forum Grupy użytkowników Świat książek
Księżyc w literaturze, czyli jak to jest, że autorzy piszą o czymś, czego nie rozumieją
odpowiedzi [115]
Przy okazji powtórek z klasyki odkopałam błąd księżycowy, który kiedyś mnie zirytował, ale którego nie potrafiłam po czasie odnaleźć. Jak się okazało, nie mogłam znaleźć, bo tę akurat książkę czytałam pożyczoną, teraz mam własną, to już mi księżycowe cudactwo nie ucieknie.
Science-fiction, planeta mająca jedno słońce i aż cztery księżyce. Z których jeden porusza się dość...
A ja ostatnio znalazłam w tych klimatach cudeńko rzadkiej urody.
W książce Projekt Królowa nie dość, że aż cztery osoby z ośmiu nie znają zasad gry w szachy, to jeszcze tych zasad (czyli, jak ruszają się i jak biją figury i piony, coś, co można wyjaśnić dziecku w kwadrans) uczą się przez dwie godziny!
Sama książka zresztą...
Nie znam książki, ale to z szachami wcale nie wydaje mi się nieprawdopodobne. Mnóstwo ludzi nie zna zasad i nawet gdybyśmy założyli, że zna je zdecydowana większość (nie znam żadnych danych statystycznych), to i tak nieznających zostanie dosyć, by wybrać spośród nich czworo. A co do nauki tych zasad, to faktycznie można je wytłumaczyć szybko. Tylko potem trzeba zapamiętać....
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcejJasne, że się znajdzie czwórka nie znających zasad. Żeby to było logicznie poprawne, wystarczy wiedza, że są minimum cztery takie osoby na świecie ;) Ale to dalej moim zdaniem nieprawdopodobne. Sądzę, że więcej niż połowa społeczeństwa zna zasady tej gry, nie widzę żadnego powodu, dla którego autorka miałaby tak dobrać grupę ludzi, by nieszachowi byli nadreprezentatywni. To...
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcejWięcej niż połowa społeczeństwa? No, nie wiem. Ktoś robił takie badania? Też mi się kiedyś wydawało, że mnóstwo jest rzeczy tak prostych i tak oczywistych, że przecież "wszyscy to wiedzą". A potem raz po raz przekonywałam się w szkołach, na studiach, w pracy, że wielu tych oczywistości ludzie nie wiedzą, że wielu umiejętności, które ja nabyłam w dzieciństwie, nie mają...
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Eh, ja nie znam zasad gry w szachy i sądzę, że takich ludzi jak ja jest znacznie więcej. W domu nikt nie grywał, a sama jakoś nigdy się nie zainteresowałam. Nie dziwi mnie więc fakt, że cztery osoby z ośmiu nie znają zasad tej gry.
Co nie zmienia faktu, że jak się pisze książkę to wypadałoby wiedzieć o czym. Jeśli autor ma jakieś braki w swojej wiedzy to może zawsze...
@Ixina
Masz kolejne potwierdzenie nie tak wielkiej powszechności szachów, jaką sobie wyobrażałaś. Pewnie żyjesz w fajnym otoczeniu, skoro znajomość takich rozrywek umysłowych jest tam powszechna i oczywista, ale prawda jest taka, że ludzie są różni i ich środowiska są różne i tuż obok nas może być świat, którego nawet nie podejrzewamy.
@Rudzielec
Z tym wzrostem to w...
Książka jest tłumaczeniem. U mnie R=200, G=150, B=60 wygląda bardziej na brązowy, ale może to kwestia monitora lub interpretacji. Wierzę na słowo, że jednak można trafić na zimny pomarańczowy, mój błąd :)
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Tutaj musze ustąpić pola, nie znam żadnych badań statystycznych, po prostu uznałam coś za oczywistą oczywistość. W końcu jest jakaś wiedza ogólna, której w szkole nie wtłaczają, nikt konkretnie nie tłumaczy, ale jakoś się ją magicznie nabywa z otoczenia – i założyłam, że zasady gry w szachy do niej należą.
Jeśli chodzi o research, to musze jednak oddać autorce...
radził, by, jeśli ktoś nie chce zagłębiać tajników średniowiecznych bitew, a chcę takową opisać, wzorować się na historycznej, zmieniając jedynie dekoracje. Dobry pomysł. Można wtedy co prawda zarzucić autorowi brak kreatywności, ale za to ryzyko popełnienia głupoty znacznie mniejsze
Małe ryzyko popełnienia oryginalnej głupoty, ale bez problemu można skopiować błędy tych,...
