W poszukiwaniu szczęśliwego domu

Okładka książki W poszukiwaniu szczęśliwego domu Ewa Lenarczyk
Okładka książki W poszukiwaniu szczęśliwego domu
Ewa Lenarczyk Wydawnictwo: Novae Res literatura piękna
320 str. 5 godz. 20 min.
Kategoria:
literatura piękna
Wydawnictwo:
Novae Res
Data wydania:
2011-09-14
Data 1. wyd. pol.:
2011-09-14
Liczba stron:
320
Czas czytania
5 godz. 20 min.
Język:
polski
ISBN:
9788377221563
Tagi:
beletrystyka kobieta emigracja miłość medycyna
Średnia ocen

6,0 6,0 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,0 / 10
27 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
4975
4766

Na półkach:

No cóż,okładka z ładną dziewczyną.To nie wszystko,brakowało tu czegoś bardziej oryginalnego.
Autorka serwuje nam opowiastkę,o dziewczynie i księciu.Nie z bajki,a z Austrii.
Ale,właściwie to po co ? Co ta książka wnosi do czytelnictwa ?
A te sceny seksu,może by pasowały do innej książki,lecz nie tu.
Marnie coś wyszło.

No cóż,okładka z ładną dziewczyną.To nie wszystko,brakowało tu czegoś bardziej oryginalnego.
Autorka serwuje nam opowiastkę,o dziewczynie i księciu.Nie z bajki,a z Austrii.
Ale,właściwie to po co ? Co ta książka wnosi do czytelnictwa ?
A te sceny seksu,może by pasowały do innej książki,lecz nie tu.
Marnie coś wyszło.

Pokaż mimo to

avatar
757
63

Na półkach: ,

I po raz kolejny jedna gwiazdka nie jest dla książki, ale dla mnie za to, że w ogóle ją przeczytałam. Zaczynając (a idąc z "duchem książki" powinnam napisać - poczynając) od sposobu prowadzenia dialogów przez bohaterów (niedobrze się to czytało, oj niedobrze),słów typu "posadowiony" czy "apanaże" (jeśli już uderzyła w takie tony to mogła iść za ciosem i zastosować ich więcej, a nie obracać się tylko wśród trzech powtarzanych kilkakrotnie),miejsc w których autorka pokusiła się o zamieszczenie niekiedy przydługich i jakby na siłę rysów historycznych kończąc na opisach scen intymnych... które czytałam z zażenowaniem, ale później już je bezczelnie obśmiewałam. No bo nijak nie można było tego czytać z poważną miną. Naprawdę. Te nazwy, te zdrobnienia (paluszki, brzuszek itp.) jeszcze bardziej uwypuklały sztuczność prowadzenia narracji, dialogów. Autorka nie wciągnęła mnie w świat, który wykreowała. Napisała książkę bez umiejętności pisania mam takie wrażenie. Jakby nie potrafiła dobrze oddać tego co zamierzała. Zrobiła to w sposób bardzo sztuczny, nierealny i ufff...te dialogi, te sztuczne do bólu dialogi. Sposób w jaki przyjaciółka mówi do przyjaciółki po jej traumatycznych przeżyciach był tak bezczelny i wulgarny, że aż otworzyłam szerzej oczy. Nie wiem co siedziało w głowie autorki np. w tym momencie, ale ubolewam nad tym. Nie napisałam nigdy książki, ale mogę się wypowiedzieć jako czytelnik - reasumując nie podobała mi się.

I po raz kolejny jedna gwiazdka nie jest dla książki, ale dla mnie za to, że w ogóle ją przeczytałam. Zaczynając (a idąc z "duchem książki" powinnam napisać - poczynając) od sposobu prowadzenia dialogów przez bohaterów (niedobrze się to czytało, oj niedobrze),słów typu "posadowiony" czy "apanaże" (jeśli już uderzyła w takie tony to mogła iść za ciosem i zastosować ich...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
602
177

Na półkach:

Pierwsze kilka stron zachęca do dalszego czytania, jednak potem książka zaczyna robić się ciężkawa. Miała to być współczesna opowieść o Kopciuszku, tymczasem jest to erotyzowana opowieść o dziewczynie, która sama nie wiedziała czego chce gdy poznała smak bogacwta...

