Czesław Mozil i pocztówki z pandemii

LubimyCzytać LubimyCzytać
28.06.2021

Czym są „Pocztówki z pandemii”? To nie tylko połączenie książki i koncertu z serii Solo Act w wykonaniu polsko-duńskiego artysty, Czesława Mozila, ale przede wszystkim naprawdę słodko-gorzka opowieść o najdziwniejszym roku dla branży rozrywkowej i koncertowej w Polsce (oraz na całym świecie).

Czesław Mozil i pocztówki z pandemii Materiały prasowe wydawnictwa Świat Książki

„Pocztówki z pandemii” to opowieść o tych, którzy w debacie publicznej wcześniej nie mieli głosu, o dofinansowaniach, o gwiazdach, gadających głowach z telewizji, o tym, że niektórzy mają lockdown przez całe życie, a także wszystkich tych, którzy coś stracili. Jaki będzie morał? Całość zamknięta w formie wnikliwych, przeplatających się ze sobą rozmów, przepełnionych ciekawostkami, nadzwyczajnymi spostrzeżeniami i jak żartuje sam Mozil, niezachwianą pewnością, że w trakcie pandemii lepiej być artystą w Polsce niż fretką w Danii.

Dzięki tej książce dowiesz się: Jak to jest możliwe, że jakiś Chińczyk zjadł nietoperza, a rok później z tego powodu Bracia Golec dostali 2 miliony złotych. Jak to jest po latach w branży muzycznej przenieść się do Internetu i dlaczego ta cała ,,sieć" to naprawdę okropne miejsce. Że osoby niepełnosprawne, w odróżnieniu od nas, lockdown mają przez całe życie. Dlaczego wróżki i wróżbici zaczęli się domagać wsparcia od Państwa... mimo tego, że mogli przecież wszystko przewidzieć! A przede wszystkim – jak ulotne i przewrotne może być życie!

Czesław Mozil: Przychodzą mi do głowy same proste rzeczy. Mam nadzieję, że cały ten rok nauczy nas pokory. Że nauczymy się żyć oszczędniej... No nie wiem. W kontekście samych koncertów, my naprawdę mieliśmy farta, ale myślę, że jest lekcja do odrobienia dla innych.

Przemek Corso: Myślę, że bardziej niż farciarzami, okazaliście się elastyczni.

To prawda. Bo widzisz, czymś innym jest to, jak Przemek jest elastyczny w negocjacjach albo Tomek czy Michał, jeżeli chodzi o sprzęt i rider techniczny. Tu chodzi też o samych artystów. Muszą zrozumieć, że można zagrać bez sceny w wymiarach osiem na dziesięć metrów, garderoby z prywatną toaletą i bez borówek amerykańskich w cateringu. W trakcie pandemicznej trasy po Polsce przebierałem się nawet w łazience, czasami nie było garderoby, ale też dzięki temu mogłem sobie przypomnieć na własnym przykładzie, po co robię to, co robię. A wierz mi, że są historie – to ci Przemek może opowiedzieć – że koncerty się nie odbywały, bo organizator nie chciał przygotować koreczków, a management zespołu mówił wtedy: „Bez koreczków nie zagramy”.

Naprawdę?

Tak. Zdarzały się takie sytuacje. Znamy takich ludzi. I myślę, że to się właśnie zmieni. Że pandemia zmieni trochę nastawienie.

Zespoły będą przywoziły własne koreczki, żeby móc zagrać.

Zespoły jak zespoły. Czasami artyści nawet nie wiedzą o tych wymaganiach. Prawda jest taka, że menedżerowie też czasami chcą być gwiazdami i tak się zachowują, nie chcą ustąpić na krok, jeżeli chodzi o wymagania dotyczące zagrania koncertu. Przez to rodzą się bardzo niefajne sytuacje, które bardzo często wynikają...

Tak?

Z kompleksów.

Czyli pandemia będzie dla wielu lekcją pokory?