Oczywiście masz rację, że nie jest to idealna metoda i można popełnić błąd, ale jednak sądzę, że ryzyko jest mimo wszystko mniejsze, zwłaszcza w przypadku partii szachów, na którą nie wpływa tyle czynników co na bitwę, i w której wykluczamy wszelką losowość. Tak więc autorka bardzo zyskała w moich oczach, kiedy się dowiedziałam, że zastosowała ten sposób.
Ba, że nie o to w...
Le_h_muet ze swoim wspomnieniem o łacinie u Sapkowskiego przypomniała mi coś całkiem innego, ale też z czymś łacińskim powiązanego. Otóż w świecie fantastycznym, w dodatku znacznie bardziej oderwanym od naszego niż ten Sapkowskiego, wykorzystywano ożaglowanie łacińskie. Nie znając dobrze angielskiej terminologii marynistycznej myślałam, że jest to zaniedbanie tłumacza, może...
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcejTo mi się teraz przypomniało (nie)sławne tłumaczenie "Władcy pierścieni" Łozińskiego. Żeby była jasność, sam będąc dzieckiem uważałem to tłumaczenie za dziwaczne i koniecznie chciałem mieć całą sagę w tłumaczeniu Skibniewskiej. Jednak z czasem zacząłem je doceniać, nie tylko z racji tego, że poznałem tłumacza, ale właśnie ze względu na jego wysoką świadomość i wyczucie...
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcejW przypadku Łozińskiego doceniam staranność, z jaką podszedł do swoich tłumaczeń, bo zresztą nie chodzi tylko o "Władcę pierścieni", z "Diuną" zrobił dokładnie to samo. Doceniam pracę i to, że naprawdę się do niej przyłożył. Jednak ani trochę nie pochwalam zamiaru, nie w przypadku tych dzieł i tych światów. Powód? Bo one oba są jakoś powiązane z naszym światem rzeczywistym,...
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Wprawdzie nie jestem czytelnikiem fantastyki, ale rozumiem Twoją argumentację i w zasadzie się z nią zgadzam.
Może w wolnej chwili poszperam w jakichś opracowaniach Tolkiena i sprawdzę, jak to jest z tym połączeniem między światami.
Od razu mogę Ci powiedzieć, że nie jest tak, jak bywa w niektórych innych światach fantastycznych, że są jakieś drzwi lub jakaś magia, która kogoś z naszego świata przenosi do tego drugiego. Ale powiązania z mitami i legendami ludów, które w taki czy inny sposób wpływały na dzieje Brytanii, z literaturą tamtej kultury, są tak duże i tak wyraźne, że tego nie da się pominąć,...
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Dzięki, esej przeczytam.
Sądzę, że nawet nie trzeba wrót czasu, czy portali przenoszących do równoległych światów, wystarczy sam język. Słowa i gramatyka są ściśle związane z naszym sposobem postrzegania świata i działania w nim. Ortodoksyjny pisarz fantasy musiałby w zasadzie stworzyć własny język i przy jego pomocy przedstawić historię.
Odwdzięczę się i polecę krótkie...
Dzięki, Borges już na półce dobrych chęci, raczej nie szybko, ale kiedyś na pewno, wygląda bardzo obiecująco!
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postCzytając powyższą dyskusję przypomniało mi się, że bohaterowie sagi Sapkowskiego używają łaciny - języka, który do tamtego świata zupełnie nie pasuje i właściwie nie wiadomo, skąd się tam wziął. Jest jakaś bliżej nieokreślona Mowa Wspólna, jest Starsza Mowa, jest język jakim posługują się w Nilfgaardzie - innych nie pamiętam. Nie ma jednak w tamtym świecie miejsca dla...
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcejNa znajomość łaciny też zwracam uwagę, zwłaszcza w powieściach współczesnych. Uważam, że jest wysoce nadreprezentowana, zwłaszcza wśród bohaterów książek sensacyjnych i kryminalnych.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postCiekawa obserwacja. Może autorzy to filolodzy klasyczni, jak Krajewski? Albo wkładanie bohaterom w usta łacińskich sentencji ma być łatwym sposobem na zaznaczenie ich mądrości i erudycji.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Obstawiam to drugie w złośliwości swojej.