Pierwsze kilka stron zachęca do dalszego czytania, jednak potem książka zaczyna robić się ciężkawa. Miała to być współczesna opowieść o Kopciuszku, tymczasem jest to erotyzowana opowieść o dziewczynie, która sama nie wiedziała czego chce gdy poznała smak bogacwta...

Pokaż mimo to

avatar
13
4

Na półkach:

Bardzo fajna dobrze się czyta bardzo wciągająca wartka akcja ciekawa 1-szej nocy skończyłam o 3.00 super z dobre zakończenie naprawdę polecam rzadko a właściwie dawno temu nie czytało mi się tak dobrze .
Dziękuję autorce i pozdrawiam wszystkie molki książkowe .

Bardzo fajna dobrze się czyta bardzo wciągająca wartka akcja ciekawa 1-szej nocy skończyłam o 3.00 super z dobre zakończenie naprawdę polecam rzadko a właściwie dawno temu nie czytało mi się tak dobrze .
Dziękuję autorce i pozdrawiam wszystkie molki książkowe .

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
33
8

Na półkach:

Lekka delikatna - fajnie się czyta.

Lekka delikatna - fajnie się czyta.

Pokaż mimo to

avatar
1508
1384

Na półkach:

Miła i lekka książka,w której śledzimy losy Eweliny-głównej bohaterki

Miła i lekka książka,w której śledzimy losy Eweliny-głównej bohaterki

Pokaż mimo to

avatar
602
350

Na półkach: , , ,

Nie z tej bajki…

„W poszukiwaniu szczęśliwego domu” Ewa Lenarczyk
wyd. Novae Res
rok: 2011
str. 320
Ocena: 2/6

Kocham happy endy, jak chyba każdy. Choć jestem pasjonatką kryminałów, od czasu do czasu mam ochotę przeczytać dobrze napisany romans, z przewidywalnym, ale wspaniałym zakończeniem. Zresztą, to właśnie romansami zaczytywałam się przez trzy czwarte mojego czytelniczego życia i dopiero od kilku lat moje spojrzenie na świat książki zupełnie się odmieniło. Przychodzą jednak takie dni, szczególnie w tym chłodnym i deszczowym okresie jesiennym, że nie chcę czytać o bólu i cierpieniu, nie chcę gimnastykować mojego umysłu zastanawiając się nad rozwiązaniem jakiejś kryminalnej zagadki. Mam ochotę na ciepłe bambosze, kocyk, gorącą czekoladę i równie ogrzewającą książkę. Wówczas właśnie, a nie jak większość czytelników latem, sięgam po romanse. Tym razem skusiłam się na książkę Ewy Lenarczyk zatytułowaną „W poszukiwaniu szczęśliwego domu”. Zauroczyła mnie okładka. Bardzo dobrze wykonana, przyjemna w dotyku i taka… ciepła. Właśnie taka, jakiej potrzebowałam w te nieprzyjemne i nielubiane przeze mnie dni.

Na obwolucie książki przeczytać możemy, że jest to historia współczesnego Kopciuszka. I w zasadzie tym stwierdzeniem zostałam „kupiona”. To właśnie historia Kopciuszka jest moją ulubioną bajką. Oglądałam chyba każdą możliwą ekranizację tej baśni i mam tu na myśli zarówno te tradycyjne jak i te uwspółcześnione. Z rozmarzeniem myślałam więc o lekturze powieści pani Lenarczyk.

