Sara Bernhardt. Śmiech szalony

Okładka książki Sara Bernhardt. Śmiech szalony Françoise Sagan
Okładka książki Sara Bernhardt. Śmiech szalony
Françoise Sagan Wydawnictwo: Wydawnictwa Artystyczne i Filmowe biografia, autobiografia, pamiętnik
214 str. 3 godz. 34 min.
Kategoria:
biografia, autobiografia, pamiętnik
Tytuł oryginału:
Sarah Bernhardt le rire incassable
Wydawnictwo:
Wydawnictwa Artystyczne i Filmowe
Data wydania:
1992-01-01
Data 1. wyd. pol.:
1992-01-01
Liczba stron:
214
Czas czytania
3 godz. 34 min.
Język:
polski
ISBN:
8322105894
Tłumacz:
Iwona Badowska
Tagi:
Sara Bernhardt
Średnia ocen

5,0 5,0 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
5,0 / 10
7 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
1034
210

Na półkach: ,

Tak się po prostu nie pisze.
Nie biografii. Niczego.
Już sam fakt, że ktoś to spłodził, a ktoś inny przeczytał, stwierdził, że dobre, wydrukował i rozpowszechnił, jest w moich oczach skandalem.

Zacznijmy od tego, że książka ma formę wymiany listów pomiędzy autorką a duchem Sary Bernhardt. Być może już samo to powinno wzbudzić we mnie podejrzliwość i skłonić mnie do odłożenia jej na bok jako czegoś, co, jako literatura piękna (a w każdym razie taka, która myśli, że jest piękna),nie może być przedmiotem mojego zainteresowania jako krytyka. Ale z drugiej strony, prawa do wydania jej w Polsce kupiły WAiF, jedne z lepszych polskich wydawnictw naukowych... Uparcie więc w nią brnęłam.
Ej, może naprawdę jestem zbyt surowa. Zignoruję kwestię wydawnictwa i "naukowości". Może ta Sagan to taki Bidwell, Druon czy Graves, którzy co prawda pisali tylko powieści o wielkich postaciach, ale za to dobrze osadzone w realiach, nierzadko piękne literacko, dające odczuć czytelnikowi coś w rodzaju "ducha epoki", i przez to - pomimo fikcji - dające jakiś tam portret swojego bohatera, który był może nawet i bliski rzeczywistości... Brnęłam.
Nie, ona nie jest Bidwellem. Nie jest nawet Gortnerem, którego książki "biograficzne" są w lwiej części fikcją, ale zabawną i ładnie skonstruowaną. To, co czytam, nie jest ani płodne poznawczo, ani piękne literacko, ani zabawne. Czemu ja w to brnę? No, ale brnę...
Jezus, jak można było to tak spaprać! Przecież motyw oglądania losów zmarłej bohaterki przez żywą widownię (w tym wypadku autorkę i czytelników),nawet z elementami fantastyki, wcale nie musi być z gruntu kretyński! Ba, można zrealizować go ze smakiem i bez zmyślania zbędnych szczegółów z życia zmarłego, biorąc sobie na warsztat wyłącznie jego biografię (Boże, czemu nie rzucę tym okropieństwem o ścianę i po prostu nie obejrzę sobie na odtrutkę "Elisabeth das Musical")...

