Wada wymowy

Okładka książki Wada wymowy Agata Porczyńska
Okładka książki Wada wymowy
Agata Porczyńska Wydawnictwo: Prószyński i S-ka literatura piękna
288 str. 4 godz. 48 min.
Kategoria:
literatura piękna
Wydawnictwo:
Prószyński i S-ka
Data wydania:
2013-01-24
Data 1. wyd. pol.:
2013-01-24
Liczba stron:
288
Czas czytania
4 godz. 48 min.
Język:
polski
ISBN:
978-83-7839-421-1
Tagi:
Literatura polska
Średnia ocen

5,8 5,8 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
5,8 / 10
43 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
1760
1759

Na półkach:

"Różni bohaterowie i sytuacje, ale zawsze ona i on…" – przeczytałam między innymi na tylnej okładce tekstu Dariusza Nowackiego, zachęcającego do sięgnięcia po ten debiut. Trochę mnie to zniechęciło, bo ileż można pisać o relacjach damsko-męskich? Na dodatek wybranie tak banalnego, powszechnego i wyeksploatowanego tematu jest ryzykiem, który może swoją nośność zamienić w pułapkę, klatkę lub kamień u szyi, który pociągnie w bezdenną głębię literackiego niebytu. Na dodatek w 29 odsłonach! Czytaj – klęskach!
Ale, ale!
Dalsza część promującego tekstu zaciekawiła mnie i zaintrygowała, bo przeczytałam, że "Porczyńska posiada słuch językowy oraz nieprzeciętną biegłość stylistyczną, a do tego nie powtarza się, nie zastyga w schematach". I to już mnie mocno zastanowiło, bo jak można pisać nieschematycznie i niepowtarzalnie 29 razy o tym samym? Ciekawość sięgnęła zenitu, a siła przymusu po tę książkę po kolejnym zdaniu – "Takim potencjałem, nawet jego cząstką, nie dysponują dziś młodzi autorzy stawiający pierwsze kroki na scenie literackiej". Musiałam przekonać się o tym osobiście i jak na sceptyka przystało, przygotowałam sobie nawet kartkę i długopis, żeby wynotowywać krótkie myśli o poszczególnych opowiadaniach, będąc przekonaną, że tylko i wyłącznie na ich podstawie będę w stanie je potem od siebie odróżnić.
Spasowałam już po drugim opowiadaniu!
Byłam już całkowicie przekonana, że przede mną kilkadziesiąt niepowtarzalnych historii. Wariacji na temat wszystkiego, co może się wydarzyć między kobietą i mężczyzną (ale między rodzicami i dziećmi również) pokazanych z punktu widzenia głównego bohatera lub bohaterki. Kobiety, mężczyzny, ducha, dziewczynki, wdowy, męża, kochanki, prostytutki, nastolatki, matki i uwaga!, uwaga! – penisa (sic!). I jak pomylić takiego bohatera z innymi?! Już taka plejada postaci i organów (he, he) czyniła treść ciekawą, mającą z kolei wpływ na styl i język wypowiedzi narratora od języka staropolskiego do współczesnego, autentycznego, pełnego wulgaryzmów, kolokwializmów i makaronizmów. Od zdań długich, kwiecistych, wykwintnych, wielokrotnie złożonych do krótkich, hasłowych, czasami zredukowanych do onomatopei lub emotikonek w rozmowie internetowej. Zmianom tym podlegała również forma literacka, bo opowiadanie nie było jej jedyną postacią. Podczytywałam e-mail, przysłuchiwałam się monologom, oglądałam występ wróżki telewizyjnej i program konkursowy, podglądałam rozmowę na czacie, śledziłam dialog kochanków, wsłuchiwałam się w zwierzenia i myśli. Miałam przed sobą dowód na prawdziwość słów, że miłość niejedno ma imię, wielu bohaterów i jeszcze więcej twarzy od tej idealnej po tę szpetną. Pierwsza była obecna w marzeniach bohaterów, a druga w ich życiu. Podana przez autorkę wzbudzała we mnie zachwyt turpistki i obrzydzenie estetki moralnej na widok miłości sprzedajnej, zredukowanej do kopulacji, zakazanej czy patologicznej.
To jeszcze nie wszystko!
Najlepsze zostawiłam na koniec – błyskotliwy, piekielnie inteligentny język narracji. Autorka czyni z nim cuda na kiju, a na tym kiju cały cyrk! To obszar, w którym jest pewną siebie i zdystansowaną konferansjerką (patrz okładka!),śmiesznym klaunem humorystycznej interpretacji, odważną ekwilibrystką słów, elastyczną gimnastyczką na drążku gramatyki, dżokejką ujeżdżającą nieokiełznane wyrazy, magikiem zmieniającym pierwotne pojęcia w zupełnie nowe i wyczarowującym neologizmy, jak króliki z kapelusza oraz gościnnie występującym człowiekiem z innej epoki literackiej, by na końcu zamienić całość w pegaza i unieść mnie na wyżyny żonglerki słownej. Czytałam tekst i czułam to, co mój kolega mówił o swoim odbiorze muzyki jazzowej. Cudowna niemożność określenia, w jakim kierunku się potoczy w wolności interpretacyjnej. Puenta nieraz zmuszała mnie do powtórek, by odczytać przesłanie malowanej miniaturki obrazkowej na nowo lub dla zwykłej przyjemności rapowania. Tak! Dokładnie rapowania! Od początku towarzyszyły mi tu i ówdzie pojedyncze zrymowania, delikatna nuta muzycznej fali słów. Przypadek – myślałam – dopóki nie dotarłam do kawałka, bo w hip-hopie tak się nazywa teksty, "Dolce banana", a potem "Serce i szczała". To dzięki fenomenalnemu słuchowi językowemu i narzędziom intelektualnym takim, jak błyskawiczność kojarzenia, wybitna pamięć słuchowa, adekwatność wybiórczego wyłuskiwania z całości materiału postrzeganego, wysoka zdolność akomodacji i przekształceń słów, analizy i ponownej ich syntezy, potrafiła ze strefy komunikacji międzyludzkiej wyłapać lapsusy językowe, komiczność dialogów, piękno żargonu i absurdalność niedopowiedzeń słów wypowiedzianych, oprawić w ramkę odpowiedniej formuły przekazu, wcielając się w pasującego do historii bohatera pochodzącego z różnych środowisk społecznych, by ukazać grozę życia współczesnego człowieka, o którym Wisława Szymborska mówi – Żyjemy dłużej, ale mniej dokładnie i krótszymi zdaniami. Autorka zawęża to życie do miłości i dodaje od siebie jeszcze wadę wymowy, zniekształcającą ostatecznie intencję przekazu i uniemożliwiającą porozumienie. Miłość, ta idealna i wymarzona, staje się ostatecznie przedmiotem tęsknoty prostytutki opowiadającej o niej w trakcie wykonywania usługi, o czym przypomina od czasu do czasu wrzucone, jak przecinek, „ała”.
Ała, chciałoby się powiedzieć, po przeczytaniu całości.
29 razy AŁA!
naostrzuksiazki.pl