Z drugiej strony powinnam wziąć poprawkę na to, że jeszcze 50 lat temu łacina nie była rzadkością w liceum. Dopiero później znikła prawie zupełnie.
Zastanawiam sie też czy na przykład lekarze i stomatolodzy na studiach uczą się języka, czy tylko zwrotów i nazw.
Łacina jest chyba najbliższym dostępnym "dziwnym" językiem, który jest właśnie taką "mową wspólną" dla kultury europejskiej, a zarazem na tyle zmitologizowaną i rozwiniętą, by nie tylko nie trzeba było jej w całości wymyślać, ale też która samorzutnie dodaje pożądany kontekst, bo kojarzy się z językiem religii (tajemniczych magów-kapłanów, ludzi wykształconych). No bo co,...
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej@Zuba - z tego co wiem na medycynie jeszcze jakieś około 15 lat temu to była nauka języka. Ale od kilkunastu lat to tylko zwroty i nazwy.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
@tsantsara
Łacina jest nadal żywa w Watykanie, choć to takie życie sztucznie podtrzymywane. Ale wymyślają łacińskie słowa na nazywanie współczesnych rzeczy i zjawisk.
Są też pasjonaci, którzy prowadzą serwis informacyjny w tym języku: http://ephemeris.alcuinus.net/index.php
Jestem pod wrażeniem - serwis informacyjny po łacinie! "Duma i uprzedzenie" przetłumaczona w odcinkach, przepis na zupę cebulową i recenzja książki G.W. Busha!
Mój łacinnik byłby zachwycony, marzył o takim ożywianiu i używaniu języka.
Wszystko już chyba, co po łacinie, jest w wolnej domenie - klasyczne teksty, ale też i później pisane, do 19 wieku. Jest tego o wiele więcej w bibliotekach cyfrowych. Ale zabawnie jest czytać aktualne wiadomości po łacinie. Myślę, że to może przyciągać młodych ludzi do tego języka. Sam też bym do tego chętnie wrócił.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
@Le_h_muet
Zajrzałam! Bajka, muszę się rozejrzeć.
Z mojej strony skleroza i niedostateczna znajomość podstaw łaciny. W "Wiedźminie" oni używają tak dokładnie łaciny? Czy tylko jakiegoś języka podejrzanie łacinę przypominającego, sztucznego tworu wymyślonego na potrzeby tego świata, a po prostu na łacinie bazującego? Jeśli to drugie, to nie ma czego się czepiać, większość autorów tworzących obce języki fantastycznych...
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
@Monika
Tak, najprawdziwsza klasyczna łacina. Otwieram na chybił trafił i czytam: Omnia mea mecum porto.
Nie byłoby to dziwne, gdyby ta łacina tam funkcjonowała, jako jeden ze starożytnych języków. Ale w tamtym świecie to co ważne i istotne spisywane jest w różnych odmianach elfiego języka. Ba, Starsza Mowa jest językiem, który się tam problematyzuje, dyskutuje o nim. O...
Względem Nilfgaardczyków to chyba nie jest to nic dziwnego, generalnie naturalne jest, że każda nacja ma swój język. To Wspólna Mowa jest czymś dziwnym (acz wściekle rozpowszechnionym w fantasy), ale, zauważ, nie jest tu raczej taka całkiem wspólna dla całego świata, a chyba tylko dla pewnego obszaru geograficznego, dla tych kilku państewek, po których pęta się Geralt i w...
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
@ Monika
Łacina u Sapkowskiego pojawia się najczęściej w rozmowach bohaterów. Nawet jakieś obwieś używał określenia "per procura".
Kartkowałem "Panią Jeziora" i w cytacie poprzedzającym siódmy rozdział jest informacja o tym, że jakaś panna na koniu i jednorożec ukazały się na początku XX w. szkockiemu rybakowi. Miała ona mówić jakimś językiem kontynentalnym, podobnym do...
Sapkowski interesował się od dawna tradycjami i językiem celtyckim, stąd jego "dawna mowa" ma tam źródła. Ale treść tych zdań jest - co mnie u niego wcale nie zaskakuje - rubaszna jeśli nie abnegacka. Tutaj krótki artykuł na temat i słowniczek:
https://kupseslownik.wordpress.com/2015/06/04/sapkowski-wiedzmin-a-jezykoznawstwo/
Jedno to wymaganie jakieś prawdy i realiów od autora, drugie to nasza możliwość wykrycia tego, co pisarz zrobił źle.
