forum Grupy użytkowników Czytamy synchronicznie
[ZAKOŃCZONE] Kot w Tokio - Nick Bradley (17.02-10.03.2022)
odpowiedzi [25]
Skończyliśmy naszą pierwszą książkę w ramach Klubu Czytania Synchronicznego. Przeczytałam Wasze opinie o Kocie w Tokio, na ogół pozytywne.
Ja jednak czuję się rozczarowana... Przede wszystkim tym, że Japonia przedstawiona jest tutaj tak stereotypowo, powierzchownie... Czego tu nie ma: kaligrafia, ociekająca seksem dzielnica...
@awita , a może własnie te opowieści należy potraktować inaczej, trochę jak pocztówki z wakacji, migawki z różnych swer i poziomów życia w Tokio. Raczej zaproszenie do dalszego poznania, niż samo głębokie poznanie. Ja po tej ksiażce wyszłam ciekawa tego co mogę sie jeszcze dowiedzieć, ale też troche jednak przełamałam stereotyp Japończyka. Autor pokazuje różne oblicza życia...
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Cóż mogę powiedzieć o Kocie w Tokio ?
Ano to, że mam żal do Tłumacza, Redaktora i Korektora, że tak bardzo skrzywdzili tę mającą sporo potencjału książkę.
Nie uważam czasu spędzonego w tym kotem ze stracony, jednak zabrakło mi w niej tego nieuchwytnego "czegoś", tego literackiego umami, które sprawia, że książka na długo pozostaje w...
Dzięki mojemu bałaganiarstwu czytelniczemu przyjdzie mi zamknąć tą dyskusję 😉 Przeczytałam "Kota w Tokio", choć nie powiem, że książka mnie oczarowałą za pierwszym razem. Musiałam dojrzec do niej, ale potem podążajac za nieuchytnym szylkretowym kotem, przeskakiwałam ze strony na stronę z coraz większym zapałem. Licznik oceny wzrastał z każdym rozdziałem i zakończyłam...
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcejSzylkretowe są TYLKO kotki @Ola. Tak stanowi genetyka.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postWidocznie autor strony nie był aż tak dokładny :) Dzięki @tree.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
No cóż... przeczytałem.
Ale czy coś zostanie we mnie z tej książki? Raczej nie...
Ani tam kota nie widać, ani miasta, a same treści dość sztampowe.
A gdyby wziąć na tapet samą konstrukcję powieści - zbiór luźno ze sobą powiązanych opowieści - to zdecydowanie lepiej wypadły "Turbulencje" Davida Szalaya czy "Grobowa cisza, żałobny zgiełk" Yoko Ogawy.
I jeszcze problem z...
Skończone, warto było, czas niezmarnowany :) Misternie i klarownie wszystko posplatane (a może posplątywane?) choć z nadmiaru postaci ciężko kogoś się trzymać i mu "kibicować", a co do kota też nie jestem pewien czy był tylko jeden ;) Tyle mogę na gorąco napisać
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postJestem już po lekturze. Dziękuję pomysłodawcom! To było kolejne ciekawe doświadczenie. Będę wypatrywać Waszych opinii!
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postCzytam z Wami. Choć za kotami nie przepadam, z przyjemnością przeniosę się do Tokio.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postKupiłam! Skusiłyście mnie. Sięgnę po tego kota choć na co dzień wolę psy ;)
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Czytam, w nocy zaczęłam i już mi zgrzyta między zębami pierwsze zdanie ...
Kentarō uniósł do ust gorącą filiżankę kawy i dmuchnął w obłoczek pary.
Dla mnie to zdanie nie brzmi, lub brzmi nie tak jak powinno. No zgrzytnęło.
Co mi zgrzyta? Ano " ... uniósł do ust gorącą filiżankę kawy ... ".
Pomyślałam, że dam sobie czytnik odebrać, jeśli tak to zostało napisane w oryginale....
Problem z tłumaczami (i tłumaczy) jest niestety taki że zazwyczaj zauważa się ich pracę dopiero jak coś zaczyna czytelnikowi w tekście "zgrzytać". Najgorzej że te lapsusy (subiektywnie przynajmniej) najgłębiej w pamięć zapadają i najdłużej w niej pozostają.
(od przeczytania "Przeminęło z wiatrem" minął niemal miesiąc a te siedem asów wciąż w głowie mi siedzi i spokoju nie...