"Różni bohaterowie i sytuacje, ale zawsze ona i on…" – przeczytałam między innymi na tylnej okładce tekstu Dariusza Nowackiego, zachęcającego do sięgnięcia po ten debiut. Trochę mnie to zniechęciło, bo ileż można pisać o relacjach damsko-męskich? Na dodatek wybranie tak banalnego, powszechnego i wyeksploatowanego tematu jest ryzykiem, który może swoją nośność zamienić w...

więcej Pokaż mimo to

avatar
262
262

Na półkach:

Naprawdę dobre opowiadania, perypetie miłosne w różnych środowiskach, świetnie ujęty język tych środowisk,... wszystkie inne. Dobra rozrywka od A do Z, w każdym opowiadaniu się uśmiechnęłam. Przeczytane raz dwa.

Naprawdę dobre opowiadania, perypetie miłosne w różnych środowiskach, świetnie ujęty język tych środowisk,... wszystkie inne. Dobra rozrywka od A do Z, w każdym opowiadaniu się uśmiechnęłam. Przeczytane raz dwa.

Pokaż mimo to

avatar
161
10

Na półkach: ,

Większość z opowiadań sprawia, że czujemy się jak nieproszeni i zażenowani obserwatorzy. Stawiamy sobie pytanie "po co" ? Po co te wulgaryzmy, po co takie zachowania... Autorka momentami trafia w sedno, jednak do przesady nacechowani pejoratywnie bohaterzy, z różnych grup społecznych, sprawiają, że odechciewa się czytać dalej...

Większość z opowiadań sprawia, że czujemy się jak nieproszeni i zażenowani obserwatorzy. Stawiamy sobie pytanie "po co" ? Po co te wulgaryzmy, po co takie zachowania... Autorka momentami trafia w sedno, jednak do przesady nacechowani pejoratywnie bohaterzy, z różnych grup społecznych, sprawiają, że odechciewa się czytać dalej...