Na własne potrzeby stosuję trzy filtry dobrej powieści - wg najważniejszych dla mnie:
• Szczerość przekazu i jakość ludzkiego wymiaru treści zawartych. Jeśli są realistyczne emocje, ciekawe rysy charakterologiczne, to taki świat traktuję, jako ciekawy. Nie...
Zgadzam się, że szczerość przekazu stoi wyżej niż logika wewnętrzna i warstwa faktograficzna. Poczułam to wyraźnie czytając "Małe życie".
Co było nie tak w "Uległości"?
Ponieważ z "Uległości" pamiętam tylko to, co napisałem w opinii, to przytoczę co tam wypociłem:
"Uległość" w moim odczytaniu intencji autora ma być political fiction z niedalekiej przyszłości. W takim rozumieniu wiele szczegółów mnie po prostu drażniło. Pada chociażby stwierdzenie, że główny bohater, znany wykładowca literatury XIX-wiecznej na paryskiej Sorbonie, właściwie...
A, to rozumiem, też by mnie taka niechlujność drażniła.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Urwałem w pół zdania. To przykład na to, że można coś "palnąć" nawet się zbytnio nie starając. :)
A więc kończę: ... albo zająć się czymś innym. W końcu nie każdy musi pisać książki. :)
Ustawię się w roli obrońcy autorów. Ludzie błędy robią. Każdy z nas je robi: trzaśnie literówkę, byka albo coś równie niesmacznego. Coś przegapi, coś mu się przytrafi. Autorom też. Korekta (i redakcja) jest jaka jest również dlatego, że czytelnictwo jest jakie jest. Gdy za złego PRL nakład 30 tys. uważany był za minimalny, tak teraz za kosmicznie, niewiarygodnie wielki....
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcejOwszem, errare humanum est, ale moim zdaniem to, co tu proponuje Monika nie jest wcale próbą zakazywania pisarzom pomyłek, ani kreacji niezgodnej z fizykalną rzeczywistości, a raczej tylko zabawą w wykrywanie takich potknięć i niezborności. Podobnie bawią się fani filmu, wyszukując ujęcia, w których królowi Jagielle spod zbroi wystaje zegarek, husaria ściga się z autobusem...
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Czemu mamy wymagać od fikcji literackiej (beletrystyki) zgodności z faktami? Ktoś może stworzyć powieść, gdzie wszystko jest niemal ok, tylko w jednym zdaniu napisać: "Poślizgnąłem się na skórce od glapadtkty". Choć można stwierdzić, że 'glapadtkta' nie istnieje, to autor ma do tego prawo.
Nigdy nie traktuję powieści jako źródło wiedzy o świecie realnym, co najwyżej liczę...
Otóż właśnie nie. Żaden ktoś nie może stworzyć powieści, gdzie niby wszystko jest ok, ale raz ktoś poślizgnie się na jakiejś nieistniejącej skórce. (Dobrze, trochę źle to wyraziłam, mamy wolność słowa, każdy może wypisywać co tylko chce, a gdy zechcą zakazać glapadtkty będę jej bronić do ostatniej kropli krwi. Ale nie zmienia to faktu,że błąd ortograficzny jest błędem...
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcejCarmel, jeśli chodzi o inne dziedziny to "każdy pisze co chce", ale już jeśli chodzi o astronomię to trzeba znać kąt nachylenia księżyca do czegoś tam? Według mnie beletrystyka powinna trzymać się faktów na tyle, na ile to możliwe, i wokół nich Autor powinien kreować rzeczywistość- no, chyba że chodzi o fantastykę.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postJa z kolei chciałabym mieć zaufanie do twórcy powieści, że przedstawione realia mają sens i nie odbiegają od prawdy, nawet w powieściach. Jest wiele tematów, o których nie mam ochoty czytać naukowych kompendiów, ale z przyjemnością poczytam opowieść czy to o postaciach historycznych, czy ogólnie z fabuła osadzoną w konkretnym miejscu i czasie. Chcę, żeby treść była spójna,...
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
@Beata-Chiara
Niestety polemizujesz nie z moimi tezami. Wszystkie moje wpisy o kątach i astronomii odnosiły się do tego, co napisała Monika (a nie do powieści, które referowała). Nigdzie nie stwierdziłem, że pisarze opisujący zjawiska niezgodnie z prawdą, robią źle i że to skandal. Mało tego. Uważam, że jeśli ktoś napisze „dziś Słońce wzeszło z kierunku zachodniego, doszło...