Mam nadzieję. Tak sobie to wyobrażam. Dla mnie rok 2020, o czym wcześniej nie wspominałem, zaczął się fantastycznie. Dostaliśmy Fryderyka za płytę Grajkowie Przyszłości, czyli płytę świąteczną zrealizowaną z genialnymi młodymi muzykami. I co? I nagle okazało się, że po pierwsze pomyślałem, że się polansuję na gali, a tu dupa, wszystko online. I wyobraź sobie, że wypiłem półtorej butelki wina, ogłoszono wyniki i ja się popłakałem. Skakaliśmy z Dorotą po mieszkaniu i naprawdę, naprawdę cieszyłem się, że ta pandemia się skończy i będziemy mogli grać. Że ci wszyscy młodzi ludzie, którzy nadal siedzą w domach, będą mogli zrobić z nami trasę koncertową Grajków, tylko że okazało się, że nie... Że zamknięto nas wszystkich w domach. I nagle koniec 2020 roku, grudzień, styczeń, czyli czas, kiedy ta płyta i ten projekt powinien mieć drugie życie, a my mamy kolejny lockdown. Mieliśmy mnóstwo zapytań, to znaczy Przemek miał mnóstwo zapytań o te koncerty i ten projekt, ale niestety... Nie udało się. Włożyliśmy w to tak dużo pracy, dostaliśmy Fryderyka i nagle się okazało się, że nic nie możemy z tym zrobić. Ni chuja nic. Koniec! I to była moja lekcja pokory. Jedna z wielu. To było upokarzające, szczególnie że tak bardzo się cieszyłem. Ale z drugiej strony myślę sobie, że sama praca w tej branży powinna być nieustającą lekcją, a dla niektórych niestety nie jest. Wiesz, tu chodzi o proste rzeczy, na przykład, że nie można być na topie cały czas. Nawet największe gwiazdy mają lepsze i gorsze momenty. Dla niektórych może to być bolesne, kiedy uświadamiają sobie, że nie są tak rozchwytywani jak w czasach swojej największej popularności, dlatego tak ważne jest uświadomienie sobie, po co w ogóle to robimy. Po co wchodzimy na scenę i dla kogo. Na naszych oczach o mały włos to się nie skończyło, więc nasze podejście też musi się trochę zmienić.

To bardzo dobry morał.

Nie wiem, czy dobry morał ani czy to w ogóle morał... Chciałbym, żeby tak było. Bycie artystą samo w sobie jest bardzo trudne, a branża to raz za razem weryfikuje. Myślę, że nie chodzi nawet o samą pandemię, ale o to, jak to wszystko wokół nas jest skonstruowane i czasami niewdzięczne i jak z powodu lockdownów doszło do tej całej eskalacji.

Dobrze, jak w takim razie z punktu widzenia pewnego grajka pochodzącego z Danii przetrwać prawdopodobnie najgorszy rok od kilkudziesięciu lat?

Trzeba robić swoje. Za wszelką ceną. Nie wolno przestać nawet na sekundę, a kiedy jest się już na scenie...

Tak?

Trzeba być wdzięcznym, że w ogóle ktokolwiek chciał przyjść i wysłuchać tego, co mamy do powiedzenia i do zagrania.

O autorze

Czesław Stefan Mozil (ur. 1979 w Zabrzu) – piosenkarz, autor tekstów, kompozytor, muzyk, akordeonista, aktor dubbingowy i osobowość telewizyjna. W wieku 5 lat wyemigrował z rodzicami do Danii, gdzie dorastał i gdzie zdobył wykształcenie muzyczne w Duńskiej Królewskiej Akademii Muzycznej w Kopenhadze. Do Polski wrócił w 2008 roku. Frontman grupy Czesław Śpiewa, z którą zdobył m.in. trzy Fryderyki za potrójnie platynową płytę Debiut. W latach 2011-2014 juror w programie „X-Factor”. Znany także jako głos Bałwanka Olafa w animowanym filmie Disneya pt. „Kraina Lodu”. W 2018 roku nagrał płytę „Czesław Mozil i Grajkowie Przyszłości”, na której obok artysty wystąpiło ponad 600 muzykujących dzieci z całej Polski. Płyta otrzymała nagrodę Fryderyk za Album Roku Muzyka Dziecięca i Młodzieżowa.

Książka jest już dostępna w księgarniach online. 

Artykuł sponsorowany


komentarze [1]

Sortuj:
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
LubimyCzytać  - awatar
LubimyCzytać 28.06.2021 12:45
Administrator

Zapraszamy do dyskusji.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post