy dzień została przesunięta z centralnej części strony na sam dół. Dodano także imiona solenizantów oraz kilka pustych stron na końcu, które możemy wykorzystać na notatki, adresy i kontakty. Kalendarz dopełnia parę zdrowych przepisów z kuchni Beaty Pawlikowskiej. Jedyne co mi nie odpowiada to okładka. Trochę nieodpowiednia jak na męski kalendarz ;) Ale i tak go ze sobą nie noszę. Do planowania dnia mam inny. Ten wykorzystam raczej jako dziennik, choć nie jest to do końca pewne. Brakuje mi jeszcze jednego - godzin wschodu i zachodu Słońca. Może większość czytelników uzna je za zbędne, ale naprawdę lubię wiedzieć, jak długa trwa dany dzień i jak się zmienia czas jego trwania na przestrzeni roku.

W 2013 roku też miałem ten kalendarz, ale nie korzystałem z niego regularnie. Po okresie zachwycenia się nim, który trwał ok. 3 miesięcy "Rok dobrych myśli" poszedł w kąt. Irytowała mnie niewielka ilość miejsca na moje notatki. Nie bez znaczenia było także rozgoryczenie twórczością autorki i jej wątpliwymi tezami przedstawianymi w kolejnych książkach.

Kalendarz na ten rok...

Na ten Nowy Rok...

Przeczytałam ostatnio "Kurs szczęścia" Beaty Pawlikowskiej. Polubiłam styl pisania autorki, więc zakupiłam sobie "Rok dobrym myśli. Kalendarz 2014" z jej ciepłym, dającym otuchę, motywację i wewnętrzną siłę słowem na każdy dzień. Nie potrzebuję w nim tylko wskazywania niektórych świąt na całym świecie, bo raczej nie planuję takich egzotycznych podróży i mają się one nijak do mojego życia, ale w sumie jako ciekawostki geograficzno - kulturowe są całkiem interesujące. Potrzebuję właśnie takiego kalendarza, którego każdy dzień jest na jednej stronie. Jestem nim zachwycona, jest przecudnie wydany i lekki, kolejny ukłon w stronę wydawnictwa G+J. Przypomina troszkę pamiętnik, zachęca niebywale do jego ciągłego przeglądania. Jestem w nim totalnie zakochana!!! Wiem, że do Sylwestra zostało jeszcze trochę czasu, ale rok 2014 zacznę kolorowo, pozytywnie, troszkę niepoważnie, dziewczęco, na wesoło, z wielkimi postanowieniami, z wiarą, uśmiechem na twarzy i błyskiem w oku.

Wam również tego życzę :)).

Tekst dostępny także w Czytelni:
http://basiapelc.blogspot.com/2013/11/rok-dobrych-mysli-kalendarz-2014-beata.html

Na ten Nowy Rok...

Przeczytałam ostatnio "Kurs szczęścia" Beaty Pawlikowskiej. Polubiłam styl pisania autorki, więc zakupiłam sobie "Rok dobrym myśli. Kalendarz 2014" z jej ciepłym, dającym otuchę, motywację i wewnętrzną siłę słowem na każdy dzień. Nie potrzebuję w nim tylko wskazywania niektórych świąt na całym świecie, bo raczej nie planuję takich egzotycznych podróży i...

Bardzo fajny kalendarz, którego znakiem szczególnym są dobre myśli autorki.
Taki pozytywny.

Bardzo fajny kalendarz, którego znakiem szczególnym są dobre myśli autorki.
Taki pozytywny.