Ale gdyby Konstanty rydwanem jeździł po Warszawie w tym samym 1939 roku, mielibyśmy powód się przyczepić?
Jeśli bohaterka książki po 24-godzinnych torturach zwinnym ruchem przechwytuje nóż z rąk swojego napastnika, możemy się przyczepić?
Albo kiedy pada grad w Arktyce?
@Zuba
Wszystkie Twoje przykłady mieszczą się między prawdopodobieństwem zero a jeden (niemożliwe - pewne).
To, co uznajemy za FAKT w powieści to wynik naszego doświadczenia - interakcji ze światem lub jego opisem formalnym dokonanym przez innych.
Jeśli Benedict napisala w "Pani Einstein", że Albert ukradł Milevie pomysł na miernik ładunków (co nie jest prawdą), to jest...
@Carmel - o każdym zdarzeniu można powiedzieć, że prawdopodobieństwo jego wystąpienia mieści się między 0 a 1.
Właśnie dlatego, że ludzie na podstawie powieści tworzą sobie obraz świata, wymagamy/oczekujemy od autorów tzw. dbałości o szczegóły.
Być może występuje coś w rodzaju kontinuum - na jednym końcu jesteś ty, który czerpiesz wiedzę z solidnych źródeł, a od fikcji...
Tylko czerpanie z powieści wiedzy o świecie jest niebezpieczne. Trzeba się liczyć z tym, że autor może zmyślać, nie mieć racji, nawet nieintencjonalnie nakłamać.
To czytelnik ryzukuje, jeśli przesadnie ufa autorowi. Wolę nie zakładać prawdy w powieści, niż to zrobić i się zawieść.
Tylko tyle.
Ja rozumiem, że tak masz, ale bardzo duża grupa ludzi ma inaczej. A nawet musi mieć inaczej - nie ma czasu i/lub wystarczających kompetencji, wiedzy itp, żeby wiedzę czerpać ze źródeł, więc ją absorbują (bo chyba jest to proces niezupełnie świadomy) z wytworów (pop)kultury. Stąd moje oczekiwanie wobec tych wytworów. Zakładam skrzywienie, zakładam pewną dozę swobody...
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Ale tak generalnie.
Zakładając, że powieść ma być jakąś prawdą (czasu czy ekranu, cytując klasyka) stajecie w obliczu pułapki własnych oczekiwań.
Część błędów się wyłapie, można utyskiwać na autora, jego wiedzę czy braki merytoryczne, ale nie wszystkie niedoróbki da się zdiagnozować.
Co jest najgorsze - nieświadomość błędów, zakładanie ich nieuchronności czy mylne...
Czym się różni nieświadomość błędów od przekonania o ich braku, czy niezauważaniu błędów, czyli ich nieświadomości?
Podejście środkowe jest bardzo stoickie i pozwala na uniknięcie rozczarowania, to prawda.
Nieświadomość - nie zastanawiam sie nad istnieniem błędów
Przekonanie o ich braku - wiem, że nie ma bledu, ale sie myle
Tak rozumiem te stany.
@Carmel
Co miałam na myśli, pisząc „nie może” chyba dość sensownie wyjaśniłam, więc obawiam się, że teraz będę się powtarzać. „Nie może” nie oznacza „nie wolno”, każdy może wypisywać, co mu się żywnie podoba i potem mierzyć się z konsekwencjami. Ale jednocześnie na pewnym bardzo podstawowym poziomie nawet w literaturze można wskazać ewidentne błędy. Stąd uważam, że autor...
@Ixina
Jasne, że błędy rzeczowe i stylistyczne są nieakceptowalne. Jeśli ktoś je popełnia, to przekreśla, a co najmniej utrudnia, poprawny odbiór przekazu. Tekst staje się nieczytelny. Jednak nie takie rzeczy działy się w literaturze intencjonalnie. Paul Sartre, chyba w "Ścieżkach wolności" potrafił zacząć zdanie na jednej stronie, i skończyć znienacka kilka stron później.
...
No, oczywiście, ze może być możliwy kiedy ekscentryczny arystokrata wozi sie rydwanem po Łazienkach, ale wiesz dobrze, że nie o to chodziło.
Cytuję: Głównie chodzi o to, że można tak zdefiniować zbiór wyników, by uniemożliwić istnienie cyfry 4 w zbiorze wartości.