Ewelina Jasińska, dwudziestoczteroletnia gdańszczanka, studentka filologii angielskiej od lat odkładała każdy zarobiony grosz na podróż do Stanów Zjednoczonych. Plan był przedni – zarobienie sporej gotówki i nauka języka w praktyce, co miało ułatwić dziewczynie napisanie pracy magisterskiej. Dzięki ciotce najlepszej przyjaciółki Barbary, po czwartym roku studiów jej marzenia się ziszczają i dostaje zaproszenie za wielką wodę. Ewelina, skromna i nieśmiała dziewczyna, przyjmuje pierwszą ofertę pracy, jaką otrzymuje i zaczyna ciężkie życie na emigracji (na szczęście jedynie kilkumiesięcznej). Zupełnie inaczej postępuje Barbara, której żadna praca nie potrafi zadowolić. Koniec końców dziewczyna trafia do nocnego klubu, gdzie zostaje kelnerką i obsługuje gości w przebraniu króliczka. Niemal natychmiast ściąga do pubu Ewelinę, która skuszona obietnicą wysokich zarobków decyduje się porzucić pracę pomywaczki. Na jednym z przyjęć, na które Ewelina zostaje wysłana w charakterze hostessy, poznaje przystojnego, dobrze wychowanego, inteligentnego i najwyraźniej bardzo bogatego mężczyznę – Filipa Oberstdorfa, który wprowadzi zamęt w jej, dotychczas bardzo poukładane, życie. Kim jest Filip? Czy między nim i Eweliną może dojść do czegoś więcej? Czy taki związek ma racje bytu? Szczególnie, jeśli wziąć pod uwagę urodzenie mężczyzny? Czy świat i to zarówno Filipa jak i Eweliny, jest przygotowany na ich związek? Tego, oraz o wiele, wiele więcej, dowiecie się, jeśli sięgniecie po książkę autorstwa Ewy Lenarczyk „W poszukiwaniu szczęśliwego domu”.

Powyższy opis stanowi jedynie ogólny zarys ogromu akcji, którą autorka przedstawiła czytelnikowi w swojej najnowszej powieści. Znajomość Filipa i Eweliny stanowi więc tylko preludium do dalszych perypetii dziewczyny, które rozpisane zostały na niemal trzystu dwudziestu stronach książki. A w jej życiu… wydarzy się naprawdę bardzo… bardzo dużo różnych rzeczy. Niektóre z nich, a nawet ich większość przejść może wyobrażenia niejednego czytelnika. Jednak koniec końców, jak to bywa w każdym prawdziwym romansie, wszystko zacznie zmierzać we właściwym kierunku.

Przyznać muszę, że bardzo długo po skończeniu lektury nie mogłam zabrać się za napisanie recenzji. Siedziałam i myślałam. Próbowałam sobie to wszystko poukładać, wyciągnąć jakieś jasne przesłanie, złożyć fabułę w logiczną całość, zrozumieć zamysł autorki. Niezupełnie mi się to udało, nie mogłam jednak już dłużej zwlekać z wyrażeniem opinii na temat powieści „W poszukiwaniu szczęśliwego domu”.

Za duży plus książki uznaje ogólny pomysł na to, co wydarzy się w życiu bohaterki. Nie ma chyba na tym świecie dziewczyny, która choć przez chwilę nie pragnęłaby spotkać księcia jak z bajki. Oczywiście spotkanie na swej drodze prawdziwej miłości to już wygrana na loterii i można uznać, że skoro się kogoś pokochało, to właśnie takiego przysłowiowego księcia. Ale jakby to było spotkać takiego prawdziwego? Właśnie coś takiego przytrafia się Ewelinie. Spełnienie marzeń. Moich. Twoich. Ale czy jej? Tego już niestety nie mogę być taka pewna. Pod wpływem poznanych osób główna bohaterka ulega bardzo dużej metamorfozie, zmienia się do tego stopnia, że czasem miałam problem z odnalezieniem w niej postaci z pierwszych stron powieści. Czy człowiek może zmienić się tak z dnia na dzień? A może przedstawiona nam bohaterka jest delikatnie mówiąc, płyta? To osądzić będziecie musieli sami. Na drugi ogień idzie rozwinięcie fabuły. Sam pomysł uznaje za dość dobry, choć jest on już nieco oklepany. Niestety realizacja pozostawia wiele do życzenia. Dialogi są bardzo słabe, miejscami śmieszą, a czasem przyprawiają czytelnika, a przynajmniej mnie, o niesmak. Niejednokrotnie odkładałam książkę i bałam się po nią ponownie sięgnąć. Opisy niestety również nie należą do najlepszych i częściej zniechęcają do ich czytania niż przyciągają uwagę. Nie mogę również nie wspomnieć o scenach miłosnych, które opisane zostały w sposób uwłaczający zarówno kobiecie jak i mężczyźnie. Mam tu na myśli przede wszystkim te sceny, które mają miejsce w pierwszej części powieści. To niestety nie wszystkie minusy opisywanej książki. Trudno doszukać się w niej postaci, które odzwierciedlać by mogły prawdziwych ludzi. Absolutnie z nikim nie potrafiłam się utożsamić. Wszyscy wydawali mi się równie płytcy i niesympatyczni.