Pokaż mimo to

avatar
29
21

Na półkach:

Tragedia! Tak beznadziejnej książki dawno nie czytałam. Albo nigdy...
Ordynarny bełkot, szkoda papieru na takie wypociny. Wstyd dla wydawnictwa!
Odradzam.

Tragedia! Tak beznadziejnej książki dawno nie czytałam. Albo nigdy...
Ordynarny bełkot, szkoda papieru na takie wypociny. Wstyd dla wydawnictwa!
Odradzam.

Pokaż mimo to

avatar
2446
2372

Na półkach:

Porczyńska (ur. 1984),podobno aktorka, zadebiutowała tym zbiorem opowiadań w 2013 roku. Na okładce zacytowano opinię Dariusza Nowackiego ("Gazeta Wyborcza"):
"Porczyńska posiada słuch językowy oraz nieprzeciętną biegłość stylistyczną, a do tego nie powtarza się, nie zastyga w schematach..."
Cenię Nowackiego i dlatego odczytuję jego stosunek do autorki jako ambiwalentny. Pozostaje mnie sprawdzić, czyli książkę przeczytać.

Gratuluję Wydawnictwu Prószyński i S-ka dobrego smaku, a autorka winna się skupić na swojej karierze aktorskiej.
Dla Nowackiego, za brak zdecydowanego głosu - poważne ostrzeżenie!!
DNO!!!!

Porczyńska (ur. 1984),podobno aktorka, zadebiutowała tym zbiorem opowiadań w 2013 roku. Na okładce zacytowano opinię Dariusza Nowackiego ("Gazeta Wyborcza"):
"Porczyńska posiada słuch językowy oraz nieprzeciętną biegłość stylistyczną, a do tego nie powtarza się, nie zastyga w schematach..."
Cenię Nowackiego i dlatego odczytuję jego...

więcej Pokaż mimo to

avatar
269
268

Na półkach:

„Agata Porczyńska – dziewczyna z okładki.” Tak, właśnie to, głosi opis autorki na tylnej okładce. Informacja zadziwiająca, dystans do własnej osoby również. Wystąpić na okładce swojej debiutanckiej książki to gest odwagi, który trudno pominąć milczeniem, szczególnie, że po przeczytaniu zbioru dwudziestu dziewięciu opowiadań, nie można autorce odwagi odmówić – również w pisaniu.

Kim jest zatem Agata Porczyńska? Dyplomowaną aktorką, specjalistką od public relations oraz niewątpliwie pisarką o niezwykle wyostrzonych dwóch zmysłach: słuchu językowym i obserwacji społecznej. Wygląda też na to, że lubi pisać o tym, co jej się nie podoba, bo do przyjemnych, trzeba to od razu zaznaczyć, jej proza nie należy. Jest tylko rok młodsza od Doroty Masłowskiej, kilka lat więcej od debiutującej nie tak dawno Zośki Papużanki – to zastanawiające – zdegustowanie rzeczywistością i bunt wobec zachowań społecznych odciskają ostatnio mocne ślady w polskiej literaturze.

Wyrazem sprzeciwu autorki Wady wymowy jest ekstremalne przerysowanie i ośmieszenie wszelkich możliwych absurdów i głupot codziennego życia. Tak jakby Porczyńska w swoim zestawie do pisania miała tylko odblaskowe flamastry. Spektrum problemów jest naprawdę szerokie – kolejne opowiadania mówią o erotycznych przygodach, damsko-męskich nieporozumieniach, ogarniętych szałem promocji w supermarketach emerytach i emerytkach, wczesnych doświadczeniach inicjacyjnych, wiejskiej mentalności, skrajnie wulgarnym podrywaniu na ulicy, życiu ukraińskiej prostytutki, seks-wczasach w Egipcie tuż przed menopauzą. Na szczególną uwagę zasługuje tekst Pollowanie – w całości, konsekwentnie stylizowany na wiejską gwarę, formalnie utrzymany w konwencji ustnego, ludowego podania wyjaśniającego dlaczego w Polsce mężowie tak często obawiają się własnych żon. Język jest bezlitosny, podkreśla i ośmiesza. Tak, jak na przykład w początkowych zdaniach Dolce Banana, rymowanej bajki z morałem:

Na imię miał Olek, a w schowku złoty Rolek, oto wielki Aleksander – jego blutut i skafander. Poznała go kiedyś z zapałkami dziewczyna, taka do wzięcia i znikąd, genów popłuczyna. Gdy stanął na kopercie, zadrżała pod nią ziemia, kupił jej miesięczny i sukienkę Zienia. Przyniósł piękne kwiaty, maki i nigiri, odłóż te pierogi, zdejm ze stołu giry. Smak surowej ryby jego usta miały, w spodniach twarde klucze, tak się zakochali.