Po co się to robi? Dla rozrywki?
No jasne - wiadomo o co chodzi. Przykład z rydwanem był tak oczywisty, że gdybym spotkał w tekście, to zastanawiałbym się, po co się to pojawił. Są rzeczy oczywiste i takie, które mieszczą się na granicy naszej podejrzliwości, że nie wiadomo czy autor bawi się formą, faktami czy jednak czegoś nie wie.
Więc ważny jest poziom użytej subtelności pisarza w kreowanym świecie.
A...
@Carmel
To wygląda na to, że się zgadzamy – co do tego, że autor może sobie pozwolić na różne dziwactwa, póki jest to świadomy wybór, decyzja służąca osiągnięciu celu, a nie po prostu niedopatrzenie albo ignorancja. Chociaż ciężko mi wyobrazić sobie, czemu miałyby służyć błędy ortograficzne. W liryce jeszcze, ona bardziej się nadaję do tak ekstrawaganckich eksperymentów...
@lxina
Wychodzi na to, że się nie za bardzo różnimy.
"Prawdę objawioną" rozumiem tak, że język jest wytworem kultury i wynika z ludzkich potrzeb. Nie istnieje wyabstrahowany od człowieka. Nie został nam ofiarowanym przez siły kosmiczne, nie istniał, gdy nie było ludzi. To przeciwieństwo matematyki i działania przyrody, która działa niezależnie od antropocentrycznej...
Nie byłabym taka pewna, że matematyka istniałaby bez nas, w tej postaci, jaką ją znamy teraz. Na wrocławskim portalu matematycznym jest taka anegdotka:
„Na Ziemię przylecieli Marsjanie w pokojowych, jak się wydawało, zamiarach. Ciężko było się z nimi dogadać, więc na początek dialog nawiązali matematycy. Okazało się, że matematykę mają taką, jak nasza, równania różniczkowe...
SŁONIE
Zapewne można by pokazać, że słoń nie jest równy 5, ale najpierw należałoby go do zdefiniować jednoznacznie językiem matematyki. Operacja na elementach, z definicji, musi być jednoznacznie opisana, które obiekty jej podlegają. Słonie nie są liczbami. Podobnie jak w przypadku modulo 3, gdzie był zbiór {1,2,3}, to można sobie wyobrazić, że również nasz słoń, podobnie...
Ech… zmęczyły mnie już te słonie. Powiem tak: nie twierdzę, że słoń jest liczbą, wręcz przeciwnie; ale nie umiem tego udowodnić, czy nawet po usłyszeniu dowodu ocenić jego poprawność. Po prostu dlatego, że nie wiem, co można tu uznać za aksjomat, w momencie, w którym zaczynamy się zastanawiać nad takimi elementarnymi sprawami, zaczyna powstawać twór w stylu „udowodnij, że...
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
@Ixina
Skoro nie słonie, bo zmęczyły, to inaczej. Z tego, co piszesz nie wiem jak rozumiesz naukę ścisłą czy sens matematyki. Zacznę od anegdoty.
Eddington był znanym z tego, że jako dydaktyk był nierozumiany przez studentów. Zajęcia były nudne, itd. Kiedyś dziekan w konsekwencji rozmów ze studentami, poprosił go o używanie więcej elementów życiowych, by zadania dawał...
Jak widać nie tylko ja wpadłam na słonie :)
(Przypomniał mi się inny żart: inżynier i matematyk wysłuchali wykładu fizyka o przestrzeni pięciowymiarowej. Później inżynier pyta matematyka: „Zrozumiałeś coś? Przecież to jest niemożliwe, jak w ogóle można wyobrazić sobie przestrzeń pięciowymiarową?” A matematyk na to „To proste, wyobrażam sobie przestrzeń n-wymiarową, a...
Dlaczego niemożność dzielenia przez zero jest problemem? I co to znaczy, że człowiek nie jest w stanie? To nie jest kwestia umowy, że jakakolwiek liczba dzielona przez zero wynosi zero?
PS. Kiedy czytam waszą dyskusję, nie rozumiem nic, niestety. Dopiero dzielenie przez zero wydało się znajome ;)
LICZBY UROJONE I NIERZECZYWISTE - NASZ ŚWIAT A ŚWIAT PLATOŃSKI
Napisałaś:
"Sedno tego dowcipu polega na tym, że wydaje się nam, że liczby naturalne są… naturalne właśnie, proste i intuicyjne, żyjemy otoczeni nimi, dziecko od początku uczy się nimi posługiwać; tymczasem niewymierne, czy jeszcze lepiej – nierzeczywiste – są już pewną abstrakcją. Jeszcze pierwiastek z...