Poza tym, że książka jest zapisem korespondencji autorki/narratorki ze sławnym trupem, jest również bezczelną laurką ku jego czci (jak i drugą laurką ku czci własnej przy okazji). Autorka wprost niemożliwie uwielbia Bernhardt i wcale się z tym nie kryje; odmienia wyrazy "cudowna", "zjawiskowa" i "zachwycająca" przez wszystkie przypadki. Kokieteryjnie śle jej wyrazy uznania i od czasu do czasu, oczywiście oblana pąsem i pełna kurtuazyjnych podziękowań, odbiera takie same od niej (ewentualnie karze boskiej Sarze przyganić się od czasu do czasu za ponoć bezczelny sarkazm, którego nota bene nie byłam w stanie dostrzec - może jestem zbyt głupia albo za mało subtelna, albo jedno i drugie). Przy tym wszystkim kreślony tutaj portret bohaterki jest, przynajmniej w moim odczuciu, wysoce niesympatyczny. Bernhardt nie jawi się ani jako wielka sława i talent, ani jako oddająca się namiętnościom femme fatale, ani wreszcie jako zwyczajna kobieta zaplątana przypadkiem w świat teatru (co byłoby może najciekawsze) - i możliwe oczywiście, że nie była żadną z nich, sądzę jednak, że każde z tych spojrzeń na nią ma więcej wspólnego z prawdą, niż przedstawiony przez Sagan portret małej kapryśnej dziewczynki w kostiumie - co za ironia - błąkającego się po Paryżu ducha zaglądającego ludziom w okna i bez polotu wykpiwającego dwudziestowieczną kulturę (a w roli tej kultury występują oczywiście telewizory - wybór równie banalny, jak i "krytyka" Sary, z którą się od razu spotykają). Tej niedojrzałej i pozującej na starą damę postaci, stale próbującej kłamać w kwestii swego wieku, mieszającej nazwiska kochanków i wymyślającej różne szczegóły ze swego życia (owe "słodkie kłamstewka Sary" zajmują lwią część książki - książki, która w założeniu miała być BIOGRAFIĄ) towarzyszy nudna, bezbarwna i przeżuwająca bez końca swoje (ponoć pełne przygód i jaaaakże podobne do życia Bernhardt) życie Sagan. "Śmiech szalony" jest więc obustronnym przeglądaniem się jednej zadowolonej z siebie idiotki w drugiej. Niczego się z tej książki o Bernhardt nie dowiedziałam, poza tym jednym szczegółem, że miała też talent rzeźbiarski - a doprawdy niewiele wiem o jej życiu i karierze.
Miałam nadzieję, że całość ocali chociaż tło. Kocham drugą połowę XIX wieku i nie ma w mojej opinii piękniejszej, barwniejszej, bardziej fascynującej epoki, tak w kwestiach historii politycznej czy obyczajowej, jak i życia codziennego. Ale w tej książce nic takiego nie znajdziemy. Nic, czego byśmy nie znali już z innych książek czy filmów, nic zaskakującego, nic wymagającego komentarza, dygresji, pochylenia się na chwilę nad szczegółem nieco innym, niż kolor sukienki Sary w dniu, kiedy jej matka zabrała ją na egzamin w konserwatorium paryskim albo atłas, którym regularnie co dwa lata obijała swoją trumnę (miała zwyczaj w niej sypiać - tak, to najbardziej fascynująca informacja, jaką ta biografia nas uraczy). Nagabywana przez Sagan, wielka diwa podaje co prawda parę szczegółów o sławnych ludziach swojego okresu (przeważnie pisarzach, jak Proust - ta tematyka frapuje bowiem samą Sagan najbardziej, więc jej nam nie szczędzi); ludziach, którym była współczesna, ale o których w gruncie rzeczy nawet się nie otarła, gdyż nie znali jej osobiście, nie tworzyli sztuk dla niej, nie mówili jej prawdopodobnie "dzień dobry" na ulicach. Przecież to tak, jakby duch Józefa Piłsudskiego opowiadał nam o Nikiforze. Przy tym kompletnie pominięto postaci, które rzeczywiście pracowały dla Bernhardt, a nawet zdołały zachwycić jej wymagający gust - koronnym przykładem jest Alfons Mucha (jego nazwisko nie pada w tekście ani razu). Obraz epoki jest w tej książce tak nudny i rozwodniony, iż zdradza, że autorka - wbrew swoim zapewnieniom - wcale nie czuła się w niej pewnie. Ewentualnie przyglądała się jej i "wnikała" w nią ślepo i głucho.
O takich rzeczach jak brak bibliografii, fatalny język i o masie innych mankamentów nie chce mi się nawet wspominać.

Jeśli jesteście fanatykami Sary (ja nie jestem),to może wybaczycie Sagan to czy tamto, bo w końcu pisze o Waszej heroinie. Ja nie mam na to siły. Nie polecam nikomu, chyba że z jakiejś przyczyny lubicie książki, których najmocniejszą stroną jest okładka.

Tak się po prostu nie pisze.
Nie biografii. Niczego.
Już sam fakt, że ktoś to spłodził, a ktoś inny przeczytał, stwierdził, że dobre, wydrukował i rozpowszechnił, jest w moich oczach skandalem.

Zacznijmy od tego, że książka ma formę wymiany listów pomiędzy autorką a duchem Sary Bernhardt. Być może już samo to powinno wzbudzić we mnie podejrzliwość i skłonić mnie do...

więcej Pokaż mimo to

avatar
87
26

Na półkach:

Książka w formie wymiany listów pomiędzy F. Sagan a Sarą Bernhardt. Jedna z nielicznych książek, które chcę kupić.
Sara musiała być absolutnie fascynującą osobą, chciałabym ją poznać, mimo że nie stroniła od skandali i gorszenia "przykładnych obywateli".
Chyba słusznie była "supergwiazdą".
Wiele interesujących szczegółów "z epoki".

Książka w formie wymiany listów pomiędzy F. Sagan a Sarą Bernhardt. Jedna z nielicznych książek, które chcę kupić.
Sara musiała być absolutnie fascynującą osobą, chciałabym ją poznać, mimo że nie stroniła od skandali i gorszenia "przykładnych obywateli".
Chyba słusznie była "supergwiazdą".
Wiele interesujących szczegółów "z epoki".

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    16
  • Przeczytane
    10
  • Posiadam
    3
  • Na składzie
    1
  • Francja
    1
  • Przeczytane w 2013
    1
  • Domowa biblioteczka
    1
  • (Auto, mono-)biografie, wspomnienia,pamiętniki
    1
  • XIX wiek
    1
  • 2010 i wcześniej
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Sara Bernhardt. Śmiech szalony


Podobne książki

Przeczytaj także