Rym i rytm, zabawa słowami, internetowa lub medialna nowomowa, błędy ortograficzne, wykorzystanie słów o tej samej pisowni, a zupełnie innym znaczeniu, w językach: polskim i angielskim (np. baby- baby, lady – lady),wszystko służy wyostrzeniu. Ta proza wytyka społeczeństwu jego śmieszność, małostkowość, brak komunikacji międzyludzkiej, zerowe zrozumienie potrzeb innych, kosmiczny egocentryzm, zawyżone oczekiwania wobec życia, codzienne samookłamywanie się i mnóstwo innych.

Fałszywy byłby jednak zarzut, że autorce brak wrażliwości lub też, że nie potrafi jej okazać. Odblaskowe flamastry błyszczą na różne sposoby, czasem zaskakująco miękko, choć zawsze mocno, wyraziście:

Chcę powrócić do chwil, kiedy słowa nie miały znaczenia i żadne z nas nie umiało kłamać. Jak mielibyśmy oszukiwać to, co nienazwane, co stawało się dopiero pod ruchem naszych rąk? Tak niedoskonałych w łapaniu chwilowego szczęścia, że wypadało z nich, choć niesione było najszczerszym z pożądań. („Co się stało z Dorotką Graupner”)

Narrator tych opowiadań nie jest wyłącznie od złośliwego wytykania. Potrafi także wzruszyć opisując bezradność i samotność (Płaszcze i znicze, Gen i talia). Wyostrzony zmysł obserwacji nie kieruje się tylko w jedną stronę.
Patologia została sprawnie wyartykułowana. Bawi, cieszy, straszy i śmieszy. I jest trudna do zniesienia w dużych dawkach.

Aleksandra Byrska

„Agata Porczyńska – dziewczyna z okładki.” Tak, właśnie to, głosi opis autorki na tylnej okładce. Informacja zadziwiająca, dystans do własnej osoby również. Wystąpić na okładce swojej debiutanckiej książki to gest odwagi, który trudno pominąć milczeniem, szczególnie, że po przeczytaniu zbioru dwudziestu dziewięciu opowiadań, nie można autorce odwagi odmówić – również w...

więcej Pokaż mimo to

avatar
651
262

Na półkach:

Debiut i od razu, kochaj albo rzuc. Cips przy cipsie; Tips przy tipsie; Dolce banana; Poliż buty; Płaszcze i znicze). To jedne z najlepszych opowiadan. Do perelek nalezy Japko Zet. Gdzie to mezczyzna uzala sie nad soba, ze kobiety tak sie wyemancypowaly, ze gdy goli sie to jest edalem a jak nir to lujem. To samo gdy wyciaga koszule lub chowa ja w spodniach. Gdy na randce chce byc szarmancki i placi za kolacje, koieta zarzuca mu szowinizm a gdy nastepnym razem prosi o rachunek na pol ta krzyczy, ze ma weza w kieszeni. Wiele by mnozyc przykladow i pare smaczkow Porczynskiej mozna uczynic manifestem pokolenia. Autorka bawi sie slowem, ba calymi zdaniami. Czyni to swietnie. Rustykanie z gramatycznym wykoslawieniem z przekrecaniem slow. Stylizuje jezyk nasz powszedni na gware. Zasmnieca komunikat, zapozycza z angielskiego barwnie przy tym bawiac. Dla mnie Agata Porczynska zdala egzamin i dostanie lajka!

Debiut i od razu, kochaj albo rzuc. Cips przy cipsie; Tips przy tipsie; Dolce banana; Poliż buty; Płaszcze i znicze). To jedne z najlepszych opowiadan. Do perelek nalezy Japko Zet. Gdzie to mezczyzna uzala sie nad soba, ze kobiety tak sie wyemancypowaly, ze gdy goli sie to jest edalem a jak nir to lujem. To samo gdy wyciaga koszule lub chowa ja w spodniach. Gdy na randce...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1534
260