Okej, znowu przyjdzie mi precyzować nieopatrznie rzucony skrót myślowy. Oczywiście, idealnych prostokątów nie ma, pi nie zmierzymy linijką. Ale „odczytamy je ze świata” w takim sensie, że świat narzuci nam potrzebę stworzenia takiej abstrakcji, bo za jej pomocą świetnie można świat opisywać.
A czy liczb naturalnych nie ma? Szczerze mówiąc, właśnie to jest dla mnie kwestią...
Przepraszam, ale trochę się pogubiłam. Co to wszystko ma wspólnego z realiami opisywanymi w książkach? (Chodzi mi o przykładowy księżyc wspomniany przez Monikę).
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postNajprostsza odpowiedź - nic. Przy okazji wyskoczyła nam ta matematyka i pomknęliśmy w kolejne dygresje.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
@Beata-Chiara
Mi się sporo rzeczy kojarzy z jednym, czyli z naukami ścisłymi. Nie potrafię się powstrzymać, gdy w temacie dyskusji pada słowo 'Księżyc'.
Więc nieco mniej prosta odpowiedź - związek jest, tak jak między dowolnymi rzeczami.
@Ixina
Odległość nie jest obiektem materialnym - to jest liczba z wałkowanego świata platońskiego. Poza tym brzegi obiektów, których...
A ja jak zwykle z refleksem szachisty. Chciałam napisać jedynie, że również na tej dyskusji bardzo skorzystałam - musiałam nazwać i doprecyzować to, co bez tego plątałoby mi się gdzieś w zakurzonych zakamarkach mózgu, udając, że jest dobrze przemyślane; nie wspominając o tym, że nad wieloma tematami pewnie bez niej nawet nie zaczęłabym się zastanawiać. I chociaż nie wiem,...
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Mnie denerwują,błędy dotyczące zoologii.Ile razy czytałem,że bohaterowie widzieli,w Afryce mrówkojada.Z tym,że chodziło o mrównika (inny rząd ssaków).
A także opisy życia w małych miasteczkach,gdzie tylko układy,korupcja,przestępcy rządzą.Bzdura mieszkam,w takim.I tego u nas nie ma.
To ja jako mieszkanka wsi zauważyłam, że część współczesnych autorów patrzy na wieś, jakbyśmy nadal mieli czasy komuny. Przykładowo taka bardzo słaba młodzieżówka - Lekcja życia. Autorka opisuje dziewczynę ze wsi, która nie ma w domu elektryczności, nie korzysta z żadnych współczesnych osiągnięć typu kremy czy przybory do makijażu,...
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Są jeszcze zapadłe dziury bez elektryczności (raczej pojedyncze chałupy z dala od cywilizacji niż całe wsie, ale jednak są) i jak najbardziej istnieją "prawdziwe" wiejskie gospodarstwa, takie z tradycyjną uprawą ziemi i typowymi wiejskimi zwierzakami. I czasem mieszkają w nich dzieci i nastolatkowie. To wciąż jeszcze gdzieniegdzie jest.
Ale z całą pewnością nie jest normą....
Ależ ja wierzę, że są prawdziwe wiejskie gospodarstwa, bo nawet znam(ze słyszenia, ale znam) osoby, które takie gospodarstwa prowadzą. Jak to w tej książce było to już bardzo nie pamiętam, ale właśnie zszokowało mnie to, że nastolatka zamiast się uczyć, to musi doglądać zwierząt, z kanalizacją i elektrycznością też było chyba u niej słabo, a na pewno autorka twierdziła, że...
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Podobny obraz wsi jest opisany w Second Hand.
Femi mieszka z ciotkami w pensjonacie (tak, tam czas zatrzymał się w latach 80-tych), miasteczko nazywa się Podlewo, no i to całe podejście do różnych spraw (może ktoś to czyta, nie będę pisała o szczegółach tych najistotniejszych).
I właśnie takie podejście do wsi jest krzywdzące. Żeby było ciekawiej, to dodam, że podobne obawy miałam wobec ,,Krzywe 10" Ewy Nowak... pod koniec okazało się, że autorka postanowiła po prostu chyba zażartować sobie ze stereotypów na temat wsi :)
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post