To wszystko to oczywiście moje i wyłącznie moje odczucia, których nie mam zamiaru nikomu narzucać. Zapoznałam się z kilkoma recenzjami zamieszczonymi w sieci i wiem, jak różne opinie wydawane są na temat książki Pani Lenarczyk. To w sumie nawet dobrze, że opinie są tak różne, dzięki temu możliwa jest burzliwa dyskusja, prowadząca do konkretnych wniosków.

Mnie, pomimo szczerych chęci i naprawdę wielkiego uwielbienia dla bajek o Kopciuszku, powieść „W poszukiwaniu szczęśliwego domu” nie przypadła do gustu. Choć nieustannie coś mnie od niej odrzucało przeczytałam ją jednak od deski do deski. Zapytacie; „dlaczego”. I to jest właśnie najdziwniejsze, bo mimo tych wszystkich minusów, książka wciąga. Czytelnik, choć się domyśla, chce zobaczyć co będzie dalej. Nie mogłam się powstrzymać i musiałam się dowiedzieć się, co jeszcze autorka nam zaserwuje i jak wobec nowych przeszkód zachowa się Ewelina. I tak właśnie, każdą kolejną stronę czytałam w coraz większym szoku.

Nie jestem w stanie, z czystym sumieniem, polecić Wam lektury tej książki. Nie mogę Was również zniechęcić. Sami musicie podjąć decyzję, czy chcecie dowiedzieć się, co przygotowała autorka dla swojej bohaterki i w jaki sposób to opisała. Jeśli mam być szczera, to nawet liczę na to, że sięgniecie po tę książkę, bo chciałabym poznać więcej opinii na jej temat. Może tkwię w błędzie? Może nie dojrzałam czegoś, co było oczywiste i co sprawiało, że książka ta była jednak wyjątkowa? Jeśli tak to proszę, powiedzcie mi o tym, bo naprawdę trudno mi było wystawić tak negatywną opinię :(.

Nie z tej bajki…

„W poszukiwaniu szczęśliwego domu” Ewa Lenarczyk
wyd. Novae Res
rok: 2011
str. 320
Ocena: 2/6

Kocham happy endy, jak chyba każdy. Choć jestem pasjonatką kryminałów, od czasu do czasu mam ochotę przeczytać dobrze napisany romans, z przewidywalnym, ale wspaniałym zakończeniem. Zresztą, to właśnie romansami zaczytywałam się przez trzy czwarte mojego...