Na półkach: ,

Widząc okładkę książki "Wada wymowy" Agaty Porczyńskiej nakreśliłam sobie tendencyjny zbiorek opowiadań o nostalgicznej miłości. Nie czytałam wcześniej recenzji, więc dość niewinnie i nonszalancko zabrałam się do czytania. Już pierwsze opowiadanie postawiło mnie na nogi i odebrało wszelkie poprzednie złudzenia. Ostro! Z pazurem! Każde opowiadanie traktuje o miłości, autorka nie boi się słów, wulgaryzmów i języka, którego używa współczesna młodzież. Można zauważyć, że o uczuciach i zakochaniu mówi się drastycznie, czasami groteskowo ale z różnych punktów widzenia. Styl przypomina mi trochę Masłowską. Bohaterowie opowiadań dosłownie cierpią na tytułową wadę wymowy - nie potrafią mówić o miłości, swoich emocjach, ukrywają się za maskami - są dość kontrowersyjni, czasami ukazani w krzywym zwierciadle,ironicznie czy groteskowo.
Jak można ocenić ten debiut? Na pewno nie można do tej pozycji podchodzić zbyt poważnie, ale z lekkim dystansem. Jest to literatura dla mniejszego grona odbiorców, którzy znajdą w niej zabawne stylizacje czy językową groteskę i "szyderę". Żonglowanie konwencjami, różnymi postaciami i istotnymi, polskimi problemami to właśnie wyznacznik tej prozy. Sama autorka już przez okładkę drwi, mruga do nas okiem, chce nas wciągnąć w ten dziwaczny potok, bezpruderyjnych, emocjonalnych i szokujących słów. Kilka opowiadań przypadło mi do gustu, inne wywołały śmiech, oburzenie - krótko mówiąc nie były mi obojętne, zawsze budziły emocje - często skrajne.

Po tej lekturze zastanawiałam się jak można opisać miłość, zakochanych odchodząc od stereotypowych konwencji, romansowych ujęć czy właśnie takich perwersyjnych, krzykliwych opisów... Przyszła mi na myśl poezja lub powieści hiszpańskie, portugalskie, w których namiętność zostaje opisana dość barwnym językiem, kipiącym, bardzo sugestywnym. Może tego polskim pisarzom brakuje? Temperamentu, poetyckości, prawdziwej namiętności.
Wiele ludzi ma jednak problem mówienia o uczuciach, ich wyrażania, nazywania. Bo czym jest miłość? Jak ją zdefiniować, wyrazić... czasami brakuje słów...

Widząc okładkę książki "Wada wymowy" Agaty Porczyńskiej nakreśliłam sobie tendencyjny zbiorek opowiadań o nostalgicznej miłości. Nie czytałam wcześniej recenzji, więc dość niewinnie i nonszalancko zabrałam się do czytania. Już pierwsze opowiadanie postawiło mnie na nogi i odebrało wszelkie poprzednie złudzenia. Ostro! Z pazurem! Każde opowiadanie traktuje o miłości,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1092
685

Na półkach: ,

jeszcze nie czytałam takiej książki... jednym słowem ...dziwna

jeszcze nie czytałam takiej książki... jednym słowem ...dziwna

Pokaż mimo to

avatar
957
794

Na półkach: , ,

Mnie się podobało, lubię takie inne świeże spojrzenie w literaturze, które jest często udziałem młodych( jak w tym przypadku) autorów.
Ciekawy jest dla mnie język, który pozwala rozszyfrowywać różne nawiązania czy to do literatury, czy filmów, seriali itp.
Wulgaryzmy, owszem są, ale raczej uzasadnione, skoro bohaterami są ludzie posługujący się nimi na co dzień(słyszymy to, niestety).
Nie wszystkie opowiadanie oceniam bardzo dobrze, ale przy wielu ubawiłam się szczerze.Wyróżniłabym zdecydowanie "Być z babą","Żyć z żabą", "Japko zet", "Poliż buty", "Jest dobrze".

Mnie się podobało, lubię takie inne świeże spojrzenie w literaturze, które jest często udziałem młodych( jak w tym przypadku) autorów.
Ciekawy jest dla mnie język, który pozwala rozszyfrowywać różne nawiązania czy to do literatury, czy filmów, seriali itp.
Wulgaryzmy, owszem są, ale raczej uzasadnione, skoro bohaterami są ludzie posługujący się nimi na co dzień(słyszymy to,...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    52
  • Chcę przeczytać
    43
  • Posiadam
    17
  • 2014
    3
  • 2013
    2
  • Polska
    1
  • Teraz czytam
    1
  • 2020
    1
  • Zamawiam
    1
  • Wymienię
    1

Cytaty

Więcej
Agata Porczyńska Wada wymowy Zobacz więcej
Agata Porczyńska Wada wymowy Zobacz więcej
Agata Porczyńska Wada wymowy Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także