więcej Pokaż mimo to

avatar
496
228

Na półkach: , ,

Panią Lenarczyk pewnie wielu z was kojarzy z książki pt.: „Nasza klasa i co dalej”. Pisarka debiutowała w 2010 r. powieścią „Zojda z Bieszczad”. Aktualnie zajmuje się marketingiem sieciowym Polskiego Kolagenu, a w przygotowaniu ma romans pod tytułem „Kochaj mnie od morza do morza.
Główna bohaterka, Ewelina Jasińska, wraz ze swoją przyjaciółką Basią, wyjeżdża do Ameryki szukać pracy. Traf chce, że po miesiącu spędzonym przy garach, dziewczyna za namową Basi, przenosi się do pracy w klubie nocnym, gdzie obejmuje posadę kelnerki. W ramach obowiązków dziewczyny jadą na bal, gdzie w strojach z minionej epoki, mają zabawiać gości i być miłym dodatkiem do imprezy. Tam też Ewelina poznaje Filipa i jej życie zmienia się w bajkę.
Nie ukrywajmy, że na książkę skusiłam się głównie przez okładkowe zdanie o treści: „Współczesna historia o Kopciuszku!”. Tekst chwytliwy i trafny, bo Ewelina faktycznie jest takim Kopciuszkiem, którego życie zmienia się po balu. Nagle szara myszka klepiąca w Polsce biedę zostaje wyniesiona na salony. Cała ta historia, choć piękna, jest też bardzo naiwna i mało prawdopodobna w prawdziwym życiu. Główna bohaterka jak dla mnie za szybko podejmuje decyzje, początkowo tak silna, w końcu daje się trochę omamić luksusom i pieniędzmi. Na szczęście końcówka całkowicie ratuje jej twarz, uważam, że dobrze to autorka rozegrała, choć dosyć przewidywalnie, niestety.
Ponadto, na minus zaliczam też wszelkie sceny erotyczne, których opisy pasowały do książki jak przysłowiowa pięść do oka. Nie były może aż tak ordynarne i wyuzdane, ale uważam, że lepiej sprawdziłby się delikatny opis, nawet nie samego aktu, ale na przykład wprowadzenia do niego niż to, co zaoferowała nam Pani Lenarczyk. Zdaję sobie sprawę z tego, że pisarce chodziło też o przedstawienie sytuacji za granią z troszkę innej strony, chciała zapewne pokazać również niebezpieczeństwa czyhające na nieodpowiedzialne dziewczyny, nie do końca wyszło to jednak dobrze.
Przyczepię się też do okładki, która znów mi nie pasuje do tej bajkowej historii, ale to już jest chyba indywidualna kwestia gustu. U mnie gra tak ważną rolę, bo zawsze zwracam uwagę na szatę graficzną.
Pomimo wszystkiego, lektura była przyjemna, czytało się ją szybko, losy Eweliny wciągały. Na pewno jest to miła odskocznia, działająca na wyobraźnię, bo w końcu, która kobieta nie chciałaby choć przez chwilę zostać prawdziwą księżniczką?

Panią Lenarczyk pewnie wielu z was kojarzy z książki pt.: „Nasza klasa i co dalej”. Pisarka debiutowała w 2010 r. powieścią „Zojda z Bieszczad”. Aktualnie zajmuje się marketingiem sieciowym Polskiego Kolagenu, a w przygotowaniu ma romans pod tytułem „Kochaj mnie od morza do morza.
Główna bohaterka, Ewelina Jasińska, wraz ze swoją przyjaciółką Basią, wyjeżdża do Ameryki...

więcej Pokaż mimo to

avatar
335
43

Na półkach: ,

Jedna z tych książek, które czyta się migusiem. Fajna!

Jedna z tych książek, które czyta się migusiem. Fajna!

Pokaż mimo to

avatar
459
350

Na półkach:

taki trochę harlekin! Ale nawet nie wiem kiedy pojawił się koniec.

wciągnęłam w jeden dzień ;) Super że są takie książki!

taki trochę harlekin! Ale nawet nie wiem kiedy pojawił się koniec.

wciągnęłam w jeden dzień ;) Super że są takie książki!

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    58
  • Przeczytane
    45
  • Posiadam
    7
  • Literatura polska
    2
  • Posiadam ebooka
    1
  • Polskie
    1
  • Sprzedam/wymienię
    1
  • Moi mali książęta :)
    1
  • :-),:-),:-)
    1
  • Wcześniej lub później
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki W poszukiwaniu szczęśliwego domu


Podobne książki

Przeczytaj także